Яцек Дукай - Zanim noc

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zanim noc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1996, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zanim noc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zanim noc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niesamowita podróż w czwarty wymiar.
Atomowy rajd partyzantki na Moskwę.
Alternatywna wizja historii Polski.
Książka składa się z dwóch powieści: Zanim noc i Xavras Wyżryn.
Pierwsza z nich to przejmujący, utrzymany w realiach II wojny światowej opis przejścia do innego, niedostępnego dla ludzkich zmysłów świata. Bohater – cynik i hitlerowski kolaborant – dopiero w obcym wymiarze przekonuje się, czym są naprawdę dobro i zło.
Powieść Xavras Wyżryn należy do popularnego gatunku "historii altrnatywnych". W 1920 roku Polska przegrała wojnę z bolszewikami. Kilkadziesiąt lat później partyzanci z Armii Wyzwolenia Polski pod wodzą samozwańczego pułkownika Xavrasa Wyżyna usiłują wyzwolić kraj spod sowieckiej dominacji. Oddział uzbrojony w bombę atomową rusza w kierunku Moskwy.

Zanim noc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zanim noc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Było już za późno na wyprawy do dawno nie odwiedzanych znajomych z czasów

młodości; wrócił do domu. Zdażył akurat na moment odjazdu wozu, który dostarczył był

zapas węgla do pieca. Konrad z Kazkiem od Garbusa zwalali go do wnętrza piwnicy przez otwarte okienko. Pracowali szybko, zagarniając łopatami kanciaste bryły czerni z oślepiająco białego w świetle naddrzwiowej lampy, grubego dywanu śniegu. Trudny pomachał Złotemu Dziadowi, który kulił się na koźle oddalającego się wozu, tak zakutany w przeróżne stare futra i wełniane szale, że wystawał mu na mróz jedynie wielki, czerwony nochal i siwe krzaki brwi.

Konradowi Jan Herman obiecał przysłać kogoś do pomocy, żeby zdążyli z robotą przed godziną policyjną, bo nierozsądnie jest pozostawiać na noc nie zabezpieczony węgiel -minerał

ten charakteryzuje się, zwłaszcza zimą, niewytłumaczalną tendencją do niepostrzeżonej dematerializacji.

W domu, gdy tylko minął mu krótki atak kataru, uderzył Trudnego w nozdrza ostry aromat świeżej farby. Remont budynku wszedł w fazę końcową. Jan Herman słusznie przewidział sfinalizowanie całości robót renowacyjnych jeszcze przed Wigilią; w styczniu przyjdzie czas na wszelkiego rodzaju poprawki, doprawki, korekty i uzupełnienia; elewacją zajmie się w lecie albo i jeszcze później -nie zależało mu na zewnętrznych oznakach zamożności. W rzeczy samej zależało mu na czymś wręcz przeciwnym. W salonie Krystian i Lea z kilkudniowym wyprzedzeniem ubierali choinkę; aby mogli sięgnąć do szczytu tego potwora, dziadek przyniósł im z pakamery drabinę. Siedział teraz w fotelu z nie zapaloną fajką w ustach i dyrygował wnukami, które nie zwracały na jego zalecenia najmniejszej uwagi, pochłonięte kolejną kłótnią na zrozumiały jedynie dla nich temat. Nikt z nich w ogóle nie spostrzegł zaglądającego przez drzwi Trudnego. W kuchni, co prawda, został on zauważony, lecz zaraz potem wygnany przez żonę i matkę, doskonale zgodne w kwestii jego absolutnej nieprzydatności do jakichkolwiek domowych prac. Zaszył się w gabinecie, zachachmęciwszy wpierw wypełnioną w jednej czwartej butelkę starego rumu.

Siedział w głębokim, skórzanym, czarnym fotelu, podarowanym mu przez Janosa na czterdzieste pierwsze urodziny, wąchał farbę, pił rum i myślał. Chcąc nie chcąc, przechodził

dziś przez hol i koło schodów dziesiątki razy: to miejsce stanowiło przecież centrum, wszechoś domu. Za każdym razem wzrok mimowolnie odbiegał mu w bok, w sześcian powietrza przed ostrzelaną ścianą. Raz nawet wszedł w ten wycinek przestrzeni i chwilę stał

tam nieruchomo, a jego klatka piersiowa zajmowała w tym czasie to samo miejsce, co owo nie mające prawa istnieć megaserce. Myślał, że w ten sposób przezwycięży strach, ale nic z tego. To nie takie proste.

W ogóle nie przyszło mu do głowy podważać wiarygodność świadectwa własnych zmysłów, nie postało mu, że mógł paść ofiarą jakiejś halucynacji, że po prostu dostał zwidów

i omamów, że sobie to wymyślił, zasugerował czy wreszcie dokonał aktu autohipnozy, o których to ewentualnościach był wszak doskonale poinformany jako czytelnik przedwojennych gazet, lubujących się w penetrowaniu ponurych odmętów wszelakich spirytualizmów, metem-psychoz, duchowych doświadczeń czy psychicznego magnetyzmu.

Okrutna realność owego megaserca, ostra, twarda, ogłuszająca dotykalność tego przedmiotu -

jeśli przedmiotem można je zwać - wykluczała podobne przypuszczenia. Tamto wydarzenie nie miało nic wspólnego ze snem. W istocie stanowiło jego zaprzeczenie.

