Robert Jordan - Triumf Chaosu

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Ciemno — jęczał Lews Therin w czeluściach jego głowy.- Dość tej ciemności. Dość!” I tak bez końca. Ale nie nazbyt dokuczliwie. Tym razem Rand go ignorował.

Nagle zaparło mu dech; kufer poruszył się, zaszurał głośno na dnie wozu. Czy już zapadła noc? Pokryte pręgami ciało drgnęło mimo woli. Będzie kolejne bicie, zanim przed snem go nakarmią, obleją wodą i zwiążą niczym gęś. Ale przynajmniej wyjdzie z tego pudła. Na zewnątrz panował nie tyle całkowity mrok, co raczej głęboka szarówka. Maleńka szczelina w wieku wpuszczała drobinę światła, aczkolwiek on jej nie widział, ponieważ głowę miał wepchniętą między kolana, a jego oczy każdego dnia przyzwyczajały się równie długo do światła, tak jak nos przechodził kolejne stadia martwicy. Ale noc musiała już zapaść.

Nie wytrzymał i jęknął, kiedy kufer się zakołysał; nie miał jak się przesunąć, ale poruszył się, zadając ból napiętym mięśniom. Jego mikroskopijne więzienie zwaliło się z głośnym łomotem na ziemię. Zaraz uniosą wieko. Ile dni na tym palącym słońcu? Ile jeszcze nocy? Stracił rachubę. Która to będzie tym razem? W głowie zawirowały mu twarze. Zapamiętał każdą, która się nad nim pastwiła. Teraz zlały się w jedno; nie umiał już sobie przypomnieć, kiedy która przychodziła. Wiedział jednak, że biły go najczęściej Galina, Erian i Katerine, jedyne, które robiły to więcej niż raz. Ich twarze jarzyły mu się w myślach piekielnym światłem. Jak często chciały słuchać jego przeraźliwego krzyku?

Nagle dotarło do niego, że przecież kufer już do tej pory powinien był zostać otwarty. Zamierzały zostawić go tutaj na całą noc, a kiedy wzejdzie poranne słońce i... Mięśnie zbyt obolałe, by wykonać ruch, zdobyły się na szaleńczy wysiłek.

— Wypuśćcie mnie! — krzyknął ochryple. Ręce związane na plecach drapały boleśnie, na próżno. — Wypuśćcie mnie!- krzyknął. Miał wrażenie, że słyszy kobiecy śmiech.

Płakał przez jakiś czas, ale po chwili łzy wysuszyła wściekłość zbliżona żarem do temperatury wnętrza pieca. „Pomóż mi”, warknął do Lewsa Therina.

„Pomóż mi — jęknął w odpowiedzi mężczyzna. — Światłości, pomóż mi”.

Mrucząc ponuro, Rand zaczął znowu obmacywać ścianę wiodącą do sześciu miękkich punktów. Prędzej czy później one go wypuszczą. Prędzej czy później zluzują straże. A kiedy to zrobią... Nawet nie zauważył, jak zaczął głośno krzyczeć.

Perrin podczołgał się do szczytu łagodnego zbocza, ostrożnie uniósł głowę i zobaczył scenę jak ze snów Czarnego. Wilki dały mu jakieś pojęcie, czego się ma spodziewać, ale wszystko to bladło wobec rzeczywistości. W odległości jakiejś mili od tego miejsca, gdzie się ułożył, pod słońcem samego środka dnia, ogromna, skłębiona rzesza Shaido otaczała coś, co z daleka wyglądało jak pierścień utworzony z wozów i ludzi, którego oś stanowiła niewielka grupka drzew nie opodal drogi. Kilka wozów stało w ogniu. Na Aielów spadały ogniste kule, jedne wielkości pięści, inne duże jak głazy, wybuchy płomieni zamieniały kilkunastu za jednym zamachem w pochodnie. Oprócz tego z bezchmurnego nieba padały błyskawice, które podrzucały w powietrze fontanny ziemi i odziane w cadin’sor sylwetki. Jednak takie same srebrne widły trafiały także w wozy i również strona Aielów bywała źródłem ognia. Spora część płonących lanc gasła znienacka albo eksplodowała, nie trafiając w żaden cel, wiele błyskawic nagle zamierało, a jednak Shaido musieli je ostatecznie pokonać.

— Tam musi być około dwustu albo i trzystu przenoszących kobiet, o ile nie więcej. — Na Kirunie, leżącej obok niego, to wyraźnie robiło wrażenie. Sorileą, spoczywającą tuż za Zieloną siostrą, z pewnością to wstrząsnęło. Mądra pachniała niepokojem; nie bała się, ale była zaniepokojona. — W życiu nie widziałam tylu splotów równocześnie — ciągnęła Aes Sedai. — Moim zdaniem w obozie jest co najmniej trzydzieści sióstr. Wrzuciłeś nas do kotła z wrzątkiem, młody Aybara.

