Stephenie Meyer - Intruz

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephenie Meyer - Intruz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Intruz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Intruz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Intruz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Intruz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Minęły mniej więcej trzy tygodnie, odkąd zaczęłam dzielić się wspomnieniami z odległych światów, gdy nagle życie w jaskiniach ponownie się zmieniło.

Tego wieczoru kuchnia była zatłoczona jak zawsze. Oprócz dwóch stałych nieobecnych brakowało tylko Jeba i Doktora. Na blacie obok mnie leżała metalowa taca z surowymi bułkami czekającymi w kolejce do pieca. Trudy zaglądała do niego co parę minut, by sprawdzić, czy nic się nie przypala.

Czasem namawiałam Jamiego, żeby opowiadał za mnie historie, które dobrze znał. Lubiłam patrzeć, jak ożywia mu się twarz i jak gestykuluje. Tym razem Heidi chciała dowiedzieć się czegoś więcej o Delfinach, więc poprosiłam go, żeby odpowiadał, oczywiście na tyle, na ile potrafi.

Ludzie zawsze pytali o tę najnowszą z odkrytych planet ze smutkiem w głosie. Widzieli w Delfinach siebie z pierwszych lat okupacji. Kiedy Heidi zadawała kolejne pytania, jej ciemne oczy, mocno kontrastujące z blond grzywką, były pełne współczucia.

– Wyglądają raczej jak olbrzymie ważki, prawda, Wando? – Jamie prawie zawsze prosił mnie o potwierdzenie, choć nigdy na nie nie czekał. – Ale mają skórę i trzy, cztery albo pięć par skrzydeł, zależy od wieku, prawda? I wyglądają, jakby latały w wodzie – bo woda jest tam lżejsza, nie tak gęsta jak nasza. Mają pięć, siedem lub dziewięć nóg w zależności od płci, prawda, Wando? Mają trzy płcie. Mają bardzo długie ręce i mocne palce do budowania różnych rzeczy. Budują podwodne miasta z bardzo twardych roślin, trochę takich jak nasze drzewa, ale nie do końca. Są za nami w tyle, prawda, Wando? Nie zbudowali nigdy statku kosmicznego ani na przykład telefonów. Nasza cywilizacja była bardziej zaawansowana.

Trudy wyjęła z pieca upieczone bułki, a ja schyliłam się, by wsunąć do dymiącego otworu kolejną tacę. Jak zwykle musiałam się trochę napocić, żeby włożyć ją prawidłowo.

Tymczasem gdzieś w jaskiniach podniosła się wrzawa, której echo zaczęło właśnie docierać do kuchni. Trudno było jednak oszacować odległość, gdyż podziemne tunele miały dziwną akustykę.

– Hej! – zawołał Jamie gdzieś za moimi plecami. Obejrzałam się, ale zdążyłam jedynie zobaczyć tył jego głowy znikający w drzwiach.

Wyprostowałam się i już miałam odruchowo pójść za nim.

– Czekaj – powiedział Ian. – Zaraz wróci. Opowiedz nam jeszcze o Delfinach.

Siedział na blacie obok pieca, w nagrzanym miejscu, którego ja bym nie wybrała, wystarczająco blisko, by wyciągnąć rękę i dotknąć mojego nadgarstka. Instynktownie cofnęłam dłoń, ale nie ruszyłam się z miejsca.

– Co tam się dzieje? – zapytałam. Z tunelu wciąż dobiegały hałasy. Przez chwilę zdawało mi się, że wśród odległego zgiełku słyszę podekscytowany głos Jamiego

Ian wzruszył ramionami.

– Kto to wie? Może Jeb… – Jeszcze raz wzruszył ramionami, jakby chciał pokazać, że nie chce mu się sprawdzać. Zachowywał się beztrosko, ale spojrzenie miał dziwnie niespokojne.

Byłam pewna, że wkrótce i tak się dowiem, więc sama wzruszyłam ramionami i zaczęłam tłumaczyć niezwykle skomplikowane relacje rodzinne Delfinów, jednocześnie pomagając Trudy przełożyć ciepłe bułki do plastikowych pojemników.

– Sześcioro spośród dziewięciorga… dziadków, tak ich nazwijmy, zwykle opiekuje się larwami w pierwszym okresie rozwoju, a pozostała trójka pracuje z sześciorgiem własnych dziadków nad nowym skrzydłem domu, gdzie młode zamieszkają, gdy zaczną się poruszać – tłumaczyłam, jak zwykle nie spoglądając na słuchaczy, tylko na bułki, gdy nagle z końca groty dobiegło mnie głośne westchnienie. Zaczęłam rozglądać się po twarzach słuchaczy w poszukiwaniu osoby, którą przestraszyłam. Nie przerywałam jednak wykładu. – Pozostałych troje dziadków zgodnie ze zwyczajem…

Szybko jednak zrozumiałam, że wcale nikogo nie przestraszyłam. Wszystkie głowy zwrócone były w tym samym kierunku. Przebiegłam po nich wzrokiem i utkwiłam spojrzenie w ciemnym wyjściu.

