Robert Jordan - Triumf Chaosu
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Triumf Chaosu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Rzecz jasna, dwór ten stanowił jedynie rozbudowane chłopskie domostwo, największa komnata nie miała nawet piętnastu kroków szerokości — ależ ten Perrin wytrzeszczył oczy, kiedy uparła się, że komnata ma być taka duża; nadal zwykł myśleć o sobie jako o kowalu czy wręcz czeladniku kowalskim — a imię, jakie nadano jej przy narodzinach, brzmiało Zarine, nie Faile. To wszystko nie miało znaczenia. Zarine było imieniem w sam raz dla słabej kobietki, która wzdychała i drżała, słysząc wiersz skomponowany na cześć jej uśmiechu. Faile, imię, które obrała po złożeniu przysięgi myśliwej, biorąc udział w Polowaniu na Róg Valere, oznaczało w Dawnej Mowie sokoła. Nikt, kto dobrze się przyjrzał jej twarzy, z tym wydatnym nosem, wystającymi kośćmi policzkowymi i ciemnymi, skośnymi oczyma, które iskrzyły się, kiedy coś ją rozzłościło, nie mógł wątpić, które z imion bardziej do niej pasuje. Zaś w związku z całą resztą liczyły się przede wszystkim intencje. A także to, co słuszne i obyczajne.
W tym momencie jej oczy iskrzyły się i nie miało to nic wspólnego z uporem Perrina, a niewiele z upałem, całkiem nienaturalnym dla tej pory roku. Ale z kolei daremne wymachiwanie wachlarzem z bażancich piór, by osuszyć pot spływający jej po policzkach, bynajmniej nie studziło jej usposobienia.
Tak późnym popołudniem mało już kto pozostał z tłumu tych, którzy przybyli, by rozsądziła ich spory. W rzeczy samej przybywali po to, by wysłuchał ich Perrin, jednakże Perrina przerażał już sam pomysł wydawania wyroków na ludzi, wśród których się wychował. Jeśli więc Faile nie udało się go wcześniej złapać za rękaw, to znikał niczym wilk we mgle, gdy nadchodziła pora codziennych audiencji. Na szczęście ludziom nie przeszkadzało, że to lady Faile ich wysłuchiwała zamiast lorda Perrina. Czy raczej przeszkadzało tylko nielicznym, ale ci mieli dość rozumu, by milczeć.
— I wy przyszłyście z tym właśnie do mnie — powiedziała obojętnym tonem. Dwie kobiety pocące się przed jej krzesłem niespokojnie przestępowały z nogi na nogę, wbijając wzrok w wypolerowane deski podłogi.
Pulchne krągłości miedzianoskórej Sharmad Zeffar były okryte, ale bynajmniej nie zamaskowane, wyposażoną w wysoki karczek, a za to prawie całkiem przezroczystą suknią typową dla Arad Doman, z bladozłotego jedwabiu wytartego przy rąbku i mankietach, upstrzoną ponadto plamami po podróży, które za nic nie dawały się sczyścić; niemniej jedwab to ostatecznie jedwab i mało kto nosił go w tych okolicach. Patrole zapuszczające się w głąb Gór Mgły, które poszukiwały pozostałości po letniej inwazji trolloków, samych trolloków widywały niewielu — i żadnych Myrddraali, dzięki Światłości! — natomiast prawie codziennie znajdywały uchodźców, dziesięciu tu, dwudziestu tam, pięciu jeszcze gdzie indziej. Większość pochodziła z Równiny Almoth, ale całkiem sporo z Tarabonu, a także, jak na przykład Sharmad, z Arad Doman; wszyscy bez wyjątku byli uciekinierami z ziem wyniszczonych przez anarchię wojny domowej. Faile wolała się nie zastanawiać, ilu ich zginęło w górach. Brak dróg czy nawet zwykłych ścieżek sprawiał, że przez góry nie podróżowało się łatwo w najspokojniejszych czasach, a tym daleko było do spokojnych.
