Becca Fitzpatrick - Szeptem

Здесь есть возможность читать онлайн «Becca Fitzpatrick - Szeptem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szeptem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szeptem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że…
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza… Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.

Szeptem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szeptem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Szkolnym?

– Skąd mam wiedzieć? Tak jakby ten wysoki oblał sprawdzian i Elliot był niezadowolony. Wypadł stąd jak burza. Nawet nie dojadł kanapki.

– Mówili o Kjirsten?

– Wysoki przyszedł pierwszy, spytał, czy Kjirsten w pracy. Powiedziałam, że nie, i wtedy zadzwonił gdzieś z komórki. Dziesięć minut później wszedł Elliot. Zawsze obsługiwała go Kjirsten, a że jej nie było, ja ją zastąpiłam. Nawet jeśli o niej rozmawiali, nic do mnie nie dotarło. Ale ten wysoki to chyba za nią nie tęsknił.

– Pamiętasz coś jeszcze?

– To zależy. Weźmiesz deser?

– Może kawałek ciasta.

– Ciasto? To ja ci poświęcam pięć minut cennego czasu, a ty chcesz zamówić tylko ciasto? Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty, jak sobie z tobą ucinać pogawędkę?

Rozejrzałam się po sali. Była prawie pusta. Poza mężczyzną czytającym gazetę przy barze, byłam jedyną klientką.

– Okej… – Przebiegłam wzrokiem kartę.

– Do popicia ciasta najlepsza będzie malinowa lemoniada. – Zanotowała. – A na koniec jeszcze kawka. – Dopisała do rachunku. – I za to spodziewam się dodatkowych dwudziestu procent. – Zadowolona z siebie, wsunęła bloczek do fartuszka i kręcąc biodrami, poszła do kuchni.

ROZDZIAŁ 21

Tymczasem na zewnątrz ochłodziło się i zaczęło mżyć. Wśród mgły, która zawisła nad ulicami, latarnie płonęły niesamowitym, trupim blaskiem. Pospiesznie wyszłam z bistra, dziękując Bogu, że sprawdziłam prognozę pogody i zabrałam parasolkę. Po drodze widziałam, jak w barach zbierają się ludzie.

Zbliżając się do przystanku, poczułam na szyi znajome lodowate tchnienie. Jak tej nocy, kiedy ktoś zaglądał mi przez okno do pokoju, jak w Delphic i wówczas, gdy Vee wyszła z Victoria's Secret w mojej kurtce. Schyliłam się. udając, że zawiązuję sznurówkę, i ukradkiem rozejrzałam się wokół. Chodnik po obu stronach ulicy był pusty.

Gdy zapaliło się zielone światło, przeszłam na druga stronę. Przyspieszając kroku, wsunęłam torebkę pod ramię, pełna nadziei, że autobus się nie spóźni. Skręciwszy w alejkę za jakimś barem, minęłam grupkę palaczy i wyszłam na ulicę równoległą. Przebiegłam kolejną przecznicę, cofnęłam się i zrobiłam jeszcze koło. Co parę sekund oglądałam się za siebie.

Usłyszałam warkot autobusu, który po chwili wyjechał zza rogu, materializując się we mgle. Gdy zwolnił przy krawężniku, wsiadłam. Byłam jedyną pasażerką.

Usiadłam kilka miejsc za kierowcą i zgarbiłam się, żeby mnie nie widział. Drzwi się zamknęły i autobus pomknął naprzód. O mało nie westchnęłam z ulgą, gdy w komórce pojawił się SMS od Vee:

„Gdzie jesteś?"

„Portland – odpisałam. – A ty?"

„Też. Na imprezie z Julesem i Elliotem. Spotkajmy się".

„Co robisz w Portland?"

Nie czekając, aż odpisze, zadzwoniłam do niej. Rozmawia się szybciej, a sprawa była poważna.

– I jak? – zapytała. – W nastroju na imprezę?

– Mama wie, że bawisz się w Portland z dwoma facetami?

– Nie denerwuj się tak, skarbie.

– Nie wierzę, że przyjechałaś do Portland z Elliotem! -Ogarnęło mnie złe przeczucie. – Wie, że ze mną rozmawiasz?

– Co ty, żeby cię zabił?! Nie wie, sorry. Poleciał po coś z Julesem do Kinghorn i marznę tu solo. Przydałoby mi się towarzystwo. Ej! – wrzasnęła na kogoś. – Ręce przy sobie, dobra? Przy sobie! Nora? Jestem w dosyć nieciekawej okolicy. Pospiesz się, okej?

– Gdzie jesteś?

– Czekaj… Więc tak: dom po przeciwnej stronie ma numer 1727. Ulica nazywa się chyba Highsmith.

– Postaram się być tam jak najszybciej. Ale nie zostanę. Wracam do domu i ty jedziesz ze mną. Niech się pan zatrzyma! – krzyknęłam do kierowcy.

Przyhamował i walnęłam nosem o siedzenie przed sobą.

– Którędy do Highsmith? – spytałam, kierując się do przodu.

Kierowca wskazał okna z prawej strony autobusu.

– Na zachód stąd. Masz zamiar iść pieszo? – Zmierzył mnie od stóp do głów. – Ostrzegam, to niebezpieczna dzielnica.

Pięknie.

