Stanisław Lem - Eden
Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem - Eden» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Eden
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Eden: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eden»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Eden — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eden», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jak idzie? - spytał Koordynator, stając w progu.
– Świetnie. Ujednoznaczniliśmy już tysiąc sześćset pojęć - odparł Cybernetyk. Doktor wstał. Miał jeszcze na sobie biały fartuch.
– Zmusili mnie do tego - powiedział. - On jest porażony - wskazał na dubelta.
– Porażony!? - Koordynator wszedł do środka. - Co to znaczy?
– Przeszedł przez plamę radioaktywną w otworze - wyjaśnił Fizyk. Odstawił nie dopitą kawę i ukląkł przy aparacie.
– Ma już o dziesięć procent białych ciałek mniej niż przed siedmioma godzinami - powiedział Doktor. - Degeneracja hyalinowa - zupełnie jak u człowieka. Chciałem go izolować, musi mieć spokój, ale nie daje się leczyć, bo Fizyk powiedział mu, że to i tak nie pomoże!
– Czy to prawda? - zwrócił się Koordynator do Fizyka. Ten, nie odrywając się od gwiżdżącego aparatu, skinął głową.
– I on jest - nie do uratowania?… - spytał Inżynier. Doktor wzruszył ramionami.
– Nie wiem! Gdyby to był człowiek, powiedziałbym, że ma trzydzieści szans na sto. Ale to nie jest człowiek. Staje się trochę apatyczny. Ale to może być zmęczenie i bezsenność. Gdybym go mógł izolować…
– O co ci chodzi? Przecież i tak robisz z nim wszystko, co chcesz - powiedział Fizyk. Nie odwrócił nawet głowy. Obandażowanymi rękami manipulował wciąż przy aparacie.
– A co tobie się stało? - spytał Koordynator.
– Wytłumaczyłem mu, w jaki sposób uległ promienistemu skażeniu.
– Tak dokładnie mu to wytłumaczyłeś?! - krzyknął Inżynier.
– Musiałem. Milczeli przez chwilę.
– Stało się, co się stało - powoli powiedział Koordynator. - Dobrze czy źle, ale stało się. Co teraz? Co już wiecie?
– Sporo.
Mówił Cybernetyk.
– Opanował już masę naszych symboli - zwłaszcza matematycznych. Teorię informacji mamy właściwie przetorowaną. Najgorzej z jego elektrycznym pismem, bez specjalnego aparatu nie moglibyśmy się go nauczyć, a nie mamy takiego aparatu ani czasu, żeby go zbudować. Pamiętacie te fragmenty rurek wchodzące w głąb ciała? To po prostu urządzenia do pisania! Kiedy dubelt przychodzi na świat, od razu wszczepia mu się taką rurkę - jak u nas kiedyś przekłuwało się dziewczynkom uszy… Mają po obu stronach ciała, tego wielkiego, organy elektryczne. Dlatego kadłub jest taki wielki! To jak gdyby mózg i zarazem plazmatyczna bateria, która przekazuje ładunki bezpośrednio „przewodowi piszącemu”. U niego kończy się on tymi drutami na „kołnierzu”, ale to jest indywidualnie różne. Pisania muszą się oczywiście uczyć. Ta wstępna operacja praktykowana od tysięcy lat jest tylko krokiem przygotowawczym.
– A więc on rzeczywiście w ogóle nie mówi? - spytał Chemik.
– Mówi! Ten kaszel, któryście słyszeli, to właśnie mowa. Jedno „kaszlnięcie” to całe zdanie. Wyrzucane z wielkim przyśpieszeniem. Nagraliśmy je na taśmę - rozkłada się na widmo częstotliwości.
– A! Więc to jest mowa na zasadzie modulowanej częstości drgań dźwiękowych?
– Raczej szmerów. Jest bezdźwięczna. Dźwiękami wyrażają wyłącznie uczucia, stany emocjonalne.
– A te organy elektryczne - czy są ich bronią?
– Nie wiem. Ale możemy go spytać.
Pochylił się, wyciągnął spomiędzy papierów dużą planszę, na której widniał schematyczny, pionowy przekrój dubelta, wskazał dwa podłużne segmentowane twory w jego wnętrzu i zbliżając usta do mikrofonu, powiedział:
– Broń?
Głośnik umieszczony z drugiej strony, naprzeciw leżącego, skrzeknął. Dubelt, który uniósł nieznacznie mały tors, gdy weszli nowi ludzie, trwał przez chwilę bez ruchu, potem zakaszlał.
– Broń - nie - zaskrzypiał głośnik. - Liczne obroty planetarne - niegdyś - broń. Dubelt kaszlnął.
– Organ-rudyment - ewolucji - biologicznej - wtórna - adaptacja - cywilizacja - wyskrzypiał martwo, bez żadnej intonacji głośnik.