Rhea Avin nie należała do uchodźców, mimo iż nosiła kopię taraboniańskiej sukni z delikatnej szarej wełny, pełnej miękkich fałd, które sklejały się i podkreślały prawie tyle samo, co cieńszy przyodziewek Sharmad. Ci, którzy przeżyli długą przeprawę przez góry, przynosili pogłoski bardziej niż niepokojące, umiejętności uprzednio w Dwu Rzekach nieznane oraz ręce do pracy na farmach spustoszonych przez trolloki. Rhea była piękną, krągłolicą kobietą, urodzoną niecałe dwie mile od miejsca, w którym obecnie stał dwór; włosy miała zaplecione w gruby na pięść warkocz sięgający pasa. Dziewczęta z Dwu Rzek nie splatały włosów, dopóki Koło Kobiet nie orzekło, że są dostatecznie dojrzałe do zamążpójścia, niezależnie od tego, czy miały piętnaście czy trzydzieści lat, aczkolwiek tylko w przypadku nielicznych było to więcej niż dwadzieścia. W rzeczy samej Rhea była o dobre pięć lat starsza od Faile, włosy zaplatała już od czterech, ale w danym momencie wyglądała tak, jakby wciąż jeszcze nosiła je rozpuszczone na ramionach i właśnie sobie uświadomiła, że to, co kiedyś mogło się wydawać najwspanialszym pomysłem, jest najgłupszą rzeczą, jaką mogła zrobić. Sharmad wyglądała na jeszcze bardziej zawstydzoną, mimo iż była zaledwie rok, może dwa, starsza od Rhei; dla mieszkanki Arad Doman znalezienie się w takiej sytuacji musiało być upokarzające. Faile miała ochotę tak je obie spoliczkować, żeby dostały zeza — ale niestety damie coś takiego nie uchodziło.
— Mężczyzna — powiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki ją było stać — to nie koń czy pole. Żadna z was nie może go posiadać, a pytanie mnie, która ma do niego prawo... — Wolno nabrała powietrza do płuc. — Gdybym uznała, że Wil al’Seen zbałamucił was obie, to może coś bym miała na ten temat do powiedzenia.
Wil robił oko do obu kobiet, a one do niego — miał wyjątkowo kształtne łydki — ale niczego im nigdy nie obiecywał. Sharmad była wyraźnie gotowa zapaść się pod ziemię; ostatecznie to kobiety z Arad Doman miały reputację takich, które owijają sobie mężczyzn wokół palca, a nie na odwrót.
— Takie jest więc moje zdanie. Obie udacie się do Wiedzącej i wyjaśnicie jej całą sprawę, niczego nie tając. Ona się zajmie resztą. Jeszcze przed zapadnięciem zmroku oczekuję, że doniesie mi, iż złożyłyście jej wizytę.
Obie wzdrygnęły się. Daise Congar, Wiedząca z Pola Emonda, nie będzie tolerowała tego typu nonsensów. Najpewniej posunie się jeszcze dalej, okazując coś ponad nietolerancję. Obie jednak dygnęły, mamrocząc żałobnym unisono:
— Tak, pani.
Jeśli jeszcze nie zaczęły, to już niebawem miały zacząć żałować, że marnują czas Daise.
“I mój”, pomyślała surowo Faile. Wszyscy wiedzieli, że Perrin raczej rzadko uczestniczy w audiencjach, bo w przeciwnym przypadku te dwie nigdy by nie przyszły z tym ich głupim problemem. Gdyby był, gdzie jego miejsce, zapewne wymknęłyby się ukradkiem, wstydząc się wywlekać wszystko w jego obecności. Faile miała nadzieję, że upał mocno dopiekł Daise. Szkoda, że nie było sposobu do zmuszenia Daise, żeby wzięła się za Perrina.
Miejsce obu kobiet zajął Cenn Buie, bardzo prędko, że ledwie zdążyły usunąć mu się z drogi. Wsparty na lasce niemalże tak samo powykręcanej jak on, mimo to zdobył się na zamaszysty ukłon, którego efekt jednakowoż zepsuł, przeczesując rzednące włosy kościstymi palcami. Jego zgrzebny kaftan zwyczajowo już wyglądał tak, jakby w nim spał.
— Oby cię Światłość opromieniła, moja lady Faile, a także twego czcigodnego męża, lorda Perrina. — Dworskie słowa brzmiały dziwacznie przy akompaniamencie jego ochrypłego głosu. — Pozwól, że do życzeń nieustającego szczęścia, jakie przesyłają ci członkowie Rady, dołączę swoje życzenia. Twoja inteligencja i uroda, podobnie jak twe sprawiedliwe wyroki, sprawiają, że nasze życie stało się jaśniejsze.
Faile nie udało się pohamować i zabębniła palcami po oparciu krzesła. Kwieciste pochwały zamiast zwykłego zgryźliwego zrzędzenia. Zamiast przypominania jej, że to on zasiada w Radzie Wioski Pola Emonda, a zatem jest człowiekiem wpływowym, któremu należy się szacunek. I zamiast grania na współczuciu za pomocą tej laski; strzecharz tak naprawdę był zwinny jak ludzie mający połowę jego lat. Najwyraźniej chciał czegoś.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Triumf Chaosu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.