• Пожаловаться

Robert Silverberg: W dół, do Ziemi

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: W dół, do Ziemi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1990, ISBN: 83-85202-01-3, издательство: Rebis, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg W dół, do Ziemi

W dół, do Ziemi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W dół, do Ziemi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świat Holmana to planeta eksploatowana przez wielkie korporacje. Do czasu, gdy okazuje się, że wykorzystywane do niewolniczej pracy tubylcze gatunki: nildory i sulidory są inteligentne. Na planetę zostaje nałożona kwarantanna, władza wraca do rąk tubylców. Gundersen, były pracownik korporacji, wraca na Świat Holmana gnany ciekawością i obsesją na punkcie miejscowej cywilizacji i religijnego obrządku ponownych narodzin. Spotyka wielu swoich dawnych przyjaciół i odkrywa wielką tajemnicę nildorów.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал W dół, do Ziemi? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

W dół, do Ziemi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W dół, do Ziemi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jazda sprawiała mu przyjemność. Zwierzęta szły wyciągniętym kłusem, co nie było jednak wyczerpujące dla pasażerów. Jakie to dobre stworzenia, te nildory — pomyślał Gundersen. Silne, uległe, inteligentne. Już prawie wyciągnął rękę, żeby pogłaskać swojego wierzchowca, ale uznał, że mogłoby to wydać się protekcjonalne. Przypomniał sobie, że przecież nildory to coś innego niż śmiesznie wyglądające słonie. Są istotami rozumnymi, dominującą formą życia na tej planecie — prawie ludźmi. I nie należy o tym zapominać.

Zbliżali się do hotelu. Na przedzie jedna z kobiet pokazywała, że coś dzieje się w krzakach. Jej mąż wzruszył ramionami i potrząsnął głową. Kiedy Gundersen zbliżył się do tego miejsca zobaczył, co zaniepokoiło turystów. Jakieś czarne kształty kuliły się pomiędzy drzewami, ciemne postacie poruszały się tu i tam. Były ledwie widoczne w ciemnościach. Dwie takie figury wynurzyły się z mroku i stanęły przy ścieżce. Były to krępe dwunożne stwory, mające blisko trzy metry wzrostu, obrośnięte gęstymi ciemnorudymi włosami. Ich mięsiste ogony poruszały się miarowo; wąskie, przykryte grubymi powiekami oczy spoglądały podejrzliwie na przybyszów. Przez zwisające ryje, długie jak u tapira, wydawały dźwięki podobne do prychania.

— Co to takiego? — spytała Gundersena jedna z kobiet.

— To sulidory. Drugorzędny gatunek. Pochodzą z Krainy Mgieł, mieszkańcy północy.

— Czy są niebezpieczne?

— Nie sądzę.

— Jeśli te zwierzęta żyją na północy, to skąd się tu wzięły — pragnął wiedzieć jej mąż.

Gundersen spytał o to swego „wierzchowca”.

— Pracują w hotelu — odrzekł nildor — jako chłopcy na posyłki i pomoce kuchenne.

Wydało mu się to dziwne, że nildory wykorzystują sulidory jako służbę w hotelu Ziemian. Nawet przed zrzeczeniem się przez Ziemian władzy na planecie sulidory nie były zatrudniane jako służba, no ale wtedy, oczywiście, było tu mnóstwo robotników.

Na wybrzeżu, przed nimi, znajdował się hotel. Lśniący, nakryty wielką kopułą, budynek nie wykazywał na zewnątrz śladów zniszczenia. Przedtem było to eleganckie miejsce wypoczynku przeznaczone wyłącznie dla urzędników na najwyższych stanowiskach w Kompanii. Gundersen spędził tu wiele szczęśliwych dni. Teraz, razem z Van Benekerem, pomagał turystom zsiadać. Przy wejściu do hotelu stały trzy sulidory; Van Beneker skinął na nie, by wyładowały bagaże z pojazdu.

Wewnątrz Gundersen dostrzegł od razu oznaki chylenia się budynku ku upadkowi. Tygrysi mech okalający kwietnik wzdłuż ściany hallu zaczynał wciskać się pomiędzy piękne czarne płyty pokrywające podłogę. Gdy wchodził, maleńkie, zębate paszczki mchu kłapnęły szczękami. Prawdopodobnie roboty utrzymujące porządek w hotelu, niegdyś zaprogramowane do ścinania mchu obrzeżającego grzędę kwiatową, z biegiem lat rozregulowały się i teraz mech zaczął opanowywać nawet wnętrze. A może roboty w ogóle wysiadły, a zastępujące je sulidory niedbale wypełniały swe obowiązki? Były też inne oznaki wskazujące na brak nadzoru.

— Portierzy wskażą państwu pokoje — poinformował Van Beneker. — Proszę zejść na dół na cocktaile, gdy będą państwo gotowi. Kolacja będzie podana za jakieś półtorej godziny.

Wielki jak wieża sulidor zaprowadził Gundersena na trzecie piętro do pokoju z widokiem na morze. Odruchowo chciał wręczyć dryblasowi monetę, ale ten popatrzył na niego tępo i nie przyjął. Wydawało się, że sulidor jest jakiś napięty, że tłumi wewnętrzne wrzenie. Ale była to pewnie imaginacja. W dawnych czasach, sulidory rzadko pojawiały się poza strefą mgieł i Gundersen nie czuł się z nimi swobodnie.

