• Пожаловаться

Marina Diaczenko: Dzika energia

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko: Dzika energia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Marina Diaczenko Dzika energia

Dzika energia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzika energia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świat, w którym energię życiową dla jego mieszkańców władze Miasta rozprowadzają przewodami. Codziennie o północy podczas "godziny energii" obywatel – jeżeli zapracował – otrzymuje dawkę na następny dzień. Bohaterka powieści pracuje jako taki piksel w ogromnych "widowiskach energii". Wśród mieszkańców Miasta krąży legenda o Zakładzie, w którym każdy pławi się w energii i wszystkim żyje się jak w raju. Dziewczyna-piksel postanawia odszukać Zakład. Niestety, prawda okazuje się nieco inna… Fascynująca, pełna emocjonujących przygód powieść duetu pisarskiego Diaczenków. "Dzika energia" stała się w Rosji i na Ukrainie zaczynem projektu, w który zainwestowano już miliony dolarów. Projekt obejmuje teledyski, widowiska muzyczno taneczne, lansowanie nowej mody i komiksy. Diaczenkowie prowadzą rozmowy z filmowcami na Zachodzie. Rosja i Ukraina dały się porwać nurtowi dzikiej energii – czy w Polsce stanie się podobnie?

Marina Diaczenko: другие книги автора


Кто написал Dzika energia? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Dzika energia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzika energia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oglądam się. Dziewczyna jakby znajoma, tylko nie mogę sobie przypomnieć, jak ma na imię. Zielone włosy stoją dęba, niczym trawa na klombie. We włosach tańczą iskierki – oczywiście nieprawdziwe. Kosmetyka.

Patrzy na mnie i uśmiecha się.

– W godzinie energii nie należy biegać z zatroskaną miną. Co się stało?

Otwieram usta, żeby jej odpowiedzieć. Jeszcze sekunda – i powiem… Dziewczyna nieustannie się uśmiecha. I nagle pojmuję, że w żadnym wypadku nie należy się z niczym zdradzać. Złoży donos.

– Nic – odpowiadam grzecznie. – Spadaj!

Biegnę przez skrzyżowanie i myślę: ona ma rację. W tłumie ludzi, którzy tylko co odebrali swoje pakiety, biegnący człowiek natychmiast rzuca się w oczy…

Potykam się o automat z napojem energetyzującym i niemal się przewracam. Kartonowe pojemniki rozsypują się na boki. Skrzyżowanie przeszywa świst policyjnych gwizdków. Szlag by to trafił!

Daję nura w ciemny podjazd. Mówi się, że policjanci dostają premię za każdego winnego naruszenia przepisów, którego schwytają i doprowadzą na posterunek.

Cholera! Czy w tym cholernym podjeździe jest jakieś drugie wyjście?

Jest. Wybiegam na pasaż handlowy. Tuż przede mną witryna sklepu. Wewnątrz pływają fosforyzujące ryby, każda wielkości taboretu. Woda pełna jest zimnego sinawego blasku. Nie namyślając się zbyt długo pakuję się do środka.

Sprzedawcą jest chłopak mniej więcej w moim wieku. Na mój widok uśmiecha się szeroko:

– Co, trafiłaś?

Spoza witryny patrzę na podjazd. Policjanta nie widać. Nie chciało mu się mnie gonić. A może się zlitował: w końcu on też się podładował podczas godziny energii i teraz mu dobrze i wesoło, jak wszystkim.

Prawie wszystkim.

– Ty co? Odbiło ci, czy jak? Gębę stłukłaś swojemu chłopakowi?

Odwracam głowę i patrzę z ukosa na sprzedawcę. Uśmiech znika z jego twarzy.

– No, no… Czemuś ty… taka dzika?

Chłopak jest gruby i wygląda na chytrego. Blizna na szyi. Czarne ptasie oczy błyszczą podejrzanym blaskiem.

– Potrzebuję doładowania – odzywam się ni z tego, ni z owego.

– Czego?!

– Słyszałeś. Potrzebuję doładowania, natychmiast. Wiesz, gdzie mogę to znaleźć?

– Spływaj stąd – odpowiada nerwowo.

Odwracam się i idę ku drzwiom. Fosforyzujące ryby wywalają na mnie ogromne gały. Ujmuję w dłoń drewnianą gałkę…

– Poczekaj… – odzywa się chłopak za moimi plecami.

* * *

– Ewa! Wstawaj, natychmiast wstawaj! Znalazłam dla ciebie… – zniżam głos – miejsce, gdzie się możesz podładować! Chodź! Idziemy!

Trzęsę nią i szarpię, aż wreszcie Ewa otwiera oczy. W jej spojrzeniu jest absolutna obojętność. Jej już jest wszystko jedno: żyć, czy nie.

– Ewa, proszę cię! Wiem, dokąd pójść! Wstawaj!

Ignat przynosi ze wspólnej kuchni wodę w dzbanku – wodociągi pracują tylko przez jedną godzinę na dobę i wyłącznie do piątego piętra, ale my na szczęście jesteśmy na czwartym. Zimna woda zmywa z twarzy Ewy resztki makijażu i jakby przywraca jej świadomość.

– Chodźmy – namawiam.

Wzdycha jakby jeszcze chlipała.

– Jesteś człowiekiem, czy szmatą? – pytam wściekłym głosem. – Zamierzasz złożyć łapki i zdechnąć? Weź pod uwagę, że ze szmatami się nie przyjaźnię! Wycieram o nie buty!

