Kim Robinson - Czerwony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Czerwony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezwykle realistyczny opis kolonizacji Marsa przez Ziemian na początku XXI wieku. Dramatyczne dzieje osadników, którzy doprowadzają do totalnej katastrofy, próbując przystosować planetę do zamieszkania.
Czy mimo eksperymentów na ekosferze planety i zbrodniczych posunięć międzynarodowych korporacji finansowych Mars się odrodzi i stanie się dla ludzi prawdziwym domem?
Czerwony Mars Kolejne części cyklu to
i
.
Powieść otrzymała nagrodę BSFA w 1992, Nebula w 1993.
Nominovana do nagród Hugo, Clarke i Locus w 1993.

Czerwony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdy to nastąpiło, zwinęli antytermiczne osłony i poszli do baniaczka, aby popatrzeć.

Podczas perygeum Mars wypełnił większą część nieba, mieli wrażenie, jakby zbliżali się do jego powierzchni z jakąś potworną prędkością. Dopiero teraz było widać, jak głębokie jest Valles Marineris i jak wysokie cztery potężne wulkany: ich płaskie szczyty wyłaniały się zza horyzontu o wiele wcześniej niż reszta terenu. Cała powierzchnia planety była gęsto usiana kraterami. Ich koliste, wypełnione piaskiem otwory były jaskrawopomarańczowe i, prawdopodobnie z powodu pokrywającego je pyłu, nieco jaśniejsze niż cały grunt. Krótkie, poszarpane, kręte górskie pasma były ciemniejsze niż kotliny, miały kolor rdzawy, poprzecinany czarnymi cieniami. Ale zarówno jasne, jak i ciemne barwy były tylko odcieniami wszechobecnego koloru rdzawo-pomarańczowoczerwonego; taki kolor miały wszystkie szczyty, kratery, kaniony, wydmy, a nawet pełna wzbijających się na kilka kilometrów tumanów pyłu atmosfera, której najniższy pas widoczny był wysoko nad jaskrawą krzywizną planety. Czerwony Mars! To był naprawdę hipnotyzujący widok. Wszystkich wręcz sparaliżowała niezwykłość tego przeżycia.

Niemal cały czas mieli teraz wypełniony wykonywaniem najrozmaitszych zadań i wreszcie była to prawdziwa praca. Najpierw musieli częściowo zdemontować statek. Główny kadłub został w końcu zaparkowany na orbicie niedaleko Fobosa; miał im zapewnić możliwość powrotu w razie jakiejś nieprzewidzianej potrzeby. Z kolei dwadzieścia zbiorników zewnętrznych piasty wystarczyło jedynie odłączyć od Aresa i przekształcić w ładowniki, które miały ich zabrać na planetę w pięcioosobowych grupkach. Planowali wyekspediować pierwszy taki pojazd natychmiast, gdy tylko zostanie odczepiony i przygotowany do lotu, więc pracowali na zmianę po dwadzieścia cztery godziny, spędzając wiele czasu w zewnętrznych skafandrach typu EVA.

Co kilka godzin gromadzili się w jadalniach zgłodniali i zmęczeni, głośno dyskutując. Wydawało się, że zupełnie zapomnieli, jak bardzo jeszcze niedawno byli znudzeni lotem. Którejś nocy Maja, unosząc się w łazience i przygotowując do snu, niespodziewanie usłyszała coś, czego nie słyszała od miesięcy, i przeszedł ją dreszcz wzruszenia — gdzieś w pobliżu Nadia, Sasza i Jeli Zudow radośnie paplali po rosyjsku. Nagle przyszło jej do głowy, że teraz wszyscy są szczęśliwi: znajdowali się przecież już tak blisko celu, wreszcie kończyło się to potwornie długie oczekiwanie, które trwało przez połowę ich życia, a może nawet od czasów dzieciństwa. Pod nimi płonął Mars, jakby naszkicowany dziecięcą kredką; to rósł, to malał i obserwując to pulsowanie, nagle zrozumieli, jak wielkie kryje możliwości: był nie zapisaną kartą. Nie zapisaną czerwoną kartą. Wszystko było możliwe, wszystko mogło się zdarzyć — ta świadomość sprawiała, że czuli się teraz idealnie wolni. Wolni od przeszłości i od przyszłości, przepływali w gorącym powietrzu z pomieszczenia do pomieszczenia bezgłośnie jak duchy, które lada chwila się zmaterializują… Maja zobaczyła w lustrze zniekształcony tkwiącą w ustach szczoteczką do zębów uśmiech na swojej twarzy i musiała się chwycić poręczy, aby utrzymać równowagę. Pomyślała, że może nigdy już nie będą tak szczęśliwi. Piękno często zawiera się tylko w oczekiwaniu na spełnienie, które niekiedy przynosi rozczarowanie, a świat wykreowany przez wyobraźnię bywa przeważnie bogatszy niż świat realny. Kto wie jednak, jak będzie tym razem? Może zupełnie inaczej.

