Marek Hemerling - Diabelska Maskarada

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Hemerling - Diabelska Maskarada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska Maskarada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Maskarada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarcza kontynentu falowała jakby stanowiła ją nie skalista równina, lecz powierzchnia wzburzonego oceanu. Jakaś potworna siła napierała od wewnątrz, rozdymając zastygłe od wieków formy geologiczne. Ruchy te miały swoje centrum, w którym upiorny taniec osiągał maksymalne natężenie. Wreszcie kamienna skorupa nie wytrzymała zmiennych naprężeń i poddała się uwalniając gigantyczny gejzer rozgrzanych do czerwoności głazów. Różnica temperatur powodowała, że w zetknięciu z lodowatą atmosferą Gelwony pękały niczym świąteczne fajerwerki.
(fragment książki)

Diabelska Maskarada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Maskarada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Posadził VAC-a na stoku tak stromym, że pojazd zsuwał się przez kilkanaście niesamowicie długich sekund zanim kotwy znalazły solidne oparcie. Ubir nuf Dem z namaszczeniem zdjął z palca rodowy klejnot i włożył go do zewnętrznej kieszeni skafandra. Potem czym prędzej wciągnął rękawice i założył hełm. Wychodząc na zewnątrz przestraszył się, że nie zdoła w tym konglomeracie poszarpanych skał odnaleźć świecącej sylwetki Edginsa. Nie, to byłoby okropne! Pełen obaw, pokonując niechęć ciała nie nawykłego do tak intensywnego wysiłku, wdrapał się na najwyższe wzniesienie. Przyspieszone bicie serca i ogromna ulga. Jest!

W dole przesuwała się otoczona świetlistą aureolą postać. Już za chwilę, już za parę sekund…

Ubir nuf Dem sam nie wiedział, w jaki sposób znalazł się naprzeciw Edginsa. Poznał go od razu. To był ten sam człowiek, którego twarz widział pod pokrywą przetrwalnika. Następca, spadkobierca… – słowa plątały się w umyśle obel-borta, więc tylko wyciągnął rękę w geście pozdrowienia.

– Czego chcesz? – zabrzmiał w hełmie Ubira schrypnięty głos. – Zejdź mi lepiej z drogi.

– Dokąd idziesz? – wzruszenie tamujące gardło nie pozwoliła na wypowiedzenie obszerniejszej kwestii. Zresztą nic bardziej sensownego nie przychodziło obel-bortowi do głowy.

– Muszę stąd odejść – usłyszał w odpowiedzi. – Kaleczę maskę świata. Nie ma tu dla mnie miejsca.

Chwila niezręcznej ciszy. Edgins postąpił krok naprzód jakby chciał wyminąć Ubira, lecz ten pospiesznie nawiązał dialog:

– Uciekasz… Tak, rozumiem.

– Nic nie rozumiesz – przerwał mu Tom z nutką zniecierpliwienia w głosie. – Ja nie uciekam. Ja odchodzę. Mógłbym tu zostać i rozwalić całą tę zafajdaną planetę razem z obstawą, ale nie mam na to ochoty. Odchodzę, bo tak będzie lepiej.

– Ale jak? – wykrzyknął Ubir nuf Dem, przestraszony jego nierozważnymi słowami. – To ci się nigdy nie uda. Fuertad zarządził polowanie, nie mogłem go powstrzymać.

– Bez obawy – za przyłbicą hełmu przemknął ledwie zauważalny uśmiech. – Poradzę sobie. Potrafię to zrobić.

– Tak – pomyślał obel-bort z ulgą. – Niewykluczone, że mu się uda. Jeżeli zdołał wyjść z przetrwalnika i unieszkodliwić obławę… Wspaniały chłopak – fala czułości ogarnęła Ubira. – Kiedyś też byłem taki – wyjął pierścień i podając go na wyciągniętej dłoni powiedział: – Weź to i idź swoją drogą. Ja wprawdzie nie potrafię ci pomóc, jestem zbyt słaby, ale ty… głos mu się załamał.

– Co tu jest grane? – spytał Edgins, oglądając ze wszystkich stron otrzymany klejnot.

– Pospiesz się. Może weźmiesz mojego VAC-a?

– Za słaby. Potrzebuję czegoś większego. Mam przed sobą długą drogę – wskazał ręką skłębione, wciąż siąpiące deszczem chmury. – Zresztą już po kłopocie. Spójrz.

Ubir nuf Dem odwrócił się posłusznie. Nowiutki model skoczka transforacyjnego stał na szczycie najbliższego wzniesienia, mrugając światłami gotowości.

– Skąd… – nie dokończone pytanie utknęło w gardle obel-borta. Edgins wzruszył ramionami.

– Nie mam pojęcia – powiedział. – Po prostu jest i kwita. Wszystko, czego potrzebuję, pojawia się natychmiast. Jak w bajce.

– Jak w bajce – powtórzył Ubir nuf Dem. – Ale przecież życie to nie bajka – myślał oszołomiony. – Szkoda. Może wtedy świat wyglądałby zupełnie inaczej. A może nie?

– Idę – Edgins wyciągnął w jego stronę dłoń. Obel-bort pochwycił ją obiema rękami. Gdyby mógł, rozpłakałby się ze szczęścia. Wszystko będzie dobrze, musi być dobrze.

– Powodzenia, Tom – szepnął. – I pamiętaj o pierścieniu. Bądź mu wierny i przekaż go kiedyś godnemu następcy.

