Tim Powers - Ostatnia Odzywka
Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ostatnia Odzywka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przenoszące echo powietrze zamarło niczym struna fortepianu, kiedy przycisnąć pedał instrumentu, a zapora pod stopami Mavranosa stała się ponownie równie solidna jak góry. Burzliwy przepływ wody przez potężne upusty i gigantyczne turbiny musiał gwałtownie nabrać cech przepływu laminarnego, gdyż powierzchnia wody poniżej tamy wygładziła się szybko niczym tafla szkła.
Ustał deszcz jeziornej wody, wiatr przycichł, a nietoperze i ryby gdzieś przepadły. Chmury przesłaniały sporadycznie słońce, a krawędzie cieni, rzucanych przez nie na nawierzchnię szosy, były tak ostre, jakby zostały wycięte z czarnego kartonu.
Mavranos odstąpił od wyprofilowanej krzywizny zwieńczenia zapory, która rozciągała swój gładki łuk od jednej góry do drugiej. Zabezpieczył rewolwer, wsunął go za pasek i naciągnął na niego koszulę. Wziął głęboki oddech, a potem przełknął ślinę; i jeszcze raz.
Poklepał kieszeń kurtki, po czym wyjął z niej plastikowy woreczek. Podczas ostatnich kilku minut uległ on rozerwaniu, ale złota rybka trzepotała się nadal w mokrej, plastikowej torebce.
Arky przeszedł szybko pomiędzy stojącymi na autostradzie samochodami i zbliżył się do bariery po stronie jeziora. Wyciągnął woreczek ponad otchłań i widoczną w dole wodę jeziora, wytrząsnął rybkę, a potem pochylił się i obserwował, jak koziołkuje w powietrzu, aż stracił ją w końcu z pola widzenia.
Jego wyczerpanie minęło. Pobiegł środkiem długiej wijącej się łukami, wysychającej nawierzchni autostrady, zadzierając wysoko kolana oraz obiegając bez wysiłku porzucone samochody – i dalej, w stronę parkingu, na którym zostawił swoją pół-ciężarówkę.
Dwadzieścia pięć mil stamtąd, na północny zachód, w Las Vegas, każda para kości przy każdym stole pokazała w momencie śmierci Snayheevera „oczy węża”, każda kulka ruletki stanęła jak wmurowana w przegródce podwójnego zera, a silnik każdego samochodu, w którego stacyjce tkwił kluczyk, uruchomił się nagle samorzutnie.
Niebo ponad zachodnim brzegiem jeziora było nadal niemal tak ciemne jak w nocy, i chociaż pełnia minęła trzy dni temu, księżyc w górze wisiał tak doskonale okrągły, jak zużyty biały krążek, który Diana i Nardie podzieliły między siebie.
Były same na swoim odcinku plaży. Nardie, teraz z pustymi rękami, tkwiła nadal w obronnym przyklęku, a Diana kołysała się na nogach i ściskała za gardło. Sto jardów w lewo od nich, dzieci i ich rodzice, z wahaniem, ale mając już swobodnie poruszające się stawy kończyn, szli w głąb plaży, w stronę swoich ręczników oraz parasoli, najwyraźniej zakłopotani, skrępowani i rozważający kwestię nadciągającego deszczu.
Nasilający się wiatr zdawał się gnać po niebie różne kształty, trzepoczące i wzdychające, ale bez względu na to, czym one były, Diana nie czuła, by z ich strony płynęło jakiekolwiek zagrożenie. Fale były wysokie, jakby olbrzymy pod wodą obracały się niespokojnie przed snem, ale pomyślała, że żaden taki gigant nie skrzywdzi jej.
Splunęła na piasek.
– Krwawię.
Wnętrze ust miała pokaleczone, ale półkrążek najwyraźniej pokruszył się, zanim dotarł do jej gardła. Splunęła ponownie.
– Dosyć mocno.
Nardie podniosła się gibko i roześmiała, kaszląc w trakcie owego wybuchu wesołości.
– Ja także. Ale myślę, że nie umrzemy od tego.
Diana zrobiła niepewny krok w kierunku wody, mrugnęła i zastanowiła się, ile może mieć pękniętych żeber.
– Zanurzmy się w wodzie.
ROZDZIAŁ 50. Przebicie w ciemno
Crane pozwolił sobie na to, by przez moment przytrzymać się krawędzi stołu. Niebo za iluminatorami pojaśniało ponownie, a żółte światło, które lampy rzucały na wykładane boazerią ściany, zaczęło wyglądać mdło.
