Cory Doctorow - Mały brat

Здесь есть возможность читать онлайн «Cory Doctorow - Mały brat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 2011, ISBN: 2011, Издательство: Otwarte, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mały brat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mały brat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zamach bombowy w San Francisco wywraca spokojny świat Marcusa do góry nogami. Aresztowany wraz z grupą przyjaciół przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego trafia do tajnego więzienia. Gdy w końcu zostaje wypuszczony, odkrywa, że teraz żyje w państwie policyjnym, a każdy obywatel traktowany jest jak potencjalny terrorysta. Odtąd pragnie tylko jednego – zniszczyć DBW i odnaleźć zaginionego przyjaciela.
Mały Brat to porywająca powieść o walce z opresyjnym systemem w czasach virtual reality, cyberprzestrzeni i gier komputerowych. Wielokrotnie nagradzana (między innymi Nagrodą Campbella dla najlepszej powieści 2009 roku) i okrzyknięta fenomenem w Stanach Zjednoczonych.
Po przeczytaniu tej książki dobrze się zastanowisz, zanim znowu naciśniesz enter.

Mały brat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mały brat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po południu poszedłem na kolejny spacer. Tym razem na dziedzińcu znajdowali się też inni więźniowie, czterej faceci i dwie kobiety, w różnym wieku i o różnych kolorach skóry. Podejrzewam, że wiele osób robiło rozmaite rzeczy, aby zasłużyć na „przywileje”.

Dano mi pół godziny, starałem się nawiązać rozmowę z jednym z więźniów, który wyglądał najnormalniej, czarnoskórym gościem mniej więcej w moim wieku, z krótką fryzurą afro. Lecz kiedy się przedstawiłem i wyciągnąłem do niego dłoń, zwrócił oczy w kierunku kamer wiszących złowrogo w narożnikach dziedzińca i pomaszerował dalej, wciąż zachowując ten sam wyraz twarzy.

Nagle, chwilę przed tym jak wywołali moje imię i odprowadzili mnie z powrotem do budynku, otworzyły się drzwi, w których ukazała się... Vanessa! Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak na widok czyjejś twarzy. Van wyglądała na zmęczoną i naburmuszoną, ale nie ranną. Kiedy mnie zobaczyła, krzyknęła moje imię i podbiegła do mnie. Uścisnęliśmy się mocno i wtedy zdałem sobie sprawę, że cały drżę. Potem uświadomiłem sobie, że ona też dygocze.

– Wszystko w porządku? – zapytała, trzymając mnie w ramionach.

– Tak, w porządku – odparłem. – Powiedzieli mi, że mnie wypuszczą, jeśli ujawnię im swoje hasła.

– Cały czas pytają mnie o ciebie i o Darryla.

Z głośników rozległ się krzyk nakazujący, żebyśmy przestali rozmawiać i maszerowali dalej, ale to zignorowaliśmy.

– Odpowiadaj im – powiedziałem natychmiast. – Mów wszystko, o co zapytają. Jeśli dzięki temu dasz radę się stąd wydostać.

– A co z Darrylem i Jolu?

– Nie widziałem ich.

Drzwi otwarły się z trzaskiem i wytoczyło się z nich czterech dużych strażników. Dwóch z nich chwyciło mnie, a dwóch pozostałych Vanessę. Położyli mnie na ziemi, odwracając moją głowę tak, żebym nie widział Van. Słyszałem, że z nią robią to samo. Na moje dłonie założyli plastikowe kajdanki, gwałtownym szarpnięciem postawili mnie do pionu i odprowadzili do celi.

Tego wieczoru nie dostałem kolacji. A następnego dnia śniadania. Nikt po mnie nie przyszedł ani nie zabrał do pokoju przesłuchań, żeby wyciągnąć ze mnie kolejne sekrety. Nie mogłem się pozbyć tych plastikowych kajdanek. Ramiona piekły mnie przeraźliwie, potem zaczęły boleć, następnie zdrętwiały i znowu zaczęły piec. Całkowicie straciłem czucie w rękach.

Chciało mi się sikać. Nie mogłem rozpiąć spodni. Naprawdę mi się chciało.

Zsikałem się.

Przyszli po mnie z chwilą, gdy ciepły mocz już ostygł i stał się lepki, sprawiając, że moje i tak już brudne dżinsy przykleiły się do nóg. Przyszli po mnie i poprowadzili przez długi korytarz, wzdłuż którego znajdowały się drzwi. Wszystkie miały swój indywidualny kod kreskowy, a do każdego z nich był przypisany więzień taki jak ja. Przeprowadzili mnie przez korytarz i doprowadzili do pokoju przesłuchań. Gdy do niego wszedłem, wydawało mi się, że znalazłem się na innej planecie, w świecie, gdzie wszystko było normalne i nie śmierdziało uryną. Czułem się potwornie brudny i zawstydzony, znowu ogarnęło mnie uczucie, że sobie na to zasłużyłem.

W środku siedziała Miss Gestapo. Wyglądała perfekcyjnie. Miała starannie ułożoną fryzurę i delikatny makijaż. Poczułem zapach środków do pielęgnacji włosów. Na mój widok zmarszczyła nos. Stopniowo zaczął rosnąć we mnie wstyd.

