Rachel Caine - Maskarada szaleńców

Здесь есть возможность читать онлайн «Rachel Caine - Maskarada szaleńców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Maskarada szaleńców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Maskarada szaleńców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nad Morganville zbierają się cienie… Wkrótce rozpocznie się walka, która zdecyduje o losach miasta i jego mieszkańców…
Do Morganville wrócił Bishop, potężny wampir, który zamierza przejąć władzę i zaprowadzić nowy krwawy porządek. Myśli siedemnastoletniej Claire zaprząta jednak coś innego: piękna i niebezpieczna wampirzyca ze świty Bishopa zapragnęła jej chłopaka i robi wszystko, żeby go zdobyć.
Lecz prawdziwy koszmar zaczyna się, gdy Claire odkrywa, jakie zamiary ma Bishop wobec żywych i umarłych. I jaką potworną pułapkę zastawił na śmiertelnych mieszkańców Morganville…

Maskarada szaleńców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Maskarada szaleńców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Amelie była przecież niezniszczalna. Nie można jej było skrzywdzić.

Plama czerwieni wykwitła na białym materiale wokół kołka i zaczęła rosnąć Claire w oczach.

Sam krzyknął. Porzucił François, widząc osuwającą się Amelie, i podtrzymał ją, delikatnie kładąc na drewnianych deskach podestu. Ten wyraz jego twarzy… Claire jeszcze nigdy nie widziała u nikogo takiego bólu.

Oliver uderzył Bishopa tak mocno, że starzec zatoczył się w tył na tron, a potem Oliver podbiegł do Amelie.

– Nie! – rzucił ostro, kiedy Sam ujął kołek, chcąc go wyciągnąć. – Ona jest stara. Wytrzyma, póki nie zabierzemy jej w bezpieczne miejsce. Zabierzcie ją!

A potem obrócił się w samą porę, bo Jason skoczył w jego stronę z kolejnym kołkiem. Oliver złapał go w powietrzu i złamał mu rękę bez najmniejszego wysiłku, odrzucając go na podest, gdzie zderzył się z François, który walczył z Michaelem w parterze.

– Mamo! Tato! Uciekajcie stąd! – wrzasnęła Claire. Tata ruchem ręki pokazał jej, żeby poszła z nimi, ale tylko pokręciła głową. Nie miała zamiaru zostawić przyjaciół. Nie w taki sposób, w jaki Myrnin zostawił ją.

Rodzice ruszyli w stronę drzwi. Inni też biegli, głównie ci, którzy nie zdecydowali się od początku stanąć przeciwko Bishopowi. Claire zobaczyła Marię Theresę wymykającą się bocznymi drzwiami i ciągnącą za ramię swojego ludzkiego towarzysza. Wydawał się przerażony i usiłował jej się wyrwać.

Z ciemności poza salą dobiegł ją krzyk.

Amelie zamrugała powiekami, chwyciła oddech i szepnęła coś do Sama. Podniósł oczy na Claire, a jego twarz była tak twarda i biała jak marmur.

– Końcówka rozgrywki – powiedział. – Bishop kontratakuje.

Claire spojrzała i zobaczyła, że niektórzy z wychodzących zaczęli rzucać się na towarzyszących im ludzi albo na inne wampiry. Bishop sprowadził tu własnych uśpionych agentów i było teraz tylko kwestią czasu, zanim przedrą się do podestu. Zapowiadała się ogólna walka.

Michael dołączył do nich. Ubranie miał podarte, a na jednym policzku długą, bezkrwawą szramę.

– Zabierz, ich stąd! – wrzasnął do niego Oliver. – Ale już!

Oliver rzucił się na Bishopa, zmuszając starego wampira do oparcia się o tron, a potem sięgnął w głąb swojego kostiumu stracha na wróble. Wyciągnął długi, ostry jak igła sztylet i przeszył nim tors Bishopa, przyszpilając go do drewna tronu.

Bishopa bardziej to rozzłościło, niż zraniło. Wyrwał się i wyciągnął sztylet z piersi, a potem uderzył Olivera tak mocno, że drugi wampir spadł z podestu i znikł w mroku sali bankietowej.

– Sam! – krzyknął Michael.

Sam porwał Amelie w ramiona i zeskoczył z podestu. Większość pozostałych ruszyła za nim. Michael złapał Eve i Shane'a, a Claire chciała zbiec za nimi po stopniach podestu.

Zatrzymała ją Ysandre.

– Nie tak szybko – powiedziała. Jej głos już nie brzmiał jak koci pomruk; to był warkot, niski i złowrogi. – Ciebie to ja chcę.

Claire zaczęła szukać jakiejś broni. Trafiła ręką na widelec, który spadł ze stołu, i wbiła go w ramię Ysandre. Wampirzyca wrzasnęła, wyrwała go i zacisnęła dłoń na gardle Claire, prawie ją kładąc na stół. Claire nie mogła złapać tchu. Uderzała wampirzycę po silnej jak żelazo dłoni i próbowała się wyrwać, ale bezskutecznie.

Czuła, że umiera.

Oliver skoczył na Ysandre i zbił ją z nóg. Wpadła na Bishopa i oboje się przewrócili. Zanim jeszcze zdążyli upaść na podłogę, Oliver złapał Claire za nadgarstek i pociągnął po schodach. Nie nadążała za nim, więc porwał ją na ręce, a potem świat wkoło nich zawirował.

Wampirza prędkość.

