Robert Jordan - Triumf Chaosu
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Triumf Chaosu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dobrze chociaż, że ponownie się połączył z Dannilem i innymi, nawet jeśli ci czuli się znacznie gorzej w towarzystwie Aes Sedai niż Mayenianie i Cairhienianie. Ludzie z Dwu Rzek do tego stopnia ucieszyli się na jego widok, że niewielu gderało, kiedy kazał im schować Czerwonego Orła; Perrin był pewien, że ten sztandar pojawi się jeszcze, ale kuzyn Dannila, Ban, który wyglądałby niemalże identycznie jak Dannil, gdyby nie nos podobny do kilofa i długie, cienkie wąsy na modłę Domani, schował go starannie do sakiew przy siodłach. Nie jechali dalej bez sztandarów, ma się rozumieć. Nieśli przede wszystkim jego Wilczy Łeb. Wiedział, że byliby w stanie go zignorować, gdyby kazał im spakować ten sztandar, a ponadto z jakiegoś powodu chłodny, wzgardliwy wzrok Kiruny sprawiał, że właśnie chciał go demonstrować. Również Dobraine i Nurelle wyciągnęli sztandary. Nie były to wszak Wschodzące Słońce Cairhien czy Złoty Jastrząb Mayene, ale dwa sztandary Randa, czerwono-złoty Smok na białym tle i czarno-biały dysk na purpurowym. Aielów zdawały się one nie obchodzić, a Aes Sedai stały się na ich widok bardzo chłodne, ale te sztandary co nieco ubarwiały ich przemarsz.
Dziesiątego dnia, kiedy słońce znajdowało się niemalże w połowie drogi na szczyt nieboskłonu, Perrin poczuł przygnębienie, mimo barwnych sztandarów, ludzi z Dwu Rzek i Steppera. Tego popołudnia mieli dogonić Aes Sedai, a on nadal nie wiedział, co potem zrobi. I właśnie wtedy nadeszło posłanie od wilków.
„Już przybywają. Wielu dwunożnych. Wielu, wielu, wielu! Przybywają teraz!”
55
Studnie Dumai
Jadący na czele kolumny Gawyn starał się skupić myśli na okolicy. Tego typu pofałdowany teren, z rozproszonymi zagajnikami, był dostatecznie płaski, by komuś mogło się zdawać, że widzi przed sobą rozległą przestrzeń, podczas gdy tak naprawdę niektóre z tych nieczęstych, długich bruzd i niskich wzgórz wcale nie były aż taka niepozorne. Tego dnia wiatr wzbijał tumany pyłu, a pył też niejedno potrafił skryć. Studnie Dumai znajdowały się po prawej stronie drogi, trzy kamienne zbiorniki w niewielkim zagajniku; mogli napełnić beczki, zwłaszcza że od następnego źródła wody dzieliły ich cztery dni drogi, o ile Źródło Alianelle nie wyschło, ale Galina wydała rozkaz, że mają się nie zatrzymywać. Starał się skupiać całą swoją uwagę na tym, na czym powinien, ale nie potrafił.
Od czasu do czasu wykręcał się w siodle, oglądając na długi wąż wozów; równolegle do niego jechały konno Aes Sedai ze Strażnikami i szli pieszo ci służący, dla których nie starczyło miejsca na wozach. Większość Młodych zamykała tyły procesji, tak jak im kazała Galina. Nie widział tego jedynego wozu bez płóciennej płachty, w środku kolumny, zawsze otoczonego sześcioma Aes Sedai. Zabiłby al’Thora, gdyby mógł, niemniej od tego widoku robiło mu się mdło. Nawet Erian odmówiła brania w tym udziału drugiego dnia i Światłość tylko wiedziała, że miała ku temu powód. Galina była jednak nieubłagana.
Stanowczo patrząc przed siebie, dotknął kieszeni kaftana, gdzie spoczywał list od Egwene, pieczołowicie owinięty w kilka warstw jedwabiu. Zaledwie kilka słów; mówiła mu, że go kocha, że musi jechać; nic więcej. Czytał go pięć albo sześć razy dziennie. W ogóle nie wspominała o jego obietnicy. No cóż, nie podniósł ręki na al’Thora. Z oszołomieniem przyjął wiadomość, że ten człowiek jest więźniem, i minęło wiele dni od czasu, kiedy się o tym dowiedział. Musiał w jakiś sposób sprawić, by to zrozumiała. Obiecał, że nie podniesie na niego ręki, i nie zrobiłby tego, choćby nawet miał umrzeć, ale też nie ruszy palcem, żeby mu pomóc. Egwene musiała to zrozumieć. Światłości, musiała.
Pot ściekał mu z twarzy, więc wytarł oczy rękawem. Nie mógł nic zrobić w związku z Egwene, pozostawała mu jedynie modlitwa. Mógł natomiast zrobić coś z Min. Musiał, z jakiegoś powodu. Nie zasłużyła sobie na to, by ją wieziono do Tar Valon w charakterze więźnia. Gdyby tylko Strażnicy rozluźnili szyk straż przy niej, to...