– Cóż, byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem, nieprawdaż? Czy nie jesteś obrzydliwy?

Wstyd. Spojrzałem w dół, na stolik. Nie potrafiłem podnieść wzroku. Chciałem wyjawić jej hasło do swojej poczty elektronicznej i sobie pójść.

– O czym rozmawiałeś ze swoją przyjaciółką na dziedzińcu?

Parsknąłem śmiechem.

– Powiedziałem jej, żeby odpowiadała na wasze pytania. Powiedziałem, żeby z wami współpracowała.

– Czyli wydajesz polecenia?

Poczułem, jak w uszach pulsuje mi krew.

– To nie tak – powiedziałem. – Uczestniczymy razem w g r z e, nazywa się Harajuku Fun Madness. Jestem kapitanem drużyny. Nie jesteśmy terrorystami, jesteśmy licealistami. Nie wydaję jej rozkazów. Powiedziałem, że musimy być z wami szczerzy, żeby rozwiać wszelkie podejrzenia i się stąd wydostać.

Przez chwilę milczała.

– Co z Darrylem? – zapytałem.

– Z kim?

– Z Darrylem. Złapaliście nas razem. To mój przyjaciel. Ktoś dźgnął go nożem na stacji Powell Street. Dlatego wydostaliśmy się na ulicę. Żeby mu pomóc.

– W takim razie jestem pewna, że wszystko z nim w porządku – odparła.

Ścisnęło mnie w żołądku i omal nie zwymiotowałem.

– To wy niczego nie wiecie? Nie zabraliście go tu?

– To, kogo tu mamy, a kogo nie, to nie są sprawy, o których będziemy z tobą rozmawiać. Tego się nigdy nie dowiesz. Marcusie, widziałeś, co się dzieje, gdy przestajesz z nami współpracować. Widziałeś, co się dzieje, gdy nie słuchasz naszych rozkazów. Zacząłeś z nami współpracować i dzięki temu omal nie znalazłeś się znowu na wolności. Jeśli chcesz, aby ta możliwość stała się rzeczywistością, musisz odpowiadać na moje pytania.

Nic nie odparłem.

– Uczysz się, to dobrze. A teraz proszę o twoje hasło do skrzynki elektronicznej.

Byłem na to przygotowany. Dałem im wszystko: adres serwera, login, hasło. To nie miało znaczenia. Na serwerze i tak nie było żadnego maila. Wszystkie znajdowały się w moim komputerze, który co sześćdziesiąt sekund zgrywał i usuwał moją pocztę. Niczego nie dostaną – wszystko zostało wyczyszczone i jest przechowywane w domowym laptopie.

Znalazłem się z powrotem w celi, a ponieważ rozcięli plastikowe kajdanki, miałem wolne ręce i mogłem skorzystać z prysznica. Otrzymałem też parę pomarańczowych więziennych spodni. Były na mnie za duże i zwisały mi z bioder jak meksykańskiemu dzieciakowi z gangu w Mission. Wiecie, skąd pochodzi moda na zwisające z dupy workowate spodnie? Z więzienia. I wiecie co? Z chwilą gdy nie jest to już kwestia mody, przestaje być zabawne.

Zabrali mi dżinsy, a ja spędziłem kolejny dzień w celi. Na ścianach spod odrapanego cementu prześwitywała stalowa siatka. Łatwo można ją było dostrzec, ponieważ stal rdzewiała pod wpływem słonego powietrza, a ciemnopomarańczowe linie siatki przebłyskiwały spod zielonej farby. Gdzieś tam, na zewnątrz, za oknem, znajdowali się moi rodzice.

Następnego dnia oprawcy znowu po mnie przyszli.

– Od wczoraj czytamy twoje maile. Zmieniliśmy hasło, żeby twój domowy komputer nie mógł ich ściągnąć.

Cóż, pewnie, że to zrobili. Zrobiłbym tak samo, ale dopiero teraz o tym pomyślałem.

– Mamy już na ciebie na tyle dużo, że możemy zamknąć cię na bardzo długi czas, Marcusie. Twoje rzeczy – gestem wskazała na moje małe gadżety – dane, które odtworzyliśmy z twojego telefonu i kart pamięci, oraz te wywrotowe materiały, jakie z pewnością znaleźlibyśmy, gdybyśmy tylko przeszukali twój dom i zarekwirowali komputer. Za to wszystko siedziałbyś do późnej starości. Rozumiesz?

Nie wierzyłem w to ani przez sekundę. Sędzia w żaden sposób nie mógłby orzec, że te wszystkie rzeczy świadczą o jakimkolwiek przestępstwie. Przecież obowiązuje jeszcze wolność słowa, a to było tylko eksperymentowanie z techniką. To nie przestępstwo.

Ale kto powiedział, że ci ludzie postawią mnie kiedykolwiek przed sądem.

– Wiemy, gdzie mieszkasz, wiemy, kim są twoi przyjaciele. Wiemy, jak działasz i jak myślisz.

Wtedy to do mnie dotarło. Zamierzali mnie wypuścić. W pokoju jakby pojaśniało. Usłyszałem własny oddech, krótkie, płytkie łyki powietrza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mały brat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mały brat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mały brat»

Обсуждение, отзывы о книге «Mały brat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x