Kim Robinson - Czerwony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Czerwony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezwykle realistyczny opis kolonizacji Marsa przez Ziemian na początku XXI wieku. Dramatyczne dzieje osadników, którzy doprowadzają do totalnej katastrofy, próbując przystosować planetę do zamieszkania.
Czy mimo eksperymentów na ekosferze planety i zbrodniczych posunięć międzynarodowych korporacji finansowych Mars się odrodzi i stanie się dla ludzi prawdziwym domem?
Czerwony Mars Kolejne części cyklu to
i
.
Powieść otrzymała nagrodę BSFA w 1992, Nebula w 1993.
Nominovana do nagród Hugo, Clarke i Locus w 1993.

Czerwony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nadia wróciła do pracy. Tak, była niemal ideałem spokoju i opanowania. Była osobowością “stabilną”, zupełnym przeciwieństwem nieprzewidywalnej Mai. Powściągliwa, skromna indywidualistka, skryta i skupiona. Choć tak skrajnie odmienna od swojej przyjaciółki, dla Mai z pewnością kontakt z nią był bardzo korzystny. Nadia stanowiła coś w rodzaju przeciwwagi, była jak ciężarek specjalnie umieszczony na przeciwległej szalce, dzięki któremu Maja nie odrywała się od rzeczywistości. Michel zauważył, że pod wpływem opanowanego tonu tamtej jego kapryśna towarzyszka uspokaja się również, a kiedy Nadia wróciła do pracy, Mai jakby udzieliło się nieco z jej łagodności.

— Będę tęsknić za Underhill, kiedy się stąd wyprowadzimy — oświadczyła. — A ty?

— Nie sądzę — odparł Michel. — Tu będzie o wiele pogodniej. — Wszystkie trzy piętra nowego osiedla wychodziły na wysoką halę i miały tarasowate, szerokie balkony po słonecznej stronie pokoi, a więc mimo że cała budowla skierowana była ku północy i zakopana głębiej niż Underhill, dzięki znajdującym się po drugiej stronie wykopu zwierciadłom filtracyjnym, które od świtu do zmroku łowiły promienie słoneczne, do pomieszczeń osiedla przesączało się światło. — Cieszę się, że się przenosimy. Potrzebujemy odmiany, zupełnie nowej przestrzeni.

— Ale ta nowa przestrzeń nie będzie w całości należeć do nas. Przylecą tu nowi ludzie.

— Tak. I to da nam przestrzeń innego rodzaju.

Spojrzała na niego znacząco.

— Zwłaszcza po wyjeździe Johna i Franka.

— Tak. Chociaż nie musi to oznaczać nic złego. W większej społeczności — tłumaczył jej — zacznie znikać klaustrofobiczna, jakby “wiejska” atmosfera Underhill, w takiej perspektywie łatwiej dostrzec nowe aspekty pewnych spraw. — Michel zawahał się na chwilę, niepewny, jak precyzyjnie wyrazić myśli. Subtelne rozróżnienia są niebezpieczne, kiedy dwoje rozmówców używa języka wtórnego i do tego jeszcze dzieli ich język rodzimy; istnieje tak wiele możliwości nieporozumień, gdy Francuz rozmawia po angielsku z Rosjanką. — Musisz zaakceptować fakt, że być może po prostu nie chcesz wybrać między Johnem i Frankiem. Że w gruncie rzeczy pragniesz ich obu. W kontekście naszej pierwszej setki może to wyglądać nieco skandalicznie, ale w większym świecie, za jakiś czas…

— Hiroko ma dziesięciu mężczyzn! — wykrzyknęła rozgniewana Maja.

— No właśnie, więc i ty możesz. Dlaczego nie! W większej społeczności nikt nie będzie o tym wiedział, ani się tym przejmował.

Michel dalej uspokajał Maję, mówiąc, że ma przecież taką władzę, iż (używając określeń Franka) jest kobietą alfa całej grupy. Energicznie zaprotestowała i wymuszała od niego kolejne komplementy, aż w końcu się nasyciła i mógł jej wreszcie zaproponować, aby pojechali z powrotem do domu.

— Nie sądzisz, że szokujące będzie mieć wokół siebie nowych ludzi? Innych ludzi? — Prowadziła pojazd i kiedy się obróciła, aby zadać mu to pytanie, niemal zjechała z drogi.

— Przypuszczalnie tak. — Kilka grupek wylądowało już w Borealis i Acidalii i wideokasety z ich przybycia były dla przedstawicieli pierwszej setki wstrząsem. Można to było dostrzec na ich twarzach. Jak gdyby zobaczyli przybyłych z kosmosu obcych. Jednak, jak dotąd, jedynie Ann i Simon spotkali się z niektórymi osobiście, natknąwszy się na ekspedycję roverów na północ od Noctis Labyrinthus. — Ann mówi, że poczuła się tak, jakby ktoś zszedł do niej z ekranu telewizyjnego.

— Ja czuję się tak przez cały czas — szepnęła ze smutkiem Maja. Michel z niepokojem podniósł brwi. Taka wypowiedź zupełnie nie pasowała do programu terapeutycznego pod tytułem “Maja”.

— Co masz na myśli?

— Och, no wiesz. Połowa naszego życia tutaj wydaje się tylko skomplikowaną symulacją, nie sądzisz?

