Robert Silverberg - Człowiek w labiryncie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Człowiek w labiryncie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1973, ISBN: 1973, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Człowiek w labiryncie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Człowiek w labiryncie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kultowa książka Silverberga, jedna z jego najbardziej znanych w Polsce powieści. Znany badacz kosmosu, spec od kontaktu z obcymi cywilizacjami ? Richard Muller zostaje przez obcych przenicowany i obdarzony pewną skazą, z powodu której ludzkość go odrzuca. Muller chroni się w starożytnym labiryncie na planecie Lemnos. Ale mijają lata, ludzkość napotyka potężną obcą cywlizację, z którą nie potrafi nawiązać kontaktu. Muller znowu jest potrzebny. Jak go jednak wywabić z tajemniczego labiryntu, pełnego pułapek, miraży i dzikich zwierząt.

Człowiek w labiryncie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Człowiek w labiryncie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Później o tym porozmawiamy.

— Czułeś się tak, jakbyś raptem pojął, czym są istoty ludzkie?

— Powiedziałem, że później…

— Daj mi mówić o tym, o czym chcę mówić, Charles. Droga tu jest bezpieczna. Zajrzałem dziś w duszę człowieka… Wstrząsające. Ale… słuchaj… Charles… niemożliwe, żeby on rzeczywiście był taki. To dobry człowiek. Bije od niego paskudztwo, ale to tylko hałas. Obrzydliwe jakieś wrzaski, które nie mówią nam prawdy o Dicku Mullerze. Coś, czego słyszeć nie powinniśmy… sygnały przeinaczone, jak wtedy, gdy się kieruje otwarty amplifikator ku gwiazdom i słychać zgrzytanie widma, wiesz… wtedy nawet z najpiękniejszej gwiazdy dolatują okropne hałasy, ale to tylko reakcja amplifikatora… nie ma nic wspólnego z naturą samej tej gwiazdy, to… to… to…

— Ned!

— Przepraszam, Charles.

— Wracaj do obozu. Wszyscy się zgadzamy, że Dick Muller jest wspaniałym człowiekiem. Właśnie dlatego stał się nam potrzebny. Ty też jesteś nam potrzebny, więc zamilknij wreszcie i patrz, gdzie idziesz. Wolnego teraz. Spokojnie. Spokojnie. Spokojnie. Co to za zwierzę tam na lewo. Przyspiesz kroku, Ned. Ale spokojnie. To jedyna metoda, synu. Spokojnie.

Rozdział ósmy

1

Nazajutrz rano, gdy znów się spotkali, obaj byli swobodniejsi. Rawlins, po przenocowaniu pod drucianą siatką snu w obozie, wyspany i wypoczęty, zastał Mullera przy wysokim pylonie na skraju wielkiego placu centralnego.

— Jak myślisz, co to jest? — zagaił Muller rozmowę, ledwie Rawlins przyszedł. — Stoi tu taki w każdym z tych ośmiu rogów placu. Od lat je obserwuję. One się obracają. Popatrz.

Wskazał jeden z boków pylonu. Podchodząc Rawlins zaczął odbierać z odległości dziesięciu metrów emanację Mullera. Jednak przemógł się i podszedł bliżej. Tak blisko nie był dnia poprzedniego, poza tą okropną chwilą, gdy Muller go pochwycił i przyciągnął do siebie.

— Widzisz to? — zapytał Muller stukając w pylon.

— Jakiś znak.

— Prawie sześć miesięcy zabrało mi wydrapanie tego. Używałem drzazgi kryształu z tamtej ściany tam. Poświęcałem na to co dzień godzinę albo i dwie godziny, aż został wyraźny znak na metalu. Potem obserwowałem. W ciągu jednego tutejszego roku znak przesuwa się raz wokoło. A więc te słupy się obracają. Niewidocznie, ale się obracają. Rodzaj kalendarza.

— Czy one… czy ty… czy ty kiedykolwiek…

— Mówisz coś od rzeczy, chłopcze.

— Przepraszam. — Rawlins cofnął się o parę kroków usiłując nie okazywać, że szkodzi mu bliskość Mullera. Był rozpłomieniony, wstrząśnięty. W odległości pięciu metrów już poczuł pewną ulgę, ale i tak, żeby tam wytrzymać, musiał sobie powtarzać, że znosi to coraz lepiej.

— O co pytałeś?

— Czy tylko ten pylon obserwujesz?

— Zrobiłem znaki na paru innych. Z pewnością obracają się wszystkie. Ich mechanizmu jednak nie znalazłem. Pod tym miastem jest jakiś fantastyczny mózg. Stary, ma miliony lat, a przecież nadal pracuje. Może to jest jakiś płynny metal, w którym krążą pierwiastki świadomości. To ten mózg obraca pylony, zawiaduje dostawami wody, czyści ulice.

— I zastawia pułapki.

— I zastawia pułapki — potwierdził Muller. — Ale to dla mnie niepojęte. Kiedy kopię tu i ówdzie pod brukiem, natrafiam tylko na glebę. Może wy, skurwysyny archeolodzy, zlokalizujecie mózg tego miasta. No? Są jakieś poszlaki?

