Plan nie uwzględniał możliwości pojawienia się takiego dziwnego człowieka. Muł był mutantem, którego narodzin nie sposób było przewidzieć. Posiadał on dziwną i tajemniczą moc odkrywania ludzkich emocji i manipulowania nimi w sposób, który naginał poczynania wszystkich ludzi do jego woli. Z zadziwiającą szybkością stał się zdobywcą i twórcą imperium. W końcu podbił samą Fundację.
Nie zdołał jednak zapanować nad całą Galaktyką, gdyż w decydującej fazie podboju został powstrzymany przez mądrą i dzielną kobietę (Tu znowu pojawia się stary problem. Ojciec stale nalega na nią, aby nie chwaliła się, że jest wnuczką słynnej Bayty Darell. Wszyscy o tym wiedzą, a Bayta była chyba największą kobietą wszystkich czasów i sama, bez żadnej pomocy, powstrzymała Muła), a sposób, w jaki tego naprawdę dokonała, znany jest w szczegółach tylko nielicznym osobom. (To jest dobre! Jeśli będzie to musiała przeczytać przed całą klasą, ostatnie zdanie trzeba będzie wymówić tajemniczym tonem i wtedy na pewno ktoś zapyta, jaki to był naprawdę sposób, i wtedy, no i wtedy będzie musiała powiedzieć całą prawdę. Przecież ją zapytano, tak czy nie? W wyobraźni układała już sobie długie wyjaśnienie, które złoży z urażoną miną surowemu i dociekliwemu rodzicowi. ) Po pięciu latach panowania nad zajętym uprzednio obszarem nastąpiła kolejna zmiana i Muł z nieznanych powodów zarzucił plany dalszego podboju. Ostatnie pięć lat jego władania to okres absolutnych, lecz łagodnych rządów.
Niektórzy utrzymują, że zmiana w postępowaniu Muła była skutkiem interwencji Drugiej Fundacji. Jednakże nikt nigdy nie odkrył położenia tej Drugiej Fundacji. Nie wiadomo również dokładnie, na czym polega jej rola, tak więc na poparcie tej teorii nie ma żadnego dowodu.
Od śmierci Muła dzieli nas już całe pokolenie. Jak więc teraz, po okresie jego panowania, przedstawia się przyszłość? Muł wtargnął w Plan Seldona i wydawało się, że zniszczył go zupełnie, jednak gdy tylko umarł, Fundacja znowu powstała niczym ,,nowav z popiołów umierającej gwiazdy. (Ten zwrot sama wymyśliła. ) l znowu planeta Terminus jest centrum federacji polityczno-handlowej, prawie tak potężnej i bogatej jak jej poprzedniczka z czasów przed podbojem, a przy tym nawet bardziej demokratycznej i spokojnej.
Czy zostało to zaplanowane? Czy wspaniały projekt Seldona jest nadal realny? Czy za sześćset lat zostanie jednak stworzone Drugie Imperium Galaktyczne? Osobiście wierzę, że tak, gdyż (To jest bardzo istotna część. Panna Erkling zawsze gryzmoli swoim czerwonym ołówkiem uwagi w rodzaju: „To jest tylko opis. Gdzie twoja własna opinia? Pomyśl! Wyraź swoje zdanie! Przedstaw swoje uczucia!” Przedstaw swoje uczucia. Akurat! Co ona z tą swoją cierpką jak cytryna miną i ustami, które chyba nigdy w życiu nie złożyły się do uśmiechu, może wiedzieć o uczuciach… ) sytuacja polityczna nigdy nie była tak korzystna jak teraz. Stare imperium już od dawna nieistnieje, a panowanie Muła położyło kres poprzedzającej je epoce wojowniczych królestw. Większa część otaczających nas obszarów Galaktyki to cywilizowane i nastawione pokojowo państwa.
Co więcej, sprawy wewnątrz samej Fundacji mają się lepiej niż kiedykolwiek przedtem. Minęły bezpowrotnie czasy dziedzicznej władzy burmistrzów. Mamy teraz demokratyczne wybory. Nie istnieją już dysydenckie światy niepodległych Handlarzy, nie ma już niesprawiedliwości i zaburzeń, które towarzyszyły akumulacji wielkiego kapitału w rękach nielicznej grupy osób.