– Zawrót głowy – powiedział, kiedy Newt liczył banknoty, zgromadzone na środku stołu.
Barman z Amino Kwasów zamknął ponownie bulaje, krótko po tym, gdy od strony Czarnych Gór i zapory dał się słyszeć grzmiący głos, który niósł po jeziorze oderwane sylaby, więc powietrze w kabinie zgęstniało od dymu papierosowego i smrodu wydzielanego przez doktora Leaky’ego. Crane uznał, że jego zawrót głowy mógł zostać wywołany równie dobrze przez mdłości, jak i wrażenie wirowania w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
– Siedem i pół tysiąca – wykrakał wreszcie Newt.
Leon wyjął z portfela gruby plik tysiącdolarówek oraz setek i rzucił pieniądze na przeliczony przez Newta stos, a jego nie zabandażowane oko płonęło, gdy wpatrywał się w zdrowe oko Scotta.
Oczodół sztucznego oka Crane’a pulsował i Scott nie był w stanie opuścić powieki. Dobry żart, pomyślał, jeśli powiodłoby mi się tutaj, a potem umarłbym na zapalenie opon mózgowych. Dotknął ostrożnie kącika oka. Zabolało, a na koniuszku palca została smuga maskary.
– Przekładamy o wyższą kartę – powiedział Leon.
Crane spojrzał na doktora Leaky’ego, który znajdował, się w drugim końcu pomieszczenia. Zdawało się, że we wzroku starego człowieka po raz kolejny błyszczy czujność, więc Scott, odwrócił oczy na wypadek, gdyby ciało jego ojca mogło się czegoś domyślić i powiedzieć coś, co ostrzegłoby Leona.
Ale zgrzybiały staruch najwidoczniej nie poczuł się zaalarmowany ani nie domyślił się celu, który przyświecał Scottowi, gdyż nic nie powiedział.
Crane rozluźnił prawą rękę i, zauważywszy po raz pierwszy, że obgryzł pomalowane paznokcie do opuszków palców, opuścił dłoń na talię i podniósł jej górną część.
Pokazał kartę pozostałym graczom, a potem sam na nią spojrzał.
Giermek Pucharów. Jego karta, powiedział kiedyś Ozzie. Wkrótce będzie zastąpiona przez króla? Obawiając się, że Leon mógłby zauważyć lekko poplamiony róg figury, Scott opuścił szybko górną część talii.
Leon uśmiechał się i dyszał.
– Trudna do pobicia! – powiedział.
Newt pochylił się do przodu, przysunął do siebie karty, potasował je, a potem popchnął przed drżące ciało Arta Hanariego.
Georges Leon podniósł część talii trzęsącą się ręką, po czym zawahał się w momencie, gdy podział został już dokonany.
Scottowi zdawało się, że serce staje mu w piersi.
Pominął kartę o pofalowanym brzegu, pomyślał Crane. Pokaże asa…
Ale kartą, którą podniósł Leon, okazała się dziesiątka Mieczy. Serce Scotta ruszyło ponownie; roześmiał się słabo i zabęb-nił pięścią w stół.
– Tak! – powiedział, ujawniając gorący wybuch triumfu, ponieważ wszyscy przypuszczali, że jest po prostu zadowolony z wygrania podwójnej puli. – Mam cię!
– Kiepskie przełożenie – zwrócił się do Leona jeden z pozostałych graczy.
Georges skrzywił się i wzruszył ramionami.
– Wygrałeś – rzekł do Scotta. – Nie wiem, kiedy w końcu zrozumiem, że nie jest to mądry zakład.
– Dzięki – rzekł Crane ochrypłym głosem.
– Zabierasz pieniądze – ciągnął Leon.
Crane pomyślał o Ozziem i spojrzał zimno w niespuchnięte oko Hanariego.
– Na to wygląda.
– Sprzedałeś karty. Kupiłem je. Przyjmuję je.
– To wszystko twoje, wierz mi.
Crane uklepał banknoty i, pozostawiwszy na stole jedną setkę, jako swoje wejście do następnej rozgrywki, wsunął resztę forsy pomiędzy rozsunięte łokcie.
Dokonał tego. Sprzedał Leonowi rękę, skompletowaną przez doktora Leaky’ego w środę, podczas nieformalnej gry we Wniebowzięcie, która toczyła się przy kontenerze na śmieci za sklepem monopolowym.
Crane nie miał pojęcia, co się może teraz zdarzyć. Ten schemat mógł nie zadziałać – mógł stracić jutro swoje ciało – ale zrobił wszystko, co było w jego mocy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.