— Dlaczego? Chce ich pan jeszcze za coś ukarać?
— Wręcz przeciwnie — odparł zakłopotany Mavens. — Sprawa Manzoni była pierwszym głośnym procesem, w którym wyrok zależał od dowodów uzyskanych przez WormCam. I pomyliliśmy się. — Uśmiechnął się ze znużeniem. — Sprawdziłem. To właśnie jest najwspanialsze, prawda? WormCam to najlepsza na świecie maszyna sprawdzająca. Widzi pan, teraz przez WormCam możemy odczytać wiele typów informacji, w szczególności zawartość pamięci i dysków komputera. Sprawdziłem sprzęt, którego Kate Manzoni używała w czasie rzekomego przestępstwa. I w końcu odkryłem, że od początku mówiła prawdę.
— To znaczy?
— Że Hiram Patterson popełnił to przestępstwo, chociaż trudno będzie go skazać, nawet z użyciem WormCamu. I że to on wrobił panią Manzoni. — Pokręcił głową. — Znałem i podziwiałem kunszt dziennikarski Kate Manzoni na długo przed tą sprawą. Wspaniale ujawniła tę historię z Wormwoodem.
— To nie była pańska wina — odparł spokojnie David. — Wykonywał pan tylko swoją pracę.
— Pracę, którą spieprzyłem — rzucił szorstko Mavens. — Nie pierwszy raz. Ale ci, którzy zostali skrzywdzeni, to znaczy Bobby i Kate, zniknęli nam z oczu. Zresztą nie tylko oni.
— Ukrywają się przed WormCamem — mruknął David.
— Oczywiście. WormCam zmienia każdego…
To była prawda. Biznes rozkwitał. Przestępczość spadła do nieredukowalnego minimum występków, popełnianych przez ludzi psychicznie niezrównoważonych. Ostrożni politycy znaleźli w końcu sposoby działania w nowym świecie o szklanych ścianach, gdzie każdy ich ruch, teraz i w przeszłości, obserwowany był przez zatroskanych obywateli. Turystyka w czasie była trywialna, lecz nowa historia, oczyszczona z mitów i kłamstw — choć przez to nie mniej cudowna — z wolna trafiała do świadomości ludzkiej rasy. Narody, religie i korporacje przeszły już etap przepraszania siebie nawzajem. Religie, które przetrwały, odnowione i oczyszczone z zepsucia i chciwości, zaczynały — zdaniem Davida — wypełniać swoją prawdziwą misję, którą było poszukiwanie transcendencji.
Zmiany następowały na wszystkich poziomach. Nawet maniery uległy zmianom. Ludzie stali się trochę bardziej tolerancyjni wobec siebie, skłonni akceptować różnice i błędy, ponieważ każdy wiedział, że także jest obserwowany.
— Wie pan — mówił Mavens — to trochę tak, jakbyśmy dotąd stali w świetle reflektora na zaciemnionej scenie. A teraz zapaliły się światła i widzimy wszystko, aż po kulisy, czy się nam to podoba, czy nie. Pewnie słyszał pan o WGD? Wzajemnie Gwarantowany Dozór, konsekwencja faktu, że wszyscy noszą WormCamy i każdy obserwuje każdego. Nagle cały kraj pełen jest ostrożnych, uprzejmych i czujnych obywateli. Ale to może zaszkodzić. Niektórzy chyba dostają obsesji na punkcie obserwacji; nie chcą zrobić niczego, co wyróżni ich jako odbiegających od normy. To jakby żyć w wiosce opanowanej przez wścibskie plotkarki…
— Lecz z pewnością WormCam w sumie wyszedł nam na dobre. Na przykład Otwarte Niebo.
Otwarte Niebo było dawnym marzeniem prezydenta Eisenhowera, snem o międzynarodowej jawności. Jeszcze przed WormCamem próbowano zrealizować tę wizję z użyciem rozpoznania lotniczego, satelitów szpiegowskich i inspektorów uzbrojenia. Jednak możliwości tych środków były ograniczone: inspektorów można usunąć, wyrzutnie pocisków zamaskować siatkami.
— A teraz — stwierdził agent — w tym cudownym wormcamowym świecie obserwujemy ich i wiemy, że oni też nas obserwują. Niczego nie da się ukryć. Układy o ograniczeniu zbrojeń można weryfikować i nawet kilka zbrojnych konfliktów wpadło w impas, ponieważ obie strony wiedzą, co ci drudzy planują. Zresztą nie tylko to. Obywatele też nas obserwują. Na całej planecie…
Liczne reżimy dyktatorskie i represyjne zaczynały kolejno upadać. Wprawdzie kilka totalitarnych rządów usiłowało wykorzystać nową technologię jako narzędzie ucisku, lecz świadome zasypanie tych krajów WormCamami zagwarantowało w końcu otwartość i odpowiedzialność władzy. Była to kontynuacja działań takich grup jak Program Świadków, które przez dziesięciolecia dostarczały sprzęt wideo dla komitetów praw człowieka. Ich hasłem było: „Niech prawda walczy za nas”.
