Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ścieżka Sztyletów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W głowie wirowało jej od myśli, z których żadna nie obejmowała Turanny. Światłość jedna wie, że widok ujarzmionej Irgain wywołał w niej wrażenie, jakby miała żołądek pełen zjełczałego tłuszczu. Tylko dlaczego ta kobieta mełła ziarno? I czemu była ubrana jak kobieta Aielów?! Czyżby tylko po to zagnano ją tutaj do roboty, aby Verin mogła to zobaczyć? Głupie pytanie, zwłaszcza skoro w odległości kilku mil przebywał ta’veren tak silny jak al’Thor, niemniej istniała jakaś graniczna liczba zbiegów okoliczności, którą gotowa była zaakceptować. Czyżby się przeliczyła? W najgorszym razie skutki błędu nie powinny okazać się skrajnie groźne. Tyle że niekiedy drobne pomyłki okazywały się równie fatalne jak wielkie. Jak długo wytrzyma, jeśli Sorilea postanowi ją złamać? Podejrzewała, że czas ten może okazać się niepokojąco krótki. Pod pewnymi względami Sorilea zaliczała się do najtwardszych osób, jakie w życiu spotkała. I nic nie można zrobić, by temu zapobiec. Ale zamartwiać się będzie, kiedy przyjdzie na to czas. Nie ma sensu wyprzedzać wydarzeń.
Uklękła i próbowała pocieszyć Turannę, jednak bez większego przekonania. Uspokajające słowa brzmiały dla niej równie pusto’, jak i dla tamtej, przynajmniej sądząc po apatycznym wyrazie oczu. Nikt nie mógł odmienić losu Turanny prócz samej Turanny, a to nastąpi dopiero wówczas, gdy naprawdę tego zapragnie. Biała siostra rozszlochała się jeszcze żałośniej, spazmatyczne, nieme łkania targały ramionami, twarz zalewały strumienie łez. Wejście dwóch Mądrych oraz dwóch młodych Aielów chyba nieco rozładowało sytuację. W każdym razie tak odebrała to Verin. Wstała i dygnęła wdzięcznie, jednak żadne z nowo przybyłych nie poświęciło jej osobie szczególnej uwagi.
Daviena miała zielone oczy i jasnorude włosy, Losaine szare oczy i ciemne włosy i tylko na słońcu przebłyskiwały wśród nich rude pasma; obie były ponad głowę wyższe od Verin, obie też miały takie miny, jakby wyznaczono im jakieś paskudne zadanie, którym wolałyby obarczyć kogoś innego. Żadna nie potrafiła przenosić dostatecznie silnie, by mieć pewność, że utrzymają Turannę w pojedynkę, ale łączyły się z taką wprawą, jakby od urodzenia potrafiły uformować krąg, a otaczające je łuny saidara zdawały się stapiać ze sobą, mimo dzielącej je pewnej odległości. Gdzie one się tego nauczyły? Gotowa była założyć się o wszystko, co posiada, że jeszcze kilka dni temu pozostawało to poza zasięgiem ich możliwości.
Wszystko poszło szybko i sprawnie. Kiedy pochyleni mężczyźni wzięli Turannę za ramiona i podnieśli, srebrny kubek poleciał na podłogę. Na szczęście dla niej był pusty. Turanna nie opierała się, co było całkiem rozsądne, zważywszy na to, że każdy z nich mógłby ją wynieść pod pachą niczym worek ziarna. Jedynie z jej otwartych szeroko ust wydobył się bezgłośny jęk. Aielów nic to nie obeszło. Daviena, skupiona na podtrzymywaniu kręgu, utworzyła tarczę, a Verin uwolniła Źródło. Żadna z Mądrych nie ufała jej dostatecznie, by bez usprawiedliwionego powodu pozwolić na objęcie saidara, niezależnie od przysiąg, jakie złożyła. Z pozoru nic nie zauważyły, z pewnością jednak zachowywałyby się inaczej, gdyby postąpiła wbrew ich oczekiwaniom. Mężczyźni wyciągnęli Turannę na zewnątrz, wlokąc jej nagie stopy po warstwach dywaników ułożonych na podłodze namiotu, a Mądre wyszły zaraz za nimi. I na tym koniec. Wszystko, co można było zrobić z Turanną, zostało zrobione.