Chwilę trwali złączeni męskim uściskiem. Wreszcie Edgins pierwszy wyzwolił się z objęć. Ubir zobaczył jego oddalające się plecy i przez moment, ogarnięty strachem, chciał za nim pobiec, zatrzymać, wytłumaczyć wszystko dokładnie…

Znowu był sam. Nawet skrzydłak – gdzież on się podział? Przez ten okropny młyn całkiem o nim zapomniał.

Wolnym, spokojnym krokiem ruszył w stronę kanionu. Misja spełniona. Prawowity następca może kontynuować dzieło – wielkie dzieło – zaś obel-bort Ubir nuf Dem powinien wreszcie pomyśleć o sobie. Już czas. Czas najwyższy. Wszystko będzie dobrze, musi być dobrze.

Odnalazł kolapter zanurzony do połowy w zestalonej magmie i wszedł do środka, zamykając za sobą starannie zewnętrzną klapę. Śluza działała. – można było zdjąć niewygodny hełm. W zdemolowanej kabinie, za szeregiem porozpruwanych foteli, odnalazł swoją Liz. Nawet pobieżny rzut oka wystarczał do stwierdzenia, że jest martwa.

– Przecież to było czyste szaleństwo – powiedział Ubir nuf Dem ciepłym głosem. – Zawsze miałaś zwariowane pomysły.

Kucnął koło pokrwawionych zwłok i długo uważnie wpatrywał się w nieruchomą twarz. Potem podniósł stygnące ciało, ułożył delikatnie na fotelu i wyjąwszy z kieszeni taszyftową chusteczkę, starł czerwoną plamę z jej policzka.

– Biedactwo – myślał z tkliwością. – Jest teraz taka bezradna. Muszę się nią opiekować.

Gładził krótko ostrzyżoną głowę, całował nieruchome, blade wargi, zimne powieki.

– Nic nie mów Liz, to zupełnie niepotrzebne – szeptał żarliwie. – Co za wspaniała chwila. Móc patrzeć na ciebie, dotykać twojego ciała. Zawsze razem… Już nie będziesz się ze mną droczyć, prawda? Nie zostawisz mnie, nie zrobisz tego. Wierzę ci, zawsze ci wierzyłem. Kochanie, jestem taki szczęśliwy.

Klęcząc u stóp swej wybranki, oparł głowę o jej kolana. Martwa dłoń obsunęła się z poręczy fotela i znieruchomiała na ramieniu Ubira. Wszystko będzie dobrze, musi być dobrze…

32.

Satelitarny przekaźnik ciągłe jeszcze nadawał w kierunku Stacji sygnały przetrwalnika. Cieniutki, przerywany pisk informował Fuertada, że w środku nie ma już ciała poszukiwanego więźnia. Zmiana modulacji nastąpiła na krótko przed rozpoczęciem frontalnego ataku szturmowców na kanion, w którym ta zwariowana dziwka ukryła porwany kolapter. A teraz? Teraz zamilkły nawet desantowe ważki!

– Przeklęte żółtodzioby! – kreator z całej siły wyrżnął w pulpit aż zajęczały delikatne instrumenty. – Pięknie się spisali, szkoda gadać – fala zimnego strachu przebiegła mu po plecach. – Ten szaleniec gotów teraz zniszczyć całą planetę. A przecież o to właśnie chodziło tym rindańskim wypierdkom.

Pomyślał o nich nie bez podziwu, a jednocześnie ze wściekłością. Wszystko sprzysięgło się przeciw niemu. I cóż z tego, że pchnął cztery pozostałe szturmowce w rejon starcia? Dla Edginsa nie ma rzeczy niewykonalnych. Może przejść po całej armadzie jak po miękkim dywanie. Teraz już go nic nie powstrzyma.

– Gdyby nie tępy upór komendanta… – Fuertad obrzucał obel-borta najgorszymi wyzwiskami, jakie mu przychodziły do głowy. – Mam nadzieję, że zginął razem z tą swoją flamą. Zresztą za chwilę i tak wszystko szlag trafi i nie będzie o czym dyskutować.

Koniec jednak nie nadchodził i w miarę jak cztery mordercze kolosy zbliżały się do miejsca niedawnej potyczki, w kreatorze rosła nadzieja. Nadzieja podsycana irracjonalnym przekonaniem, że przecież Gelwona – jego umiłowane i wypieszczone dziecię – musi przetrwać. Choćby po to, by on – kreator Fuertad – mógł utrwalić się w pamięci pokoleń jako ten, którego dzieło zapewniło ludzkości prymat w galaktycznym biegu.

Z zaciśniętymi zębami, z paznokciami przebijającymi pergaminową skórę zwiniętych w piąstki dłoni, z wyrazem tytanicznego wysiłku na pomarszczonej twarzy śledził obraz przekazywany przez kamery szturmowców. Każda sekunda wyrwana przyszłości zbliżała go do nieśmiertelnej sławy. Każda minuta przeobrażała nadzieję w pewność, a pewność w zwycięski chichot. Strach, chwilowe załamanie – to wszystko już minęło. On – kreator Fuertad – uratuje Gelwonę, ocali swoją rasę. Byle tylko zniszczyć tego Edginsa, byłe się go pozbyć…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska Maskarada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Maskarada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Robert Sheckley - Diabelska maszyna
Robert Sheckley
Terry Pratchett - Maskarada
Terry Pratchett
Jo Beverley - Diabelska intryga
Jo Beverley
libcat.ru: книга без обложки
Ireneusz Kamiński
Martin Kat - Diabelska wygrana
Martin Kat
Stephanie James - Diabelska cena
Stephanie James
Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Frederick Forsyth
Marek Huberath - Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Отзывы о книге «Diabelska Maskarada»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Maskarada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x