Nagle zauważył konia galopującego w stronę wozów wśród tumanów pyłu, jak się zdawało, bez jeźdźca.
— Jisao — rozkazał — każ woźnicom, żeby się zatrzymali. Hal, powiedz Rajarowi, żeby postawił Młodych w pogotowiu.- Bez słowa zawrócili konie i pogalopowali. Gawyn czekał.
Był to stalowoszary wałach Benji Dalfora i kiedy się zbliżył, Gawyn dostrzegł Benjiego, który zgięty w pół jechał wczepiony w kark wierzchowca. Gawyn ledwie zdążył schwycić wodze, kiedy koń go mijał.
Benji odwrócił tylko głowę, nie prostując się; spojrzał na Gawyna szklistym wzrokiem. Wokół ust miał obwódkę z krwi i przyciskał jedną rękę do brzucha, jakby się bał, że może się rozpaść na kawałki.
— Aielowie — wymamrotał. — Tysiące. Chyba z wszystkich stron. — Nagle uśmiechnął się. — Zimno dziś, czy nie... — Z ust trysnęła mu krew i zwalił się bezwładnie na drogę.
Gawyn błyskawicznie zawrócił konia i pogalopował w stronę wozów. Benjim zajmą się później, o ile któryś z nich przeżyje.
Galina wyjechała mu na spotkanie, w rozdymającym się za nią płaszczu; ciemne oczy osadzone w pogodnej twarzy połyskiwały z furią. Od tego dnia, w którym al’Thor próbował uciec, była stale wściekła.
— A kim ty jesteś, że każesz wozom się zatrzymywać?- spytała podniesionym tonem.
— Otaczają nas tysiące Aielów, Aes Sedai — udało mu się odpowiedzieć uprzejmym tonem. Wozy nareszcie przystanęły i Młodzi uformowali szyk obronny, ale woźnice niecierpliwie gładzili wodze, słudzy się wachlowali, Aes Sedai gawędziły ze Strażnikami.
Galina z pogardą wydęła wargi.
— Ty głupcze. To bez wątpienia Shaido. Sevanna obiecała dać nam eskortę. Ale jeśli w to wątpisz, to weź swoich Młodych i sam sprawdź. Te wozy mają się nie zatrzymywać, tylko jechać w stronę Tar Valon. Czas, byś się dowiedział, że ja tu wydaję rozkazy, nie...
— A jeśli to nie ci twoi oswojeni Aielowie? — Nie po raz pierwszy podczas ostatnich kilku dni sugerowała, by to on osobiście prowadził zwiadowców; podejrzewał, że gdyby to robił, znalazłby Aielów i to bynajmniej nie oswojonych. — Kimkolwiek są, zabili jednego z moich ludzi. — Co najmniej jednego; w terenie pozostało jeszcze sześciu zwiadowców. — Może jednak powinnaś wziąć pod uwagę ewentualność, że to Aielowie od al’Thora, którzy przychodzą mu z odsieczą. Będzie za późno, kiedy zaczną nas nadziewać na swoje włócznie.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że krzyczy, za to Galina jakby się uspokoiła. Popatrzyła na drogę, w stronę miejsca, gdzie leżało ciało Benjiego, po czym powoli skinęła głową.
— Może rzeczywiście tym razem nie będzie od rzeczy zachować ostrożność.
Rand mozolnie walczył o oddech; powietrze w kufrze zdawało się lepkie i gorące. Na szczęście nie czuł już żadnego zapachu. Każdego wieczora oblewano go wiadrem wody, co raczej nie zastępowało kąpieli, toteż przez jakiś czas po tym, kiedy rankiem Aes Sedai zamknęły wieko i zaciągnęły zasuwę, smród spotęgowany jeszcze jednym dniem w pełnym blasku słońca atakował jego nozdrza. Trzymanie się Pustki kosztowało go wiele wysiłku. Cały był okryty szramami; na ciele, od kolan po ramiona, nie było ani jednego miejsca, które by go nie piekło, jeszcze zanim zalał go pot, i te dziesięć tysięcy płomyków migotało na granicach Pustki; usiłując ją pochłonąć. Nie zaleczona rana w boku pulsowała nieznacznie, ale otaczająca go skorupa Pustki drżała przy każdym pojedynczym dreszczu. Alanna. Czuł Alannę. Blisko. Nie. Nie może marnować czasu na myślenie o niej; nawet jeśli jedzie w ślad za nim, sześć Aes Sedai nie da rady go uwolnić. O ile na przykład nie postanowiły przyłączyć się do Galiny. Koniec z zaufaniem. Już nigdy nie zaufa żadnej Aes Sedai. Może zresztą tylko to sobie wyobrażał. Czasami lęgły mu się w wyobraźni różne rzeczy, chłodne wiatry, spacery. Czasami przestawał myśleć o czymkolwiek i wydawało mu się, że po prostu idzie. Tylko idzie. Mozolnie walczył o oddech i szukał po omacku drogi przez śliską jak lód barierę, która odgradzała go od Źródła. Wymacywanie tych sześciu miękkich punktów, raz po razie. Ciągle miękkie. Nie potrafił się powstrzymać. Musiał ich szukać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Triumf Chaosu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.