• Пожаловаться

Stanisław Lem: Eden

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem: Eden» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Stanisław Lem Eden

Eden: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eden»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W obliczeniach był błąd. Nie przeszli nad atmosferą ale zderzyli się z nią

Stanisław Lem: другие книги автора


Кто написал Eden? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Eden — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eden», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Siadaj - łagodnie, ale stanowczo powiedział Koordynator.

– Myślicie, że… klapa stopiła się z pancerzem?

– Niekoniecznie - odparł Inżynier. - Czy wiesz w ogóle, co się stało?

– Dokładnie nie. Trafiliśmy z kosmiczną szybkością w atmosferą tam, gdzie nie miało jej być. Dlaczego? Automat nie mógł się pomylić.

– Automat się nie pomylił. Myśmy się pomylili - powiedział Koordynator. - Zapomnieliśmy o poprawce na ogon.

– Na jaki ogon? Go ty mówisz?

– Na gazowy ogon, który rozciąga za sobą każda planeta posiadająca atmosferę, w kierunku przeciwnym do jej ruchu. Nie wiesz o tym?

– A tak, tak. Wpadliśmy w ten ogon? Ale on musi być szalenie rozrzedzony.

– Dziesięć do minus szóstej - odparł Koordynator - albo coś koło tego, ale mieliśmy ponad siedemdziesiąt kilometrów na sekundę, kochany. Przyhamowało nas jak mur - to był ten pierwszy wstrząs, pamiętacie?

– Tak - podjął Inżynier - a kiedyśmy weszli w stratosferę, mieliśmy jeszcze dziesięć albo i dwanaście. Powinna się była w ogóle rozlecieć, dziwne, że wytrzymała.

– Rakieta?

– Obliczona jest na dwudziestokrotne przeciążenie, a zanim ekran pękł, na własne oczy widziałem, jak strzałka wyskoczyła ze skali. Skala ma rezerwę do trzydziestu.

– A my?

– Co my?

– Jak mogliśmy wytrzymać - chcesz powiedzieć, że trwała deceleracja wyniosła trzydzieści g?

– Nie trwała. W szczytach na pewno. Przecież hamownice dały wszystko. Dlatego przyszło do pulsacji.

– Ale automaty wyrównały i gdyby nie sprężarki… - powiedział z odcieniem przekory w głosie Cybernetyk. Urwał, w głębi statku coś potoczyło się z brzękiem, jakby żelazne koła po blasze. Ucichło.

– Co chcesz od sprężarek? - powiedział Inżynier. - Jak pójdziemy do maszynowni, to pokażę ci, że zrobiły pięć razy więcej, niż mogły. To przecież tylko agregaty pomocnicze. Najpierw rozchwiało im łożyska, a jak przyszła pulsacja…

– Myślisz, że rezonans?

– Rezonans swoją drogą. Właściwie powinniśmy się byli rozsmarować na przestrzeni paru kilometrów, jak ten frachtowiec na Neptunie - wiesz? Sam się przekonasz, jak zobaczysz maszynownię. Mogę ci, z góry powiedzieć, co tam jest.

– Wcale nie palę się, żeby zobaczyć maszynownię. Co u licha, czemu oni tak długo nie wracają? Ciemno, aż oczy bolą.

– Światło będziemy mieli, nie bój się - powiedział Inżynier.

Wciąż, jakby niechcący, trzymał końce palców oparte o stopę Koordynatora, który nie ruszał się i milczał.

– A do maszynowni pójdziemy tak, z nudów. Co innego będziemy mieli do roboty?

– Na serio myślisz, że się stąd nie wydostaniemy?

– Nie, żartuję. Lubię takie żarty.

– Przestań - odezwał się Koordynator. - Po pierwsze, jest rezerwowy właz.

– Człowieku! Rezerwowy właz jest akurat pod nami. Statek musiał się porządnie worać, nie jestem pewny, czy nawet ta klapa wystaje nad ziemię.

– Więc co z tego? Mamy narzędzia, możemy wykopać tunel.

– A ciężarowy? - powiedział Cybernetyk.

– Zalany - wyjaśnił lakonicznie Inżynier. - Zaglądałem do studzienki kontrolnej. Musiał pęknąć któryś z głównych zbiorników - tam jest co najmniej dwa metry wody. Prawdopodobnie skażonej.

– Skąd wiesz?

– Stąd, że tak jest zawsze. Chłodzenie reaktora puszcza pierwsze - nie wiesz o tym? Zapomnij lepiej o ciężarowym włazie. Musimy wyjść tym - jeżeli…

– Wykopiemy tunel - powtórzył cicho Koordynator.

– Teoretycznie to jest możliwe - nieoczekiwanie zgodził się Inżynier. Zamilkli. Dały się słyszeć coraz bliższe stąpania, w korytarzu pod nimi zajaśniało, zmrużyli oślepione oczy.

– Szynka, suchary, ozorki czy co tam jest w tym pudle - wszystko z żelaznej racji! Tu czekolada, a tu termosy.

