Array Gobuss - Desiderium Intimum

Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jednak wciąż nienadchodzące odpowiedzi na wiadomości, które wysyłał Severusowi, wprawiły go w taki stan, że potem całkowicie o tym zapomniał.

Wieczorem jego dłoń mimowolnie zacisnęła się na kamieniu i wysłała:

Tęsknię za tobą.

Później był zły na siebie, że to zrobił. Męczy go, jak jakaś zakochana bez pamięci dziewczyna. A przecież ani nie jest dziewczyną, ani nie jest w nim... Zarumienił się, nie potrafiąc nawet pomyśleć o sobie, Snapie i wiadomo-czym w tym samym zdaniu i uznał, że nie będzie dłużej tego roztrząsać. Skoro Snape postanowił go, z nieznanego powodu, ignorować, to Harry będzie robił tak samo. A przynajmniej będzie próbował.

Skoro Severus go lekceważy, to jego sprawa. Nie będzie za nim więcej biegał, jakby nie miał innych spraw na głowie. Dosyć tego!

Było już późno, jednak Harry nie potrafił zasnąć. Przewracał się z boku na bok, ponieważ wciąż coś go dręczyło. Panująca w pomieszczeniu cisza, przerywana tylko niekiedy pochrapywaniami Rona albo Neville'a, doprowadzała go do obłędu.

Cisza była zła. Czaiły się w niej ponure, przerażające myśli, które wychodziły teraz z ukrycia, atakowały go i zanurzały w nim swe długie, ostre zębiska, odbierając mu pewność siebie i spokój.

On nie chce cię już znać. Po co mu ktoś taki, jak ty? Przeleciał cię. Nie jesteś mu już do niczego potrzebny. Zaspokoił swoje żądze. Teraz poszuka sobie kogoś innego...

Harry zacisnął dłoń na zielonym kamieniu. Gładkość klejnotu odganiała potwory, leczyła rany, chroniła go.

Zamknął oczy, czując, że rozszarpujące go kły wycofują się.

Dobranoc, Severusie.

* * *

Wszędzie panował chłodny mrok. Nagie kamienie i rosnące gdzieniegdzie kępki traw były, pomimo panującej wokół ciemności, wyraźnie widoczne w upiornym, zimnym świetle, które nie miało nigdzie swojego źródła. Zdawało się unosić w powietrzu. Krajobraz wyglądał, jak podczas pełni księżyca, tylko, że księżyc nie istniał. Nie było niczego, poza niewielkim fragmentem podłoża, na którym stał Harry. Kiedy spoglądał dalej, wszystko ginęło w mrocznej pustce i dzwoniącej w uszach ciszy.

Nagle do jego uszu dotarł wysoki, zimny, upiorny śmiech. Obejrzał się gwałtownie, próbując zlokalizować jego źródło, ale w tym samym momencie, z innego kierunku, nadciągnął kolejny. Tym razem niski i chrapliwy. W krótkim czasie już wszędzie wokół niego rozbrzmiewały śmiechy, mieszając się ze sobą i odbijając się od jego umysłu, stawały się coraz głośniejsze. Sprawiały mu ból. Zastawił uszy, ale to nic nie pomogło. One wciąż przybierały na sile, jakby odbijały się echem od pustki i powracały w kolejnych falach.

Nagle zorientował się, że nie jest już sam. Stoi w środku kręgu, otoczony przez wysokie, odziane w czerń postacie, stapiające się z wszechogarniającym mrokiem. Niczym materialne cienie. Na ich twarzach bieliły się maski w kształcie czaszek. Jednak jedna z nich była odsłonięta. Oblicze Voldemorta wykrzywiał okrutny, pełen uniesienia uśmiech, a z jego gardła wydobywał się mrożący krew w żyłach, pełen satysfakcji rechot.

Harry zadrżał mimowolnie i złapał się za ramiona, ale coś było nie w porządku. Spojrzał w dół i odkrył, że nie ma na sobie ubrania. Stoi przed nimi całkowicie nagi. Pomimo przerażenia, poczuł, jak na jego twarz wypływa rumieniec. Śmiechy wzmogły się jeszcze bardziej. Ich siła rozrywała uszy chłopca, spychała go w głąb ciemności, przygniatała. Ugiął się pod nimi i opadł na kolana, dygocząc ze strachu, zimna i wstydu.

Co oni zamierzają z nim zrobić? Jest tutaj całkowicie sam, nie ma różdżki, nie ma niczego, czym mógłby się obronić. Zabiją go...

Snape! Musi go zawiadomić! Musi użyć kamienia! Severus mu pomoże, uratuje go! Tak, jak uratował go ostatnio... Nie pozwoli mu tutaj zginąć!

Przerażająca myśl wdarła się do jego pękającego z bólu umysłu. Jest nagi. Zabrali mu ubranie. Nie ma kamienia! Nie może go zawiadomić...

Zamknął oczy, walcząc z próbującymi wedrzeć się do jego oczu łzami.

Nie chce tutaj umrzeć! Nie teraz! Nie jest na to gotowy. Tyle rzeczy jeszcze przed nim... nie chce, by to się skończyło. Chciałby tylko żyć sobie w spokoju. Dlaczego musi umrzeć? Nie chce!