— Nie. — Rozważył jej słowa. — Nie, z pewnością nie. — Dla niego wręcz przeciwnie: wszystko było aż nazbyt rzeczywiste, wszystko kojarzyło się z tym cholernym zimnem wsączającym się głęboko w ciało przez siedzenie łazika, wszystko było nieuchronnie realne i straszliwie zimne. Może ona, jako Rosjanka, tego nie zauważała. Ale przecież tu zawsze, zawsze było tak zimno! Nawet w południe w środku lata, nawet kiedy słońce świecące nad głową na piaskowym nieboskłonie wyglądało jak płomień w otwartych drzwiach piecyka, temperatura wynosiła w najlepszym razie 260 kelwinów, co oznaczało 15 stopni Celsjusza poniżej zera! Był to chłód wystarczający, aby przeniknąć przez izolację walkera i sprawić, by każdemu ruchowi towarzyszyło króciutkie niczym ukłucie szpilką i równie ostre uczucie bólu.

W czasie jazdy do Underhill Michel cierpiał z powodu zimna przenikającego przez materiał aż do skóry i czuł zbyt zimne, utlenione powietrze z ustnika głęboko w płucach. W pewnej chwili podniósł oczy na piaszczysty horyzont i piaskowe niebo i powiedział do siebie: “Jestem grzechotnikiem, ślizgającym się po czerwonej pustym zimnych skał i suchego pyłu. Któregoś dnia zrzucę skórę jak feniks w ogniu, aby stać się jakąś nową istotą stworzoną przez słońce. I pójdę nagi po plaży i będę się pluskać w ciepłej słonej wodzie…”

Gdy znaleźli się z powrotem w Underhill, Michel z trudem przegnał z głowy nostalgiczne myśli, przeistoczył się z powrotem w kompetentnego psychologa i spytał Maję, czy już się czuje lepiej, a ona dotknęła szybką swego hełmu jego szybki, rzucając mu krótkie, przelotne spojrzenie, które miało wagę pocałunku.

— Wiesz przecież, że tak — zaszeptał mu w uchu jej głos. Pokiwał głową.

— W takim razie udam się teraz na samotny spacer — odparł spokojnie, ale aż go korciło, by dodać: “A co ze mną? Kto sprawi, żebym i ja się poczuł lepiej?” Zmusił zdrętwiałe nogi do ruchu i odszedł. Lodowata równina otaczająca bazę przedstawiała wręcz apokaliptyczny widok: spustoszony, zrujnowany świat z koszmarnego snu. A jednak nie chciał wracać do tej zatłoczonej królikami, do świata ze sztucznym światłem, ogrzewanym powietrzem, starannie dobranymi barwami wyposażenia, barwami, które po części wybrał sam, wykorzystując najnowszą teorię o wpływie koloru na nastrój człowieka. Tylko że ta teoria — co uświadomił sobie już jakiś czas temu — opierała się na pewnym podstawowym założeniu, które w gruncie rzeczy nie miało tu zastosowania. W rezultacie wszystkie kolory były nieodpowiednie, a co gorsza — zupełnie niestosowne. Jak tapeta w piekle.

Zdanie, sformułowane w myślach, teraz cisnęło mu się na usta. Tapeta w piekle. Tapeta w piekle. Skoro i tak mieli tu zwariować… Przypomniał sobie własne słowa sprzed lat. Najwyraźniej błędem było wysłanie na Marsa tylko jednego psychiatry. Na Ziemi przecież także każdy psycholog uczęszczał na swego rodzaju terapie, należało to do jego obowiązków, możliwość tę otrzymywał wraz z praktyką i przyznanym rejonem. Michel również miał swego terapeutę, ale znajdował się on w Nicei, skąd głos docierał dopiero po piętnastu minutach! Rozmawiał z nim niekiedy, jednak tamten nie bardzo potrafił mu pomóc. Nie rozumiał go, kompletnie go nie rozumiał! A zresztą, trudno się dziwić, wszak mieszkał tam, gdzie było ciepło i niebo lazurowe, gdzie mógł w każdej chwili wyjść na zewnątrz bez skafandra. I był (jak sądził Michel) w dość dobrym stanie psychicznym. Podczas gdy on sam był lekarzem w przytułku, więzieniu, piekle… i to na dodatek lekarzem, który sam jest chory.

Po prostu nie udało mu się przystosować. Ludzie różnią się pod tym względem: to kwestia wrodzonych predyspozycji. Maja, zmierzająca właśnie do luku śluzy, miała zupełnie inny temperament. Dzięki swej naturze czuła się tu (zapewne jak wszędzie) nieźle zadomowiona. Michel podejrzewał, że tak naprawdę ona po prostu w ogóle nie bardzo zauważa swoje otoczenie. A jednak byli w jakiś sposób do siebie podobni. To musiało mieć związek ze wskaźnikiem zmiennościstałości. Łączyła ich szczególna emocjonalność — podobnie odczuwali, oboje byli niestałego usposobienia. Mimo to ich charaktery przecież diametralnie się różniły; aby to dostrzec, należało uzupełnić wskaźnik zmiennościstałości o zestaw cech charakterystycznych dla pojęć ekstrawersji i introwersji. Sprzężenie tych dwóch teorii stanowiło wielkie odkrycie Michela z ostatniego roku, które teraz kształtowało całe jego myślenie o nim samym i jego terapeutycznych obowiązkach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Zielony Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Czerwony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x