Isaac Asimov - Agent Fundacji

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Agent Fundacji» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Agent Fundacji: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Agent Fundacji»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pięćset lat od założenia jej przez Hariego Seldona Pierwsza Fundacja jest największą potęgą w Galaktyce. Narządzonym twardą ręką przez burmistrz Branno monolicie pojawia się jednak rysa. Golan Trevize, członek Rady Wykonawczej na Terminusie, głosi pogląd, że zniszczona rzekomo Druga Fundacja nadal decyduje o losie Pierwszej. Tymczasem mentalista Stor Gendibal, jeden z trantorskich Mówców, podejrzewa istnienie organizacji kontrolującej z ukrycia obie Fundacje. Zarówno Trevize, jak i Gendibal wyruszają w przestrzeń, by dowieść swoich racji. Do ostatecznej rozgrywki, której stawką jest przyszłość Galaktyki, dochodzi w pobliżu rodzinnej planety Muła, tyle że do ścierających się sił dołącza jeszcze jedna…
Otrzymała nagrodę Hugo w 1983.
Nominowana do nagrody Nebula w 1982.

Agent Fundacji — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Agent Fundacji», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tak właśnie nam powiedziano.

— Roboty miały głęboko wpojone pewne zasady, zwane trzema prawami robotów, które zostały sformułowane w czasach prehistorycznych. Znane są różne wersje tych praw. W wersji klasycznej brzmią one tak: (1) Robot nie może wyrządzić krzywdy człowiekowi albo, przez powstrzymanie się od działania, dopuścić do tego, by człowiekowi stała się krzywda; (2) Robot musi słuchać poleceń dawanych mu przez człowieka, chyba że polecenia te stoją w sprzeczności z prawem pierwszym; (3) Robot musi chronić swe istnienie, o ile ochrona taka nie jest sprzeczna z prawami pierwszym lub drugim.

W miarę jak roboty stawały się coraz bardziej inteligentne i wszechstronne, interpretowały te prawa, szczególnie pierwsze, które było nadrzędne, coraz bardziej rozszerzające i przyjmowały rolę opiekunów ludzkości. Ta opieka coraz bardziej ciążyła ludziom, aż w końcu stała się nie do zniesienia.

Roboty były do gruntu dobre. Prace, które wykonywały, były całkowicie humanitarne i miały na celu dobro wszystkich ludzi, co w jakiś sposób sprawiało, iż było je jeszcze trudniej znieść.

Każdy postęp w dziedzinie robotyki pogarszał jeszcze tę sytuację. Stworzono roboty o zdolnościach telepatycznych, co oznaczało, że kontrolowały one nawet myśli ludzi.W rezultacie zachowania ludzi stały się jeszcze bardziej zależne od robotów.

Poza tym roboty coraz bardziej upodobniały się z wyglądu do ludzi, ale ich zachowania były typowe dla robotów, co sprawiało, że ich człekopodobny wygląd napawał ludzi wstrętem. No i oczywiście musiało to się wreszcie skończyć.

— Dlaczego „oczywiście”? — spytał Pelorat, który uważnie słuchał opowieści Doma.

— To logiczna konsekwencja tych trzech praw robotyki — rzekł Dom. — W końcu roboty tak się udoskonaliły, że nabrały wystarczająco dużo ludzkich cech, by zrozumieć, że ludzkość nie chce być pozbawiona, w imię swego własnego dobra, wszystkiego, co ludzkie. I tak, ostatecznie, roboty musiały uznać, że lepiej dla ludzi będzie, jeśli sami będą troszczyć się o siebie, nawet jeśli będą to robili niewłaściwie i nieskutecznie.

Dlatego, jak podaje nasza opowieść, to właśnie roboty stworzyły w jakiś sposób Wieczność i stały się Wiecznymi. Znalazły rzeczywistość, w której — jak uważały — ludzkość byłaby tak bezpieczna, jak to tylko możliwe. Była to rzeczywistość, w której ludzie byli jedynymi inteligentnymi istotami w Galaktyce. Potem, zrobiwszy, co mogły, aby zapewnić nam bezpieczeństwo i postępując zgodnie z pierwszym prawem robotyki w jego najgłębszym sensie, przestały z własnej woli funkcjonować. Od tamtej pory my, ludzie, rządzimy się i rozwijamy sami.

Przerwał. Popatrzył na Trevizego, potem na Pelorata i spytał:

— No i cóż, wierzycie w to?

Trevize wolno pokręcił głową. — Nie. W znanych mi, choćby ze słyszenia przekazach historycznych nie ma absolutnie nic takiego. A co ty na to, Janov?

— Są mity, które zdradzają do tego pewne podobieństwa.

— Daj spokój, Janov, są mity, w których — jeśli się je odpowiednio zinterpretuje — można znaleźć podobieństwo do wszystkiego, co ktoś z nas jest w stanie wymyślić. Mówię nie o mitach, ale o historii, o wiarygodnych przekazach.

— Ach tak! O ile mi wiadomo, nie ma takich przekazów.

