Array Gobuss - Desiderium Intimum

Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Och tak, niesłychanie ją to denerwowało.

* * *

- Co ty wyprawiasz, Harry? - krzyk Angeliny niósł się echem po szkolnych błoniach.

Kolejny już raz donośny odgłos gwizdka przerwał dobrze zaplanowany atak na bramkę i sprawił, że cała drużyna kompletnie się pogubiła. Wszyscy byli coraz bardziej zdenerwowani. Łącznie z publicznością.

Harry kolejny już raz wleciał wprost przed szarżujących na bramkę ścigających. W ciągu zaledwie pół godziny treningu kilka razy przeszkodził w akcji, kilka razy omal nie dostał tłuczkiem i kilka razy przeoczył fruwającego mu praktycznie przed nosem złotego znicza. A kiedy myślał już, że nie może być gorzej, wpadł na Katie Bell i złamał jej miotłę.

Najchętniej uciekłby stąd najszybciej i najdalej, jak to możliwe.

To wszystko była wina Snape'a!

Harry nie potrafił się skupić nawet na tym, żeby lecieć prosto przed siebie. Kompletnie nie panował nad miotłą.

Wściekłe spojrzenia kolegów z drużyny i rozczarowane spojrzenia osób na trybunach skutecznie uniemożliwiały mu grę i rozpraszały go jeszcze bardziej.

Potrafił myśleć tylko o Snapie i o gorących, upojnych chwilach w schowku na eliksiry wczorajszego popołudnia. Znowu TO zrobił. Uległ mu. Nie potrafił mu się oprzeć. Pozwolił, by Snape przejął kontrolę nad jego sercem, umysłem i ciałem.

Był słaby. Zawsze w pobliżu Snape'a stawał się słaby i bezbronny, jakby nie miał własnej woli, jakby nie potrafił w ogóle sprawować kontroli nad tym, co robił.

Nie rozumiał tego.

Wiedział, że Snape po prostu wykorzystuje jego słabość, a jednak godził się na to. Więcej - sam tego pragnął.

Mistrz Eliksirów smakował tak cudownie...

Harry zamknął oczy, przypominając sobie słonawy smak pulsującej erekcji Snape'a w swoich ustach i odgłosy przyjemności, jakie wydawał mężczyzna, kiedy Harry go zadowalał.

Och, to było wspaniałe... Z niczym nie da się porównać uczuć, które piętrzyły w Harrym, kiedy uświadomił sobie, że jako jedyny w całej szkole ma dostęp do takiego widoku. Zamknięte oczy Snape'a, rozchylone wargi, chwytające łapczywie powietrze, twarz wykrzywiona grymasem przyjemności silniejszej niż cokolwiek innego. Och, Harry chłonął ten widok całym sobą, chcąc go dobrze zapamiętać. I teraz nie potrafił przestać odtwarzać go w swojej pamięci. Cokolwiek robił, wciąż miał ten widok przed oczami. Mógł uważać się za szczęściarza, że jako jedyny dostał coś, czego Snape najprawdopodobniej nikomu innemu nie dał.

Ale Harry chciał jeszcze więcej. Więcej Snape'a. Więcej jego smaku i zapachu. Chciał więcej, niż dostał do tej pory. O wiele, wiele więcej.

Nie pozwoli, żeby Mistrz Eliksirów traktował go tylko jako swoją zabawkę. Dosyć tego!

Nagle Harry zdał sobie sprawę, że wokół niego zaległa cisza. Zamrugał kilka razy i rozejrzał się. Wszyscy na niego patrzyli.

Od kilku minut wisiał w powietrzu przy jednej z trybun i uderzał o ścianę trzonkiem miotły, jakby próbował przebić się przez nią na druga stronę.

Poczuł, jak jego twarz zalewa czerwień. Zakłopotany szarpnął miotłę i wyleciał na środek boiska.

Nie potrafił znieść oskarżycielskich spojrzeń swoich kolegów z drużyny.

Po co on się w ogóle na to zgodził? Chciał wrócić do gry w Quidditcha, ponieważ to kochał, ale przez Snape'a nie potrafił włożyć w to swojego serca. Jego serce było w tej chwili całkowicie zajęte. Wszyscy na niego liczyli, a on nie potrafił pozostać myślami na boisku dłużej niż przez pięć minut.

Nie, to był bardzo zły pomysł, żeby przyjąć propozycję powrotu do drużyny.

- Wracajcie do gry! - krzyknęła Angelina, ale już bez wcześniejszego entuzjazmu. Cała drużyna miała markotne miny. Kilku kibiców już opuściło trybuny.

