James White - Lekarz Dnia Sądu

Здесь есть возможность читать онлайн «James White - Lekarz Dnia Sądu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2005, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lekarz Dnia Sądu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lekarz Dnia Sądu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kapitan-chirurg Lioren należał do najlepszych oficerów Korpusu Kontroli. Jednak gdy trafił na planetę Cromsag, na której nastały czasy barbarzyńskich wojen, jedna jego decyzja przyniosła zgubę wszystkim mieszkańcom. Został uznany za winnego, ale odstąpiono od wymierzenia najsurowszej kary. Zdegradowanego funkcjonariusza skierowano na staż do Szpitala Kosmicznego. Tym razem jako adepta psychologii. Ósmy tom klasycznego cyklu SF.

Lekarz Dnia Sądu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lekarz Dnia Sądu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Z całym szacunkiem… — zaczął Lioren, ale O’Mara uciszył go gestem dłoni.

— To znaczy nie — powiedział ze złością. — Mniejsza zatem o uprzejmości. Dlaczego się nie zgadzasz?

— Ponieważ nie otrzymałem zgody na przekazanie nikomu tych informacji i uważam, że to bardzo ważne, aby nadal stosować się do życzeń pacjenta. Hellishomar jest coraz bardziej skłonny do udzielania ogólnych informacji o swoim świecie. Jeśli nadużyję jego zaufania już teraz, zapewne nie usłyszę niczego więcej. Jeśli zatem pan i Korpus zdobędziecie się na cierpliwość, uzyskamy jeszcze wiele danych. Inaczej nic z tego nie będzie.

O’Mara poczerwieniał na twarzy. Obawiając się wybuchu, Lioren dodał szybko:

— Przepraszam za swoje zachowanie i nieposłuszeństwo, jednak taka postawa została mi narzucona przez pacjenta, nie wynika zaś z braku szacunku. Wiem, że to nie w porządku wobec pana, bo pan też chce mu tylko pomóc. Chociaż na to nie zasłużyłem, chętnie przyjmę od pana każdą poradę czy sugestię.

Nieruchome spojrzenie O’Mary mocno peszyło Liorena. Miał wrażenie, że psycholog zagląda wprost do jego umysłu, co oczywiście byłoby bardzo niezwykłe, gdyż Ziemianie nie należeli do ras telepatycznych. Oblicze przełożonego nieco się rozjaśniło, ale nie było żadnej innej reakcji.

— Wcześniej, gdy wspominałem, że nie pojmuję ich zachowań, wspomniał pan, że to tylko przejściowe. Czy chce pan powiedzieć, że był jakiś precedens?

O’Mara wyglądał już całkiem normalnie i nawet się uśmiechnął.

— Było wiele precedensów, niemal tyle, ile jest ras w Federacji, ale znajdowałeś się za blisko, aby rzecz dojrzeć. Przyjrzyjmy się może rozwojowi osobniczemu w okresie między zapłodnieniem a narodzinami. Z oczywistych powodów będę odnosił się do przebiegu tego procesu u mojej rasy.

Naczelny psycholog złączył leżące na blacie dłonie i przybrał postawę wykładowcy.

— Wzrost zaczyna się w łonie, od etapu, który naśladuje rozwój ewolucyjny, chociaż oczywiście w nieporównywalnie krótszym przedziale czasowym. Płód jest na początku ślepym i pozbawionym kończyn stworzeniem wodnym, które unosi się w pierwotnym oceanie. W końcowej fazie rozwoju jest to mała, bezradna i bezrozumna replika istoty dorosłej, chociaż posiada mózg, który niebawem się rozwinie, dorastając do możliwości Rodzica. Na Ziemi droga od czteronożnego zwierzęcia lądowego do człowieka była bardzo długa i skomplikowana, a w tym czasie powstały istoty podobne do ludzi, ale o mniejszym potencjale.

— Rozumiem — powiedział Lioren. — Tak samo było na Tarli. Ale jakie to ma znaczenie dla sprawy?

— I na Ziemi, i na Tarli powstawały formy pośrednie istot inteligentnych i świadomych swego istnienia. Na Ziemi takim gatunkiem był neandertalczyk, po którym zjawił się bardziej agresywny człowiek z Cro-Magnon. Wyglądali podobnie, ale najważniejsze było to, co nie rzucało się w oczy. Ten drugi, chociaż z początku niewiele różnił się od zwierząt, dysponował czymś, co nazywamy nowym umysłem. Takim mózgiem, który pozwolił mu stworzyć cywilizację i zasiedlić nie tylko jeden świat, ale całą ich grupę. Można się zastanowić, co by się stało, gdyby próbowali podciągnąć do swojego poziomu mniej zdolnych kuzynów. Czy w ogóle mieliby szansę powodzenia? W późniejszych epokach zdarzały się u nas takie próby, zwykle nieudane, gdy tak zwane cywilizowane narody spotykały różne ludy prymitywne.

Lioren z początku nie rozumiał analogii, jednak nagle pojął, dokąd O’Mara go prowadzi.