— Chyba nie ma — odpowiedział Rawlins.

— Mówisz to z wahaniem.

— Bo nie wiem. Nie biorę udziału w żadnych pracach w obrębie labiryntu — Rawlins mimo woli uśmiechnął się niepewnie. Natychmiast tego pożałował i usłyszał upomnienie Boardmana na linii kontrolnej, że uśmiech niepewny z reguły zapowiada jakieś kłamstwo i lada chwila Muller może się połapać. — Przeważnie pracowałem na zewnątrz — wyjaśnił Mullerowi — prowadziłem operacje u wejścia. A później, kiedy wszedłem, skierowałem się prosto tutaj. Więc nie wiem, co inni dotychczas odkryli. Jeśli w ogóle coś odkryli.

— Czy oni zamierzają rozkopywać ulice? — zapytał Muller.

— Nie sądzę. My już tak często nie kopiemy. Mamy aparaturę badawczą, urządzenia sensoryczne i promienie sondujące. — Zachwycony własną improwizacją, prawił potoczyście dalej: — Archeologia kiedyś była niszczycielska, oczywiście. Żeby zbadać, co jest pod piramidą, musieliśmy piramidę rozbierać. Ale teraz do wielu prac możemy używać robotów. To jest nowa szkoła, rozumiesz, badanie gruntu bez rozkopywania go. W ten sposób zachowujemy pomniki przeszłości dla…

— Na jednej z planet Epsilon Indi — powiedział Muller — jakieś piętnaście lat temu grupa archeologów całkowicie rozebrała pradawny pawilon pogrzebowy niewiadomego pochodzenia i w żaden sposób nie dało się postawić tej budowli z powrotem, ponieważ nikt nie wiedział, na jakiej zasadzie została wzniesiona. Jakkolwiek próbowano ją złożyć, waliła się i to była ogromna strata. Przypadkiem widziałem jej ruiny w kilka miesięcy później. Naturalnie ty znasz tę sprawę.

Rawlins tej sprawy nie znał. Rumieniąc się powiedział:

— No, w każdej dziedzinie zawsze są jacyś partacze…

— Oby tylko nie było ich tutaj. Nie chcę żadnego zniszczenia w labiryncie. Co nie znaczy, żeby mieli duże szansę na to. Labirynt broni się sam zupełnie dobrze. — Muller niedbałym krokiem odszedł od pylonu.

Rawlins odczuwał coraz większą ulgę, w miarę jak odległość między nimi wzrastała, ale Boardman polecił mu pójść za Mullerem. Taktyka przełamywania nieufności Mullera obejmowała rozmyślne narażanie się na pole emocjonalne. Nie oglądając się Muller powiedział na pół do siebie:

— Klatki znowu zamknięte.

— Klatki?

— Popatrz… tam na tę ulicę.

Rawlins zobaczył wnękę w ścianie budynku. Prosto z bruku sterczało kilkanaście prętów z białego kamienia, zaginających się stopniowo i wbijających w ścianę na wysokości około czterech metrów. Tworzyły w ten sposób coś w rodzaju klatki. Drugą taką klatkę widział dalej na tej ulicy.

Muller powiedział:

— Ogółem jest ich dwadzieścia, rozmieszczonych symetrycznie na ulicach, które odchodzą od placu. Trzy razy, odkąd tu jestem, klatki się otworzyły. Pręty jakoś wsuwają się w bruk i znikają. Ostatnio, za trzecim razem, stwierdziłem to przedwczoraj w nocy. Nigdy nie widziałem samego otwierania się czy zamykania. Teraz też przegapiłem.

— Do czego według ciebie te klatki służyły? — zapytał Rawlins.

— Trzymano w nich niebezpieczne zwierzęta. Albo pojmanych wrogów, być może. Bo i po cóż są klatki?

— Ale jeśli otwierają się nadal.

— Miasto wciąż jeszcze dba o swoich mieszkańców. Do stref zewnętrznych wkroczyli wrogowie. Więc klatki czekają gotowe na wypadek, gdyby któryś z nich został pojmany.

— Mówisz o nas?

— Tak. O wrogach. — W oczach Mullera błysnęła nagle paranoidalna furia. Niepokojąco szybko po logicznym rozumowaniu nastąpił ten zimny wybuch. — Homo sapiens. Najbardziej bezlitosne, najgroźniejsze i najpodlejsze zwierzę w całym wszechświecie!

— Mówisz tak, jakbyś w to wierzył.

— Wierzę.

— Daj spokój — powiedział Rawlins. — Życie poświęciłeś dla dobra ludzkości. Niemożliwe, żebyś wierzył…

— Poświęciłem życie — rzekł Muller powoli — dla dobra Richarda Mullera.

Stanął przodem do Rawlinsa. Oddaleni byli od siebie o sześć czy siedem metrów, ale wydawało się, że emanacja jest prawie tak mocna, jak gdyby stali nos w nos.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Człowiek w labiryncie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Człowiek w labiryncie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Sheckley - Człowiek minimum
Robert Sheckley
Отзывы о книге «Człowiek w labiryncie»

Обсуждение, отзывы о книге «Człowiek w labiryncie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x