"To wszystko przeze mnie!" - pomyślał, nienawidząc siebie z całego serca.

Zagryzł wargę, postanawiając, że więcej już nie pomyśli o Snapie! Przynajmniej nie teraz. Pragnął, by ciemna sylwetka i zimne oczy opuściły jego myśli chociaż na krótką chwilę, by mógł się zrehabilitować.

Zacisnął dłonie na rączce miotły i uważnie zaczął przeglądać niebo w poszukiwaniu błysku złotej kulki. Zatoczył kilka kół nad boiskiem, całkowicie pochłonięty skupianiem się na swojej roli.

W końcu dostrzegł.

Złoty znicz pobłyskiwał kilkanaście metrów nad lewą bramką. Harry ruszył z furkotem witek w stronę złotej kulki. Na jego twarzy zagościł już wyraz triumfu. Wyciągnął rękę, by złapać znicz. Pęd wiatru w uszach skutecznie hamował wszystkie inne dźwięki. Słyszał, że ktoś coś krzyczy, ale nie przejmował się tym zbytnio.

Już prawie go miał.

Już prawie udało mu się wymazać wszystko, co...

I nagle zapadła ciemność.

*

Harry otworzył oczy.

Zobaczył nad sobą białą przestrzeń.

Niebo? Czyżby w jakiś niewyjaśniony sposób spadł z miotły?

Jego zamglony wzrok padł na wiszące w powietrzu świece.

Nie, to był sufit.

Harry spróbował podnieść głowę i w tej samej chwili poczuł się tak, jakby ktoś przyłożył mu w nią patelnią. Ból eksplodował mu pod powiekami tysiącem iskier.

Zagryzł zęby, żeby nie krzyknąć. Poczuł się nagle tak, jakby robił korkociąg na miotle. Cały świat wirował wokół niego i zamiast zwalniać, coraz bardziej przyspieszał.

Walcząc z bólem i zawrotami głowy, Harry otworzył oczy i z trudem przekrzywił głowę na bok.

Był w skrzydle szpitalnym. Obok na łóżku leżała Luna.

Co ja tu, do diabła, robię?

Ostatnie, co pamiętał, to złoty znicz, który już prawie miał w ręku.

- Och, obudziłeś się nareszcie. - Ciszę panującą na sali przerwał głos pani Pomfrey. Pielęgniarka stanęła nad łóżkiem Harry'ego i spojrzała na niego z troską.

- Co się stało? Co ja tu robię? - zapytał nieco oszołomiony Gryfon.

- Dostałeś tłuczkiem. Na treningu. Prosto w głowę - wyjaśniła krótko, jednocześnie nalewając napoju o barwie zgniłej zieleni do szklanki stojącej na szafce obok łóżka Harry'ego. - A później spadłeś z miotły. Na szczęście skończyło się tylko na kilku guzach i utracie przytomności. Dałam ci środki przeciwbólowe.

- A prawie już go miałem - sapnął Harry i spróbował podnieść głowę, co poskutkowało tylko jeszcze silniejszym uderzeniem patelnią.

- O nie, mój drogi. Chwilowo się stąd nie ruszysz. Przeleżysz w tym łóżku do rana, dopóki wszystko nie wróci do normy. A teraz wypij to. To pomoże uśmierzyć ból, chociaż możesz się czuć po tym nieco oszołomiony.

Harry westchnął zrezygnowany. A tak był blisko... Teraz wszyscy na pewno uważają go za skończona ofermę. Nie zauważył tłuczka, zbyt pochłonięty pragnieniem złapania znicza. Pewnie wyrzucą go z drużyny...

To wszystko przez Snape'a!

Uparł się, żeby zatruć Harry'emu życie, nawet jeżeli nic takiego nie robił. Harry wiedział w głębi serca, że to nie jest wina nauczyciela, ale uwielbiał go za wszystko obwiniać. To było znacznie prostsze niż obwinianie siebie.

Harry po prostu nie potrafił przestać o nim myśleć. Był jak mucha, która przylepiła się do pajęczyny utkanej przez Mistrza Eliksirów. I w żaden sposób nie potrafił się uwolnić i odlecieć.

Ale koniec z tym! Tak dłużej być nie może!

Harry przyjął dawkę paskudnego, zgniłozielonego eliksiru i po chwili został sam w ciemności. No, może nie do końca sam.

Powoli przekręcił głowę i spojrzał na nieprzytomna Lunę. Nie była już taka blada, a siny odcień zniknął z jej powiek. To pewnie dzięki antidotum, które uwarzył dla niej Snape. Teraz wyglądała tak, jakby po prostu spała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Desiderium Intimum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Desiderium Intimum»

Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x