Яцек Дукай - Zanim noc

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zanim noc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1996, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zanim noc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zanim noc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niesamowita podróż w czwarty wymiar.
Atomowy rajd partyzantki na Moskwę.
Alternatywna wizja historii Polski.
Książka składa się z dwóch powieści: Zanim noc i Xavras Wyżryn.
Pierwsza z nich to przejmujący, utrzymany w realiach II wojny światowej opis przejścia do innego, niedostępnego dla ludzkich zmysłów świata. Bohater – cynik i hitlerowski kolaborant – dopiero w obcym wymiarze przekonuje się, czym są naprawdę dobro i zło.
Powieść Xavras Wyżryn należy do popularnego gatunku "historii altrnatywnych". W 1920 roku Polska przegrała wojnę z bolszewikami. Kilkadziesiąt lat później partyzanci z Armii Wyzwolenia Polski pod wodzą samozwańczego pułkownika Xavrasa Wyżyna usiłują wyzwolić kraj spod sowieckiej dominacji. Oddział uzbrojony w bombę atomową rusza w kierunku Moskwy.

Zanim noc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zanim noc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trudnego do wnętrza.

Trudny zdjął kapelusz i rękawiczki, płaszcz tylko rozpiął.

- Ta prośba... Mógłby mi ksiądz poświęcić trzy-cztery godziny czasu?

- Dzisiaj? Teraz?

- Tak. Bardzo mi na tym zależy.

Rębałło zamknął księgę parafialną, usiadł przy stole. Trudny stał przy oknie, popatrując to na zachmurzone niebo, to na księdza.

" No, nie wiem - skrzywił się proboszcz. - święta tuż-tuż, roboty nawał...

- TaK, taK, ja to rozumiem. Ale, proszę księdza, to jest naprawdę ważna sprawa.

Rębałło przyjrzał się Trudnemu z uwagą. Zauważył kontrolowaną martwotę jego oblicza, zauważył drobne oznaki bogactwa w jego ubiorze.

- Słucham pana.

Jan Herman wrócił do obserwacji ciemnych obłoków na sinopopielatym nieboskłonie.

- W moim domu straszy - rzekł. Księdza Rębałłę zatkało.

- Proszę? - stęknął po chwili.

- Straszy. Duchy. Rozumie ksiądz?

Tu wbił w księdza Franciszka ponure, twarde spojrzenie i proboszczowi cofnęły się z ust słowa oburzenia na strojenie sobie z wyświęconej osoby tak niestosownych żartów. Ten mężczyzna, Jan Herman Trudny, nie żartował. Był zatem szalony i do księdza z powrotem jął

podpełzać strach.

- No, a czego pan ode mnie oczekuje? - spytał.

- Egzorcyzmów - odparł Trudny, mnąc w silnych dłoniach skórzane rękawiczki.

- Ach, tak.

- Ksiądz się na tym zna?

- Na czym?

- Na egzorcyzmach. Zna się ksiądz na wypędzaniu duchów?

- Mhm, nigdy nie miałem okazji...

- Ja nie oszalałem - warknął Trudny.

- Może pan usiądzie?

- Niech się ksiądz pospieszy, tak wszystko urządziłem, że teraz przez parę godzin mam dom pusty, potem wróci rodzina, a nie chcę wywoływać zamieszania...

- Widział je ktoś oprócz pana?

- Tak. Bardzo księdza proszę, samochodem tu jestem, pojedziemy tam i z powrotem...

- Zaraz, zaraz...!

- Czego ksiądz potrzebuje, wody święconej, Biblii? Wszystko mam w domu.

Rębałło poderwał się, podszedł do Trudnego.

- Pan naprawdę je widział?

- Tak - rzekł tamten i ksiądz Franciszek mu uwierzył.

Ubrał się i wyszli. Samochód Trudnego stał posesję dalej. Ciemnometaliczne płaszczyzny jego karoserii były jedynymi w zasięgu wzroku nie pokrytymi kilkucentymetrową warstwą puszystego śniegu. Wsiedli, Trudny zapalił i ostro ruszył z miejsca. Rębałło obserwował go dyskretnie podczas jazdy. Nie bardzo wiedział, co ma o tym człowieku myśleć. Po prawdzie na szaleńca to on nie wyglądał w ogóle. Wyglądał na jakiegoś rzutkiego, bezwzględnego przedsiębiorcę, może właściciela ziemskiego.

Zatrzymał wóz na pustej, zaśnieżonej ulicy; po wyłączeniu silnika zapadła ciężka

cisza. Wysiedli. Rębałło rozglądnął się. Domy w okolicy sprawiały wrażenie opuszczonych, cała dzielnica - zupełnie wyludnionej. Wrony krakały złośliwie z pokrytych śniegiem dachów.

- Tu pan mieszka?

Wyjętym z kieszeni płaszcza kluczem Trudny otworzył drzwi jednego z wciśniętych w długi, szary szereg budynków. Zamachał na księdza, który się ociągał.

Cisza we wnętrzu domu była jeszcze cięższa od tej z ulicy. Panowało tu jednak przyjemne ciepło; zdjęli wierzchnie okrycia, Trudny powiesił je na wieszaku przy wejściu.

Ksiądz Franciszek zajrzał do pokoju po lewej: stała tam, już przybrana, wielka choina.