– Dajcie na górę! - zwrócił się Doktor do pozostałych, gramoląc się jako pierwszy na klapę. Świecił im latarką, gdy wchodzili do komory i rozstawiali puszki. Przynieśli też aluminiowe talerze.

Przy świetle latarki jedli w milczeniu.

– Termosy są całe? - zdziwił się naraz Cybernetyk. Nalewał sobie kawy do kubka.

– Dziwne, ale tak. Z konserwami nie jest źle. Ale zamrażalnia, lodówki, piekarniki, mały syntetyzator, aparatura oczyszczająca, filtry wody - wszystko w proszku.

– Aparatura oczyszczająca też? - zaniepokoił się Cybernetyk.

– Też. Może dałaby się naprawić, gdyby było czym. Ale to błędne koło; żeby uruchomić choćby najprostszy półautomat naprawczy, trzeba prądu, żeby mieć prąd, trzeba naprawić agregat, a do tego znów potrzebny jest półautomat.

– Naradziliście się tu, uczeni w technice? I co? Gdzie promyk nadziei? - spytał Doktor, smarując grubo suchary masłem i nakładając z wierzchu płaty szynki. Nie czekając odpowiedzi, ciągnął:

– Jako szczeniak przeczytałem chyba więcej książek o kosmonautyce, niż waży nasza nieboszczka, a jednak nie znalazłem ani jednej opowieści, żadnej historii, anegdotki nawet o czymś podobnym do tego, co nas spotkało. Dlatego - nie pojmę!

– Bo to nudne - wyjaśnił z szyderczą intencją Cybernetyk.

– Tak - to coś nowego - Robinson międzyplanetarny - powiedział Doktor. Zakręcał termos. - Jak wrócę, postaram się to opisać, o ile talent pozwoli.

Zapadła nagła cisza. Zbierali puszki, aż Fizyk wpadł na myśl, żeby je schować do szafki ze skafandrami, ustąpili więc pod ścianę, bo inaczej nie dało się otworzyć drzwi w podłodze.

– Wiecie, słyszeliśmy jakieś dziwne odgłosy, jakeśmy grzebali w magazynie - powiedział Chemik.

– Jakie odgłosy?

– Takie stękania i potrzaskiwania, jakby nas coś prasowało.

– Myślisz, że oberwała się na nas jakaś skała? - spytał Cybernetyk.

– To całkiem co innego - wmieszał się Inżynier. - Zewnętrzna powłoka osiągnęła przy wtargnięciu w atmosferę bardzo wysoką temperaturę, dziobowa może się nawet nadtopiła, a teraz części konstrukcji stygną, przesuwają się, powstają wewnętrzne napięcia i stąd te odgłosy - o, i teraz słychać, uważajcie…

Zamilkli. Tylko twarze oświetlała latarka, leżąca na płaskim kole nad włazem. We wnętrzu statku rozległo się przeciągłe stęknięcie, seria krótkich, słabnących potrzaskiwań i nastała cisza.

– A może to któryś automat? - powiedział z nadzieją w głosie Cybernetyk.

– Widziałeś przecież sam.

– Tak, ale nie zaglądaliśmy do luki rezerw. Cybernetyk wychylił się w ciemność korytarza i stając na samym brzegu klapy krzyknął:

– Automaty rezerwy!!

Głos zadudnił w zamknięciu. Odpowiedziała cisza.

– Chodź tu, zbadamy porządnie właz - powiedział Inżynier. Przykląkł przed zaklęśniętą łagodnie płytą i zbliżając oczy do obrzeża oświetlał je centymetr po centymetrze. Wodził tak plamą światła wzdłuż uszczelnień, które porysowała drobniutka siateczka spękań.

– Od wewnątrz nic stopionego, zresztą nie dziwota - ceramit bardzo źle przewodzi ciepło.

– Może spróbujemy jeszcze raz? - zaproponował Doktor, kładąc rękę na korbie.

– To nie ma sensu - zaprotestował Chemik. Inżynier przyłożył dłoń do klapy i zerwał się na równe nogi.

– Chłopcy, potrzebna woda! Dużo zimnej wody!

– Po co?

– Dotknijcie klapy - gorąca, co!?

Dotknęło jej kilka wyciągniętych jednocześnie rąk.

– Prawie parzy - powiedział ktoś.

– To nasze szczęście!

– Jak to?

– Korpus jest rozgrzany, rozszerzył się, i klapa też. Jeżeli będziemy chłodzili klapę, skurczy się i może da się otworzyć.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eden»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eden» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Stanisław Lem: Planeta Eden
Planeta Eden
Stanisław Lem
Helen Douglas: After Eden
After Eden
Helen Douglas
Keary Taylor: Eden
Eden
Keary Taylor
Spider Robinson: Orphans of Eden
Orphans of Eden
Spider Robinson
Georgia Carre: Eden
Eden
Georgia Carre
Chris Beckett: Dark Eden
Dark Eden
Chris Beckett
Отзывы о книге «Eden»

Обсуждение, отзывы о книге «Eden» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.