Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, Издательство: Mizar, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto i gwiazdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto i gwiazdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miasto i gwiazdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto i gwiazdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ludzie z Lys zareagowali na obecność Alvina dopiero wtedy, gdy ten dotarł do środka wsi, a i wtedy ich reakcja przybrała niecodzienną formę. Z jednej z chat wyszła grupka mężczyzn i ruszyła mu na spotkanie — tak jakby spodziewano się tu jego przybycia. Alvina ogarnęło silne podniecenie i krew szybciej zaczęła mu krążyć w żyłach. Pomyślał o tych wszystkich spotkaniach z innymi rasami na odległych światach, które musiały być udziałem ludzi. Ci, których teraz spotykał, należeli do jego rasy — ale jak dalece zmieniły ich eony dzielące Lys od Diaspar?

Delegacja zatrzymała się na krok przed Alvinem. Mężczyzna stojący na jej czele uśmiechnął się i wyciągnął rękę w starożytnym geście powitania. — Pomyśleliśmy sobie, że najlepiej będzie, jeśli przywitamy cię tutaj — powiedział. — Nasza kraina różni się bardzo od Diaspar i droga z terminalu daje przybyszom okazję do… aklimatyzacji.

Alvin uścisnął wyciągniętą dłoń, ale był tak zaskoczony, że przez chwilę nie mógł wydobyć z siebie głosu. Zrozumiał teraz, dlaczego pozostali wieśniacy tak całkowicie go ignorowali.

— Spodziewaliście się mnie? — wykrztusił wreszcie.

— Oczywiście. Zawsze wiemy, kiedy wagony rozpoczynają jazdę. Powiedz mi — jak odkryłeś drogę? Od ostatniej wizyty upłynęło już tak wiele czasu, że sądziliśmy, iż sekret został zapomniany.

Mówcy przerwał jeden z jego towarzyszy.

— Lepiej chyba będzie, jeśli powściągniemy swą ciekawość, Gerane. Seranis czeka.

Imię Seranis poprzedzone zostało nie znanym Alvinowi słowem i ten domyślił się, że był to jakiegoś rodzaju tytuł. Nie miał żadnych trudności ze zrozumieniem tych ludzi i nawet nie przyszło mu do głowy, że to dziwne. Diaspar i Lys odziedziczyły w spadku po przodkach tę samą mowę.

Gerane westchnął z rezygnacją.

— No dobrze — uśmiechnął się. — Seranis ma niewiele przywilejów, nie należy więc ograbiać jej jeszcze z tego. Chodźmy.

Alvin przyglądał się po drodze prowadzącym go mężczyznom. Sprawiali wrażenie miłych i inteligentnych, ale były to cnoty, które przez całe życie uważał za naturalne, szukał więc w nich cech odróżniających mieszkańców Lys od podobnych grup w Diaspar. Te różnice istniały, ale trudno je było wyraźnie określić. Wszyscy mężczyźni byli nieco wyżsi od Alvina, a dwóch z nich zdradzało nieomylne oznaki podeszłego wieku. Ich skóra była brązowa, a ze wszystkich ruchów emanowały krzepkość i werwa, co trochę onieśmielało Alvina. Uśmiechnął się na wspomnienie słów Khedrona, który twierdził, że jeśli kiedykolwiek dotrze do Lys, to zobaczy, że jest bardzo podobne do Diaspar.

Wieśniacy obserwowali teraz Alvina podążającego w eskorcie swoich przewodników z nie skrywaną ciekawością; nie udawali już, że biorą jego obecność za coś normalnego. Nagle w kępie krzaków po prawej stronie drogi rozległy się przenikliwe, piskliwe okrzyki; wypadła stamtąd gromadka małych, ruchliwych istot i stłoczyła się wokół Alvina. Zatrzymał się osłupiały. Miał przed sobą coś, co jego świat utracił już tak dawno temu, że przetrwało to tylko w mitach. Tak właśnie rozpoczynało się kiedyś życie; te hałaśliwe, fascynujące stworzonka były ludzkimi dziećmi.

Alvin obserwował je z niemym niedowierzaniem i z jeszcze innym uczuciem, które ściskało go za serce, ale którego nie potrafił na razie nazwać. Żaden inny widok nie uświadomiłby mu tak wyraźnie jego odrębności od świata, w którym się znalazł. Diaspar zapłaciło i płaciło nadal cenę nieśmiertelności.

Orszak zatrzymał się przed największym budynkiem, jaki do tej pory Alvin tu widział. Stał w samym środku wioski, a na maszcie, sterczącym ze szczytu niskiej, okrągłej wieżyczki, łopotała na wietrze zielona chorągiew.