Przeszłam zaledwie kilkadziesiąt metrów, gdy stało się jasne, że kierowca nie przesadził. Krajobraz zmienił się zasadniczo. Ciekawe wystawy zastąpiły budynki zamalowane graffiti przez uliczne gangi. W zakratowanych oknach panował mrok. Chodniki ginęły we mgle jak opustoszałe ścieżki.

Rozległ się jakiś stukot i po chwili zobaczyłam kobietę pchającą wózek z torbami śmieci. Miała oczy jak rodzynki, ciemne i paciorkowate, i przyglądała mi się bacznie, niemal jak drapieżnik.

– Co my tu mamy? – odezwała się przez szczerbate zęby. Cofnęłam się ostrożnie, przyciskając do siebie torebkę

– Palto, rękawiczki i ładną wełnianą czapkę – wyliczyła. Marzyłam o śliczniutkiej czapce z wełny.

– Dobry wieczór – odchrząknąwszy, starałam się, by zabrzmiało to przyjaźnie. – Może mi pani powiedzieć, jak daleko stąd do Highsmith Street?

Zarechotała.

– Tę drogę wskazał mi kierowca autobusu – dodałam jeszcze mniej pewnie.

– Powiedział, że do Highsmith tędy? – spytała, rozdrażniona. – Znam drogę do Highsmith, ale jest gdzie indziej.

Na próżno liczyłam, że rozwinie tę myśl.

– Mogłaby mnie pani pokierować? – zapytałam.

– Tu mam wszystkie kierunki. – Puknęła się w czoło palcem przypominającym powyginaną, sękatą gałąź. – Wszyściuteńkie.

– Więc którędy do Highsmith? – zachęciłam.

– Za darmo ci nie powiem – zbeształa mnie nagle. – To będzie trochę kosztowało. Dziewczyna musi z czegoś żyć. Nie wiesz, że w życiu nie ma nic za darmo?

– Nie mam pieniędzy – odparłam. W każdym razie miałam niewiele, na bilet do domu.

– Ale masz cieplutkie palto.

Spojrzałam na swój ocieplany płaszcz. Zimny wiatr mierzwił mi włosy i na samą myśl o zdjęciu go dostałam na ramionach gęsiej skórki.

– To prezent na Gwiazdkę.

– Podwiewa mi tyłek – warknęła kobieta. – Chcesz wiedzieć, jak iść, czy nie chcesz?!

Nie mogłam uwierzyć, że tam stoję, że wymieniam się płaszczem z bezdomną. Vee miała u mnie tak wielki dług, że mogła go nigdy nie spłacić.

Zrzuciłam płaszcz i kloszardka momentalnie go założyła.

Z ust zaczęły mi buchać kłęby pary. Objęłam się, tupiąc nogami w miejscu, by stracić jak najmniej ciepła.

– Czy teraz już zechce mi pani wskazać drogę do Highsmith Street?

– Wolisz dłuższą czy krótszą?

– K… krótszą – zaszczekałam zębami.

– Ale za krótszą drogę będziesz musiała mi dopłacić. Zawsze marzyłam o ładnej czapce z wełny.

Ściągnęłam z głowy czapkę.

– Highsmith? – Podając ją kobiecie, starałam się zachować przyjazny ton głosu.

– Widzisz tę aleję? – zapytała, wskazując za moimi plecami.

Odwróciłam się. Aleja majaczyła kilkadziesiąt metrów w tyle.

– Wejdź w nią, przejdź na drugą stronę i to będzie Highsmith.

– I tyle? – nie dowierzałam. – Przecznica dalej?

– Ciesz się, że to blisko, choć w taką pogodę wszędzie jest daleko. Rzecz jasna, mnie teraz cieplutko, bo mam palto i czapkę. Daj jeszcze rękawiczki, to cię tam zaprowadzę.

Popatrzyłam na rękawiczki. Przynajmniej ręce mi nie marzły.

– Poradzę sobie.

Wzruszywszy ramionami, popchnęła wózek do następnego rogu, gdzie zajęła stanowisko pod ceglanym domem.

Aleja była ciemna. Walały się na niej worki na śmieci i zamokłe kartonowe pudła. Zauważyłam też jakiś niezidentyfikowany garb, może stary grzejnik. Choć równie dobrze mogły to być zawinięte w dywan zwłoki. Do połowy alei ciągnęło się ogrodzenie z drutu. Zazwyczaj z dużym trudem pokonywałam półtorametrowy płot, a co dopiero ogrodzenie wysokości trzech metrów. Z obu stron otaczały mnie domy z cegły o za smarowanych i pozamykanych nu dziesięć spustów oknach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szeptem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szeptem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Huntley Fitzpatrick - What I Thought Was True
Huntley Fitzpatrick
libcat.ru: книга без обложки
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Finale
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Silence
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Hush Hush
Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick - Crescendo
Becca Fitzpatrick
Huntley Fitzpatrick - The Boy Most Likely To
Huntley Fitzpatrick
Flo Fitzpatrick - Legacy of Silence
Flo Fitzpatrick
William Fitzpatrick - Secret Service Under Pitt
William Fitzpatrick
Percy Fitzpatrick - Jock of the Bushveld
Percy Fitzpatrick
Отзывы о книге «Szeptem»

Обсуждение, отзывы о книге «Szeptem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x