• Пожаловаться

Robert Silverberg: Rodzimy się z umarłymi

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Rodzimy się z umarłymi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1993, ISBN: 83-85696-52-0, издательство: Rebis, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Rodzimy się z umarłymi

Rodzimy się z umarłymi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rodzimy się z umarłymi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Silverberg jest jednym z najczęściej nagradzanych współczesnych pisarzy science fiction. Umiejętnie łączy w swojej twórczości motywy fantastyczne z filozoficznymi. W prezentowanej powieści wykorzystuje wątki religijne z „Apokalipsy św. Jana”. Książka składa się z trzech części. W pierwszej przedstawia historię głęboko zakochanego męża, który poszukuje kontaktu ze swoją zmarłą, a zarazem ożywioną żoną. Część druga to historia Tomasza Proroka, głoszącego nadejście końca świata. Wątek trzeci stanowią losy Martina Ballingera, genialnego artysty, który ponownie odkrywa swe zdolności poprzez konfrontację ze śmiercią.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Rodzimy się z umarłymi? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Rodzimy się z umarłymi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rodzimy się z umarłymi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wstał i podszedł do okna. Stał plecami do Kleina, wpatrując się w ostre światła Los Angeles. Dom z drewna tropikalnego i szkła stał wsparty na podporach na skraju Benedict Canyon tuż poniżej Mulholland. Widok obejmował wszystko od Hollywood po Santa Monica.

— Jest pięć takich wież w Bombaju — ciągnął Jijibhoi. — Położone są na Wzgórzu Malabarskim, z którego widać Mojrze Arabskie. Mają setki lat. Są okrągłe. Mają po kilkaset ! stóp w obwodzie. Otoczone są murem wysokim na dwadzieścia lub trzydzieści stóp. Kiedy umiera pars… Wiedziałeś j coś o tym?

— Niewiele. Chciałbym wiedzieć więcej.

— Kiedy umiera pars, odnosi się go do wieży na żelaznych marach. Żałobnicy idą za nim w procesji parami, każda para trzyma białą chustę. To piękna scena. W kamiennym murze jest brama, przez którą przechodzą tylko ludzie niosący mary wraz ze swym ciężarem. Nikt poza nimi nie może wejść do wieży. W środku znajduje się duży, okrągły postument wyłożony kamiennymi płytami, na nim zaś rozmieszczone są zagłębienia w trzech rzędach. W zagłębieniach rzędu zewnętrznego składa się ciała mężczyzn, w następnym rzędzie kobiet, a w rzędzie najbliżej środka kręgu — dzieci. Z wysokich palm w ogrodach otaczających wieże zrywają się sępy. Po godzinie lub dwóch pozostają jedynie kości. Później nagi, wysuszony przez słońce szkielet wrzucony zostaje do wnętrza wieży. Bogaci i biedni rozpadają się w proch razem.

— Czy wszystkie pogrzeby parsów odbywają się w ten sposób?

— Nie, wcale nie — powiedział Jijibhoi z uśmiechem. — Wszystkie stare tradycje obecnie zanikają. Czy nie wiedziałeś o tym? Nasza młodzież opowiada się za kremacją czy nawet zwykłym pochówkiem. A jednak jeszcze wielu spośród nas dostrzega piękno tego zwyczaju.

— Piękno?

— Chowanie zmarłych w ziemi — wyjaśniła żona Jijibhoia spokojnym głosem — w tropikalnych krajach, gdzie istnieje wiele zakaźnych chorób, wydaje się nam niezbyt higieniczne. Spalenie ciała oznacza zmarnowanie jego substancji. Oddanie ciał zmarłych głodnym ptakom szybko, czysto i bez zamieszania jest dla nas formą uczczenia oszczędności natury. Zmieszanie się czyichś kości we wspólnym dole z kośćmi innych członków społeczności jest dla nas ostatecznym wyrazem demokracji.

— A sępy nie roznoszą chorób żywiąc się ciałami…

— Nigdy — powiedział Jijibhoi zdecydowanie. — Ani nie zapadają na nasze choroby.

