Array Gobuss - Desiderium Intimum
Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Desiderium Intimum
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Harry zamyślił się przez chwilę nad tą pokrętną logiką. Luna gestem wskazała, aby się przybliżył. Pochyliła się do jego ucha i wyszeptała:
- Masz może przy sobie jakieś pomarańcze?
- Co? - tym razem Harry czuł się już całkowicie zbity z tropu. - Jakie pomarańcze? Po co?
- To je odstrasza - wytłumaczyła Krukonka konspiracyjnym szeptem. - Zapach i kolor pomarańczy. Chociaż mandarynki też mogą być.
Harry zrezygnował z prób zrozumienia dziewczyny. To było ponad jego siły. Nawet tajemnicza koperta, którą ściskała w dłoni, nie była warta umysłowego wysiłku, któremu musiałby podołać, aby przestawić swój mózg na sposób myślenia Krukonki.
Zostawił Lunę w korytarzu i poszedł dalej. Był pod klasą pierwszy, nic zresztą dziwnego, skoro opuścił śniadanie w połowie. Bardziej zaskakujące było zachowanie Luny. Przecież zaledwie wczoraj wieczorem wyszła ze szpitala. Przez to wszystko zapomniał zapytać, jak się czuje.
Zawrócił, aby jeszcze chwilę z nią porozmawiać, skoro i tak chwilowo nie miał co robić. Jednak zanim dotarł do końca korytarza, zamarł, widząc wyłaniające się zza zakrętu trzy znajome sylwetki. Od razu rozpoznał Crabbe'a i Goyle'a. Jednak razem z nimi, zamiast Malfoya, szedł Zabini.
Harry zjeżył się mimowolnie, przygotowując się na szyderstwa i postanowił minąć ich jak najszybciej.
Może go nie zaczepią...
- Potter, co ty tu robisz? - zarechotał Zabini, zagradzając mu drogę. - Czekasz na tę różowowłosą wiedźmę? W niej też się zabujałeś?
Co?
Harry wciągnął gwałtownie powietrze, zatrzymując się i wbijając ostrzegawcze spojrzenie w uśmiechającego się złośliwie Ślizgona.
O czym on, do diabła, mówi?
- Och, widzę, że nie rozumiesz - Zabini zdawał się czytać w jego myślach. - Czy twoja wielka miłość nie będzie zazdrosna, Potter?
O kim on mówi? O Lunie?
- Zejdź mi z drogi - warknął Harry, starając się go wyminąć, jednak Crabbe i Goyle zdawali się blokować swoimi wielkimi cielskami cały korytarz.
- A co zrobisz? Pójdziesz poskarżyć się Snape'owi? Robiłeś wczoraj do niego takie maślane oczy na lekcji, że na pewno spełni każdą zachciankę swojej małej dziwki, prawda, Potter?
Harry poczuł, jak cały sztywnieje, a lodowata fala przerażenia zalewa jego rozbity umysł.
Zauważył to! Skoro on to widział, to pewnie cały Slytherin już wie... I Malfoy...
- Co jest, Potter? Odebrało ci mowę, czy może wspominasz właśnie wasze wspólne gorące chwile? Zważywszy na to, jak wczoraj na niego patrzyłeś, musiał cię porządnie...
- Co tu się dzieje? - wysoki, chłodny głos przerwał potok tnących jak brzytwa słów, płynących z ust Ślizgona. Zza pleców Zabiniego wyłonił się Malfoy. Jego oczy zmrużyły się, kiedy zobaczył Harry'ego. Zapłonęła w nich nienawiść. Trująca i nieokiełznana.
Gryfon skrzywił się nieznacznie, jednak za wszelką cenę postanowił nie dać się sprowokować. Cokolwiek Malfoy powie...
- Właśnie opowiadałem Potterowi o tym, jak cudownie było podziwiać jego wczorajsze wyczyny na lekcji eliksirów. Ten rozmarzony wzrok, te uwodzicielskie gesty... - drążył Zabini. Crabbe i Goyle rechotali, trzymając się za brzuchy. - Wiesz, co ja myślę, Potter? Że ty i Snape naprawdę...
- Zamknij się! - warknął nagle Malfoy, co sprawiło, że Crabbe i Goyle również prawie natychmiast ucichli. Zabini urwał i spojrzał podejrzliwie na Malfoya, który wbijał w niego twarde jak stal spojrzenie. - Nic nie widziałeś. Rozumiemy się? - wycedził, nie odrywając wzroku od wykrzywionej grymasem niezadowolenia twarzy Ślizgona. Zabini otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Malfoy podniósł drżący od tłumionej wściekłości głos. - Niczego nie zauważyłeś. Jeżeli spróbujesz komuś o tym wspomnieć, to będą ostatnie słowa, które zdołasz wypowiedzieć.
