Arkadij Strugacki - Miasto skazane

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Miasto skazane» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto skazane: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto skazane»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trwa Wielki Eksperyment. Żaden z mieszkańców Miasta nie wie, jaki jest jego cel. Uczestnikami są zwerbowani przez tajemniczych Nauczycieli ludzie różnych narodowości, wyznań i przekonań. Zagubieni, poddawani niezrozumiałym próbom i sprawdzianom muszą podporządkować się niejasnym prawom rządzącym zaskakująco zmiennym światem.

Miasto skazane — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto skazane», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie wiem. Zobaczę. A co się tu u was robi?

Ktoś zapukał do drzwi. Andrzej popatrzył na zegarek. Była siódma, zaczynali ściągać.

— Dzisiaj zostaniesz u mnie — powiedział zdecydowanie. Z tym rozpieszczonym stworzeniem trzeba postępować stanowczo. — Nie obiecuję hucznej zabawy, ale poznasz interesujących ludzi. Gra?

Selma wzruszyła ramionami i zaczęła poprawiać włosy. Andrzej poszedł otworzyć. W drzwi ktoś już kopał. To był Izia Katzman.

— Jest u ciebie kobieta? — zapytał od progu. — Kiedy ty wreszcie zamontujesz dzwonek?

Jak zawsze przed zebraniem, Izia był starannie uczesany, miał wykrochmalony kołnierzyk i lśniące bielą mankiety. Wąski wyprasowany krawat z niezwykłą precyzją zwisał na linii nos-pępek. Ale Andrzej i tak wolałby zobaczyć teraz Donalda albo Kensi.

— Właź, gaduło — powiedział. — Coś dzisiaj tak wcześnie przyszedł?

— Wiedziałem, że u ciebie jest kobieta — odpowiedział Izia, pocierając race i chichocząc — dlatego tak się. spieszyłem.

Weszli do stołowego i Izia zamaszystymi krokami ruszył w stronę Selmy.

— Izia Katzman — przedstawił się aksamitnym głosem. — Śmieciarz.

— Selma Nagel — leniwie odezwała się Selma, wyciągając rękę. — Dziwka.

Izia zarechotał z zachwytem i delikatnie pocałował wyciągniętą dłoń.

— Byłbym zapomniał! — zawołał odwracając się do Andrzeja, a potem znowu do Selmy. — Słyszeliście? Rada pełnomocników rejonowych rozpatruje projekt decyzji… — uniósł palec i podniósł głos: — „O poprawie sytuacji powstałej w związku z obecnością w granicach miasta znacznych grup psogłowych małp”… Uff! Zaproponowano, żeby zarejestrować wszystkie małpy, wyposażyć je w metalowe obroże i blaszki z imionami, po czym przypisać do instytucji i osób prywatnych, które będą za nie odpowiedzialne! — zachichotał, chrząknął i cienko wyjąc zaczął pięścią prawej ręki walić w otwartą lewą dłoń. — Coś pięknego! Wszyscy porzucili swoje zajęcia i wzięli się za produkcję obroży i blaszek. Mer bierze pod swoją osobistą opiekę trzy dojrzałe płciowo pawiany i wzywa ludność do pójścia w jego ślady. Weźmiesz sobie pawianicę, Andrzej? Selma będzie się sprzeciwiać, ale cóż, takie są wymagania Eksperymentu! Jak wiadomo, Eksperyment to Eksperyment. Mam nadzieję, Selmo, że nie ma pani wątpliwości, że Eksperyment to właśnie Eksperyment — nie ekskrement, nie eksponent, nie permanent, ale właśnie Eksperyment?…

Andrzejowi z trudem udało się przebić przez bulgot i jęki:

— No, już zaczął ględzić!…

Tego właśnie najbardziej się obawiał. Na nowego człowieka taki nihilizm i naplewizm mógł mieć bardzo destrukcyjny wpływ. Pewnie, że to wyjątkowo nęcące: łazić od domu do domu, chichotać, pluć na wszystko i wszystkich, zamiast zacisnąć zęby i…

Izia przestał chichotać i wzburzony przeszedł się po pokoju.

— Możliwe, że ględzę — powiedział. — Możliwe. Ale ty, Andrzej, jak zwykle nic nie rozumiesz z psychologii władzy. Jak myślisz, co jest celem władzy?

— Rządzić! — Andrzej przyjął wyzwanie. — Rządzić, a nie trajkotać i mleć ozorem. Koordynować działania obywateli i organizacji…

— Stop! Koordynować działania — ale w jakim celu? Co jest ostatecznym celem koordynacji?

Andrzej wzruszył ramionami.