Wrzaski zlały się w jeden ogólny hałas, potem Claire usłyszała jakieś trzaski i syreny, a potem nic.

Dziwne, czuć się bezpiecznie w ramionach Olivera.

Kiedy się ocknęła, jej głowa spoczywała na kolanach Shane'a, a on gładził japo włosach. Usłyszała szmer głosów.

– Co… – Gardło ją bolało. Bardzo bolało. A jej głos brzmiał dziwnie.

– Hej – powiedział Shane i uśmiechnął się, spoglądając na nią. Coś było nie tak z tym uśmiechem. – Nic nie mów. Jesteśmy w domu… Wszystko jest zabezpieczone. Nic się nie martw.

Niedowierzała mu. Słyszała odgłos syren samochodów przejeżdżających ulicą. Jakieś głosy w domu, i to liczne. Spróbowała usiąść, ale Shane ją powstrzymał. – Sam jest na górze z Amelie, w pokoju rekreacyjnym. – Shane tak nazywał osobistą kryjówkę Amelie.

– Miasto jest sparaliżowane. Bishop miał już na swojej liście płac wielu ludzi. Sporo było niespodzianek. Bynajmniej nie próżnował.

Bezgłośnie zapytała.

– Kto tu jest?

– Tak, no cóż, mamy dziś wieczorem trochę gości – odparł. – Nie mogli się dostać do siebie, więc schronili się tutaj. Są tu twoi rodzice.

I faktycznie byli, bo odsunęli Shane'a na bok. Mama płakała, głaszcząc Claire po twarzy. Tata zachowywał więcej stoicyzmu, ale jego twarz była zaczerwieniona, a szczęka mocno zaciśnięta.

– Jak się czujesz, mała? – spytał.

– Świetnie – szepnęła i wskazała na nich.

– My się czujemy znakomicie, kochanie – powiedziała jej matka i pocałowała jaw czoło. Nadal ubrana była w długą białą suknię, ale anielskie skrzydła miała zmięte i przekrzywione. – Kiedy Oliver cię tu przyniósł, myślałam… Myślałam, że jest za późno. Myślałam…

Myśleli, że zginęła. Claire poczuła się winna, chociaż przecież wcale nie chciała zemdleć.

– Nic mi nie jest – udało jej się powiedzieć. Próbowała przełknąć i przekonała się, że to nie był zły pomysł; to był pomysł fatalny. Zakaszlała. To zabolało jeszcze gorzej.

Żałosne.

– Oliver? – szepnęła. Tata skinął głową w stronę kogoś stojącego za kanapą, na której leżała.

– Rozmawia przez telefon – powiedział. – To dość energiczny gość, nieprawdaż?

Światła w domu zgasły i ludzie zaczęli krzyczeć. Niemal natychmiast pozapalały się latarki; Eve i Shane mieli je pod ręką, Michael również.

– Uspokójcie się – powiedział Michael. – Proszę wszystkich o spokój! Dom jest bezpieczny.

Nic nie jest bezpieczne przed Bishopem, chciała mu powiedzieć Claire. Ysandre i François już tu byli i jeśli zechcą, znów się tu dostaną. Czuła wokół siebie ciężkie, przytłaczające przygnębienie. Jeśli w tym domu były jakieś duchy – inne niż duch, którym był kiedyś Michael – to dzisiaj wyległy wszystkie, ściągnięte lękiem i gniewem.

– Hej – odezwała się Eve. Stała przy frontowych oknach i wyglądała na zewnątrz. – Tam coś się pali.

Obok przejechał wóz strażacki, a za nim sznur samochodów policyjnych. Służby miejskie mają trudną noc – pomyślała Claire na wpół przytomnie. Wstała mimo protestów matki.

Pokój trochę zawirował wkoło niej, ale potem znieruchomiał. Stanęła obok Eve, przy oknie. Eve otoczyła j ą ramieniem i przytuliła, nie odrywając oczu od pożaru. Był spory, trzy przecznice dalej. Płomienie strzelały na kilka metrów w górę.

– Jak się czujesz? – spytała Eve.

Claire w milczeniu pokazała jej uniesiony kciuk i zobaczyła, że Eve się uśmiecha.

– Tak, zamieniłaś się tam w prawdziwego Spartakusa. Byłam z ciebie bardzo dumna, wiesz. Dopóki nie dałaś sobie skopać tyłka.

Claire próbowała wykrztusić z siebie oburzenie:

– Hej!

– No dobra, może to nie była twoja wina. – Eve znów ją uściskała. – Święcona woda. Fajny pomysł. Prawie mi zaimponowałaś.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Maskarada szaleńców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Maskarada szaleńców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rachel Caine - Prince of Shadows
Rachel Caine
Rachel Caine - Wyklęta
Rachel Caine
Rachel Caine - Unbroken
Rachel Caine
libcat.ru: книга без обложки
Rachel Caine
Rachel Caine - Gale Force
Rachel Caine
Rachel Caine - Feast of Fools
Rachel Caine
Rachel Caine - Midnight Alley
Rachel Caine
Rachel Caine - Dead Girls' Dance
Rachel Caine
Rachel Caine - Undone
Rachel Caine
Rachel Caine - Devil's Bargain
Rachel Caine
Rachel Caine - Thin Air
Rachel Caine
Rachel Caine - Chill Factor
Rachel Caine
Отзывы о книге «Maskarada szaleńców»

Обсуждение, отзывы о книге «Maskarada szaleńców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x