W korytarzu zapadła całkowita cisza. Zabini zacisnął zęby i powoli, z wysiłkiem skinął głową.
- Chodźcie - rzucił Malfoy i ruszył do klasy, potrącając Harry'ego ramieniem, kiedy przechodził obok, jednak nie spojrzał na niego ani razu. Crabbe i Goyle podążyli za swoim przywódcą. Zabini rzucił Harry'emu jeszcze jedno, pełne wściekłości spojrzenie, po czym dołączył do pozostałych.
Harry stał na środku korytarza, całkowicie oniemiały. Myśli w jego głowie pędziły szaleńczo i prześcigały się w próbach wyjaśnienia tego, co przed chwilą zaszło.
Co to miało znaczyć? Dlaczego Malfoy go bronił? Przecież powinien przyłączyć się do Zabiniego i swoich goryli. Zawsze tak robił. Dlaczego zamiast szydzić z Harry'ego, wściekł się na Zabiniego i kazał mu o wszystkim zapomnieć? Co się zmieniło? Czyżby planował coś ze Snape'em? Ale jeżeli byliby w zmowie, to Snape nie ukarałby go wtedy, kiedy napadł na Harry'ego. A może to miała być tylko zasłona dymna, żeby Harry myślał, że oni są po przeciwnych stronach? Ale jak mieliby być po przeciwnych stronach, skoro obaj służą Voldemortowi? Co prawda Snape jest szpiegiem, ale przecież Malfoy o tym nie wie.
Co się, do cholery, dzieje?
Najgorsze jest to, że Zabini zauważył zachowanie Harry'ego. Wiedział, że ryzykuje, ale wtedy zupełnie nie myślał o konsekwencjach. Był całkowicie zaślepiony. Ale skoro Zabini zauważył, to ile jeszcze osób mogło to widzieć? A Gryfoni? Czy oni też się zorientowali?
Harry'ego ogarnęła panika.
Może jednak nikt więcej nie widział. Nikt go wczoraj nie zaczepił. Dzisiaj na śniadaniu też nie. Ale może zauważyli, jednak nie dali tego po sobie poznać. Pewnie nadal boją się Snape'a, który niewątpliwie zemściłby się, gdyby dotarło do niego, że nadal tworzą insynuacje na temat jego i Harry'ego.
Olśniło go.
No właśnie! To pewnie dlatego Malfoy tak się zachował. Bał się, że Snape się dowie. Takie rozsądne zachowanie nie było może domeną Ślizgona, ale kto wie, co Snape mu wtedy zrobił albo powiedział... Ale czy Malfoy aż tak się go boi? To by wyjaśniało, dlaczego zaatakował Lunę, a nie Harry'ego.
- Harry, wyglądasz, jakbyś zobaczył Sam-Wiesz-Kogo. Dobrze się czujesz? - zatroskany głos Tonks przebił się przez jego galopujące myśli i sprowadził go na ziemię. Nauczycielka stała obok niego, trzymając w rękach teczkę i przypatrując mu się z uwagą.
- Och nie, nic. Wszystko jest w porządku, naprawdę - uśmiechnął się blado.
* * *
Przez kilka kolejnych dni Harry zachowywał się tak, jakby był całkowicie nieobecny duchem. Snuł się po korytarzach, pogrążony w myślach, nie odzywając się niemal do nikogo. Popołudniami przesiadywał w bibliotece lub czytał książki w dormitorium. Hermiona i Ron byli nieco skonfundowani zmianami, które w nim zaszły. Próbowali z nim porozmawiać, ale ich przyjaciel był nad wyraz milczący i cichy. Rzadko się uśmiechał, rzadko coś mówił. Wykręcał się od treningów Quidditcha, zasłaniając bólem głowy. Zamiast trenować, zaczął popołudniami odwiedzać Hagrida i pomagać mu w hodowli Krakwatów Jadowitych.
Z punktu widzenia Rona i Hermiony stał się zamkniętym w sobie, wiecznie zajętym samotnikiem, z którym ciężko było się porozumieć, nawet w kwestii tego, czy do kurczaka woli sos pomidorowy, czy czosnkowy. Oboje bardzo się o niego martwili, jednak nie potrafili zrobić nic, co wyciągnęłoby go z przygnębienia, jakie wokół niego wyczuwali.
Żadne z nich nie wiedziało, że samopoczucie Harry’ego wynika z postanowienia zajęcia się czymkolwiek, byle by nie myśleć o Snape’ie i tym, co między nimi zaszło. Wymagało to od niego ogromnej siły woli, a i tak wspomnienia powracały niczym bumerang, uderzając w najmniej odpowiednich momentach. Chciał o wszystkim zapomnieć, a co jest lepszym sposobem, niż głowa zajęta zupełnie innymi sprawami?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Desiderium Intimum»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.