Ponownie otworzyłam usta i ponownie ojciec Dominik mnie uciszył.
– Tam, dokąd się udasz – ciągnął – będzie coś w rodzaju poczekalni dla duchów, które opuściły wymiar astralny, ale nie dotarły jeszcze do miejsca właściwego przeznaczenia. Jeśli Jesse jeszcze tam przebywa, a ty zdołasz go odnaleźć – zdajesz sobie sprawę, że dla mnie to sprawa niezwykle wątpliwa – nie bądź zaskoczona, jeśli zdecyduje się tam pozostać.
– Ojcze D… – zaczęłam, opierając się na łokciu, ale on tylko pokręcił głową.
– To może być jego jedyna szansa przejścia dalej – powiedział ponuro.
– Nie, to nieprawda. Jest jakiś powód, dla którego tak długo pozostawał w moim domu. Musi tylko odkryć, co to za powód, a wtedy będzie mógł odejść z własnej woli…
– Susannah – przerwał mi ojciec Dominik – jestem pewien, że to nie takie proste.
– On ma prawo decydować o sobie – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
– Zgadzam się. To właśnie próbuję ci powiedzieć. Jeśli go znajdziesz, musisz pozwolić mu zdecydować. I nie wolno ci… nie możesz próbować uciekać się do, eee…
Zamrugałam zdziwiona.
– O czym ksiądz mówi?
– No, chodzi o to, że… – Nigdy dotąd nie widziałam ojca Dominika tak zakłopotanego. Nie mogłam dojść, co się z nim dzieje. – Widzę, że się przebrałaś…
Spojrzałam na swoje ubranie. Zamieniłam różową sukienkę na ramiączkach na czarną, wyszywaną w maleńkie różyczki. Do tego włożyłam absolutnie szałowe sandały od Prady. Namęczyłam się, dobierając to ubranie. No bo jak się ubrać na egzorcyzmy? Nie miałam ochoty słuchać uwag na temat mojego wyglądu.
– Co takiego? – zapytałam niepewnie. – Co jest nie tak? Za bardzo pogrzebowo, tak? Wiedziałam, że czarny nie będzie dobry na tę okazję…
– Ubranie jest w porządku – zapewnił ojciec Dominik. – Tylko że… Susannah, nie powinnaś używać swojego seksapilu, żeby wpłynąć na decyzję Jesse'a.
Szczęka mi opadła.
– Ojcze Dominiku! – wrzasnęłam, siadając. Zabrakło mi jednak słów. Nie mogłam wymyślić niczego poza:
– Coś takiego!
– Susannah – powiedział surowo ojciec Dominik. – Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. Wiem, że zależy ci na Jesse'em. Proszę tylko, żebyś nie używała – odchrząknął – swoich kobiecych wdzięków, aby manipulować…
– Jakby to było możliwe – jęknęłam.
– Tak. – W głosie ojca Dominika brzmiała stanowczość. – Możliwe. Proszę tylko, żebyś tego nie robiła. Dla dobra was obojga. Nie rób tego.
– W porządku. Nie będę. Nie miałam takiego zamiaru.
– Miło mi to słyszeć – mruknął ojciec Dominik. Otworzył małą, oprawioną w skórę książeczkę i zaczął przerzucać strony. – Zaczynamy?
– Chyba tak. – Nadal lekko obrażona, położyłam się. Nie mogłam uwierzyć, że ojciec D powiedział to, co powiedział. Ha! Ojciec Dominik przeoczył dwie istotne rzeczy: po pierwsze, nie jestem przekonana, że posiadam jakiś seksapil, a po drugie, jeśli nawet go mam, to Jesse z pewnością nigdy nie zwrócił na to uwagi.
A jednak ojciec Dominik poczuł się zobowiązany coś na ten temat powiedzieć, co musi oznaczać, że coś zauważył. To pewnie ta sukienka. Niezła, jak na pięćdziesiąt dziewięć dziewięćdziesiąt pięć.
Zaczęłam się mimo woli uśmiechać. Ojciec D użył określenia „seks”. W stosunku do mnie!
Cudownie!
Ojciec D zaczął czytać z małej książeczki. Czytając, kołysał metalową kulą, z której wydobywał się dym. Dym pochodził z palącego się wewnątrz kadzidła. Mówię wam, śmierdziało jak nie wiem.
Nie rozumiałam, co ojciec D mówi, bo to było po łacinie. Brzmiało przyjemnie. Leżałam sobie w czarnej sukience i zastanawiałam się, czy nie powinnam była włożyć spodni. Kto wie, co mnie tam czeka? A jeśli będę musiała się gdzieś wspinać? Ktoś może zobaczyć moje majtki.
