Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia

Здесь есть возможность читать онлайн «Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kosmicni bracia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kosmicni bracia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Космическая экспедиция землян, установив контакт с цивилизацией Урпиан, возвращается в Солнечную систему. Тем временем на Землю обрушивается вторжение кремниеорганичных существ…
Заключительный роман "Космической трилогии".

Kosmicni bracia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kosmicni bracia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Świtało. Szu wstał i powlókł się w dół, ku morzu. Ast poszła za nim. Ja również.

Na jednym z niższych stopni „falochronu”, zwróconym w stronę lądu, założyliśmy prymitywne laboratorium. Za filtry służyły napełnione piaskiem otwory w twardej skorupie budowli. Wodę czerpaliśmy za pomocą ampułek przeznaczonych na próbki.

Szu zaczął badać wodę z różnych zagłębień. Wylewał, nabierał nowej, przelewał z ampułki do ampułki. Wreszcie wstał.

— Niestety, i ja też nie potrafię — powiedział do Ast.

— Trzeba by laboratorium… Parę kolb, skraplacz, grzejnik…

— A więc? — zapytałam.

Teraz dopiero spostrzegli, że stoję za nimi.

— Daisy?

— A więc? — powtórzyłam.

— Nie wiem. Woda zawiera jakieś trujące związki. Zbyt słabo znam się na chemii, aby je usunąć… Może gdyby tu był mój ojciec. On nawet bez przyrządów dałby sobie radę. Niestety, ja…

— A więc? — powtórzyłam po raz trzeci.

— Nie widzę wyjścia — odrzekł, patrząc ponuro po falach, rozbijających się z szumem na pierwszych stopniach „falochronu”. — Nie widzę żadnego wyjścia.

Spojrzałam na morze. Daleko, nad horyzontem, u wejścia do zatoki, wśród rzednących mgieł ujrzałam ciemną, gęstą chmurę, która dążyła ku nam popychana silnym wiatrem. Miała jakiś dziwnie regularny kształt.

— Patrzcie! Patrzcie! Ta chmura wygląda jak… — usłyszałam okrzyk Ast, z uwagą obserwującej zjawisko już od dłuższego czasu.

— Kosmolot! — zawołał Szu. Serce ścisnęło mi się nagle.

Istotnie chmura, która znajdowała się już nad naszymi głowami, przypominała kształtem kosmolot. Widać nawet było okrągłe zbiorniki pod talerzowatym kadłubem. Ale, że jest to tylko chmura, nikt nie mógł się łudzić. Wyraźnie przeświecały przez nią jaśniejsze partie nieba.

Rosła szybko, niemal w oczach, zatracając coraz bardziej kształt kosmolotu. Widocznie było to tylko złudzenie. Zbiorowa sugestia.

Wiatr ustał. Chmura zawisła nad zatoką nieruchomo. Trwało to jednak krótką chwilę. I oto poczęła znowu rosnąć, pęcznieć, jak gdyby opadać w dół. Po kilkunastu minutach przybrała tak ogromne rozmiary, że przysłoniła sobą niemal całe niebo. Tylko tuż nad horyzontem można było dostrzec jaśniejszy pas.

Naraz nad naszymi głowami coś błysnęło. W środku otwarło się jakby okno, odsłaniając zamglone niebo. Okno rosło szybko. Chmura rozpraszała się ku horyzontowi, tworząc pierścień otaczający miejsce, w którym staliśmy. Czy to również było złudzenie?

Pierścień rzedł szybko, mętniał i rozpływał się w atmosferze. Nie upłynęło pół godziny, a po zjawisku nie pozostało ani śladu. Wszystko znikło.

— Co to było? — zapytała Ast.

— Pyły. Wirujące, drobne pyły — wyjaśnił Szu, chowając do torby przyrządy.

— Takie same jak wówczas?

— Chyba tak.

— Czy to jednak czasem nie halucynacja?

— Zbiorowa?

— Wszystko możliwe…

— Wykluczone.

— Ale ten kształt kosmolotu?

— Czy pamiętacie tę niezwykłą audycję telewizyjną? Wtedy nadawano obraz kosmolotu i szczątków RER.

— Czyżby nas odnaleźli?

— Nie wiem.

Usiedliśmy na szczycie „falochronu”. Wokoło panował spokój. Nie czuło się nawet wiatru. Tylko fale uderzały miarowo o najniższe stopnie.

— Trzeba czekać — powiedział Szu na wpół do siebie. Jakże wiele miał w sobie uporu| i spokoju wewnętrznego! Ast była znacznie mniej odporna,

— Czekać? Czekać? Jak długo? — Oparła hełm o najwyższy stopień i trwała tak nieruchomo, z wyrazem najwyższego cierpienia na zżółklej, postarzałej twarzy. Czułam, że pragnienie zaczyna i mnie palić ze zdwojoną siłą. Jasna plama, znacząca poprzez chmury drogę Tolimana B, przesuwa się wolno po nie- bie. Nie mogę już patrzeć w ten złocistopomarańczowy blask.

