Robert Jordan - Triumf Chaosu

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy zniknął jej z oczu, Morgase jęła wachlować się energiczniej, niż mogła to czynić w jego obecności — tamten udawał, że ledwie odczuwa upał, mimo iż pot spływał mu z twarzy niemal strumyczkami — po czym skierowała się w stronę swych apartamentów. Przyjętych z taką samą pokorą, z jaką przyjęła tę jasnoniebieską szatę, którą miała teraz na sobie. Wbrew pogodzie uparła się na wysoki karczek; jej stanowisko w kwestii głęboko wyciętych dekoltów zostało raz na zawsze wyraźnie sprecyzowane.

Za nią szedł samotny sługa, trzymając się w niewielkiej odległości. I rzecz jasna Tallanvor, który deptał jej po piętach, nadal uparcie odziany w ten sam zgrzebny zielony kaftan, w którym tu przyjechał, z mieczem przy biodrze, jakby się spodziewał ataku na Pałac Seranda, oddalony nawet nie dwie mile od Amadoru. Starała się nie zauważać tego wysokiego młodzieńca, ale on jak zwykle nie pozwalał na to.

— Powinniśmy pojechać do Ghealdan, Morgase. Do Jehannah.

Dopuściła, by niektóre sprawy wymknęły się jej spod kontroli. Aż spódnice jej zaświstały, kiedy obróciła się gwałtownie, by z płonącymi oczyma spojrzeć mu w twarz.

— Podczas naszej podróży pewne środki dyskrecji były niezbędne, ale ci, którzy nas teraz otaczają, wiedzą, kim jestem. Ty też to sobie przypomnij i okaż swej królowej należny szacunek. Na kolana!

Ku jej zaskoczeniu Tallanvor ani drgnął.

— Jesteś moją królową, Morgase? — Przynajmniej zniżył głos, dzięki czemu sługa nie mógł wszystkiego podsłuchać i rozgłosić, ale jego oczy... Omal nie cofnęła się. przed ukrytym w nich czystym pożądaniem. A także gniewem. — Nie opuszczę cię po tej stronie śmierci, Morgase, ale to ty sama wyrzekłaś się wielu rzeczy, gdy zrezygnowałaś z Andoru na rzecz Gaebrila. Kiedy na nowo go odzyskasz, uklęknę u twych stóp i będziesz mogła ściąć mi głowę, jeśli taka będzie twoja wola, ale do tego czasu... Powinniśmy byli jechać do Ghealdan.

Ten młody głupiec z chęcią by poległ w walce z uzurpatorem nawet teraz, po tym jak przekonała się, że nie wesprze jej żaden andorański Dom. Jednakże z każdym dniem, z każdym tygodniem, od momentu gdy stwierdziła, że jedynym wyjściem jest szukanie pomocy za granicą, stawał się coraz bardziej bezczelny i krnąbrny. Mogła poprosić Ailrona o głowę Tallanvora i otrzymałaby ją, nie napotykając na żadne pytania. Niemniej jednak, fakt, że nie zostałyby zadane, nie oznaczał ich nieobecności w myślach Ailrona. Tutaj była tylko żebraczką i nie mogła prosić nawet o jedną przysługę więcej ponad to, co absolutnie konieczne. A poza tym nie byłoby jej tutaj, gdyby nie Tallanvor. Byłaby więźniem — jeśli nie czymś gorszym — lorda Gaebrila. I takie właśnie były powody, dla których Tallanvor miał zachować głowę.

Jej miniaturowa armia strzegła zdobnie rzeźbionych drzwi wiodących do apartamentów. Basel Gill był człowiekiem o różowych policzkach, z siwiejącymi włosami, które na próżno zaczesywał w taki sposób, by ukryć łysinę. Nosił skórzaną kamizelę z naszytymi stalowymi krążkami, ciasno opiętą pasem, a także miecz, którego nie tknął od dwudziestu lat, póki na nowo go nie przytroczył, kiedy do niej przystał. Lamgwin był potężnie umięśniony i zwalisty, opadające, ciężkie powieki nadawały mu widok człowieka zaspanego. On także nosił miecz, ale blizny na twarzy oraz nos złamany więcej niż jeden raz dawały jasno do zrozumienia, że nawykł do posługiwania się pięściami albo pałką. Reasumując, oberżysta i uliczny rozrabiaka; oprócz Tallanvora to była cała armia, za pomocą której miała odebrać Gaebrilowi Andor oraz tron.

Obaj wykonali niezdarne ukłony, ale ona przemknęła obok nich, a potem trzasnęła drzwiami, prosto przed nosem Tallanvora.

— Świat — obwieściła warknięciem — byłby o wiele lepszym miejscem, gdyby nie było w nim mężczyzn.