- I? - spytał, gdy gospodarz spojrzał nań wyczekująco. - Gdzie one?

- Kto?

- No, duchy.

Trudny zacisnął szczęki.

- Myśli ksiądz, że pokazują się na moje zawołanie, czy jak?

- No dobrze, to co ja mam robić?

- Egzorcyzmować.

- Kogo? Może pan sam jest opętany? Głupstw się pan naczytał, my nie paramy się jakąś czarną magią.

- Dom niech ksiądz egzorcyzmuje.

- Aha. Dom. No, łacinie. Jak pan to sobie wyobraża?

- No, nie wiem, to nie ja jestem księdzem.

- Fakt - Rębałło rozejrzał się. - Gdzie pan te duchy widział?

Trudny wskazał kąt między schodami na piętro, północną ścianą, a ścianą boczną holu.

W tej północnej widniało kilka dziur, które ksiądz bezbłędnie rozpoznał jako blizny po kulach.

- Ktoś tu strzelał?

- Właśnie - odparł Trudny, uśmiechając się dziwnie. -Mój znajomy. Wyszedł w środku nocy do łazienki i zobaczył coś takiego, że wystrzelał cały magazynek. Może ksiądz zacząć właśnie stamtąd.

- Pańscy znajomi zawsze chodzą do łazienki z karabinami?

- Wie ksiądz, Szwab wszędzie się wciśnie.

Rębałło pokręcił głową, zdjęty mimowolną sympatią do tego mężczyzny.

- Szczerze panu mówię - rzekł - że mam to za zabobon. Nie będzie to uczciwe z mojej strony, bo choć mogę odprawić ten rytuał i odprawię, jeśli pan chce, to dla mnie pozostanie on pustym teatrem. Nie ma we mnie wiary w te pańskie duchy, skądże więc miałbym wziąć wiarę

w egzorcyzmującą moc mych formuł? Pan mnie rozumie? Cieszę się. No to gdzie to kropidło i woda?

Trudny przyniósł. Ksiądz Franciszek, zamoczywszy delikatnie miotełkę kropidła w święconej wodzie, podszedł bliżej do ostrzelanej ściany, aż częściowo zasłonił go szkielet spiralnych schodów; gospodarz podążał tuż za nim.

Rębałło westchnął, zamachnął się, i mamrocząc po łacinie skomplikowane inwokacje, prysnął chmurą drobnych kropel na mur.

Dom ryknął. Ściana wydęła się i zadrgała niczym membrana, po czym najgłębiej wypaczony jej fragment - zniknął, jakby zanurzony pod pionową powierzchnię jeziora niebytu. Pozostawił po sobie owalnego kształtu dziurę, przez którą dął z podwórka do wnętrza budynku zimny wiatr. Dziura była rozmiarów sporej miednicy, a jej krawędzie przechodziły przez strukturę muru bez zważania na układ cegieł, które przycięto gładko i bez żadnych skruszeń czy pęknięć.

Księdzu Franciszkowi słowa zamarły na wargach. Miotnął się w tył i wpadł na gospodarza, który tylko klął ordynarnie. Kropidło upadło na podłogę, podobnie talerz ze święconą wodą; prawie natychmiast przedmioty te zniknęły, a i rozlana ciecz wyparowała w mgnieniu oka. Ksiądz wrzasnął. Klnący nieprzerwanie Trudny odciągał go do tyłu, aż niemal siłą wepchnął do salonu i zamknął za sobą drzwi do holu, gdzie wył mroźny wicher. Rębałło w końcu wyrwał mu się.

- Mój Boże - jęknął. - Mój Boże.

Trudny był już przy barku; wyjął zeń butelkę i dwa kieliszki. Nalał równo po brzegi.

Chwilę odczekał i podszedł z nimi do księdza, a nie uronił po drodze ni kropli. Podał jeden Franciszkowi. Wychylili je bez słowa.

Rębałło podwinął wąsa i, wciąż kręcąc w oszołomieniu głową, zwalił się w najbliższy fotel. Nic nie mówił: nasłuchiwał odgłosów dobiegających z holu. Trudny wrócił do barku.

- Zdarzało się już... coś takiego? - spytał go wreszcie ksiądz.

- Skąd!

Rębałło spojrzał z uwagą na zapatrzonego przez okno w burzowe niebo Jana Hermana.

- Po co właściwie pan mnie tu przywiózł? Trudny wzruszył ramionami.

- Chciałem zobaczyć, co się stanie - rzekł. - Chciałem się przekonać, czy to rzeczywiście jakieś... - prychnął -siły nieczyste.

Ksiądz otarł pot z czoła. Przechylił głowę, by lepiej słyszeć dźwięki dochodzące zza drzwi prowadzących na korytarz, ale stamtąd nie dochodziły żadne dźwięki.

Trudny wskazał ruchem brody niebo.

- Gdyby to nie był dzień... Gdyby nie zdarzyło się to w jasny dzień, ale nocą właśnie...

- To co?

Trudny zacisnął szczęki, odwrócił się od okna, zdecydowanym krokiem przemaszerował do drzwi, otworzył je i wyjrzał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zanim noc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zanim noc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Starość aksolotla
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Zanim noc»

Обсуждение, отзывы о книге «Zanim noc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x