Nie ma zatem żadnego powodu, żeby obawiać się niepowodzenia, chyba że prawdą jest, iż Druga Fundacja przedstawia swym istnieniem niebezpieczeństwo. Ci, którzy tak myślą, nie mają żadnych dowodów na poparcie swej opinii i opierają się tylko na przesądach i niejasnych obawach. Myślę, że wiara w siebie, w swój naród i w wielki Plan Seldona powinna usunąć z naszych serc wszelkie wątpliwości i (Hmm. Było to strasznie napuszone, ale panna Erkling lubiła takie zakończenia) powiadam…” Na tym zakończyło się na razie wypracowanie na temat „Przyszłość Planu Seldona”, gdyż ktoś delikatnie zapukał do okna i kiedy Arkadia złapała z trudem równowagę na poręczy fotela, ujrzała za szybą uśmiechniętą twarz, której równe, symetryczne rysy interesująco podkreślała krótka, pionowa linia palca położonego na ustach.
Po chwili, koniecznej dla przyjęcia postawy zaskoczenia, Arkadia zeszła z fotela, podeszła do tapczanu stojącego pod szerokim oknem, w którym widniała zjawa, uklękła na nim i uważnie przyjrzała się niezwykłemu gościowi.
Uśmiech szybko znikł z twarzy mężczyzny. Trzymając się parapetu tak kurczowo, że aż zbielały mu palce, drugą ręką zaczął dawać jej znaki, że ma otworzyć okno. Arkadia posłuchała go bez słowa i przekręciła klamkę wpuszczając dolną część okna w otwór w murze. Do klimatyzowanego pokoju napłynęło świeże, wiosenne powietrze.
— Nie może pan wejść — powiedziała swobodnym tonem. — Wszystkie okna są ekranowane i dostępne tylko dla osób, które tu mieszkają. Jeśli spróbuje pan wejść, włączy się alarm — przerwała na chwilę, a potem dodała — głupio pan wygląda, balansując tak na tym występie pod oknem. Jeśli będzie pan nieostrożny, spadnie pan i skręci kark oraz zniszczy dużo cennych kwiatów.
— W takim razie — rzekł mężczyzna za oknem, który pomyślał to samo, inaczej wszakże umieszczając przymiotniki — może byś wyłączyła alarm i wpuściła mnie do środka?
— Nic z tego — odparła Arkadia. Prawdopodobnie chodzi panu o inny dom, boja nie należę do tych dziewcząt, które wpuszczają obcych mężczyzn do swoich… do swojej sypialni w środku nocy. — Kiedy to mówiła, jej oczy przybrały wyraz z trudem hamowanego gniewu, a w każdym razie starała się, żeby tak to wypadło.
Z twarzy intruza zniknęły resztki wesołości.
— To nie jest dom doktora Darella? — wyjąkał.
— Niby dlaczego mam panu odpowiedzieć?
— Och, na Galaktykę… Do widzenia…
— Jeśli pan zeskoczy, młody człowieku, to sama włączę alarm. (Była to zamierzona i, zdaniem Arkadii, wyrafinowana ironia, gdyż jej bystre oczy już dawno spostrzegły, że intruz był, dobrze po trzydziestce — całkiem stary, prawdę mówiąc). „Młody człowiek” milczał.
Potem rzekł sztywno:
— Słuchaj no, dziewczyno, jeśli nie chcesz mnie wpuścić i nie pozwalasz odejść, to co wobec tego mam zrobić?
Myślę, że może pan wejść. To dom doktora Darella. Teraz wyłączę alarm.
Młodzieniec popatrzył badawczo na okno, przełożył ostrożnie rękę przez parapet, podciągnął się i wskoczył do pokoju. Otrzepał ze złością spodnie na kolanach i podniósł głowę.
— Jesteś pewna, że twój honor i reputacja nie ucierpią, jeśli ktoś znajdzie mnie tutaj?
— Na pewno mniej niż pana, bo jak tylko usłyszę kroki za drzwiami, podniosę wrzask, że wdarł się pan tutaj siłą.
Tak? — spytał ironicznie. — A jak wyjaśnisz, że wyłączyłaś alarm?
— Phi! Całkiem prosto. Nie ma tu żadnego ekranu ani systemu alarmowego.
Spojrzał na nią ze smutkiem.
— A więc to była blaga? Ile masz lat, dziecko?
— Cóż za impertynenckie pytanie, młody człowieku! Nie przywykłam do tego, żeby nazywać mnie dzieckiem.
— Nie dziwi mnie to. Prawdopodobnie jesteś babką Muła w przebraniu. Nie masz nic przeciw temu, że oddalę się z tego pachnącego samosądem przyjęcia, gdzie mam występować jako główny aktor?
— Lepiej niech pan nie odchodzi, bo ojciec czeka na pana.
Przybysz znowu spojrzał na nią badawczo. Uniósł w górę jedną brew i spytał lekkim tonem:
Читать дальше