• Пожаловаться

Robert Silverberg: Oblicza Wód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Oblicza Wód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1995, ISBN: 83-7150-026-2, издательство: Zysk i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Oblicza Wód

Oblicza Wód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oblicza Wód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Planeta Hydros jest w całości pokryta wodą. Można na niej zamieszkać, ale nie da się jej już potem opuścić, bowiem nie ma lądu, na którym mógłby lądować statek kosmiczny. Na sztucznej wyspie schronienie znalazła niewielka kolonia Ziemian, oraz osiedle rodzimych mieszkańców Hydros. Niesprzyjąjący zbieg okoliczności zmusza ludzi do wyprawy na fllotylli statków w poszukiwaniu półlegendarnnego lądu...

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Oblicza Wód? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Oblicza Wód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oblicza Wód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W takim razie do diabła z nim. Dobry sposób, aby się go pozbyć.

— Zatrzymać ciebie? — powiedział Lawler. — Nawet by mi to nie przyszło do głowy. Proszę bardzo, Nid. Jeżeli sądzisz, że będziesz tam szczęśliwy, idź. Idź. Dlaczego miałbym cię zatrzymywać? Jaka to teraz różnica?

Delagard uśmiechnął się.

— Dla ciebie może żadna. Ale dla mnie ogromna. Jestem cholernie zmęczony, doktorze. Miałem wielkie marzenia. Próbowałem raz jednego planu, raz drugiego i przez długi czas wszystko szło dobrze, a potem zjawiłem się tutaj i wszystko się rozpadło. Ja się rozpadłem. Cóż, pieprzę to. Teraz chcę odpocząć.

— To znaczy zabić się?

— To ty myślisz, że to to samo. Ja nie. Jestem zmęczony kapitanowaniem. Jestem zmęczony mówieniem ludziom, co mają robić, szczególnie kiedy widzę teraz, że tak naprawdę to sam nie wiem, co robię. Mam dosyć, doktorze. Odchodzę.

— Oczy Delagarda rozbłysły odnalezioną na nowo energią.

— Może po to odbyłem całą tę długą podróż, tylko dotychczas nie zdawałem sobie z tego sprawy? Może Oblicze wysłało Jolly'ego do domu, żeby przyprowadził nas wszystkich — tyle że zabrało to czterdzieści lat, a i tak przyszło nas tylko kilkoro. — Mówił teraz prawie beztrosko. — Na razie, doktorze, Sundiro. Miło było was poznać. Odwiedźcie mnie kiedyś.

Patrzyli, jak odchodził.

— A więc teraz tylko ja i ty, mała — powiedział do niej Lawler. Roześmiali się. Cóż mogli zrobić?

Nadeszła noc. Płomienna noc komet i cudów, migocących świateł w stu różnych skrzących się kolorach. Gdy nadeszła ciemność, Lawler i Sundira pozostali na pokładzie, siedząc cicho przy maszcie i niewiele mówiąc do siebie. On czuł się oszołomiony, wypalony przez wydarzenia tego dnia. Ona milczała, wyczerpana.

Eksplozje kolorów nad głowami. Świętuje nowe podboje, pomyślał Lawler. Miał wrażenie, że niebo skrzy się kolorami jego dawnych współtowarzyszy. Ten wielki rozbryzg burzliwego błękitu — czy to Delagard? A ten ciepły, bursztynowy blask — Quillan? Czyż ten szkarłatny słup może być Kinversonem, a ta plama stopionego złota nad horyzontem — Pilyą Braun? Felk… Tharp… Neyana… Gharkid…

Wydawało się, że są na wyciągnięcie ręki, każdy z nich. Niebo kipiało promiennymi barwami. Lawler nasłuchiwał ich głosów, lecz nie był w stanie ich usłyszeć. Do jego uszu dobiegała jedynie kakofonia dźwięków.

Na ciemniejącym horyzoncie, po drugiej stronie cieśniny, nie słabła gorączkowa aktywność wyspy: rośliny kiełkowały, wiły się, trzepotały na tle nieba, wysyłały w górę strumienie świetlistej energii. Fale światła wznosiły się ku niebiosom. Tam nigdy nie zapadał spokój. Lawler i Sundira siedzieli do późnej nocy, obserwując pokaz, aż w końcu on podniósł się i powiedział: — Czy nie jesteś głodna?

— Ani trochę.

— Ja też nie. W takim razie chodźmy spać.

— Dobrze.

Podała mu rękę, a on pomógł jej wstać. Przez chwilę stali blisko siebie przy burcie, przyglądając się wyspie za cieśniną.

— Czy czujesz jakieś przyciąganie? — zapytała.

— Tak. Myślę, że ono zawsze tam jest — tylko wyczekuje na stosowną chwilę. Czeka na odpowiedni moment, aby nas zaskoczyć.

— Ja też je odczuwam. Nie jest takie silne jak przedtem, ale wiem, że to tylko podstęp. Przez cały czas muszę kontrolować mój umysł.

— Zastanawiam się, dlaczego to właśnie my zdołaliśmy się temu oprzeć — powiedział Lawler. — Czy jesteśmy silniejsi i zdrowsi od innych, bardziej predestynowani do życia własnym życiem? Czy też tak wyalienowani ze społeczeństwa, że nie potrafimy poddać się i wtopić w ten zbiorowy umysł.