— Czekać? Czekać? Nie wiadomo po co? — rzęzi Ast.

— A cóż chcesz zrobić? — szepcze spękanymi wargami Szu.

— Jeśli śmierć ma i tak nadejść…

— Co chcesz zrobić? — Szu kładzie rękę na jej ramieniu.

— Jeśli… ma nadejść… po co czekać… Lepiej się napić tej wody.

— To samobójstwo!

— Lepiej skrócić mękę.

— Nie! Nie! Może jednak…

— Człowiek zawsze się łudzi…

Głosy dochodzą do mnie już jak przez gęstą watę.

— Przecież nam pomogli… — mówi Szu.

— A teraz… Dlaczego ten świat jest taki dziwnie obcy, taki obojętny, nieludzki?

— Przecież to nie ludzie.

Toliman B chyli się już ku zachodowi. Czuję, że wszystko mąci mi się w głowie. Już nie pojmuję słów, które docierają do mych uszu jakby spod ziemi.

— To nie są ludzie… — dudni mi w głowie. — Na co czekać? Na kogo?

DZIWY

Nie wiem, kiedy zasnęłam. Prawdopodobnie było to krótkie omdlenie spowodowane ogólnym wyczerpaniem organizmu.

Sen był dziwny, niezwykły. Widocznie słowa Szu posłyszane o świcie głęboko tkwiły w mej pamięci, bo śniło mi się również jakieś laboratorium. Byłam bez skafandra, bez kombinezonu. Stałam naga w jakiejś przezroczystej rurze czy kloszu, a z góry na mnie, jak pod prysznicem, lała się woda. Świeża, chłodnawa woda.

Szu mówił, że czul się jakby skrępowany, że jakaś siła obezwładniała jego ciało. Ja, przeciwnie, odczuwałam rześkość i swobodę. Uniosłam w górę ręce i nastawiłam twarz wprost pod strumień życiodajnego płynu. Piłam, piłam, wchłaniałam w siebie tę wodę. Miała ona niezwykle orzeźwiający, nieco kwaskowy smak, jak niektóre gatunki naszych płynów odżywczych.

Piłam tę wodę wielkimi łykami. Stopniowo wracały mi siły, ustępowało pragnienie.

Tańczyłam jak dziecko pod owym strumieniem wody, śmiałam się radośnie. Byłam tak szczęśliwa, tak ogromnie szczęśliwa, że aż… przebudziłam się.

Z trudem zrozumiałam, gdzie się znajduję. Leżałam, tak jak przed utratą przytomności, pod najwyższym stopniem „falochronu”. Uniosłam głowę i rozejrzałam się Wokoło. Obok mnie leżała Ast, niżej — Szu. Twarze ich były blade, oczy zamknięte. Uczułam skurcz w sercu. Czy oni jeszcze żyją?

Wszystko wokół wydało mi się jakieś dziwne. Jakby pod wpływem silnego narkotyku odstąpiły ode mnie na chwilę wszystkie cierpienia. Jakkolwiek odczuwałam ogromne wyczerpanie i osłabienie, straszliwe, palące pragnienie znikło bez śladu. A może ów sen o wodzie nie był tylko snem? Takie przypuszczenie wydało się zupełnie absurdalne, niemożliwe do przyjęcia. Wszak obudziłam się w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Zdjęcie skafandra w trującej atmosferze nie byłoby możliwe. Zanik pragnienia mógł być tylko chwilowy, związany ze stanem chorobowym. Powinno ono lada moment powrócić… ogarnął mnie strach.

Odruchowo przesunęłam językiem po wargach. Były spękane i obolałe, ale… wilgotne.

Jak potężna jest-moc sugestii!

Spojrzałam na niebo. Toliman B zachodził. W głowie mojej zrodziło się podejrzenie, iż spałam zaledwie kilkanaście minut. Przeniosłam wzrok na zegarek. Istotnie — wskazywał jeszcze ten sam dzień błyskański.

— Daisy… — usłyszałem pod hełmem szept Ast.

Uniosła nieco głowę i patrzyła na mnie, dziwacznie poruszając wargami.

— Żyjesz, Ast? — zapytałam bez sensu.

— Jeszcze żyję. A on? — wskazała ruchem głowy na bezwładne ciało swego męża. Wyciągnęłam rękę i pochwyciłam Szu za ramię. Potrząsnęłam nim silnie. Poruszył.się. Zamrugał powiekami, spojrzał błędnie po niebie i zatrzymał wzrok na Ast.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kosmicni bracia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kosmicni bracia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
libcat.ru: книга без обложки
Кшиштоф Борунь
Кшиштоф Борунь - Proxima
Кшиштоф Борунь
Кшиштоф Борунь - Поріг безсмертя
Кшиштоф Борунь
Krzysztof Boruń - Kosmicni bracia
Krzysztof Boruń
Кшиштоф Борунь - Восьме коло пекла
Кшиштоф Борунь
Отзывы о книге «Kosmicni bracia»

Обсуждение, отзывы о книге «Kosmicni bracia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x