Bohdan Petecki - X-1 uwolnij gwiazdy!

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - X-1 uwolnij gwiazdy!» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, Издательство: Nasza Księgarnia, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

X-1 uwolnij gwiazdy!: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «X-1 uwolnij gwiazdy!»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fantastyczna przygoda na stacji kosmicznej… Darek Ryska wraz ze swoim wujkiem Adamem Ryską przybywa na stację kosmiczną, gdzie ma zostać nakręcony film. Chłopiec i przepiękna Sonia, mieszkanka Ziemi, mają grać główne role. Wszystko jest dobrze do czasu, kiedy Darek znajduje w jakiejś dziwnej maszynie martwego mężczyznę. Wtedy na stacji zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Okazuje się, że ze stacji znikają obiektywy fantomatyczne i na stację przybywa jakiś dziwny człowiek. Darek wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje odzyskać skradzione obiekty…

X-1 uwolnij gwiazdy! — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «X-1 uwolnij gwiazdy!», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trudno, musi sam wejść do śluzy i otworzyć właz. Oczywiście, kiedy to zrobi, ze śluzy w ułamku sekundy ucieknie powietrze. Więc musi tam wejść w skafandrze.

Z wysiłkiem otworzył drzwi. Zaraz po wkroczeniu do ciasnej komory śluzy natknął się na wiszące w równym szeregu skafandry. Wziął pierwszy z brzegu i zaczął go szybko wkładać. Następnie nałożył kask i, znów wytężywszy siły, zatrzasnął potężną płytę drzwi oddzielających śluzę od wnętrza statku. Sprawdził dokładnie szczelność skafandra i zabrał się do mechanizmu włazu. Z tym poszło jeszcze trudniej niż z poprzednimi drzwiami. W końcu jednak klapa zaczęła się powoli otwierać. Powstała najpierw niewielka szpara, przez którą do wnętrza zajrzała pierwsza daleka gwiazda, potem ta szpara szybko się powiększyła.

Chłopiec stanął w otwartym na całą szerokość włazie. Od międzyplanetarnej próżni dzielił go maleńki krok, pół kroku…

Ale w tej próżni nie był sam. Czarny kształt drugiego statku majaczył jak bliska góra. Czy ktoś, kto nim leciał, zauważył już maleńką sylwetkę stojącą w otwartym włazie? A jeśli tak — czy zgadnie, że to właśnie Darek, a nie obłąkany operator filmowy, który uprowadził statek? Uniósł ramiona i zamachał nimi jak ptak skrzydłami. Tak chyba Grath by się nie zachował.

Coraz mniej gwiazd świeciło na niebie — tajemnicza rakietka była tuż obok.

Nagle Darek poczuł, że coś łapie go za n o g ęl Stłumił okrzyk i odruchowo rzucił się do tyłu.

Nad dolną krawędzią włazu poruszała się — niczym pięciogłowy wąż — wielka próżniowa rękawica. Chwilę potem wyłoniła się lekko świecąca kula… a wewnątrz niej…

Jasne włosy, których kosmyk opadł na policzek. Duże oczy, szeroko otwarte i wpatrzone w Darka jak w tęczę. Smagłe policzki. Słowem, twarz Bo Ytterby'ego, Nietrudno było ją rozpoznać za przeźroczystą osłoną kasku, ponieważ wewnątrz tego kasku paliły się mikroskopijne sygnalizacyjne lampki. Ich światełka były nieskończenie nikłe, ale w tej najczarniejszej ze wszystkich możliwych nocy głowa Bo błyszczała dzięki nim jak księżyc.

Chłopiec doznał uczucia ogromnej ulgi. Obejrzał się szybko, by sprawdzić, czy dźwięk otwieranych włazów nie zwabił tu Gratha. Stwierdziwszy, że w śluzie jest cicho jak makiem zasiał, przyklęknął. i wyciągnął rękę. Z próżni wysunęło się ku niemu męskie ramię zakończone rękawicą, tą samą, która przed chwilą usiłowała jak ośmiornica objąć jego stopę. Bez namysłu chwycił tę ośmiornicę… to znaczy, rękawicę i pociągnął ku sobie. Zrobił to jednak stanowczo zbyt energicznie. Ytterby przemknął obok niego jak strzała i zatrzymał się dopiero na wewnętrznej ścianie śluzy. W stanie nieważkości trzeba bardzo uważnie kierować ciałem, swoim… a także cudzym, jeśli akurat ma się jakiś wpływ na jego ruchy. Trudno, ta powszechnie znana prawda zupełnie wywietrzała Darkowi z głowy. Należy sądzić, że Bo mu to wybaczy. Ostatecznie czymże był ten niespodziewany poziomy lot zakończony przypikowaniem w ścianę— wobec faktu, że X-1 wreszcie stanął przed nim otworem.

Chłopiec zachował dość przytomności umysłu, by od razu zająć się na powrót klapą włazu. Przecież w każdej chwili Nerpa mógł się rozmyślić i odblokować agregaty energetyczne statku. A wtedy automaty natychmiast poinformowałyby Gratha, że właz awaryjny jest otwarty.

Zatrzasnął płytę i umocował zamek. Kiedy się odwrócił, zobaczył, że Bo otwiera już przeciwległe drzwi.

