– Co jeszcze robimy? – spytał z oburzeniem. – Co ty robisz? Ciągle biegasz z Belikovem każdego ranka. Co ci to daje?
Co mi to daje? Sprawia, że moje serce wykonuje szalony bieg i mam nieprzyzwoite myśli.
– Nie jesteśmy gotowi. – powiedziałam zamiast tego.
– Mamy dodatkowo sześć miesięcy więcej.- wtrącił Eddie.
Mason skinął potakująco głową.
– Tak. Jak dużo więcej możemy się w tym czasie nauczyć?
– Dużo – powiedziałam myśląc o tym, jak dużo nauczyłam się przez swój sezon treningowy z Dymitrim. Dokończyłam swój drink.
– Ponadto, gdzie to się zatrzyma? Powiedzmy, że skończymy szkolenie sześć miesięcy wcześniej i nas odeślą. Co potem? Zdecydują się pójść dalej i obciąć nasz ostatni rok nauki? Nasz juniorski rok?
Mason wzruszył ramionami.
– Nie boję się walki. Mogłem załatwić każdą strzygę, gdy byłem w drugiej klasie. (szkoły średniej – przyp. tłum.)
– Jasne. – odparłam sucho. – Tak jak załatwiłeś swoje narciarstwo na tamtym stoku.
Twarz Masona, do tej pory zarumieniona z gorąca, stała się jeszcze czerwieńsza. Natychmiast pożałowałam swoich słów, zwłaszcza kiedy Christian zaczął się śmiać.
– Nigdy nie myślałem, że dożyję dnia, w którym się z tobą zgodzę, Rose. Ale niestety, właśnie nadszedł.
Kelnerka z koktajlami ponownie podeszła do nas, i oboje, Christian i ja wzięliśmy nowe drinki.
– Moroje muszą zacząć pomagać nam bronić samych siebie.
– Przy pomocy magii? – zapytała nagle Mia.
To był pierwszy raz gdy się odezwała, odkąd znaleźliśmy się w tym miejscu. Odpowiedziała jej cisza. Myślę, że Mason i Eddie nie odpowiedzieli jej, bo nie mieli bladego pojęcia na temat walczenia czarami. Lissa, Christian i ja mieliśmy – i bardzo staraliśmy się wyglądać, jakbyśmy nie wiedzieli.
Był jakiś zabawny rodzaj nadziei w oczach Mi, jednak, ja tylko mogłam sobie wyobrażać przez co musiała dzisiaj przejść. Obudziła się, by sobie uświadomić, że jej matka nie żyje a potem była wystawiona godziny i godziny politycznego przekomarzania się i bitwy na strategie. Fakt, że siedziała tutaj wyglądając na częściowo opanowaną był cudem. Przypuszczałam, że udzie, którzy naprawdę lubili swoje matki, w takiej sytuacji ledwie mogliby być zdolni do funkcjonowania. Nikt z nas nie wyglądał jakby zamierzał udzielić jej odpowiedzi, więc ostatecznie ja to zrobiłam.
– Przypuszczam. Ale… nie wiem o tym za wiele.
Skończyłam resztę swojego drinka i odwróciłam od niej oczy, w nadziei, że ktoś inny podejmie się rozmowy. Nikt tego nie zrobił. Mia wyglądała na rozczarowaną, ale nie powiedziała nic więcej, kiedy Mason wrócił do debaty na temat strzyg.
Wzięłam trzeciego drinka zanurzyłam się w wodzie tak głęboko, jak tylko mogłam, by ciągle trzymać w ręku kieliszek. Ten drink był inny. Wyglądał na czekoladowy i miał bita śmietanę na szczycie. Spróbowałam odrobinę i zdecydowanie poczułam odrobinę alkoholu. Sądziłam, że czekolada prawdopodobnie go rozpuści.
Kiedy byłam gotowa na czwarty drink, kelnerki nie było w zasięgu mojego wzroku. Nagle Mason wydał mi się naprawdę, naprawdę słodki. Chciałabym, by był teraz nieco romantyczny wobec mnie, ale on ciągle nadawał o strzygach i logice prowadzenia na nie ataków w ciągu dnia.
Mia i Eddie z zapałem przytakiwali mu głowami, i miałam dziwne uczucie, że gdyby zdecydował się zapolować na strzygi właśnie teraz, oni by z nim poszli. Christian właściwie dołączył do tej rozmowy, ale występował bardziej w roli adwokata diabła. Typowe.
Myślał, że cos w rodzaju ataku prewencyjnego wymaga udziału zarówno strażników jak i morojów – tak jak powiedziała Tasza. Mason, Mia i Eddie uważali, że jeżeli moroje do tego nie dorośli, to strażnicy powinni wziąć sprawy w swoje ręce.
