Kim Robinson - Czerwony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Czerwony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezwykle realistyczny opis kolonizacji Marsa przez Ziemian na początku XXI wieku. Dramatyczne dzieje osadników, którzy doprowadzają do totalnej katastrofy, próbując przystosować planetę do zamieszkania.
Czy mimo eksperymentów na ekosferze planety i zbrodniczych posunięć międzynarodowych korporacji finansowych Mars się odrodzi i stanie się dla ludzi prawdziwym domem?
Czerwony Mars Kolejne części cyklu to
i
.
Powieść otrzymała nagrodę BSFA w 1992, Nebula w 1993.
Nominovana do nagród Hugo, Clarke i Locus w 1993.

Czerwony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po chwili John z uśmiechem delikatnie odepchnął się od Mai, wysyłając ją w ten sposób pod sufit, a siebie w dół, gdzie uchwycił się włazu i energicznym ruchem zamknął baniaczek od wewnątrz.

Maja rozpięła włosy i wstrząsnęła energicznie głową; kaskada pukli rozsypała się na ramionach, częściowo zakrywając jej twarz. Potrząsała nimi dziko i śmiała się. Ani przez chwilę nie traktowała tego jako początku jakiejś wielkiej i romantycznej miłości, po prostu czuła się wręcz fantastycznie i miała wrażenie, że to wszystko jest czymś najzupełniej naturalnym… Przeniknął ją dziki przypływ pożądania, więc odepchnęła się od kopuły i popłynęła ku Johnowi. Wirując, rozpinała zamek kombinezonu, a serce szaleńczo tłukło jej się w piersi. Twarz rozpalił jej płomienny rumieniec, a kiedy się rozebrała, cała skóra zaczęła ją nieznośnie swędzić, jakby gwałtownie tajała. Wpadła na Johna, po czym odbiła się od niego, ciągnąc za sobą rękaw jego kombinezonu. Nadzy obijali się po komorze, przez długi czas źle obliczając kąty i siłę rozpędu, aż wreszcie łagodnie odepchnęli się stopami, popłynęli ku sobie i spletli w uścisku. Wirując w namiętnym pocałunku, dryfowali wśród pływających razem z nimi ubrań.

W następnych dniach spotykali się dosyć często. Nie próbowali utrzymać swego związku w tajemnicy, więc bardzo szybko stali się tematem rozmów, parą publiczną. Wiele osób na pokładzie ich romans zdawał się szokować, a pewnego ranka wchodząc do jadalni Maja pochwyciła szybkie spojrzenie siedzącego przy narożnym stoliku Franka, spojrzenie, które ją zmroziło. Skojarzyło jej się z jakimś incydentem w przeszłości, ale dokładnie nie potrafiła sobie już przypomnieć, o co wtedy chodziło.

Jednak większości kolonistów najwyraźniej ich romans się podobał. Pomimo wszystkich zastrzeżeń, był to przecież królewski związek równych sobie istot, coś w rodzaju symbolicznego przypieczętowania przymierza dwóch kolonijnych potęg; wyrażał harmonię. Poza tym chyba stali się czymś w rodzaju katalizatora. Co rusz tworzyły się nowe pary, ale może tylko ujawniały się stare, decydując się dopiero teraz wyjść z ukrycia. Wład i Ursula, Dmitri i Elena, Raul i Marina — Maja codziennie dowiadywała się o nowych związkach. Nielicznym samotnym osobom pozostało tylko żartować na temat miłosnego amoku, który ogarnął całą załogę. A jednak kiedy teraz Maja wsłuchiwała się w głosy podróżników, odnosiła wrażenie, że zauważa w nich dużo mniej napięcia i więcej radości.

Pewnej bezsennej nocy leżała w łóżku i analizowała w myślach ostatnie wydarzenia (nie mogła się zdecydować, czy pójść do pokoju Johna), zastanawiając się, co tak naprawdę sprawiło, że zostali parą: na pewno nie miłość, bo wcale go nie kochała, czuła doń jedynie sympatię i niesamowite pożądanie, któremu wprawdzie nie mogła się oprzeć, ale w gruncie rzeczy wiedziała, że jest ono “bezosobowe” i skonkretyzowało się na Johnie bardziej dlatego, że związek z nim był po prostu dla niej niezmiernie użyteczny. Tak, to chyba było właściwe wytłumaczenie.

Związek z Johnem był wprawdzie użyteczny głównie dla niej, ale Maja na chwilę odsunęła od siebie tę myśl i skoncentrowała się na korzyściach płynących z niego dla całej ekspedycji. Tak, to było klasyczne posunięcie polityczne, zgodne z zasadą funkcjonującą na feudalnych dworach, ale z drugiej strony kojarzyło jej się też ze starożytnymi komediami o wiośnie i duchowym odrodzeniu. Odnosiła bowiem wrażenie, że zaangażowała się w związek z Johnem również pod wpływem jakiejś presji znacznie potężniejszej niż jej własne pragnienia, jakby uległa tajemniczej sile. A może tę siłę stanowił Mars? Jakiekolwiek było jej prawdziwe źródło, uczucie to pod każdym względem okazało się niezwykle przyjemne. Pozostawała jednak jeszcze jedna sprawa: powinna mieć również wpływ na Arkadego, Franka czy Hiroko… Cóż, z powodzeniem udawało jej się unikać myślenia o tym. To był jeden z talentów Mai.