Powietrze wypełniło śluzę w mgnieniu oka, a wraz z nim wróciło ciążenie. Agregatów wytwarzających atmosferę nie można zdalnie wyłączyć… Na szczęście.

Bo i Darek pośpiesznie odpinali kaski i zrzucali skafandry.

— Miałem z tobą porozmawiać — szepnął chłopiec. Kamerzysta skinął głową.

— Ale chyba odłożymy to na później — odpowiedział równie cicho.

Darek wyszedł na korytarz. Zdążył jednak zrobić zaledwie trzy kroki, gdy poczuł rękę kamerzysty na swoim ramieniu. Odwrócił się, a wtedy Bo najzupełniej niespodziewanie, z całej siły przycisnął go do piersi.

— Bracie — wydyszał mu prosto w nos — mógłbym cię osrebrzyć, ozłocić, a na dodatek przenieść na własnych plecach przez Himalaje. Żebyś wiedział… — głos uwiązł mu w gardle.

Darek skrzywił się i oswobodził z uścisku kamerzysty. „Dlaczego akurat przez Himalaje?” — zastanowił się niezbyt przytomnie.

Na wszelki wypadek szepnął:

— Dobra, dobra. Na razie pomyśl, co zrobić z Grathem. Bo wyprostował się w mgnieniu oka.

— Gdzie on jest? — spytał twardo.

Darek machinalnie położył palec na ustach. Następnie krótko i zwięźle wyjaśnił przybyłemu sytuację panującą na statku.

Bo zasępił się.

— Nie — powiedział po chwili — to nie Mammea. Załatwiłeś go zgrabnie, owszem. Aż szkoda, że to naprawdę nie jest wspólnik Gratha, tylko ktoś zupełnie inny.

— Jak to?… — zdołał wydukać chłopiec.

— Mammea przecież był razem z Lwizwisem i Werwusem, kiedy Joe wprowadzał was do rakiety. Barbara także przyszła popatrzyć, jak zagra cie tę wielką scenę porwania. Adam rozmawiał z Nerpą w dyspozytorni. Pozostaje jedna jedyna możliwość.

Chłopiec palnął się z rozpaczą w czoło.

— Szpakowaty! — omal nie krzyknął. — Stewa! Oczami wyobraźni ujrzał tęgi, plastykowy pręt i musiał szybko oprzeć się o ścianę. Na szczęście, była w pobliżu.

— Co teraz zrobimy? — załamał ręce.

— Najpierw musimy uwolnić twojego więźnia. Jeżeli, oczywiście, Grath nam na to pozwoli.

— Masz miotacz? — przypomniał sobie nagle chłopiec. Kamerzysta potrząsnął przecząco głową.

— Nie. Zresztą i tak nie możemy dopuścić do strzelaniny. Nie chcemy przecież mieć prawdziwych nieboszczyków na pokładzie. Poza tym taki pojedynek mógłby się łatwo zakończyć rozwaleniem całego statku. Nie, to odpada… No cóż, prowadź — westchnął wskazując czarną perspektywę korytarza.

Bez przeszkód dotarli do klapy w podłodze i podnieśli ją ostrożnie. Na dole panowała głucha cisza. Pierwszy zszedł Ytterby. Darek dogonił go, zanim kamerzysta zdążył otworzyć drzwi prowadzące do nie oświetlonego przedsionka. Sala zborna była już niebezpiecznie blisko.

— Co zrobimy, jeśli Grath nas zaskoczy? — spytał ledwie słyszalnym szeptem.

— Nie damy się — odpowiedział krótko kamerzysta. — Teraz idź przede mną — popchnął lekko Darka do przodu. — Inaczej ani się obejrzę, a wlezę prosto na te obiektywy i potulnie zasnę jak baran.

Skradając się na palcach, minęli krótki przedsionek. Przed nimi otwarła się nieodgadniona noc wypełniająca wielką salę zborną. Darek rozumiał, że teraz musi wiernie odtworzyć w pamięci swoją poprzednią drogę. Wycofywał się wtedy szerokim łukiem, z dala od tych Idiotycznych obiektywów…

Sunąc dłonią po ścianie, zaczął bardzo ostrożnie iść naprzód. Nagle tuż przed sobą wyczuł raczej, niż usłyszał jakiś ruch. Zatrzymał się jak wryty. Bo — nie przygotowany na tak gwałtowne hamowanie — zawisł na jego plecach. Niewiele brakowało, a obydwaj rymnęliby jak dłudzy.

Teraz już całkiem wyraźnie usłyszeli czyjś oddech.

Przyszedł im na myśl miotacz w dłoni półobłą-kanego operatora i ciarki przeszły im po plecach.

Przed nimi ktoś stał. Stał i nie ruszał się. Musiał słyszeć, jak wchodzili na salę. Jeśli to jest Grath, dlaczego nic nie robi? Czy czeka, aż podejdą bliżej? Przecież ma latarkę…

Znowu szelest, a potem stuk, jakby ktoś niechcący uderzył laską o podłogę. Tym razem jednak te dźwięki dobiegły aż z drugiego końca sali. Czy Joe przeniósł się tam tak błyskawicznie i tak cicho, jakby jego stopy w ogóle nie dotykały podłogi?!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «X-1 uwolnij gwiazdy!»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «X-1 uwolnij gwiazdy!» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «X-1 uwolnij gwiazdy!»

Обсуждение, отзывы о книге «X-1 uwolnij gwiazdy!» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x