Arkady Strugacki - Przenicowany swiat

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkady Strugacki - Przenicowany swiat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1971, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przenicowany swiat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przenicowany swiat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tytuł oryginału rosyjskiego: ‘‘Obitajemyj ostrow’’

Przenicowany swiat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przenicowany swiat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Zagrajmy w słowa — zaproponował.

Gaj jęknął w duchu. Trzeba go przywołać do porządku, koniecznie trzeba! Cóż może być bardziej nieznośnego niż kandydat, żółtodziób, który na pół godziny przed rozpoczęciem akcji bezczelnie narzuca się kapralowi?

— Teraz nie pora na to — możliwie suchym tonem odpowiedział Gaj.

— Denerwujesz się? — zapytał Maksym współczująco.

Gaj zatrzymał się i uniósł oczy ku niebu. Co robić? Okazuje się, że zupełnie nie można zbesztać takiego dobrodusznego giganta i to w dodatku zbawcę własnej siostry… Gaj obejrzał się dokoła i powiedział z prośbą w głosie:

— Posłuchaj, Mak, stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji. Kiedy znajdujemy się w koszarach, ja jestem kapralem, twoim dowódcą. Ja rozkazuję, ty wykonujesz moje rozkazy. Mówiłem ci to już sto razy…

— Ale przecież ja jestem gotów się podporządkować, rozkazuj! — powiedział gorąco Maksym. — Wiem, co to znaczy dyscyplina. Rozkazuj.

— Już rozkazałem. Zajmij się sprawdzeniem oporządzenia.

— Nie, przepraszam cię, Gaj, ale rozkazałeś co innego. Poleciłeś odpoczywać i sprawdzać oporządzenie. Czyś zapomniał? Oporządzenie już sprawdziłem, a teraz odpoczywam. Chodź, zagramy. Wymyśliłem dobre słowo.

— Mak, zrozum: podwładny ma prawo zwracać się do przełożonego tylko w regulaminowej formie i tylko w sprawach dotyczących służby.

— Tak jest, pamiętam. Paragraf dziewiąty. Ale to tylko w czasie służby, a teraz przecież odpoczywamy…

— Kto ci powiedział, że ja odpoczywam? — spytał Gaj. Stali za makietą parkanu z drutem kolczastym i dzięki Bogu nikt ich tam nie widział. Nikt nie widział, jak ten drągal oparł się ramieniem o parkan i usiłuje co chwila łapać swojego kaprala za guzik. — Ja odpoczywam tylko w domu, ale nawet w domu żadnemu podwładnemu bym nie pozwolił… Słuchaj, puść mój guzik i zapnij swój…

Maksym zapiął się i powiedział:

— Na służbie jedno, w domu co innego. Po co?

— Nie mówmy o tym. Znudziło mi się powtarzać ci ciągle jedno i to samo. Przy okazji: kiedy ty się przestaniesz uśmiechać w szeregu?

— Regulamin nic na ten temat nie mówi — odpowiedział natychmiast Maksym. — A co się tyczy powtarzania, to coś ci powiem, Gaj, tylko się nie obraź. Ja wiem, że nie jesteś gadatnikiem… mowiarzem…

— Kim?

— Nie jesteś człowiekiem, który potrafi pięknie przemawiać.

— Mówcą?

— Mówcą… Tak, nie jesteś mówcą. Ale wszystko jedno. Dziś wygłosiłeś do nas przemowę. Słowa były prawdziwe, dobre. Kiedyś mi w domu opowiadał o zadaniach legionu i o sytuacji kraju, to było bardzo ciekawe. Powiedziane bardzo po twojemu. A dzisiaj siódmy raz z rzędu mówiłeś to samo i znów nie po twojemu. Bardzo prawidłowo. Bardzo jednakowo. Bardzo nudno. Nie obraziłeś się, co?

Gaj się nie obraził. To znaczy jakaś zimna igiełka ukłuła go, gdyż do tej pory wydawało mu się, że mówi tak samo gładko i przekonująco jak kapral Serembesz albo nawet pan rotmistrz Toot. Kiedy się jednak dobrze pomyśli, to okaże się, że kapral Serembesz i pan rotmistrz również powtarzali to samo w ciągu trzech lat. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, a tym bardziej nagannego, ponieważ w ciągu tych trzech lat nie nastąpiły żadne istotne zmiany tak w sytuacji zagranicznej, jak i wewnętrznej.

— A gdzie to w regulaminie napisano — zapytał Gaj z uśmieszkiem — że podwładny może zwracać uwagę swemu dowódcy?

— Tam napisano coś wręcz przeciwnego — przyznał z westchnieniem Maksym. — Moim zdaniem to nie jest dobre. Słuchasz przecież moich rad, kiedy rozwiązujesz zadania z batalistyki, pozwalasz sobie zwracać uwagę, kiedy pomylisz się w obliczeniach.

— Ale to w domu! — powiedział dobitnie Gaj. — W domu wszystko wolno.

— A jeżeli na strzelaniach podasz nam nieprawidłowy celownik? Przyjmiesz złą poprawkę na wiatr? Co wtedy?