Na ścianach rozkwitły żółte, czerwone i pomarańczowe kwiaty. Mars był teraz wielkości Księżyca na ziemskim niebie. Nadchodził wielki finał, który miał uwieńczyć wszystkie ich dotychczasowe wysiłki: jeszcze tylko tydzień i będą na miejscu.

W powietrzu nadal wisiało napięcie spowodowane nie rozwiązanym problemem przydziału zadań po wylądowaniu, a współpraca z Frankiem była obecnie dla Mai trudniejsza niż kiedykolwiek dotąd. Nie miała na to żadnych dowodów, ale była niemal pewna, że Frankowi bardzo się nie podoba ich nieumiejętność kontrolowania sytuacji; podejrzewała również, że chociaż kłopoty spowodował przede wszystkim Arkady, Frank oskarża o taki stan rzeczy wyłącznie ją. Kilka razy opuściła spotkanie z nim i poszła do Johna, licząc na jakąś pomoc z jego strony. Jednak John nie włączał się do dyskusji i popierał wszystko, co zaproponował Frank. Jego rady udzielane Mai prywatnie były trafne i błyskotliwe, ale problem polegał na tym, że John lubił Arkadego, a nie znosił Phyllis, wobec czego zwykle jej zalecał, aby popierała Arkadego, najwyraźniej zupełnie nieświadom sposobu, w jaki tamten podważał jej autorytet u pozostałych Rosjan. Nigdy mu o tym nie wspomniała, bo chociaż byli kochankami, nadal istniały tematy, o których nie chciała rozmawiać ani z nim, ani z nikim innym.

Jednakże pewnej nocy w jego pokoju, leżąc bezsennie w ciemnościach i gryząc się nagromadzonymi kłopotami, nie wytrzymała i spytała:

— Czy sądzisz, że na statku można by ukryć pasażera na gapę?

— Hmm, naprawdę nie wiem — odparł John zaskoczony. — Dlaczego pytasz?

Z wysiłkiem przełknęła ślinę i opowiedziała mu o twarzy za butlą z glonami.

Usiadł na łóżku, zapalił lampkę i wpatrzył się w nią badawczo.

— Jesteś pewna, że to nie był…

— To nie był nikt z nas.

Potarł w zamyśleniu brodę.

— Cóż… przypuszczam, że gdyby pomagał mu ktoś z załogi…

— Hiroko — podsunęła Maja. — To znaczy, nie mam żadnych podstaw, by ją podejrzewać, ale chodzi o farmę i możliwości, jakie daje. Farma rozwiązałaby mu problem jedzenia i zapewniła wiele kryjówek. No i mógłby tam przeczekać burzę radiacyjną w schronach dla zwierząt…

— Ależ one przyjęły wiele remów!

— Mógł skorzystać z ich zbiornika na wodę. Nietrudno zorganizować maleńki, jednoosobowy schronik. John wciąż nie był przekonany.

— Dziewięć miesięcy w ukryciu!

— To jest wielki statek. Można tego dokonać, prawda?

— No… sądzę, że chyba można. Tak, można. Tylko po co?

Maja wzruszyła ramionami.

— Nie mam pojęcia. Może to ktoś, kto chciał lecieć, a nie przebrnął przez selekcję. Ktoś, kto miał na statku przyjaciela albo przyjaciół…

— Zaraz, zaraz! Przecież wielu z nas miało przyjaciół, którzy chcieli polecieć. To nie znaczy, że od razu…

— Wiem, wiem.

Rozmawiali o tym przez godzinę, rozważając potencjalne przyczyny, metody, za pomocą których można by przemycić kogoś na pokład, miejsca kryjówek na statku i tak dalej, i tak dalej, l nagle Maja uświadomiła sobie, że czuje się znacznie lepiej, że jest naprawdę w cudownym nastroju. John jej uwierzył! Nie pomyślał, że zwariowała! Poczuła ogromną ulgę i ze szczęścia zarzuciła mu ramiona na szyję.

— Jak to wspaniale móc z tobą o tym porozmawiać! Uśmiechnął się promiennie.

— Jesteśmy przyjaciółmi, Maju. Trzeba mi było o tym powiedzieć wcześniej.

— Tak, masz rację.

Baniaczek był wymarzonym miejscem do obserwacji końcowego etapu lotu, ale zaczęło się już hamowanie aerodynamiczne i kopuła znalazła się za obecnie rozwiniętą osłoną antytermiczną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Zielony Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Czerwony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x