I wtedy go usłyszał. Głos Severusa w swojej głowie.

Tym razem nikt cię nie uratuje, Potter.

Jego trzepoczące z przerażenia serce, przeszyte lodowatym sztyletem, eksplodowało z bólu. Jęknął i otworzył oczy. Zobaczył krew na swoich rękach. Spływała po jego ciele, ciepła i lepka. Na początku małymi stróżkami. Nie wiedział, skąd się wzięła. Próbował zetrzeć ją ze swojego ramienia, ale tylko ją rozmazał. Miała ciemny, wiśniowy, prawie czarny kolor. Jego dłoń pozostawiła na ramieniu czerwone smugi, które niemal natychmiast znikły pod ogromną falą krwi, spływającą po jego ciele. Zalała jego głowę, zlepiając włosy, wlewała się do uszu i nosa. Ciepła posoka pochłonęła jego ciało do tego stopnia, że nie pozostało już na nim ani jednego suchego fragmentu. Ciemna, czerwona, lepka maź spływała po jego skórze, zaczęła zalewać oczy i wdzierać się do ust. Nieustające śmiechy przybrały jeszcze na sile. Cały świat zaczął wirować, a w centrum tego wiru był on. Słaby, bezbronny, nagi. Próbował krzyczeć, wołać o pomoc, ale z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Nic już nie widział, gdyż krew całkowicie zalała mu oczy. Nie mógł zaczerpnąć tchu, ponieważ, kiedy tylko otwierał usta, wlewała mu się do gardła i do nosa. Krztusił się, rozpaczliwie próbując zasłonić twarz, aby uchronić ją przed duszącą, gęsta mazią. Poprzez dudniący śmiech przedarł się zimny, niczym zbocza góry lodowej, głos Voldemorta:

- Jestem taki spragniony, przyjaciele... Ucztę czas zacząć.

Harry chciał krzyczeć, ale krew wdarła się do jego ust, zajęła przełyk, zalała tchawicę. Rozpaczliwie próbował złapać oddech. Jego ciałem wstrząsnęły drgawki i upadł na plecy, szarpiąc się i rzucając. Jednak nie był w stanie obronić się przed zalewającym go morzem krwi.

Ostatnim tchnieniem pogrążonej w agonii świadomości poczuł, że jego ręce chwyciły coś. Przyciągnął to do siebie, chcąc zakryć swoją twarz. Odgłos rozdzierającej się tkaniny wyciągnął go z topieli. Zaczerpnął ze świstem powietrze, które wdarło się do jego obolałych płuc i przyniosło ukojenie. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą sklepienie łóżka. W rękach trzymał rozerwaną zasłonę otaczającą jego posłanie. Z trudem oddychał upragnionym powietrzem, leżąc przez chwilę w ciszy, czekając, aż szarpiące nim nerwy nieco się uspokoją, a umysł zacznie działać.

To był sen.

Nie odetchnął jednak z ulgą. Dyszał ciężko, a pot spływał mu po drżącym ciele. Przed jego oczami wciąż wirowały białe maski i rozkoszująca się jego cierpieniem twarz Voldemorta, a w uszach dzwonił okrutny, rozrywający głowę śmiech. Gardło blokowało coś ogromnego, kwaśnego i gorzkiego.

W pomieszczeniu było już jasno, musiał być poranek, ale oczy Harry'ego widziały tylko zalewającą jego ciało krew. Spojrzał na swoje ręce, ale jej nie dostrzegł. Jednak wcale go to nie uspokoiło. Dlaczego miał wrażenie, że ona wciąż tam jest, tylko, że niewidoczna?

Zerwał się z łóżka. Jego ciałem wstrząsały dreszcze, było mu niedobrze. Kiedy wyprostował się do pozycji siedzącej, jego żołądek gwałtownie zaprotestował. Targnęły nim torsje. Zasłonił szybko usta. W gardle poczuł ohydny, gorzki smak wymiocin. Udało mu się je powstrzymać, ale wiedział, że nie na długo. Szybko wrzucił na siebie ubranie, byle jak, tyłem na przód. Neville i Ron jeszcze spali, pogrążeni w swoich przyjemnych, słodkich snach, kiedy Harry wybiegł z dormitorium i pobiegł do łazienki. Zdążył w ostatniej chwili, pochylił się nad umywalką i zwymiotował. Kiedy skończył, miał wrażenie, że w jego wciąż atakowanym gwałtownymi skurczami żołądku nie pozostało zupełnie nic, jedynie piekąca, raniąca jego przełyk żółć, którą zwymiotował na samym końcu. Wycieńczony, przepłukał gardło chłodną wodą i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Przeraził się. Jego twarz była blada jak papier, oczy podkrążone i zaczerwienione, wargi sine. Na jego policzkach lśniły łzy. Włosy, przepocone i potargane, sterczały na wszystkie strony. Całym ciałem wstrząsały niekontrolowane dreszcze. Miał wrażenie, że jego wygląd idealnie dopasował się do tego, jak się teraz czuł. Był tak osłabiony, że z trudem utrzymywał się na uginających się pod nim nogach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Desiderium Intimum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Desiderium Intimum»

Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x