— W żadnym wypadku — powiedział stanowczo Gaj.

— Strzelać nieprawidłowo? — zdumiał się Maksym.

— Strzelać zgodnie z rozkazem — powiedział surowym głosem Gaj. — Słuchaj, Mak. W ciągu tych dziesięciu minut nagadałeś sobie pięćdziesiąt dni aresztu. Rozumiesz?

— Nie, nie rozumiem… A jak w boju?

— Co w boju?

— Dasz nam zły celownik? Co?

— Hm… — powiedział Gaj, który jeszcze nie dowodził w czasie walki. Przypomniał sobie nagle, jak kapral Bachtu w czasie zwiadu bojem zaplątał się w mapie, wpędził drużynę pod ogień bezpośredni sąsiedniej kompanii, sam tam został i połowę drużyny zmarnował. Wszyscy wtedy wiedzieli, że się zgubił, ale nikt ani myślał zwracać mu uwagi.

Mój Boże — pojął nagle Gaj. — Przecież żadnemu z nas nawet by do głowy nie przyszło, że można go poprawić. Rozkaz dowódcy jest prawem, a nawet więcej niż prawem, bo o prawach można dyskutować, natomiast dyskusja nad rozkazem jest rzeczą głupią, szkodliwą, wreszcie zwyczajnie niebezpieczną… A on tego nie rozumie, co tam zresztą nie rozumie, tu nie ma nic do rozumienia, po prostu nie uznaje. Ile to już razy tak było: bierze jakąś oczywistą prawdę i odrzuca ją, i nie tylko nie daje się przekonać, lecz w dodatku potrafi obudzić wątpliwości, zawrócić w głowie, całkowicie człowieka ogłupić… Nie, to jednak naprawdę niezwykły człowiek. Wyjątkowy człowiek. Języka nauczył się w ciągu miesiąca, czytał i pisał już po dwóch dniach. W ciągu następnych dwóch dni przeczytał wszystko, co mam. Matematykę i mechanikę zna lepiej od panów wykładowców, a przecież na naszych kursach wykładają prawdziwi fachowcy. Albo weźmy wujka Kaana…

Ostatnio staruszek wszystkie swoje monologi przy stole adresował wyłącznie do Maksyma. Więcej nawet, już kilka razy dawał do zrozumienia, że Maksym jest chyba jedynym człowiekiem, który w obecnych ciężkich czasach przejawia takie zdolności i takie zainteresowanie zwierzętami kopalnymi. Rysował Maksymowi na papierku jakieś straszliwe zwierzęta, Maksym rysował mu na papierku jakieś jeszcze straszliwsze potwory i dyskutował, który z tych zwierzaków jest starszy i który od którego pochodzi, i dlaczego tak się stało. W ruch szły księgi naukowe z wujkowej biblioteki, a mimo tego zdarzało się, że Maksym nie dawał staruszkowi ust otworzyć. Gaj i Rada nie rozumieli z tego wszystkiego ani słowa, wujaszek zaś albo krzyczał do zachrypnięcia, rwał na strzępy Maksymowe rysunki, wyzywał Maksyma od nieuków gorszych od idioty Szapszy, albo też nagle zaczynał wściekle szarpać obiema rękami resztki siwych włosków na ciemieniu i mruczeć z osłupiałym uśmiechem: „Odważnie, massaraksz, odważnie… Masz fantazję, młody człowieku!” Szczególnie wyraźnie zapamiętał Gaj pewien wieczór, kiedy staruszka dosłownie zwaliło z nóg oświadczenie Maksyma, że jakoby niektóre z tych przedpotopowych straszydeł poruszały się na tylnych łapach. Ten domysł widocznie bardzo prosto i naturalnie przecinał jakiś długi, jeszcze przedwojenny spór…

Matematykę zna, mechanikę zna, chemię wojenną zna doskonale, paleontologię — mój ty Boże, kto w naszych czasach słyszał o paleontologii! — paleontologię też zna… Rysuje jak malarz, śpiewa jak artysta… i jest dobry, nienaturalnie dobry. Rozpędził i pozabijał bandytów. Ośmiu w pojedynkę, gołymi rękami. Inny na jego miejscu chodziłby dumny jak paw, patrzył na wszystkich z góry, a ten dręczył się, nie spał po nocach, trapił się, kiedy go chwalono i dziękowano, a później nagle wybuchnął: zrobił się biały jak kreda i wykrzyknął, że to nieuczciwie chwalić za morderstwo… A jak trudno było go namówić, aby wstąpił do legionu!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przenicowany swiat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przenicowany swiat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkady Strugatsky - The Dead Mountaineer's Inn
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Roadside Picnic
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Definitely Maybe
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Hard to Be a God
Arkady Strugatsky
Arkady Fiedler - Orinoko
Arkady Fiedler
Charles Stross - Halting State
Charles Stross
Arkady Strugatsky - Tale of the Troika
Arkady Strugatsky
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata
Borys Strugacki
Отзывы о книге «Przenicowany swiat»

Обсуждение, отзывы о книге «Przenicowany swiat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x