Wypuściwszy długo wstrzymywany oddech, Verin opadła na jedną z kolorowych, wykończonych frędzlami, poduszek. Na dywanikach tuż obok niej spoczywała taca ze złotej plecionki. Napełniła jedną z nie dopasowanych srebrnych filiżanek herbatą z cynowego dzbana i wypiła łapczywie. To zajęcie męczyło, pobudzało pragnienie. Pozostało jeszcze wiele godzin do zmierzchu, a już czuła się, jakby przez dwadzieścia mil targała ciężką skrzynię. Po górach. Kubek powędrował z powrotem na tacę, a Verin wyciągnęła zza pasa małą, oprawioną w skórę książeczkę. Zawsze to trochę trwało, zanim przyprowadzili siostrę, którą akurat wybrała. Kilka chwil spędzonych na przeglądaniu notatek — i sporządzaniu nowych — nie zawadzi.
Nie prowadziła zapisków na temat sióstr pojmanych w niewolę, natomiast niespodziane pojawienie się Cadsuane Melaidhrin przed trzema dniami dawało dość powodów do niepokoju. Do czego zmierzała Cadsuane? Jej towarzyszki można było zbagatelizować, ale sama Cadsuane stanowiła legendę, której tylko choćby w miarę wiarygodne elementy czyniły z niej osobę doprawdy bardzo groźną. Groźną i nieprzewidywalną. Verin wyjęła pióro z małego drewnianego piórnika, który zawsze miała przy sobie, odkorkowała stanowiący jego część kałamarz. I w tym momencie kolejna Mądra weszła do namiotu.
Verin poderwała się na równe nogi tak szybko, że aż upuściła notatnik. Aeron w ogóle nie potrafiła przenosić, ale Verin dygnęła przed posiwiałą kobietą równie głęboko jak przed Davieną i Losaine. Kończąc ukłon, puściła spódnice, chcąc podnieść notes, ale palce Aeron dosięgły go prędzej. Verin wyprostowała się, spokojnie patrząc, jak tamta wertuje stronice.
Niebieskie jak niebo... jak zimowe niebo... oczy spojrzały w jej oczy.
— Kilka pięknych rysunków i mnóstwo słów na temat roślin i kwiatów — stwierdziła chłodno Aeron. — Nie widzę tu pytań, które polecono ci zadać. — Notatnik wcisnęła jej raczej, niż podała.
— Dziękuję ci, Mądra — odparła potulnie Verin, chowając notatnik w bezpieczne miejsce za pasem. Dygnęła nawet powtórnie dla lepszego efektu, równie głęboko jak za pierwszym razem. — Mam obyczaj notowania wszystkiego, co zauważę. — Któregoś dnia będzie musiała opisać szczegółowo klucz do szyfru, jakim posługiwała się w swych notatnikach... zawierały pracę całego jej życia, pomieszczone w licznych kredensach i kufrach jej izb nad biblioteką Białej Wieży... któregoś dnia, ale miała nadzieję, że niezbyt rychło. — A co do... mhm... więźniarek... jak dotąd wszystkie powtarzają wariacje na ten sam temat. Car’a’carn miał zostać umieszczony w Wieży i czekać tam na nadejście Ostatniej Bitwy. A... mhm... znęcano się nad nim... bo usiłował uciec. Ale o tym naturalnie już wiesz. Nie ma obawy, z pewnością dowiem się więcej. — Wszystko to prawda, nawet jeśli nie cała, jednak zbyt wiele sióstr zmarło na jej oczach, by mogła ryzykować, że pośle inne do grobu, nie mając po temu wystarczającego powodu. Problem zaś polegał na zrozumieniu kwalifikacji konkretnego czynu w oczach Aielów. Podstępny sposób porwania młodego al’Thora przez misję poselską, która rzekomo z nim paktowała, rozwścieczył ich do tego stopnia, że byli bliscy mordu, natomiast to, co określała jako „znęcanie się”, ledwie ich rozgniewało, przynajmniej jak potrafiła się zorientować.
Bransolety ze złota i kości słoniowej zaszczękały cicho, kiedy Aeron poprawiła swój ciemny szal. Patrzyła z wysoka, jakby usiłowała czytać w myślach Verin. Aeron zdawała się zajmować jakieś poczesne miejsce w hierarchii Mądrych i choć Verin zdarzało się niekiedy widywać uśmiech marszczący te ogorzałe policzki, uśmiech ciepły i niewymuszony, nie był on nigdy przeznaczony dla żadnej Aes Sedai.
„Nawet nie podejrzewałyśmy, że w ogóle możecie przegrać”, wyjaśniła nieco mętnie na użytek Verin. Niemniej ciąg dalszy był całkiem zrozumiały. „Aes Sedai nie mają honoru. Spraw, by padł na ciebie choć cień podejrzenia, a własnymi rękoma zwiążę cię tak; że nie dasz rady się wyprostować. Niech cień się pogłębi, a rzucę cię na pożarcie sępom i mrówkom”.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.