— Może pan wierzyć — rzekł Mavens — że Stany Zjednoczone wychodzą z tego obronną ręką. Najgorszy skandal, jaki ostatnio wybuchł, to odkrycie wormwoodowych bunkrów.
Żałosne, beznadziejne przedsięwzięcie — kilka wydrążonych gór i zaadaptowane kopalnie, przeznaczone na Dzień Wormwoodu jako schronienie dla bogatych i potężnych, a przynajmniej ich dzieci. Istnienie takich kryjówek podejrzewano od dawna, a kiedy je ujawniono, naukowcy szybko wykazali, że nie spełnią swojej funkcji. Budowniczowie, wyśmiani przez opinię publiczną, stali się nieszkodliwi.
— Jeśli się nad tym zastanowić — stwierdził agent — w dowolnej chwili w przeszłości można odkryć o wiele większe skandale. Stajemy się bardziej oczyszczeni. Niektórzy twierdzą, że może zbliżamy się do prawdziwego, jednomyślnego światowego rządu, a nawet utopii.
— Pan w to wierzy?
Mavens uśmiechnął się kwaśno.
— Ani przez moment. Mam przeczucie, że dokądkolwiek zmierzamy, gdziekolwiek prowadzi nas WormCam, przyszłość będzie o wiele dziwniejsza.
— Być może — zgodził się David. — Przeżyliśmy jedną z tych chwil, które całkowicie zmieniają perspektywę. Poprzednie pokolenie było pierwszym, które zobaczyło Ziemię z kosmosu. Nasze było pierwszym, które ujrzało całą prawdziwą historię i prawdę o nas samych. Wie pan, ja sam powinienem sobie z tym jakoś poradzić. — Uśmiechnął się z przymusem. — Może pan wierzyć katolikowi, agencie specjalny. Dorastałem, wierząc, że i tak jestem pod obserwacją czegoś w rodzaju WormCamu. Lecz tamten WormCam był wszystkowidzącym okiem Boga. Musimy się nauczyć żyć bez oszustw i bez wstydu. Tak, to dla nas trudne. Trudne dla mnie. Ale wydaje mi się, że dzięki WormCamowi każdy z nas jest trochę zdrowszy psychicznie.
Zadziwiające, że wszystko to wyniknęło z wynalezienia aparatu, który Hiram uważał ledwie za rodzaj inteligentniejszej kamery telewizyjnej. Ale teraz Hiram, ukryty gdzieś głęboko, jak zwykle tacy wynalazcy od czasów Frankensteina, był zagrożony zniszczeniem przez własny twór.
— Może za pokolenie czy dwa WormCam oczyści nas całkowicie — zamyślił się Mavens. — Ale nie każdy wytrzymuje takie odsłonięcie. Liczba samobójstw pozostała wysoka; byłby pan zdziwiony, wiedząc, jak wysoka. A wielu ludzi, tak jak Bobby, znika z rejestrów, ankiet, spisów ludności. Niektórzy nawet wycinają z ramion wykrywalne wszczepy. Widzimy ich, oczywiście, lecz nie potrafimy nadać im imienia. — Zerknął na Davida. — Sądzę, że do takiej grupy dołączył Bobby i obie kobiety. Nazywają się Uchodźcami. I tych ludzi musimy wyśledzić, jeśli chcemy go odnaleźć.
David zmarszczył czoło.
— Dokonał wyboru. Może jest szczęśliwy.
— Ucieka. W tej chwili nie ma żadnego wyboru.
— Jeśli go pan znajdzie, znajdzie pan też Kate. A wtedy będzie musiała poddać się wyrokowi.
Mavens pokręcił głową.
— Mogę zagwarantować, że do tego nie dojdzie. Mówiłem panu, mam dowody, że jest niewinna. Przygotowuję już materiały do apelacji. — Podniósł dysk z danymi i postukał nim o stół. — A więc? — zapytał. — Chce pan rzucić bratu linę ratunkową?
— A co właściwie miałbym zrobić?
— Potrafimy śledzić ludzi WormCamem, podążając za nimi — wyjaśnił Mavens. — Jest to niełatwe, pracochłonne, lecz możliwe. Ale takiego śledzącego można zmylić. Nie potrafimy też powiązać wormcamowego namiaru z żadnym zewnętrznym wskaźnikiem, nawet wszczepem. Zresztą wszczepy można wyciąć, wymienić, przeprogramować albo zniszczyć. Dlatego laboratoria FBI poszukiwały lepszej metody.
Читать дальше