— Jeśli wrócimy na chwilę do porównania z odtwarzającym koleje ewolucji rozwojem prenatalnym i przyjmiemy, że czas dorastania Groalterrich jest proporcjonalny do czasu ich życia, czy nie okaże się, że oni też przechodzą coś podobnego? Tyle że nie w życiu płodowym, ale po narodzinach. To by znaczyło, że Młody jest do czasu osiągnięcia dorosłości jakby innym gatunkiem. Istotą uważaną przez Rodziców za dziką i relatywnie mniej inteligentną, mniej wrażliwą. Niemniej te dzikusy pozostają kochanymi dziećmi.

O’Mara znowu się uśmiechnął.

— Inteligentni i wrażliwi Rodzice unikają Młodych jak tylko mogą, gdyż nawiązanie telepatycznego kontaktu z równie niedojrzałym umysłem byłoby zapewne przykre dla dorosłego osobnika. Może nie chcą też ryzykować zwichrowania młodych osobowości, zanim te nie dorosną do zaakceptowania nauk Rodziców. Byłoby to zachowanie typowe dla rodziców, którzy kochają swoje dzieci i bardzo się o nie troszczą.

Lioren spojrzał na Ziemianina wszystkimi oczami. Na próżno szukał słów podziwu i szacunku, które pasowałyby do tej okazji.

— To nie przypuszczenie — powiedział w końcu. — Wierzę, że opisał pan prawdziwy stan rzeczy. Ta informacja bardzo pomoże mi zrozumieć emocjonalne problemy Hellishomara. Jestem głęboko wdzięczny.

— Jest pewien sposób, w jaki mógłbyś mi się odwdzięczyć — zauważył O’Mara.

Lioren nie odpowiedział.

Psycholog pokręcił głową i spojrzał na drzwi.

— Zanim wyjdziesz, chcę przekazać ci jeszcze jedno. I podsunąć pytanie do zadania pacjentowi: kto wezwał pomoc medyczną i dlaczego? Nie skorzystano ze zwykłych kanałów łączności, wedle naszej wiedzy zaś telepatia nie działa na odległość większą niż kilkaset jardów. Ponadto gdy telepata próbuje nawiązać kontakt z istotą, która telepatii nie używa, zwykle wiąże się to z różnymi przykrymi doznaniami. Niemniej fakty są takie, jakie są. Kapitan Stillson, dowódca krążącego na orbicie statku kontaktowego, zameldował o dziwnym odczuciu. Tylko on jeden spośród całej załogi. Nabrał silnego przekonania, że na powierzchni planety zdarzyło się coś złego. Aż do tamtej chwili nikt nawet nie rozważał możliwości lądowania bez pozwolenia tubylców, Stillson jednak sprowadził statek dokładnie w miejscu, gdzie Hellishomar czekał na pomoc. Bezwłocznie zorganizował jego transport do Szpitala, czuł bowiem, że tak właśnie powinien postąpić. Twierdzi przy tym, że nie odczuwał w tym czasie żadnej płynącej z zewnątrz presji i sam podejmował wszystkie decyzje.

Lioren przyswajał sobie jeszcze nowe informacje i zastanawiał się, które z nich przekazać pacjentowi, gdy O’Mara znowu się odezwał.

— W związku z tym zastanawiam się, jakie są granice możliwości dorosłych Groalterrich — powiedział tak cicho, jakby mówił do siebie. — Czy nie jest tak, że skoro nie komunikują się ze swoimi Młodymi, aby im nie zaszkodzić, to i nas traktują podobnie, chociaż my sami uważamy się za bardzo cywilizowanych. Tak, to najpewniej jest powód, dla którego nas ignorują.

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Następne spotkanie z Hellishomarem było bardzo owocne, ale i szczególnie frustrujące. Pozwoliło na zdobycie wielu ciekawych, chociaż fragmentarycznych informacji o życiu i zachowaniu Młodych, informacji, którymi Lioren mógł podzielić się z innymi, jednak zdawało mu się, że wszystko to była rozmowa niejako „zamiast”. Owszem, Korpus miał być zadowolony z otrzymania takich danych, tyle że im dłużej rozmawiali, tym silniejsze było wrażenie omijania czegoś, unikania. Wreszcie, po trzech godzinach słuchania treści, które zaczynały się powtarzać, Lioren stracił cierpliwość.

— Hellishomarze, jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co powiedziałeś o swoim rodzinnym świecie. Chętnie jednak posłuchałbym też o tobie, tym bardziej że wydaje mi się, iż dla ciebie również byłby to ciekawszy temat.

Groalterri zamilkł.

Lioren zmusił się do cierpliwego oczekiwania i zastanowił nad właściwymi słowami zachęty. Zaczął mówić powoli, z długimi pauzami, aby obcy miał większą szansę wejść mu w słowo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lekarz Dnia Sądu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James White - The Escape Orbit
James White
James White - Jenseits des Todes
James White
James White - Chef de Cuisine
James White
James White - Radikaloperation
James White
James White - Major Operation
James White
James White - Hospital Station
James White
James White - Zawód - Wojownik
James White
James White - Sektor dwunasty
James White
James White - Statek szpitalny
James White
Отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu»

Обсуждение, отзывы о книге «Lekarz Dnia Sądu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x