Przyznaję; ich entuzjazm był nawet zaraźliwy. Bardzo podobał mi się pomysł zdobycia przewagi nad strzygami. Ale w atakach na Badiców i Drozdovów, wszyscy strażnicy zostali zabici. Wprawdzie strzygi zorganizowały się w duża grupę i miały pomoc z zewnątrz, ale wszystko to mówiło mi, że teraz to nasza strona musi naprawdę uważać. Odkładając na bok powab Masona, nie chciałam dłużej słuchać o jego bojowych umiejętnościach. Chciałam kolejnego drinka. Wstałam i wspięłam się na krawędź basenu. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu, świat zaczął się kręcić. Zdarzało mi się to już wcześniej, gdy wychodziłam z wanny lub jacuzzi zbyt szybko; ale kiedy rzeczy nie wyglądały tak jak powinny, zdałam sobie sprawę, że drinki były mocniejsze niż przypuszczałam.
Pomyślałam, że czwarty drink nie jest dobrym pomysłem, ale nie chciałam wracać, żeby inni zobaczyli że się upiłam. Skierowałam się stronę pokoju, w którym zniknęła kelnerka. Miałam nadzieję, że może są tam jakieś ukryte zapasy deserów z musu czekoladowego a nie z gęsiej wątróbki.
Podczas gdy szłam, zwracałam szczególna uwagę na śliską podłogę, uważając, by nie wpaść do jednego z basenów kąpielowych i nie rozbić sobie głowy, bo to z pewnością mogło mnie kosztować colness point (nie wiem jak to przełożyć). Poświęciłam tak dużo uwagi swoim stopom, próbując się nie zachwiać, że wpadłam na kogoś. W moim mniemaniu, to była jego wina; uderzył o mnie plecami.
– Hej, uważaj. – powiedziałam odzyskując równowagę.
Ale on nie zwracał na mnie uwagi. Jego oczy były zwrócone na innego faceta; faceta z krwawiącym nosem.
Weszłam prosto w sam środek walki.
Dwóch facetów, których wcześniej nigdy nie spotkałam, kłóciło się ze sobą. Wyglądali na dwadzieścia lat; nie zauważyli mnie. Ten, który na mnie wpadł, popchnął drugiego tak mocno, że ten się zatoczył.
– Boisz się! – krzyczał koleś obok mnie. Miał na sobie zielone kąpielówki, a jego czarne włosy były wygładzone do tyłu przez wodę.
– Wszyscy się boicie. Chcecie po prostu zaszyć się w swoich rezydencjach i pozwolić strażnikom odwalić całą brudną robotę. Co zamierzacie zrobić, kiedy oni wszyscy zginą? Kto wtedy was będzie ochraniał?
Ten drugi wytarł krew ze swojej twarzy wierzchem dłoni. Nagle go rozpoznałam – przez jego blond pasemka. Był z rodziny królewskiej, tym który darł się na Taszę jakoby chciała przewodzić morojom w bitwie. Nazywała go Andrew. Próbował oddać uderzenie, ale mu się nie udało; miał kompletnie złą technikę.
– To jest najbezpieczniejsze wyjście. Słuchajcie tej miłośniczki Strzyg a wszyscy będziemy martwi. Ona próbuje wybić całą naszą rasę!
– Ona próbuje nas ocalić!
– Ona próbuje przekonać nas do używania czarnej magii!
Miłośniczką strzyg – musiała być Tasza. Koleś nie-arystokrata był pierwszą osobą spoza mojego otoczenia, która ją popierała.
Zastanawiałam się jak wiele osób podzielało jego zdanie. Znowu popchnął Andrew, a mój instynkt – albo poncz – kazał mi włączyć się do akcji.
Wyskoczyłam przed siebie i wcisnęłam się pomiędzy nich. Ciągle byłam zdezorientowana i trochę niepewna. Jeśli nie staliby tak blisko, prawdopodobnie przewróciłabym się. Obydwaj zawahali się, wyraźnie zaskoczeni.
– Zjeżdżaj stąd. – warknął Andrew.
Będąc mężczyznami i morojami, mieli więcej wzrostu i byli ciężsi ode mnie, ale ja byłam prawdopodobnie również silniejsza od każdego z nich.
Mając nadzieję, że mogę dać sobie radę z większością, chwyciłam każdego za ramię, pociągając ich do siebie, a potem popchnęłam ich tak mocno, jak mogłam. Zachwiali się, nie spodziewając się mojej siły. Ja też trochę się zachwiałam.
Читать дальше