– No, no - mruknął Inżynier. Chemik stał zasłuchany, ze zmrużonymi oczami.
– A więc naprawdę! - wyrwało się Koordynatorowi. Opanował się. - Jak przedstawia się ich nauka? - spytał.
– Z naszego punktu widzenia - dziwacznie - powiedział Fizyk. Wstał z kolan. - Nie wyeliminuję tego przeklętego skrzypienia - rzucił Cybernetykowi. - Wielkie wiadomości w dziedzinie fizyki klasycznej - podjął. - Optyka, elektryczność, mechanika, w specyficznym połączeniu z chemią - coś w rodzaju mechanochemii. Tam mają ciekawe osiągnięcia.
– No?! - rzucił się naprzód Chemik.
– Szczegóły potem. Mamy wszystko utrwalone, nie bój się. W drugą stronę poszli z tych wyjściowych pozycji do teorii informacji. Ale studiowanie jej jest u nich, poza specjalnymi placówkami, zakazane. Najgorzej wygląda ich atomistyka, zwłaszcza chemia jądrowa.
– Czekaj - jak to zakazane? - zdziwił się Inżynier.
– Po prostu nie wolno prowadzić takich badań.
– Kto tego zabrania?
– To skomplikowana sprawa i mało co jeszcze pojmujemy - wtrącił Doktor. - Najgorzej orientujemy się wciąż w ich dynamice społecznej.
– Zdaje się, że do badań jądrowych brakło im bodźców - powiedział Fizyk. - Nie odczuwają niedoboru energetycznego.
– Ależ skończmy pierwej z jednym! Więc jakże to jest z tymi zakazywanymi badaniami?
– Siadajcie - będziemy pytali dalej - powiedział Cybernetyk. Koordynator zbliżył twarz do mikrofonu, tamten powstrzymał go.
– Czekaj. Trudność polega na tym, że im zawilsza konstrukcja zdania, tym bardziej rozsypuje się kalkulatorowi gramatyka. Zdaje się poza tym, że analizator dźwięków jest za mało selektywny. Często dostajemy po prostu rebusy, sami zresztą zobaczycie.
– Na planecie jest was - wielu - powoli i wyraźnie powiedział Fizyk. - Jaka jest struktura dynamiczna - was wielu - na planecie?
Głośnik szczeknął dwa razy i urwał. Dubelt dość długo nie odzywał się. Potem zakaszlał ochryple.
– Struktura dynamiczna - podwójna. Relacja - podwójna - zamamrotał głośnik. - Społeczeństwo - sterowane - centralnie - cała planeta.
– Doskonale! - zawołał Inżynier. Jak pozostali dwaj nowi uczestnicy badania, zdradzał duże podniecenie. Tamci, może wskutek zmęczenia, siedzieli bez ruchu, z obojętnymi twarzami.
– Kto rządzi społeczeństwem? Kto jest na szczycie, jeden osobnik czy grupa? - spytał Koordynator zbliżając usta do mikrofonu. Głośnik trzeszczał, rozległo się przeciągłe buczenie i czerwony wskaźnik mignął parę razy na tablicy aparatu.
– Tak pytać nie można - pospieszył z wyjaśnieniem Cybernetyk. - Jeżeli mówisz „na szczycie”, to jest przenośnia i nie ma odpowiednika w słowniku kalkulatora. Czekaj, spróbuję.
Pochylił się do przodu.
– Jak wielu jest was u steru społeczeństwa? Jeden? Kilku? Wielka liczba?
Głośnik szybko skrzeknął.
– A ster to nie przenośnia? - spytał Koordynator. Cybernetyk potrząsnął głową.
– Termin z zakresu teorii informacji - zdążył odpowiedzieć w momencie, gdy dubelt odezwał się, i głośnik tłumaczył, wyrzucając miarowo:
– Jeden - kilku - wielu - ster - nie wiadomo. Nie - wiadomo - powtórzył.
– Jak to nie wiadomo? Co to ma znaczyć? - pytał zaskoczony Koordynator.
– Zaraz się dowiemy.
– Nie wiadomo tobie - czy - nie wiadomo - żadnemu - na planecie? - powiedział w mikrofon. Dubelt odpowiedział i kalkulator, tłumacząc, wyrzucał przez głośnik:
– Relacja - dynamiczna - podwójna. Wiadomo - jedno - jest. Wiadomo - drugie - nie jest.
– Nic nie rozumiem! - Koordynator patrzał na pozostałych - a wy?
– Zaczekaj - powiedział Cybernetyk, wpatrzony w dubelta, który powoli zbliżył jeszcze raz twarz do swojego mikrofonu i kaszlnął dwa razy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Eden»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eden» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Eden» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.