Z początku widziałam tylko smukłą postać Jamiego, uczepioną czyjejś ręki. Był to ktoś tak brudny od stóp do głów, że prawie zlewał się ze ścianą groty. Ktoś zbyt wysoki, by mógł to być Jeb, który zresztą właśnie pojawił się za Jamiem. Nawet z tej odległości widziałam, że Jeb ma przymrużone oczy i zmarszczony nos, jakby się niepokoił, co przecież zdarzało mu się niezwykle rzadko. Za to twarz chłopca promieniała radością.

– Oho – powiedział Ian cichym głosem, ginącym w trzasku płomieni.

Tajemnicza postać zrobiła krok do przodu, podniosła drżącą dłoń i zacisnęła ją w pięść.

Z jej gardła wydobył się głos Jareda, chłodny i beznamiętny.

– Co to ma znaczyć. Jeb?

Ścisnęło mnie w gardle. Próbowałam przełknąć ślinę, ale nie mogłam. Próbowałam oddychać, ale nie byłam w stanie. Serce waliło mi nierówno.

Jared! Melanie przebudziła się i piszczała w uniesieniu, Jared wrócił!

– Wanda opowiada nam o kosmosie – zatrajkotał Jamie, chyba wciąż nie zdając sobie sprawy z grozy sytuacji. Być może był zbyt przejęty, by zwrócić na to uwagę.

– W a n d a? – powtórzył Jared, prawie warcząc.

Za nim w korytarzu stało jeszcze kilku brudnych mężczyzn. Zauważyłam ich, dopiero gdy zawtórowali mu gniewnym pomrukiem.

Wśród zastygłych w bezruchu słuchaczy mignęła blond czupryna.

– Andy! – zawołała Paige, przedzierając się do przodu. Jeden z przybyszów obszedł Jareda i chwycił ją w ramiona, ratując przed upadkiem, gdyż potknęła się o nogę Wesa. – Och, Andy! – wybuchła szlochem. Ton jej głosu przypominał mi Melanie.

Spontaniczna reakcja Paige w jednej chwili odmieniła atmosferę. Ludzie zaczęli coś mówić i podnosić się z miejsc. Witali powracających towarzyszy. Próbowałam zrozumieć ich miny – na twarzach mieli nienaturalne uśmiechy i od czasu do czasu zerkali ukradkiem w moją stronę. Minęła długa, wolna sekunda – czas zdawał się zastygać dookoła mnie i krępować mi ruchy. W końcu dotarło do mnie, że czują się winni.

– Wszystko będzie dobrze, Wando – powiedział cicho Ian.

Spojrzałam mu w twarz zaszczutym wzrokiem. Spodziewałam się ujrzeć ten sam wyraz zażenowania, tymczasem znalazłam czujne oczy wpatrzone w Jareda i resztę świty.

– Co tu się dzieje, do cholery? – zagrzmiał nowy głos.

Był to Kyle, łatwy do rozpoznania z racji postury. Przecisnął się koło Jareda i ruszył… w moją stronę.

– Sami pozwalacie się okłamywać? Upadliście wszyscy na łeb? A może przyprowadził tu Łowców? Jesteście pasożytami?

Większość spuściła głowy ze wstydu. Tylko kilka osób nie ugięło karku i trzymało się prosto: Lily, Trudy, Heath, Wes… i biedny Walter, kto by pomyślał, że właśnie on!

– Spokojnie, Kyle – odezwał się schorowanym głosem.

Kyle nie zwrócił na niego uwagi. Szedł ku mnie zdecydowanym krokiem, a kobaltowe oczy, podobne jak u brata, płonęły mu gniewem. Nie potrafiłam jednak utrzymać na nim wzroku – spojrzenie co chwila uciekało mi w stronę mrocznej sylwetki Jareda. Próbowałam wyczytać coś z jego zakamuflowanej twarzy.

Uczucie Melanie rozlewało się we mnie niczym woda z przerwanej tamy.

Nagle zobaczyłam przed sobą Iana. Musiałam wygiąć szyję, gdyż zasłonił mi Jareda.

– Trochę się pozmieniało, jak was nie było, braciszku.

Kyle przystanął, nie wierząc własnym uszom.

– Co, Łowcy przyszli?

– Wanda jest niegroźna.

Starszy z braci zacisnął zęby. Kątem oka spostrzegłam, że sięga po coś do kieszeni. Dopiero to mnie otrzeźwiło. Drgnęłam, oczekując w jego ręku broni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Intruz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Intruz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephenie Meyer - The Chemist
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - New Moon
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Twilight
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Breaking Dawn
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Eclipse
Stephenie Meyer
libcat.ru: книга без обложки
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Luna Nueva
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - The Host
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Brėkštanti aušra
Stephenie Meyer
Отзывы о книге «Intruz»

Обсуждение, отзывы о книге «Intruz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x