Świetnie sobie potrafił wyobrazić Siwego wychodzącego nocą do łazienki i spostrzegającego megaserce. Siwy cofa się w otwartych drzwiach, wyjmuje z walizki pistolet, uspokaja oddech i wygląda ponownie. Megaserce nie znika. Co wtedy robi Siwy? Podnosi spluwę i zaczyna strzelać? Nie, on by tego nie zrobił bez przyczyny, tam musiało się stać coś jeszcze. Co? Czy to serce... rzuciło się na niego?

Myśli Trudnego przeskoczyły na inny tor, aczkolwiek zbieżny z poprzednim. Teraz, post factum, potrafił odnaleźć we wspomnieniach ostatnich dni wiele zdarzeń, które w swoim czasie umykały mu jako całkowicie nieważne; zapewne jeszcze więcej ich zapomniał lub po prostu nie zapamiętał. Na przykład matka, Anastazja Trudny de do- mo Koniecpolska primo voto Starowieyska, z natury i wychowania dama, z przeznaczenia gospodyni domowa, kobieta o wrodzonych, co prawda, skłonnościach do konfabulacji, jednak bez wątpienia obdarzona silnymi nerwami, nie raz i nie dwa, wyraźnie zdenerwowana, wygłaszała uwagi typu: „Mówię wam, w tym domu straszy", „Jakaś niewidzialna ręka przesuwa moje rzeczy, gdy nie patrzę",

„Ja po prostu czuję ich obecność" oraz „Ten dom żyje; żyje, oddycha, myśli". Albo te niewytłumaczalne niezgodności w pomiarach. Albo niezrozumiały brak odwodnienia trupa dziewczynki ze strychu; nie wspominał o tym Violetcie, bo i po co, lecz lekarz był mocno zdziwiony trupim aromatem roztaczanym przez zwłoki. „One powinny być suche jak pieprz i w ogóle nie... pachnieć", oświadczył. Chodziło o czas, przez jaki ciało pozostawało po śmierci w pomieszczeniu o określonej wilgotności i temperaturze. Zapach datował zgon najwyżej na kilka tygodni wstecz, podczas gdy sam ich stan sugerował pięciokroć dłuższy okres rozkładu.

Trudny spytał, jak to możliwe. Lekarz wzruszył ramionami. „Wszystko jest możliwe -odparł -

to jedynie kwestia nieprawdopodobieństwa. Gdyby ktoś je trzymał w lodówce... albo gdyby na tym strychu zawsze panowała zima... albo gdyby ich czas biegł wolniej..."Okazało się, że lekarz czytywał przed wojną te same gazety, co Trudny.

Po kolacji Jan Herman złapał Konrada i wymógł na nim odłożenie prac eksploracyjnych na strychu na po świętach.

- Nie chciałbyś chyba obdarować nas w Boże Narodzenie kolejnym trupem. Matka by

mnie oskalpowała.

- To co, wolisz, żeby tam sobie leżał? - Tak - odparł Trudny. - Zdecydowanie wolę.

Konrad wzruszył ramionami i wrócił do roboty przy węglu. Razem z przysłanymi z firmy Tadkiem Kościuchą i Francuzem poradzili sobie z resztą czarnego zwału w pół godziny.

Trudny chciał swych pracowników zaprosić na kieliszek czegoś rozgrzewającego, ale musieli już jechać, godzina policyjna była tuż-tuż, nie zdążyliby, gdyby nie ciężarówka Trudnego.

Teraz Jan Herman patrzył przez okno jasno oświetlonego gabinetu na niemal jednolitą ciemność zimowej nocy. Śnieg przestał padać i bezludna ulica srebrzyła się blado w blasku dopełniającego się księżyca. Zaiste, trupi krajobraz. Cisza śmiertelna. Nie mógł zasnąć, nie chciało mu się spać, w ogóle nie wszedł na piętro, Violetcie powiedział, że musi jeszcze popracować. To prawda, ale on nie pracował. Potem, w retrospekcji, był niemal pewien, iż w jakiś sposób podświadomie przeczuwał strukturę przyszłych zdarzeń. Że tej nocy po prostu czekał. Czekał na potwierdzenie.

Wielokrotnie wychodził do ciemnego holu i wypatrywał megaserca, lecz ono nie pojawiało się. Usiadł przy biurku, napisał na czystej kartce: „Duchów nie ma", po czym za-

śmiał się, zmiął papier i cisnął do kosza. Dobrze wiedział, co przed chwilą uczynił: próbował

rzucić zaklęcie. To przez noc. Nocą magia zyskuje na sile, czary samoistnie się uprawdopodobniają. Noc. Nocą wszyscy dziecinniejemy, to czas uproszczeń, myśli wówczas odmawiają podążania krętymi ścieżkami logiki dorosłych, wolą linie proste, drogę na skróty, która częstokroć wymaga wyburzenia fundamentów tejże logiki, jeśli zawadzają. Co z tego, że duchów nie ma, skoro są. Zaśmiał się ponownie. Wciąż jeszcze nie był do końca pewien, w co wierzyć, a z czego się śmiać. Rozmowa z Janosem nieco go ocuciła, ale teraz, w świętej ciszy i ciemności samotnej nocy, Janosowe anegdoty traciły na śmieszności. Megaserce było bardziej rzeczywiste od kuli w potylicę chłodnym świtem na podleśnej równinie, bardziej prawdziwe od Hakenkreuzów na sztandarach, mundurach, pieczątkach i trumnach. Nalał do szklaneczki resztkę ciemnego rumu. Powąchał trunek, Pogrążony w miękkim zamyśleniu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zanim noc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zanim noc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Starość aksolotla
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Zanim noc»

Обсуждение, отзывы о книге «Zanim noc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x