To była prawda. Cofałam się i szłam do przodu z nim. Czasami flirtowałam, innym razem kompletnie go ignorowałam.
– Czy jest coś, co chcesz żebym dla ciebie zrobił? – zapytał, kiedy nic nie mówiłam. – Coś co sprawi… nie wiem. Sprawi że będziesz się czuła ze mną lepiej?
– Nie wiem, – powiedziałam słabo.
Westchnął.
– Więc czego w ogóle chcesz?
„Dymitra”, pomyślałam. Zamiast tego, powtórzyłam;
– Nie wiem.
Wstał z jękiem i skierował się w stronę drzwi.
– Rose, jak na kogoś kto twierdzi, że chce zebrać tak dużo informacji jak to możliwe, musisz się naprawdę wiele o sobie nauczyć.
Drzwi trzasnęły za nim. Wzdrygnęłam się na ten hałas, kiedy wpatrywałam się w miejsce, w którym dopiero co stał Mason. Zdałam sobie sprawę z tego, że miał rację.
Miałam jeszcze wiele do nauczenia.
Lissa znalazła mnie dopiero później. Spałam po tym jak Mason wyszedł, zbyt przygnębiona żeby wyjść z łóżka. Jej trzaśnięcie drzwiami wyrwało mnie ze snu.
Byłam zadowolona, że ją widzę. Musiałam wyżalić się z tej sprawy z Masonem, ale zanim to zrobiłam, sprawdziłam jej uczucia. Były równie mętne jak moje. Więc, jak zawsze, postawiłam ją najpierw.
– Co się stało?
Usiadła na swoim łóżku wpadając w pierzynę. Była wściekła i jednocześnie smutna.
– Christian.
– Poważnie?
Nigdy nie widziałam żeby ze sobą walczyli. Często dokuczali sobie nawzajem, ale to było coś w takim stylu, który średnio mógł doprowadzić Lissę do łez.
– Dowiedział się… Byłam z Adrianem rano.
– Oh, wow, – powiedziałam. – Tak. To może sprawiać problem.
Wstając, podeszłam do komody gdzie znalazłam moją szczotkę. Zaskoczona, stanęłam przy lustrze z pozłacaną ramą i zaczęłam rozczesywać kołtuny powstałe podczas mojej drzemki.
Jęknęła.
– Ale do niczego nie doszło! Christian świruje bez powodu. Nie mogę uwierzyć, że mi nie ufa.
– Ufa ci. To wszystko jest po prostu dziwne i tyle. – Myślałam o Dymitrze i Taszy. – Ludzie przez zazdrość robią i mówią głupie rzeczy.
– Ale do niczego nie doszło. – powtórzyła. – To znaczy, byłaś tam i-hej, w końcu się nie dowiedziałam. Co Ty tam robiłaś ?
– Adrian wysłał mi karton perfum.
– On – masz na myśli, że to ogromne pudełko, które trzymałaś?
Kiwnęłam głową.
– Ua.
– Tak. Przyszłam mu to oddać. – Powiedziałam. – Pytanie brzmi, co ty tam robiłaś?
– Po prostu rozmawiałam. – Odpowiedziała.
Zaczęła się rozjaśniać, bliska powiedzenia mi czegoś, ale nagle się rozmyśliła. Czułam myśli, które zaprzątały jej umysł i wtedy zepchnęła je dalej.
– Mam ci dużo do opowiedzenia, ale najpierw powiedz mi, co się z tobą dzieje.
– Nic się ze mną nie dzieje.
– Wszystko jedno, Rose. Nie jestem połączona z tobą psychicznie jak ty, ale wiem, kiedy jesteś wkurzona na coś. Jesteś jakby przybita od świąt Bożego Narodzenia. Co jest?
Teraz nie był odpowiedni czas na zagłębianie się w to, co stało się podczas świąt, kiedy moja mama powiedziała mi o Dymitrim i Taszy. Ale opowiedziałam Lissie historię o Masonie-zmieniając przyczyny, dlaczego przerwałam-i mówiłam wprost jak zwykle.
– Cóż… – powiedziała kiedy skończyłam. – Miałaś rację.
– Wiem. Ale tak jakby go sprowokowałam. Mogę sobie wyobrazić, dlaczego był zmartwiony.
– Prawdopodobnie możecie to jednak naprawić. Idź pogadać z nim. On szaleje za tobą.
To było więcej niż niedopowiedzenie. Rzeczy pomiędzy mną a Masonem nie dało się tak łatwo naprawić.
– Nie wiem, – powiedziałam jej. – Nie wszyscy są tacy jak ty i Christian.
Jej twarz pociemniała.
– Christian. Dalej nie mogę uwierzyć, że zachowuje się tak głupio w związku z tym.
Nie to miałam na myśli, ale zaczęłam się śmiać.