Mruga oczami. Zagryza wargi. Kiwa głową. Uczciwie stara się wstać. Chwytam jej zimne dłonie i ciągnę, jakbym wyrywała ją z objęć błotnej jamy.

Wstaje.

– Pomożesz, Ignat? Pójdziesz z nami?

Patrzy ma mnie okrągłymi oczami. Gapi się chyba przez całą minutę. W końcu kręci przecząco głową.

– Nie mogę.

– Parszywy tchórz!

– Posłuchaj, ja mam ojca i matkę. Jak mnie przymkną za kombinacje z energią…

Nie tracę już czasu. Zapominam o propozycji.

Ewa wypija pojemnik gazowanej wody, a potem pomagam jej dobrnąć do łazienki. Pomagam zejść po schodach i wyjść na ulicę. Jej dłoń leży na moim ramieniu. Co komu do tego? Spacerujemy! Przyjaciółki nierozłączki!

– Daleko to? – pyta Ewa szeptem.

– Nie bardzo. Weźmiemy rykszę.

W naszej dzielnicy ryksze trafiają się rzadko: nie każdego stać na taki luksus. Ale jeden postój jest – przy skrzyżowaniu, dwie przecznice od naszego domu.

Ludzi na ulicy jest już jakby mniej. Nasyciwszy się przechadzką porozchodzili się po domach. My, piksele, mamy dobrze – możemy się wylegiwać do obiadu. A jak ktoś rano musi wstać do pracy?

Ewa z trudem przestawia nogi.

– Macie jakiś problem, dziewczyny? – woła dyżurny, nie przestając kręcić pedałami. Najwyraźniej się nudzi.

– Nie! – wołam w odpowiedzi. – Przyjaciółka się narąbała! To nic, dziś ma urodziny!

– A-a! – dyżurny mocniej naciska na pedały, światło nad jego głową rozjarza się nieco jaśniejszym blaskiem. – Przekażcie jej moje pozdrowienia!

Jeszcze tylko jedna przecznica.

– Ewo? – mówię. – Możesz iść szybciej?

Kręci przecząco głową. Patrzę w niebo: do świtu zostało jeszcze kilka godzin.

Dłoń Ewy ześlizguje się z mojego ramienia. Moja przyjaciółka powoli i płynnie osuwa się na asfalt. Oglądam się na dyżurnego; jego lampa płonie zbyt jasno. Pośrodku ulicy jesteśmy widoczne jak na dłoni. Zwinięty w rurkę papierek pali mi kieszeń.

Podjeżdża do nas uliczny rozwoźnik. Biorę pojemnik z energetyzującym napojem, otwieram i wylewam Ewie na głowę.

– Po co? – pyta szeptem.

– Żebyś się ruszyła, idiotko!

– Nie… po co… po co żyć?.

Z najwyższym trudem dławię w sobie chęć dania jej w twarz.

– Po to, żebyśmy obie mogły pójść do Zakładu!

Mówię pierwszą rzecz, która przychodzi mi do głowy, ale Ewa nagle się ożywia.

– Naprawdę?

– Oczywiście!

Podrywam ją na nogi – a przecież ona jest o połowę mojej wagi cięższa ode mnie.

– Pójdziemy razem – mówię monotonnie. – Wydostaniemy się z miasta… Pójdziemy przez góry. I pewnego ranka, wspiąwszy się na szczyt, zobaczymy Zakład. Tam jest pełno energii, Ewo. Można się w niej utopić. Od rana do nocy trwa tam godzina energii. Nikt tam nie skacze z dachu i nikt się nie wiesza na rajstopach… tam wszyscy są pełni chęci do życia i wszyscy żyją do woli. Rozumiesz? Tam jest pięknie. Zakład jest ogromny… do samego nieba.

Teraz idziemy już szybciej. Niemal niosę Ewę na swoich ramionach.

– A to nie jest bajka? – pyta Ewa uśmiechając się nikło.

– Nie – odpowiadam dokładając starań, żeby w moim głosie brzmiała sama pewność i przekonanie. – Jakże to mogłoby być bajką, skoro tylu ludzi w to wierzy?

Nareszcie koniec kwartału. Przez długą i straszną sekundę wydaje mi się, że na postoju nie ma żadnej rykszy… ale nie, jest jedna. Pusta. Powoli się odwraca do odjazdu.

– Poczekaj! – opuszczam Ewę na trotuar i biegnę do rykszy. – Poczekaj!

– Zjeżdżam do domu.

– Bardzo proszę! Zapłacę, ile zechcesz! No… proszę…

Rykszarz jest już starszym człowiekiem, ma ze czterdzieści lat. Obrzuca mnie uważnym spojrzeniem. – Dokąd?

Wymieniam adres. Waha się przez całą długą minutę.

– No dobra. Wsiadaj.

* * *

Jedziemy przez opustoszałe ulice. W mroku bezgłośnie obracają się śmigła wiatraków. Ryksza ma jedną latarnię na kierownicy, która rozbłyskuje jaśniej, kiedy rykszarz naciska pedały, i niemal gaśnie, gdy zwalnia na zakrętach.

Patrzę na kartkę. Fosforyzujący tusz nie świeci już tak żywo jak wtedy, w sklepie z rybami, gdy chłopak o ptasich oczach zapisał mi ten adres i hasło, biorąc w zamian kupę forsy. Do rana atrament ma zniknąć bez śladu.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzika energia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzika energia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzika energia»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzika energia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.