Gerane wprowadził Alvina do wnętrza budynku, a pozostali mężczyźni zatrzymali się przed wejściem. W środku było cicho i chłodno; promienie słoneczne, przefiltrowane przez półprzeźroczyste ściany oświetlały wnętrze łagodną, rozproszoną poświatą. Weszli na górę krótkimi, krętymi schodkami, które zaprowadziły ich na płaski dach budynku. Widać było stąd całą wioskę i Alvin zauważył, że tworzy ją około stu budynków. W oddali drzewa rzedły i odsłaniały szeroką łąkę, na której pasło się kilka gatunków zwierząt. Większość była czworonogami, ale niektóre wydawały się mieć po sześć, a nawet osiem odnóży.

W cieniu wieżyczki czekała na niego Seranis. Alvin nie potrafił określić wieku kobiety. Jej długie złociste włosy przyprószone były siwizną, która jak się domyślał Alvin, musiała być jakąś oznaką zbliżającej się starości. Obecność dzieci, z wszystkimi tego konsekwencjami, wprawiła go w oszołomienie, które jeszcze nie minęło. Tam gdzie istniały narodziny, musiała też istnieć śmierć, a więc długość życia tu, w Lys, musiała się bardzo różnić od długości życia w Diaspar. Nie mógł się zorientować, czy Seranis miała pięćdziesiąt, pięćset czy pięć tysięcy lat, ale patrząc w jej oczy, czuł mądrość i głębię doświadczenia, jakie odbierał przebywając w towarzystwie Jeseraca.

Seranis wskazała na małe krzesełko, ale chociaż jej oczy uśmiechały się zapraszająco, nie odezwała się ani słowem, dopóki Alvin nie usadowił się na nim wygodnie — czy też na tyle wygodnie, na ile mógł to uczynić pod tym przyjaznym, ale przenikliwym spojrzeniem. Wtedy dopiero Seranis westchnęła i zwróciła się do Alvina niskim, łagodnym głosem:

— Taka okazja nieczęsto się nadarza, wybacz więc, jeśli nie zachowam się odpowiednio. Istnieją jednak pewne prawa należne gościowi, nawet gościowi niespodziewanemu. Zanim zaczniemy naszą rozmowę, powinnam cię chyba o czymś uprzedzić. Potrafię czytać twoje myśli.

Uśmiechnęła się widząc konsternację Alvina i dodała szybko:

— Nie musisz się obawiać. Nie ma bardziej przestrzeganego prawa niż prywatność myśli. Wejdę w twój umysł tylko wtedy, gdy mnie do niego zaprosisz. Ale ukrywanie przed tobą tego faktu nie byłoby w porządku. Wyjaśnia to poza tym, dlaczego nasza mowa jest powolna i sprawia nam czasem trudności. Nieczęsto jej używamy.

Ta rewelacja, chociaż trochę alarmująca, nie zdziwiła Alvina. Kiedyś zdolność tę posiadali zarówno wszyscy ludzie, jak i maszyny. Te maszyny, które nie uległy zmianie, mogły nadal odczytywać rozkazy z myśli swoich operatorów. Ale w Diaspar człowiek sam utracił ten dar, który dzielił niegdyś ze swymi niewolnikamirobotami.

— Nie wiem, co przywiodło cię do nas z twego świata — ciągnęła Seranis — ale jeśli szukasz życia, twoje poszukiwania dobiegły końca. Nie licząc Diaspar, za naszymi górami jest tylko pustynia.

Alvin, który tak często kwestionował przyjęte powszechnie prawdy, nie wątpił w prawdziwość słów Seranis. Jego jedynym na nie odruchem był tylko żal, że wszystko, czego go uczono, było tak bliskie prawdy.

— Opowiedz mi o Lys — poprosił. — Dlaczego tak długo byliście odcięci od Diaspar, skoro okazuje się, że dużo o nas wiecie?

Seranis uśmiechnęła się.

— Wkrótce — odparła. — Ale najpierw chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie. Powiedz mi, jak znalazłeś do nas drogę i dlaczego tu przybyłeś?

Zacinając się z początku, potem z rosnącą pewnością siebie, Alvin opowiedział jej całą historię. Nigdy przedtem nie mówił z taką swobodą; tutaj znalazł nareszcie kogoś, kto nie będzie się śmiał z jego marzeń, ponieważ ci ludzie wiedzieli, że te marzenia są prawdą.

Kiedy skończył, zapadła chwila milczenia. Potem Seranis spojrzała nań i zapytała cicho:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto i gwiazdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto i gwiazdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Oko czasu
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Mesto s hvezde
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Le sabbie di Marte
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Miasto i gwiazdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto i gwiazdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x