Jacek Komuda - Diabeł Łańcucki

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Komuda - Diabeł Łańcucki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2007, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabeł Łańcucki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabeł Łańcucki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Diabeł Łańcucki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabeł Łańcucki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jeśli co mości panie?

– Jeśli przywieziesz mi z Dwernik głowę Gedeona Dwernickiego. Nie musi być w dobrym stanie – starczy, żebym go rozpoznał. Ma się rozumieć, że z żywego będę jeszcze bardziej rad. Ale nie bujajmy w obłokach, panie bracie. Po tych wszystkich zajazdach i zwadach Dwernicki dobrze się pilnuje i prędzej naszemu Szwedowi Zygmuntowi wrzód na dupie wyrośnie od sodomii, niźli przyprowadzisz Gedeona żywego do Łańcuta. Dlatego wystarczy mi sama głowa.

– Chyba o czymś zapomniałeś, mości panie bracie.

– Taaak? O czym, jeśli łaska?

– O tym, że Dydyński na rozkaz nie zabija.

– Nie zapomniałem o tym, mości panie stolnikowicu. Dlatego zaraz powiem ci coś, co sprawi, że spojrzysz na wszystko inaczej. Respice finem, panie bracie, bo zaraz może się okazać, że to ja jestem lepszym obrońcą Dwernik, niźli twój pan.

– Słucham waszmości.

– Gedeon nie jest Gedeonem. Dwernicki nie jest żadnym Dwernickim. To w ogóle nie jest szlachcic! Po dwudziestu latach z niewoli wrócił człek, który jest samozwańcem, a jego prawdziwe imię i miano to Hryń Kardasz.

Dydyński milczał. Nie wiedział, co rzec o tym wszystkim.

– Ładne masz oczy, panie starosto – mruknął. – Ale widywałem piękniejsze i dlatego waszmości na nie nie uwierzę. Po pierwsze, czy masz jakieś dowody, że to prawda? A po drugie, po co ten... Kardasz miałby udawać Gedeona Dwernickiego?

– Bo jest chłopem i chce śrubować się na szlachectwo. Widzisz waszmość równie łatwą sposobność? Oto pojawia się na zaścianku po dwudziestu latach. Nikt go nie zna, nikt nie pamięta. A w dodatku wioska jest w tarapatach. Wtedy przedstawia się jako jej obrońca. I cóż ma zrobić biedna mała szlachta? Do kogóż wyciągać rączęta?! Do Gedeona alias Kardasza. I Kardasz nie tylko zostanie szlachcicem, ale także wciągnie zaścianek w wojnę ze Stadnickim, do którego ma zadawnioną urazę.

– Za to – uzupełnił Jacek nad Jackami – że jego bracia w niewoli dali rękojmię za pana rotmistrza Stanisława Stadnickiego, który miał jechać do Polski po okup. A pan Stanisław lekce ich sobie ważył i z pieniędzmi nie wrócił. Zdobył wolność za cierpienia i krew kilku szlachciców, których winą było jedynie to, że nie narodzili się w Żmigrodzie na zamku, jeno w biednych Dwernikach. I jak tu się nie mścić, skoro wraca człek ze srogiej niewoli, a tu pan rotmistrz królewski rodzinę chce mu schłopić – aby nigdy jego zdrada i krzywoprzysięstwo nie wyszły z ukrycia.

Stadnicki zmieszał się. Ale tylko na chwilę.

– A więc o tym też ci mówił – mruknął. – Ani ja znałem tych szaraczków, a poza tym falsum , żem był w niewoli tureckiej. Jeśli nie wierzysz, tedy pytaj pana Czahrowskiego, Grotusa Tarnowskiego, pytaj i w końcu wojewodę Jazłowieckiego. Dziwię się, że pozwoliłeś mu tak się zwieść. Widziałeś jakieś dowody, że to, co mówił, jest prawdą? Widziałeś w Dwernikach skrypty dłużne na mnie? Jakieś pisma, papiery? Intercyzy?

– A jakie ty masz dowody, że Gedeon Dwernicki to samozwaniec?

– Wyobraź sobie, waszmość, że mam, i to niebłahe.

– Słucham tedy.

– Samozwaniec ma znamię na czole, którego nie miał Gedeon. Mówił mi o tym Berynda, albowiem również podejrzewał go o zdradę.

– To znamię wypalili mu Turcy, kiedy waszmość nie dotrzymałeś słowa i nie powróciłeś z okupem. To przez ciebie wszystkich Dwernickich zapędzili na galery!

– Znamię to klejmo, jakie wypalają woźnemu po złożeniu fałszywego świadectwa. Tak, panie bracie. Kardasz to sprytny ruski plebej, były Ministerialis Regni Generalis opatrzny, który wodzi was wszystkich za nos jak Cygan niedźwiedzia na jarmarku.

– Może tak, a może nie...

– Zdradził się, kiedy pierwszy raz zawitał do Dwernik. Gdy klękał pod kościołem, przeżegnał się po prawosławnemu. Berynda to widział.