— Nie dziwi mnie to — rzekł Dom. — Zanim roboty się wycofały, wiele grup ludzi wyruszyło skolonizować światy w głębi przestrzeni, aby żyć tam bez robotów, w poczuciu wolności. Pochodzili przeważnie z przeludnionej Ziemi, gdzie opór przeciw robotom miał długą historię. Na nowo założonych światach chcieli zapomnieć o upokorzeniach, których doznali znajdując się niczym bezradne dzieci pod opieką robotów. Unikali wszelkich wzmianek o tym i w końcu faktycznie zapomnieli.

— To nieprawdopodobne — rzekł Trevize.

Pelorat odwrócił się do niego. — Nies Golan. To wcale nie jest nieprawdopodobne. Każde społeczeństwo samo tworzy własną historię i stara się wymazać z niej pamięć o niezbyt chlubnych początkach albo zapominając o nich, albo zmyślając opowieści o herosach. Rząd Imperium starał się stłumić wszelką wiedzę o czasach przedimperialnych, aby w ten sposób otoczyć mistyczną aurą swoje panowanie i stworzyć wrażenie, że jest wieczne. Nie ma również prawie zupełnie przekazów z czasów przed wynalezieniem metod podróży przez nadprzestrzeń i sam wiesz, że dziś większość ludzi w ogóle nie wie, że istniała Ziemia.

— Musisz się na coś zdecydować, Janov — rzekł na to Trevize. — Jeśli cała Galaktyka zapomniała o robotach, to jakim cudem pamięć o nich przetrwała na Gai?

Bliss nagle wybuchnęła wesołym, sopranowym śmiechem. — My różnimy się od innych — powiedziała.

— Tak? — spytał Trevize. — W czym?

— Pozwól, Bliss, że ja to wyjaśnię — odezwał się Dom. — My jesteśmy inni. My, którzy w końcu dotarliśmy na Gaje (idąc w ślady tych, którzy wylądowali na Sayshell), byliśmy jedyną spośród wszystkich grup uchodźców uciekających przed dominacją robotów, która nauczyła się od robotów sztuki telepatii.

Bo to jest sztuka. Mózg ludzki posiada odpowiednie predyspozycje, ale muszą być one rozwinięte. Jest to bardzo delikatne i trudne zadanie. Potrzeba pracy wielu pokoleń, aby wykorzystać je w pełni, ale kiedy zrobi się początek, to potem idzie o wiele łatwiej. Pracujemy nad tym od ponad dwudziestu tysięcy lat i Gaja czuje, że jeszcze nie osiągnęliśmy pełni możliwości. Już dawno temu dzięki rozwojowi telepatii zdaliśmy sobie sprawę z możliwości stworzenia świadomości zbiorowej. Najpierw odnosiło się to tylko do ludzi, później również do zwierząt, jeszcze później do roślin, aż w końcu, zaledwie kilkaset lat temu, włączyliśmy do niej także nieożywioną materię planety.

No a ponieważ zawdzięczaliśmy to robotom, nie zapomnieliśmy o nich. Uważaliśmy je za naszych nauczycieli, a nie za niańki. Czuliśmy, że otworzyły nam drogę do czegoś, czego za nic nie chcielibyśmy się pozbawić. Dlatego wspominamy je z wdzięcznością.

— Ale tak jak niegdyś byliście ubezwłasnowolnieni przez roboty, tak teraz jesteście ubezwłasnowolnieni przez tę świadomość zbiorową — powiedział Trevize. — Czy teraz, tak jak przedtem, nie zatraciliście typowo ludzkich cech?

— To jest zupełnie inna sytuacja, Trev. To, co teraz robimy, robimy z własnego wyboru — z naszego własnego wyboru. To jest to, co się liczy. Świadomość zbiorowa nie została nam narzucona z zewnątrz, lecz została przez nas stworzona. Nigdy o tym nie zapominamy. A poza tym, jesteśmy inni także pod innym względem. Jesteśmy wyjątkiem w Galaktyce. Nie ma drugiego takiego świata jak” Gaja.

— Skąd macie taką pewność?

— Gdyby było inaczej, wiedzielibyśmy o tym, Trev. Zbiorową świadomość, taką jak nasza, wykrylibyśmy nawet gdyby znajdowała się na drugim końcu Galaktyki. Odkryliśmy, na przykład, zalążki takiej świadomości w Drugiej Fundacji, ale dopiero dwieście lat temu.

— W czasach Muła?

— Tak. Jednego z nas — rzekł Dom z ponurą miną. — Był nienormalny, inny niż my i opuścił Gaje. Byliśmy tak naiwni, że wydawało się nam, iż to niemożliwe. Dlatego nie podjęliśmy w porę odpowiednich kroków, aby go zatrzymać. Potem, kiedy zwróciliśmy uwagę na inne światy, uświadomiliśmy sobie, że istnieje coś, co nazywacie Drugą Fundacją i zostawiliśmy to im.

Trevize gapił się na niego tępym wzrokiem przez dobrych parę minut, a potem mruknął:

— Oto ile warte są nasze podręczniki historii! — Potrząsnął głową i powiedział głośniej: — Zachowaliście się chyba dość tchórzliwie, co? To wy ponosiliście za niego odpowiedzialność.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Agent Fundacji»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Agent Fundacji» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Agent Fundacji»

Обсуждение, отзывы о книге «Agent Fundacji» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x