— Z całą pewnością bardziej pustym — powiedziała stara piastunka Morgase, usadowiona na krześle stojącym pod oknem przesłoniętym aksamitnymi draperiami. Siwy koczek Lini, pochylającej głowę nad tamborkiem do haftowania, drżał, jakby w podmuchach wiatru. Cienka jak trzcina, a mimo to wcale nie taka krucha, na jaką wyglądała. — Zakładam, że Ailron nie był dzisiaj bardziej przystępny? A może to przez Tallanvora, dziecko? Naucz się wreszcie nie dopuszczać do tego, by mężczyźni wyprowadzali cię z równowagi. Od złości dostajesz plam na twarzy. — Lini, która była także piastunką Dziedziczki Tronu, wciąż nie chciała przyjąć do wiadomości, że Morgase już dawno temu opuściła dziecięcy pokój.

— Ailron był czarujący — powiedziała ostrożnie Morgase. Trzecia kobieta w izbie, na klęczkach wyjmująca złożone pościele z szafki, głośno pociągnęła nosem i Morgase opanowała się z wysiłkiem, żeby nie spiorunować jej wzrokiem. Breane była... towarzyszką Lamgwina. Ta niska opalona kobieta szła wszędzie tam gdzie on, ale dawała jasno do zrozumienia, że jest Cairhienianką, więc nie Morgase winna jest wierność. — Jeszcze dzień, może dwa — ciągnęła Morgase — i chyba uzyskam jego rękojmię. Dzisiaj zgodził się nareszcie, że potrzebuję żołnierzy z zewnątrz, by odbić Caemlyn. Jak już Gaebril zostanie przegnany z Caemlyn, to arystokraci znowu mnie obstąpią. — W to właśnie wierzyła; trafiła do Amadicii, ponieważ wcześniej dała się omamić Gaebrilowi i na jego rozkaz potraktowała niegodnie nawet najstarszych przyjaciół z najznamienitszych Domów.

— “Powolny koń nie zawsze dociera do kresu podróży” — zacytowała Lini, nadal zaabsorbowana swoją robótką. Bardzo lubiła stare porzekadła; niektóre, Morgase podejrzewała, wymyślała na poczekaniu.

— Ten dotrze — upierała się Morgase. Tallanvor mylił się odnośnie do Ghealdan; według informacji Ailrona ten kraj znajdował się na krawędzi anarchii wywołanej obecnością w nim tego Proroka, o którym szeptała cała służba, człowieka, głoszącego wiarę w Odrodzonego Smoka. — Chętnie napiłabym się ponczu, Breane. — Kobieta tylko patrzyła na nią, dopóki nie dodała: — Gdybyś była taka miła. — Nawet wtedy tamta zabrała się za nalewanie z nadąsaną, niechętną miną.

Wino zmieszane z sokami owocowymi było zmrożone i przynosiło ochłodę w tym upale; przyjemnie było przyłożyć srebrny puchar do czoła. Ailron sprowadzał śnieg i lód z Gór Mgły; zapewne potrzebny był nieustający strumień wozów, by zagwarantować ciągłość dostaw.

Lini też przyjęła puchar.

— A mówiąc o Tallanvorze... — zaczęła, upiwszy łyk.

— Zamilcz, Lini! — żachnęła się Morgase.

— I co z tego, że jest młodszy od ciebie? — powiedziała Breane. Sobie też nalała. Co za afront! Miała być służącą, niezależnie od tego, kim była w Cairhien. — Jeśli go chcesz, to go sobie bierz. Lamgwin powiada, że on jest ci wierny na śmierć i życie, a ja nie raz widziałam, jak na ciebie patrzy. — Zaśmiała się ochryple. — Nie odmówi ci. — Cairhienianie byli obrzydliwi, ale przynajmniej większość nich skrywała swe rozwiązłe obyczaje.

Morgase już miała jej rozkazać, żeby wyszła z izby, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Do środka, nie czekając na pozwolenie, wszedł siwowłosy mężczyzna, cały jakby składający się ze ścięgien i kości. Na piersiach śnieżnobiałego płaszcza jarzyło się promieniste, złote słońce. Miała nadzieję, że uniknie spotkania Białych Płaszczy, dopóki nie zdobędzie pieczęci Ailrona na umowie. Chłód wina znienacka przeniknął ją do samych kości. Gdzie jest Tallanvor i pozostali, skoro ten tak swobodnie mógł wejść do środka?

Wykonał zgoła symboliczny ukłon, z miejsca wbijając w nią ciemne oczy. Twarz miał sędziwą, skórę mocno napiętą na czaszce, ale czuć w nim było siłę, jakby się patrzyło na kowalski młot.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Triumf Chaosu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - La grande caccia
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Robert Jordan - Pán chaosu
Robert Jordan
Отзывы о книге «Triumf Chaosu»

Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x