Puściła poręcz, wypluła pastę do zębów do torby na ciekłe odpadki i popłynęła na korytarz. Cokolwiek się zdarzy, osiągnęli już cel swoich marzeń. No, przynajmniej otrzymali szansę osiągnięcia tego celu.

Demontaż Aresa budził w załodze dziwne uczucia. Jak zauważył John, przypominało to rozbiórkę jakiegoś miasta i rozrzucanie domów w różne strony. A to było jedyne miasto, jakie mieli. Pod gigantycznym okiem Marsa waśnie wśród załogi znowu stawały się coraz gwałtowniejsze, co było niebezpieczne, ponieważ do lądowania zostało tak niewiele czasu. Ludzie najwyraźniej przestali się kryć ze swoimi poglądami i często dochodziło do publicznych kłótni. Podzielili się na mnóstwo małych, zupełnie od siebie odseparowanych grupek…

Co się stało z tym krótkim momentem szczęścia? Maja winiła za to wszystko przede wszystkim Arkadego. To on otworzył puszkę Pandory; gdyby nie on i jego gadanie, czy zespół farmerski związałby się tak silnie z Hiroko? Czy medycy zamknęliby się wyłącznie we własnym gronie? Maja uważała, że nie.

Razem z Frankiem starali się ze wszystkich sił załagodzić konflikty i doprowadzić przynajmniej do chwilowego porozumienia, aby dać wszystkim poczucie, że nadal są jednym zespołem. To pociągało za sobą konieczność długich narad z Phyllis i Arkadym, Ann i Saxem, Houston i Bajkonurem. W trakcie tych ciągnących się w nieskończoność dyskusji stosunki łączące dwoje przywódców stały się jeszcze bardziej złożone niż podczas ich wcześniejszych spotkań w parku, chociaż powód zadrażnień był wciąż ten sam. Frank zrobił się złośliwy i często bez powodu wybuchał gniewem. Maja domyśliła się, że nadal dręczy go sprawa ich krótkiego romansu, i to bardziej niż dotąd podejrzewała. Cóż, teraz nie można już było niczego cofnąć.

W końcu misja na Fobosa została rzeczywiście przydzielona Arkademu i jego przyjaciołom, głównie dlatego, że nikt inny nie chciał się jej podjąć, a Phyllis, Mary i resztę “houstońskiej paczki” zapewniono, że budowa obozu-bazy odbędzie się według planów sporządzonych w Houston. Skomentowali to zimno, że nie omieszkają wszystkiego szczegółowo dopilnować.

— Dobra, dobra — powiedział zrzędliwie Frank pod koniec jednego z tych spotkań. — Przecież wszystkim nam zależy na tym, by wreszcie znaleźć się na Marsie, więc czy rzeczywiście już teraz musimy tak zacięcie walczyć o to, co konkretnie będziemy tam robić?

— Takie jest życie — zauważył wesoło Arkady. — Na Marsie czy gdziekolwiek indziej, rządzi się takimi samymi prawami.

Frank zacisnął zęby.

— Lecę tam po to, aby uciec przed tego rodzaju problemami!

Arkady potrząsnął głową.

— Ależ skąd! Przecież to właśnie jest twoje życie, Frank. Czym byś się zajmował, gdyby to wszystko nagle zniknęło?

Pewnej nocy krótko przed lądowaniem na powierzchni zebrali się całą setką na uroczystej kolacji. Większość potraw została przyrządzona z produktów wyhodowanych na farmie: makaron, sałata i chleb. Dodatkowo wyciągnęli z magazynu czerwone wino, przeznaczone na specjalną okazję.

Przy deserze, na który podano truskawki, Arkady wzniósł toast.

— Za nowy świat, który właśnie tworzymy!

Większość parsknęła śmiechem, ale część wydała z siebie tylko pełne niechęci jęki; wszyscy już doskonale wiedzieli, co to dla niego znaczy. Phyllis odłożyła truskawkę i powiedziała:

— Słuchaj, Arkady, ta kolonia jest stacją naukową. Twoje idee są ni w pięć, ni w dziewięć. Może będą dobre za pięćdziesiąt albo sto lat, ale na razie ma to wyglądać jak stacja badawcza na Antarktydzie.

— Racja — odparł pojednawczo Arkady. — Chociaż, w gruncie rzeczy, stacje antarktyczne wcale nie są wolne od polityki, a powiedziałbym, że wręcz przeciwnie. Przeważająca większość tych stacji została stworzona po to, by państwa, które je finansują, miały dodatkowy argument przy renegocjacji traktatu arktycznego. I teraz stacje te rządzą się według praw ustanowionych przez tamto porozumienie, co czyni ten eksperyment czysto politycznym! A więc sami widzicie, że nie można po prostu schować głowy w piasek i krzyknąć: “Jestem naukowcem, jestem naukowcem!” — Dotknął ręką czoła uniwersalnym gestem parodiującym wyniosłą primadonnę. — Nie. Kiedy to mówicie, mówicie tylko: “Nie chcę myśleć o tak trudnych sprawach!” A przecież tak naprawdę to chyba nie przystoi prawdziwemu naukowcowi, prawda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Zielony Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Czerwony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x