— Jak długo jesteś w tym hotelu? — spytał w języku nildorskim.

Sulidor jednak nie odpowiedział. Gundersen nie znał języka sulidorów, ale był przekonany, że każdy z nich mówi równie biegle po nildorsku, jak i po sulidorsku. Powtórzył pytanie wymawiając wyraźnie słowa. Sulidor podrapał się no skórze błyszczącymi pazurami i nic nie odparł. Przesunął się za Gundersenem, rozwidnił ścianę okienną, powłączał filtry powietrza i bez pośpiechu spokojnie wyszedł.

Gundersen skrzywił się. Szybko ściągnął ubranie i wszedł pod dmuchawę. Szybka wibracja usunęła pył i brud całodziennej podróży. Rozpakował się i włożył wieczorne ubranie. Nagle poczuł się bardzo zmęczony. To go zdziwiło — przecież był jeszcze młody, miał dopiero czterdzieści osiem lat i zwykle nie odczuwał trudów podróży. Skąd więc to zmęczenie? Teraz zdał sobie sprawę, jak mocno trzymał się w karbach przez ostatnie parę godzin, od chwili gdy powrócił na tę planetę. Sztywny, napięty — nie w pełni świadomy motywów swojego powrotu, niepewny przyjęcia, jakie go czeka, być może z poczuciem jakiejś winy — uginał się teraz pod ciężarem tej sytuacji.

Dotknął kontaktu i ściana zmieniła się w lustro. Tak, twarz miał ściągniętą, kości policzkowe, zawsze wydatne, teraz wręcz sterczały, wargi były zaciśnięte, a czoło poorane bruzdami. Zamknął oczy i starał się rozprężyć. Po chwili wyglądał lepiej. Pomyślał, że dobrze mu zrobi, jeśli się czegoś napije, zszedł więc do baru.

Nie było jeszcze nikogo. Przez otwarte żaluzje docierał do jego uszu huk załamujących się fal. Poczuł słony smak morza. Na skraju plaży osadzająca się sól utworzyła białą linię. Był przypływ, sterczały tylko czubki poszarpanych skał otaczających zatoczkę przeznaczoną do kąpieli. Gundersen patrzył w dal. Podczas ostatniego tutaj wieczoru, kiedy wydawano dla niego pożegnalne przyjęcie, też były na niebie trzy księżyce. Gdy hulanka skończyła się, on i Seena poszli popływać. Dotarli do niewidocznej za grzebieniami fal ławicy piasku, na której ledwie można było stać, a gdy wrócili na brzeg, nadzy i pokryci drobniutkimi kryształkami soli, kochali się na nadbrzeżnych skałach. Tulił ją, będąc przekonany, że to ostatni raz w życiu. A teraz był tu z powrotem…

Poczuł tak dotkliwe uczucie tęsknoty, że aż drgnął. Gundersen miał trzydzieści lat, kiedy przybył na Świat Holmana jako pomocnik agenta w punkcie handlowym. Miał czterdziestkę i był zarządcą okręgu, gdy wyjeżdżał. Teraz miał wrażenie, że pierwsze trzydzieści lat jego życia było tylko wstępem, przygotowaniem do owych dziesięciu, które przeżył na tym milczącym kontynencie, ograniczonym przez lody i mgły od północy i od południa, Oceanem Benjamini na wschodzie, a Morzem Piasku na zachodzie. Przez wspaniałe i prawdziwe dziesięć lat rządził połową świata, przynajmniej w czasie nieobecności głównego rezydenta. A mimo to, planeta ta strząsnęła go z siebie, jakby nigdy nie istniał… Gundersen odwrócił się od żaluzji i usiadł.

Pojawił się Van Beneker, wciąż w swym przepoconym i pomiętym ubraniu roboczym. Mruknął przyjaźnie do Gundersena i zaczął myszkować po barze.

— Jestem również barmanem, panie Gundersen. Czym mogę panu służyć?

— Jakiś alkohol — odparł. — Coś, co mi możesz polecić.

— Dożylnie czy doustnie?

— Wolę butelkę. Lubię smak.

— Rzecz gustu. Ja wolę dożylnie. To jest dopiero efekt, to dopiero smakuje.

Postawił przed Gundersenem pustą szklankę i podał mu flaszkę zawierającą trzy uncje ciemnoczerwonego płynu. Szkocki rum, produkt miejscowy — Gundersen nie pił go od ośmiu lat.

— To jeszcze zapas sprzed zrzeczenia się — wyjaśnił Van Beneker. — Niewiele tego zostało, ale wiem, że pan go właściwie oceni.

Sobie przystawił do lewego przedramienia ultradźwiękową tulejkę. Bzzz! i przez wąski ryjek alkohol popłynął wprost do żyły. Van Beneker skrzywił się w uśmiechu.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W dół, do Ziemi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W dół, do Ziemi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Bohdan Petecki: Operacja Wieczność
Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki: Tylko cisza
Tylko cisza
Bohdan Petecki
Robert Silverberg: Prądy czasu
Prądy czasu
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Tom O'Bedlam
Tom O'Bedlam
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Maski czasu
Maski czasu
Robert Silverberg
Anne-Lise Boge: Dziecko miłości
Dziecko miłości
Anne-Lise Boge
Отзывы о книге «W dół, do Ziemi»

Обсуждение, отзывы о книге «W dół, do Ziemi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.