— Czterdzieści tysięcy Shaido — mruknął ponuro Rhuarc, leżący po drugiej stronie Perrina. Nawet pachniał ponurością:- Co najmniej czterdzieści tysięcy i niewielka satysfakcja z wiedzy, dlaczego wysłali ich tak niewielu na południe.

— Czy Lord Smok tam jest? — spytał Dobraine, patrząc na Rhuarka. Perrin przytaknął. — I zamierzasz tam wejść i wyprowadzić go? — Perrin znowu przytaknął, na co Dobraine odpowiedział westchnieniem. Pachniał rezygnacją, nie strachem.- Wejdziemy tam, lordzie Aybara, ale moim zdaniem już stamtąd nie wyjdziemy. — Tym razem to Rhuarc przytaknął.

Kiruna popatrzyła na mężczyzn.

— Zdajecie sobie chyba sprawę, że jest nas za mało. Dziewięć. Nawet jeśli wasze Mądre potrafią przenosić z jakim takim skutkiem, to i tak jest nas za mało, żeby temu sprostać.

Sorilea parsknęła głośno.

— No to zawróć i jedź na południe — powiedział jej Perrin. — Ja nie dopuszczę, by Rand wpadł w ręce Elaidy.

— No i dobrze — odparła z uśmiechem Kiruna. — Bo ja też nie. — Bardzo pragnął, żeby pod wpływem jej uśmiechu aż tak nie cierpła mu skóra. Aes Sedai zresztą też zapewne ścierpłaby skóra, gdyby zobaczyła to złowrogie spojrzenie, jakie Sorilea skierowała w jej stronę.

Perrin dał znać tym na samym dole grani i Sorilea wraz z Zieloną zsunęły się po zboczu, do tego miejsca, gdzie mogły się bezpiecznie wyprostować, po czym pospiesznie rozeszły się w przeciwnych kierunkach.

Nie opracowali żadnego specjalnego planu. Wszystko po prostu sprowadzało się do tego, że jakoś dotrą do Randa, że jakoś go uwolnią, z nadzieją, że nie odniósł zbyt poważnych obrażeń, dzięki czemu będzie mógł stworzyć bramę dla tylu, ilu uda się razem z nim uciec, zanim albo Shaido, albo Aes Sedai zdążą ich wszystkich wymordować. Drobnostka, bez wątpienia, dla bohatera z opowieści barda, ale Perrin żałował, że nie mają czasu na sporządzenie jakiejś porządnej strategii, zamiast opierać się na pomyśle, że on, Dobraine i Rhuarc wypadną niczym tarany, przy czym wódz będzie biegł tak szybko, jak potrafi, między końmi ich dwóch. Nie wiadomo, czy Aes Sedai z Wieży będą w stanie bronić się przed Shaido przez choćby jeszcze jedną godzinę.

Jako pierwsi mieli ruszyć ludzie z Dwu Rzek oraz członkowie Skrzydlatej Gwardii, podzieleni na dwie kompanie: jedna miała osłaniać idące pieszo Mądre, druga dosiadające koni Aes Sedai i Strażników. Obie grupy pokonały już grań od lewej i prawej strony. Dannil pozwolił im ponownie dobyć Czerwonego Orła, oprócz Czerwonego Wilczego Łba. Rhuarc nawet się nie obejrzał w stronę Amys, która szła w niewielkiej odległości od ciemnego wałacha Kiruny, ale Perrin usłyszał, jak mruczy:

— Obyśmy obejrzeli razem wschód słońca, cieniu mego serca.

Pod koniec Mayenianie i ludzie z Dwu Rzek mieli ubezpieczać odwrót Mądrych i Aes Sedai, albo to one miały ubezpieczać ich odwrót. W obu wypadkach Berze i Kirunie ten plan raczej się nie podobał; bardzo chciały być tam, gdzie Rand.

— Jesteś pewien, że nie chcesz dosiąść konia, lordzie Aybara? — spytał Dobraine ze swego siodła; dla niego walka pieszo równała się bluźnierstwu.

Perrin poklepał zawieszony u biodra topór.

— Niewiele z niego pożytku na końskim grzbiecie. — Pożytek był, prawdę powiedziawszy, ale nie chciał wjeżdżać na Stepperze albo Biegunie w to, co ich czekało. Ludzie mogli wybierać, czy chcą się rzucać w sam środek wiru stali i śmierci, on decydował za swoje konie i tego dnia powiedział „nie”. — Może ty użyczysz mi strzemienia, kiedy nadejdzie pora. — Dobraine zamrugał; Cairhienianie raczej nie używali piechoty, ale chyba zrozumiał, bo ostatecznie przytaknął.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Triumf Chaosu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - La grande caccia
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Robert Jordan - Pán chaosu
Robert Jordan
Отзывы о книге «Triumf Chaosu»

Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x