— Czy naprawdę czułeś się tak wyobcowany, kiedy mieszkałeś na Sorve, Val?

Zastanowił się.

— Może „wyobcowany” to zbyt mocne słowo. Stanowiłem część społeczności Sorve, a ona stanowiła część mnie. Jednak nie byłem jej częścią w taki sposób jak większość pozostałych. Zawsze stałem trochę na uboczu.

— Podobnie było ze mną na Khamsilaine. Myślę, że nigdy nie miałam poczucia przynależności do tamtejszej społeczności.

— Ja też nie.

— Nigdy nawet nie chciałam przynależeć. Niektórzy chcą, tylko im się to nie udaje. Gabe Kinverson był takim samotnikiem jak my. Może nawet większym. Nagle nadszedł czas, kiedy zapragnął zmiany. I proszę, mieszka na Obliczu. Przyprawia mnie o drżenie myśl, że poddam się i połączę z jakimś obcym mózgiem.

— Nigdy nie rozumiałem tego człowieka — powiedział Lawler.

— Ani ja. Próbowałam. Jednak zawsze był zamknięty w sobie. Nawet w łóżku.

— Nie chcę o tym słuchać.

— Przepraszam.

— W porządku.

Przytuliła się mocniej do niego.

— Tylko my dwoje — powiedziała. — Wyrzuceni na mieliznę na końcu świata, całkiem sami na opuszczonym okręcie. To bardzo romantyczne, niezależnie od tego, jak długo wytrwamy. Co zrobimy, Val?

— Zejdziemy na dół i będziemy się kochać jak szaleni. Dzisiaj możemy skorzystać z wielkiej koi w kajucie Delagarda.

— A potem?

— Potem porozmawiamy o tym, co potem — powiedział Lawler.

9

Obudził się tuż przed świtem. Sundira spała spokojnie, z twarzą gładką i beztroską jak dziecko. Wyśliznął się z kajuty i wyszedł na pokład. Słońce wschodziło; oślepiający pokaz kolorów, emitowanych stale przez Oblicze, wydawał się tego ranka nieco stłumiony i o wiele mniej widowiskowy. Częścią swego umysłu nadal czuł przyciąganie Oblicza, ale teraz było ono zaledwie cichym tykaniem zegara.

Na brzegu Lawler widział sylwetki swoich dawnych towarzyszy.

Obserwował ich. Nawet z tej odległości poznawał ich bez trudu: górujący nad wszystkimi Kinverson, mały Tharp, krępy Delagard i krzywonogi Felk. Sama skóra i kości — ojciec Quillan. Gharkid, o skórze ciemniejszej niż inni i lekki jak piórko. Oraz trzy kobiety: piersiasta Lis, krępa i barczysta Neyana oraz gibka, przystojna Pilya. Co robili? Brodzili wzdłuż brzegu? Nie, nie, wchodzili do wody, kierowali się w tę stronę, wracali na okręt. Wszyscy. Spokojnie i bez wysiłku płynęli przez płytką zatokę w stronę „Królowej Hydros”.

Lawler zadrżał ze strachu. Wyglądało to jak procesja umarłych, nadchodzących do niego przez fale.

Zszedł na dół i obudził Sundirę.

— Wracają — powiedział jej.

— Co? Kto? Och. Och.

— Cała banda. Płyną tutaj.

Pokiwała głową, jakby bez zdziwienia mogła przyjąć do wiadomości, że fizyczne powłoki dawnych towarzyszy wracały, porzuciwszy tę niepojętą istotę, która pochłonęła ich dusze. Może jeszcze całkiem nie oprzytomniała, pomyślał Lawler. Jednak Sundira wstała z koi i wyszła z nim na pokład. Wokół okrętu, tuż przy burcie, unosiły się na wodzie ludzkie postacie. Lawler wyjrzał do nich.

— Czego chcecie? — zawołał.

— Zrzuć nam drabinkę — odpowiedziała postać Kinversona głosem, który zdecydowanie był głosem Kinversona. — Wchodzimy na pokład.

— Mój Boże — powiedział Lawler szeptem. Z przerażeniem spojrzał na Sundirę.

— Zrób to — powiedziała mu.

— Przecież kiedy wejdą na pokład…

— Jakie to ma znaczenie? Gdyby Oblicze chciało zwrócić na nas całą swą moc, zapewne i tak bylibyśmy bezsilni. Jeśli chcą wejść na pokład, niech wejdą. Nie mamy wiele do stracenia, prawda?

Wzruszywszy ramionami Lawler zrzucił drabinkę. Kinverson pierwszy wdrapał się na pokład, po nim Delagard, Pilya, Tharp. Za nimi reszta. Wszyscy byli nadzy. Stanęli cichą grupką. Nie było w nich siły witalnej; zachowywali się jak lunatycy, jak duchy. Oni są duchami, stwierdził Lawler.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oblicza Wód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oblicza Wód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Joanna Chmielewska: Zbieg Okoliczności
Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Robert Silverberg: Czas przemian
Czas przemian
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Góry Majipooru
Góry Majipooru
Robert Silverberg
Robert Silverberg: The Face of the Waters
The Face of the Waters
Robert Silverberg
Ben Bova: Saturn
Saturn
Ben Bova
Robert Silverberg: Über den Wassern
Über den Wassern
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Oblicza Wód»

Обсуждение, отзывы о книге «Oblicza Wód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.