– Liss, pocałujecie się i pogodzicie w dzień. Prawdopodobnie więcej niż pocałujecie.
Wymknęło mi się, zanim zdążyłam się powstrzymać. Jej oczy się rozszerzyły.
– Ty wiesz. – Pokręciła głową w rozdrażnieniu. – Oczywiście, że wiesz.
– Przepraszam, – powiedziałam. Nie miałam zamiaru pozwolić jej dowiedzieć się o tym, że wiem o sprawie z seksem, przynajmniej dopóki sama by mi powiedziała.
Wpatrywała się we mnie.
– Jak dużo wiesz?
– Uh, nie dużo, – skłamałam. Skończyłam czesać swoje włosy, ale zaczęłam bawić się uchwytem szczotki żeby uniknąć jej oczu.
– Muszę nauczyć się trzymać cię z dala od mojego umysłu. – wymamrotała.
– To jedyna droga, którą mogę 'rozmawiać' z tobą ostatnio. – Kolejne potknięcie.
– Co to miało znaczyć? – Zażądała.
– Nic… Ja… – Rzuciła mi ostre spojrzenie. – Ja… Ja nie wiem. Po prostu czuję jakbyśmy już za wiele ze sobą nie rozmawiały.
– Potrzeba dwojga żeby to naprawić. – powiedziała z powrotem życzliwym głosem.
– Masz rację, – odpowiedziałam, nie wspominając o tym, że we dwie możemy to naprawić tylko jeśli jedna nie będzie zawsze ze swoim chłopakiem. To prawda, też byłam winna na swój sposób zablokowania stosunków-ale chciałam z nią porozmawiać ostatnio wiele razy. Po prostu czas nigdy nie wydawał się być odpowiedni-nawet teraz.
– Wiesz, nigdy nie sądziłam, że będziesz pierwsza. Albo raczej nigdy nie sądziłam, że będę na ostatnim roku i ciągle będę dziewicą.
– Tak, – powiedziała sucho. – Ja też.
– Hej! Co to miało znaczyć?
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy złapałam jej wzrok. Potem jej uśmiech zniknął.
– Ugh. Muszę iść na bankiet Priscilli. Christian miał iść ze mną, ale wyszedł na idiotę… – jej oczy skupiły się z nadzieją na mnie.
– Co? Nie. Proszę, Liss. Wiesz jak nienawidzę tych arystokratycznych formalności.
– Oh, no chodź, – błagała. – Christian odpadł. Nie możesz rzucić mnie wilkom. I nie mówiłaś właśnie, że powinnyśmy więcej rozmawiać? – Jęknęłam. – Poza tym, kiedy będziesz moim strażnikiem, będziesz musiała robić coś takiego cały czas.
– Wiem, – powiedziałam ponuro. – Myślałam, że może mogłabym cieszyć się swoimi ostatnimi sześcioma miesiącami wolności.
Ale w końcu przekonała mnie żebym z nią poszła, jak z resztą obie wiedziałyśmy, że się stanie.
Nie miałyśmy dużo czasu, musiałam wziąć szybki prysznic, wysuszyć się i zrobić makijaż. Dla kaprysu założyłam sukienkę od Taszy, i podczas gdy ciągle chciałam żeby okropnie cierpiała za to że pociągała Dymitra, byłam teraz wdzięczna za ten prezent. Wygładziłam jedwabny materiał, zadowolona widząc że ten odcień czerwieni wyglądał na mnie tak zabójczo, jak sobie to wyobrażałam. To była długa, w azjatyckim stylu sukienka z wyhaftowanymi na jedwabiu kwiatami. Wysoka stójka i długi brzeg zakrywały większość ciała. Moje czarne oczy do tej pory praktycznie nie istniały.
Lissa, jak zawsze, wyglądała niesamowicie. Założyła głęboko liliową sukienkę Johnny Raski, znanej morojskiej projektantki. Była bez rękawów i zrobiona z satyny. Cienkie wyglądające jak ametyst kryształy rozłożone w paski błyszczały na jej twarzy. Włosy spięła w koka w luźny i artystyczny sposób.
Kiedy doszłyśmy do sali bankietowej, przyciągnęłyśmy kilka spojrzeń. Nie sadzę, żeby arystokraci spodziewali się, że księżniczka Dragomirów przyprowadzi ze sobą swoją dampirzą przyjaciółkę na ten pełen uprzedzeń, tylko-z-zaproszeniem obiad. Ale hej, na zaproszeniu Lissy było 'z osobą towarzyszącą'. Zajęłyśmy swoje miejsca przy jednym ze stolików z kilkoma arystokratami, których imiona szybko zapomniałam. Oni byli zadowoleni ignorując mnie, a ja byłam zadowolona będąc ignorowana.
Читать дальше