— Przecież to podstawy. Ogólny dobrobyt, porządek, stworzenie optymalnych warunków postępu…

— Otóż to!… — Izia uniósł palec, otworzył usta i wytrzeszczył oczy. — Otóż to! — powtórzył i znowu zamilkł. Selma patrzyła na niego z zachwytem. — Porządek! — wygłosił Izia. — Porządek! — Jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy. — A teraz wyobraź sobie, że w powierzonym ci mieście pojawiły się niezliczone stada pawianów. Przepędzić ich nie możesz. Karmić ich wszystkich też nie — brakuje żarcia i rezerw. Pawiany żebrzą na ulicach — okropny nieporządek, u nas nie może być żebraków! Pawiany brudzą, nie sprzątają po sobie, a nikt nie ma zamiaru po nich sprzątać. Jaki z tego wniosek?

— No, w każdym razie nie taki, żeby zakładać im obroże — za konkludował Andrzej.

— Dobrze! — zawołał Izia z aprobatą. — Pewnie, że nie chodzi o obroże. Pierwszy narzucający się sensowny wniosek: ukryć istnienie pawianów. Udawać, że ich w ogóle nie ma. Ale to, niestety, niemożliwe. Za dużo ich się kręci, a nasza władza jest na razie jeszcze do obrzydzenia demokratyczna. I tutaj pojawia się doskonała w swojej prostocie idea: uporządkować obecność pawianów! Uprawomocnić chaos i bałagan i w ten sposób uczynić je elementem porządku, cechującego rządy naszego dobrego mera. Zamiast żebrzących i łobuzujących stad — miłe domowe zwierzątka. Wszyscy lubią zwierzęta! Królowa Wiktoria lubiła zwierzęta. Nawet Beria lubił podobno niektóre zwierzęta, nie mówiąc już o Hitlerze…

— Nasz król Gustaw też lubi zwierzęta — wtrąciła Selma. — Ma koty.

— Pięknie! — wykrzyknął Izia, uderzając pięścią w dłoń. — Król Gustaw ma koty, Andrzej Woronin — osobistego pawiana. Ajeśli bardzo lubi zwierzęta, to nawet dwa pawiany…

Andrzej splunął i poszedł do kuchni przejrzeć zapasy. Gdy tak szperał w szafkach, rozwijając i ostrożnie wąchając jakieś zakurzone paczki z zaschniętymi, pociemniałymi resztkami, w stołowym nieprzerwanie huczał głos Izi, słychać było dźwięczny śmiech Selmy oraz nieodłączne chrząkanie i bulgotanie jej rozmówcy.

Nie było nic do żarcia: górka ziemniaków, które zaczęły już rosnąć, wątpliwa puszka kilek i bochenek chleba o konsystencji kamienia. Andrzej zajrzał do szuflady w stole i przeliczył gotówkę. Było akurat tyle, żeby starczyło do pensji, pod warunkiem że będzie oszczędzał i przestanie przyjmować gości, a nawet przeciwnie, sam zacznie w gości chodzić. Do grobu mnie wpędzą, pomyślał ponuro. Do licha, musi starczyć. Zaraz wszystkich oskubię. Co ja jestem — gar-kuchnia, czy co? Pawiany!

W tym momencie znowu ktoś zapukał do drzwi. Andrzej, uśmiechając się złowieszczo, poszedł otworzyć. Przelotnie zauważył, że Selma siedzi na stole, dłonie podsunięte pod siebie, wymalowane usta od ucha do ucha — a to suka! Izia peroruje, wymachując małpimi łapami, a wszelkie oznaki jego elegancji zniknęły — węzeł krawata pod prawym uchem, włosy stoją dęba, a mankiety poszarzały.

Okazało się, że przybył eks-podoficer Wermachtu Fritz Heiger ze swoim osobistym kumplem — szeregowcem tegoż Wermachtu Ottonem Friżą.

— Jesteście — powitał ich Andrzej z krzywym uśmiechem.

Fritz natychmiast odebrał to powitanie jako atak na godność niemieckiego podoficera i twarz mu skamieniała, a Otto, człowiek miękki, o nieokreślonych cechach ducha, tylko trzasnął obcasami i uśmiechnął się przypochlebnie.

— Co to za ton? — chłodno zainteresował się Fritz. — Może mamy sobie pójść?

— Przyniosłeś coś do żarcia? — zapytał Andrzej.

Fritz w skupieniu poruszył dolną szczęką.

— Do żarcia? — odpowiedział pytaniem. — Mmm… jak by to powiedzieć… — popatrzył pytająco na Ottona. Fritz, nieśmiało się uśmiechając, od razu wyciągnął z kieszeni bryczesów płaską butelkę i podał ją Andrzejowi jak przepustkę — etykietką do wierzchu.

— No, dobrze… — zmiękł Andrzej i wziął butelkę. — Ale weźcie pod uwagę, chłopaki, że do żarcia nie ma absolutnie nic. Może chociaż macie forsę?

— A może jednak wpuścisz nas do domu? — zapytał Fritz. Przekrzywił głowę uchem do przodu: słuchał kobiecego śmiechu w stołowym.

Andrzej wpuścił ich do przedpokoju i zarządził:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto skazane»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto skazane» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugackij - Mesto zaslibenych
Arkadij Strugackij
Отзывы о книге «Miasto skazane»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto skazane» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x