– A jeśli przez kilka lat był przykuty razem z Kozakami? A jak miał na galerze popa, a nie księdza? To jeszcze nic nie znaczy.

– Hermolaus Dwernicki przez niego padł jak rażony gromem. Bo on widywał prawdziwego Gedeona i wiedział, że nie było go na wyprawie, na którą poszli Prandota i reszta Dwernickich. Berynda mi wspominał, że Hermolaus bał się go, że dawał znaki, aby go zgładzić. Cóż z tego, skoro imć Bieniaszowi Dwernickiemu nie starczyło na to fantazji.

– W zamian za to starczyło jej Gedeonowi, aby wydobyć konfirmację na szlachetwo spod kamienia młyńskiego. Konfirmację, o której nie wiedział żaden z Dwernickich.

– A skąd wiesz, czy się o niej nie dowiedział od Prandoty? Kardasz był w niewoli u pohańców. Zapewne na tej samej galerze co Dwerniccy. Alboż to nie miał okazji, by z nimi gadać? Albo to po dziesięciu latach nie rozwiązałyby im się języki? Opowiedzieli mu wszystko, licząc na ocalenie. A może nawet... – Stadnicki ściszył głos – skąd wiesz, czy Kardasz nie obiecał im, że kiedy ucieknie, sprowadzi dla nich pomoc. Lecz zamiast iść na zaścianek z dobrą nowiną, udał, że jest Gedeonem, wszczął ze mną wojnę, zaś Dwerniccy, w ich liczbie zaś twój przyszły teść – Prandota – ciągle siedzą przykuci do wioseł jak potępieńcy w piekle. A samozwaniec je i pije w Dwernikach, zaś córki i synowie tych, których zdradził, w pas mu się kłaniają, jadło przynoszą i za starszego mają na zaścianku. Nie boli cię, panie Dydyński, serce na taką zdradę? Cóż teraz? Będziesz odgrywał przede mną cnotliwego sługę? Będziesz zasłaniał się honorem? Złamałeś dane mi słowo. Co zatem stoi na przeszkodzie, abyś złamał parol, który dałeś rzekomemu Gedeonowi? Przysięgałeś przecież wierność Dwernickiemu, a to, jako rzekłem, żaden Dwernicki nie jest.

– A jeśli powiem, że nie złamię, mości starosto, to co wtedy? Wezwiesz katów? Zabijesz Konstancję? Każesz mistrzowi Wojtkowi dobrze naostrzyć i naoliwić piłę? Dalejże, mości panie bracie. Wszak ty do młodzi szlacheckiej nie strzelasz, ty panom braciom uszu i nosów nie urzynasz, pieniędzy nie kujesz, więźniów nie trzymasz. Ciekawi mnie, cóż ze mną zrobisz?

– Nic nie uczynię – rzekł cicho Stadnicki. – Nie masz już wyboru, mości panie bracie. Za mną jest prawo i racja. Pojedziesz do Dwernik, ubijesz kogo trzeba i przywieziesz mi jego głowę. W dzbanie z winem, aby się nie zepsuła. Ach, i jeszcze jedno – razem z głową chcę odzyskać pewien turecki list, który Kardasz może mieć przy sobie.

Pismo po turecku? To było coś, o czym Dydyński już kiedyś słyszał od Konstancji. Do kroćset, cóż takiego było w tym liście, że tak zależało na nim Stadnickiemu?

– A cóż jest w tym piśmie?

– Dużo polityki – mruknął krótko Diabeł Łańcucki. – Ale nie ma niczego, co by dotyczyło Dwernickich. Ta rzecz ma związek z niedawną konfederacją sandomierską i jej okrutnym uśmierzeniem przez sodomczyka Wazę pod Janowcem i Guzowem. Wolałbym, aby nie dostała się w ręce Opalińskiego albo Anny Ostrogskiej. Aby zaś wyrazić się jasno – głowy Kardasza nie przyjmę bez listu. Natomiast w zamian za te dwie rzeczy oddam ci Konstancję i poniecham zemsty na Dwernikach. No i dorzucę wynagrodzenie. Na beciki i kołyski dla małych Dydyniątek.

– A jeśli powiem veto? Jeśli się mimo to nie zgodzę, mości panie starosto? Dlaczego to ja mam zabić Gedeona? Nie wystarczy na to Sienieński?

– Sienieński prawie nie wystarczył na ciebie. A Kardasz to szalony człek. W dodatku bronią go Dwerniccy.

– Masz jeszcze Przecława. On aż pali się do służby. Do tego stopnia, że gotów był własnemu bratu w plecy strzelić.

– Przecław siedzi w lochu. I nie wymyśliłem jeszcze, co z nim zrobić. Zbuntował się, szelma, i – imaginuj sobie, waszmość – Dwernicką chciał uwalniać, przed tobą się pokłonić i o wybaczenie prosić. Też mu się w czas przypomniało. Ale nie będziesz chyba po nim płakał!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabeł Łańcucki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabeł Łańcucki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Diabeł Łańcucki»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabeł Łańcucki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x