Można by się spodziewać, że moje myśli skierują się ku poważniejszym sprawom, z przykrością jednak donoszę, że najgłębszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, podczas gdy ojciec Dominik egzorcyzmował moją duszę, było to, że kiedy będzie po wszystkim, Jesse wróci do domu, a Maria i Feliks zostaną zamknięci w swojej krypcie, gdzie ich miejsce, a ja wygrzeję się porządnie w saunie, którą Andy instaluje, ponieważ czułam się naprawdę obolała.
A potem nad moją głową zaczęło się coś dziać. Fragment kopuły zniknął, ustępując dymowi. Uświadomiłam sobie, że to dym z kadzielnicy, którą wymachuje ojciec D. Wił się w górze jak tornado.
A później w środku tego tornada ujrzałam nocne niebo. Naprawdę. Jakby kopuła nad bazyliką nagłe zniknęła. Widziałam zimny blask gwiazd. Nie rozpoznałam żadnych konstelacji, mimo że Jesse usiłował mnie ich nauczyć. Na Brooklynie gwiazd nie było widać tak wyraźnie, z powodu świateł miasta. Poza Wielkim Wozem, który widać zawsze, innych gwiazdozbiorów nie potrafię nazwać.
To nie miało znaczenia. To nie było niebo. Nie ziemskie niebo, w każdym razie. To było co innego. Gdzie indziej.
– Susannah – odezwał się ojciec Dominik łagodnie. Drgnęłam i spojrzałam na niego. Prawie usnęłam, patrząc w to niebo.
– Co? – zapytałam.
– Już czas.
Ociec Dominik wygląda zabawnie, pomyślałam. Dlaczego on jest taki śmieszny?
Zrozumiałam to, kiedy usiadłam. Właściwie usiadła tylko część mnie. Reszta leżała na złożonych ubraniach i miała zamknięte oczy.
Pamiętacie na Sabrinie, nastoletniej czarownicy tę scenę, kiedy bohaterka rozszczepia się na dwoje, tak żeby jedna mogła pójść na imprezę z Harveyem, a druga na zlot czarownic razem z ciotkami? To właśnie przydarzyło się mnie. Byłam teraz dwiema osobami.
Tyle że tylko jedna z nich zachowała świadomość. Druga po prostu leżała z zamkniętymi oczami. I wiecie co? Ten guz na moim czole wygląda naprawdę okropnie. Nic dziwnego, że wszyscy na jego widok cofali się ze zgrozą.
– Susannah, dobrze się czujesz?
Oderwałam wzrok od mojej nieprzytomnej drugiej połowy.
– Dobrze – odparłam. Popatrzyłam na swoją duchową istotę, która wydała się dokładnie taka sama, jak osoba leżąca w dole, tylko że trochę świeciła Fantastyczny dodatek do stroju. No wiecie, taki spektralny blask może uczynić cuda, jeśli chodzi o cerę.
I jeszcze coś. Guz na czole? Taak, już nie bolał.
– Nie masz dużo czasu – powiedział ojciec Dominik. – Tylko pół godziny.
Zamrugałam zdziwiona.
– Skąd będę wiedziała, że mija pół godziny? Nie mam zegarka. – Nie noszę zegarka, bo zawsze kończy się tak, że jakiś oporny duch mi go rozwala. A poza tym, kogo interesuje, która jest godzina? Odpowiedź prawie zawsze przynosi rozczarowanie.
– Załóż mój. – Ojciec Dom zdjął ogromny męski zegarek i podał mi go.
To był pierwszy przedmiot, jaki wzięłam do ręki jako duch. Wydawał się dziwnie ciężki. Udało mi się jednak zapiąć go na przegubie. Zwisał luźno jak bransoletka. Albo kajdanki.
– W porządku – powiedziałam, spoglądając w otwór nad głową. – Tam nic nie ma.
Musiałam się, oczywiście, wspinać. Nie pytajcie, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam. Musiałam dosięgnąć i złapać się krawędzi otworu, i jeszcze wciągnąć na górę. I to w kusej sukience.
Wszystko jedno. Byłam w połowie drogi, kiedy usłyszałam jak znajomy głos wykrzykuje moje imię.
Ojciec Dominik odwrócił się gwałtownie. Pochyliłam się – w otworze widziałam tylko mgłę, szarą mgłę, która zwilżyła mi twarz – i dostrzegłam Jacka biegnącego kościelną nawą, z buzią pobielałą ze strachu, ciągnącego coś za sobą.
Читать дальше