— I rozumiem, że wy oboje zamierzacie… — Klein przerwał skonsternowany, odkaszlnął i uśmiechnął się słabo. — Widzicie, co to wasze radioaktywne curry zrobiło z moim dobrym wychowaniem? Przepraszam. Siedzę tutaj jako wasz gość za stołem i wypytuję, co zamierzacie zrobiło ze swoim pogrzebem!

— Drogi przyjacielu — zaśmiał się Jijibhoi — śmierć dla nas to nic strasznego. To jest, chyba nie trzeba tego podkreślać, zjawisko naturalne. Przez pewien czas jesteśmy tutaj, a później odchodzimy. Kiedy przyjdzie pora, ja i moja żona udamy się do Wież Milczenia.

— Lepiej tam niż do Zimnych Miast! Znacznie lepiej! — dodała jego żona ostro.

Klein jeszcze nigdy nie widział u niej takiej gwałtowności.

Jijibhoi odwrócił się od okna i spojrzał na nią gniewnie. Tego też Klein jeszcze nigdy nie widział. Wydawało się, że ta delikatna pajęczyna wyszukanej grzeczności, jaką on i tych dwoje snuło przez cały wieczór, zaczęła się nagle rwać, a nawet stosunki pomiędzy Jijibhoiem i jego żoną stały się napięte. Podniecony i rozdygotany Jijibhoi zaczął zbierać puste naczynia i po dłuższym, kłopotliwym milczeniu powiedział:

— Ona nie chciała cię urazić.

— Dlaczego miałbym się czuć urażony?

— Osoba, którą kochasz, wybrała Zimne Miasto. Mogłeś zrozumieć, że była to krytyka pod jej adresem.

Klein wzruszył ramionami.

— Przecież ma prawo mieć swoje poglądy na temat ożywiania. Zastanawiam się tylko… — przerwał, wahając się czy może być aż tak dociekliwy.

— Tak?

— Nieważne.

— Proszę… Przecież jesteśmy przyjaciółmi.

— Zastanawiałem się — powiedział Klein powoli — - czy nie jest ci trudno spędzać cały czas ze zmarłymi, badając ich, poznając ich sposoby postępowania, poświęcając im całą swoją karierę w sytuacji, kiedy twoja żona wyraźnie pogardza Zimnymi Miastami i wszystkim, co z nimi związane.

Jeżeli twoja praca jest dla niej odrażająca, nie możesz dzielić się z nią problemami.

— Och — powiedział Jijibhoi i widać było, że jego napięcie wyraźnie zanika. — Jeżeli o to chodzi, to ja mam chyba Jeszcze mniej zachwytu wobec całego procesu ożywiania niż ona.

— Naprawdę? — Tego Klein nigdy nie podejrzewał. — Odpycha cię to? Dlaczego zatem zajmujesz się tym tak Intensywnie?

— Co? Czy uważasz, że należy lubić badany temat? — Jijibhoi wyglądał na szczerze ubawionego. — Wydaje mi się, że jesteś z pochodzenia Żydem, a jednak swoją pracę doktorską poświęciłeś wczesnemu okresowi Trzeciej Rzeszy, prawda?

— Touche! — przyznał Klein.

— Jako socjolog uważam subkulturę zmarłych za fascynującą — kontynuował Jijibhoi. — To niezmierne szczęście, kiedy pojawia się w trakcie kariery zupełnie nowy aspekt ludzkiej egzystencji. Dla mnie nie ma bogatszego materiału badawczego. A jednak nie mam najmniejszego zamiaru zdecydować się na ożywienie. Dla mnie i dla mojej żony przeznaczone są Wieże Milczenia, gorące słońce, sępy i koniec, finis, ostatnia stacja.

— Nie wiedziałem, że ty to tak odbierasz. Myślę, że gdybym wiedział więcej o teologii parsów, zrozumiałbym…

— Nie. Jeszcze nie rozumiesz. Nasze zastrzeżenia nie mają teologicznego podłoża. Po prostu mamy życzenie, kaprys, by nie kontynuować życia poza wyznaczony termin. Mam również poważne zastrzeżenia co do wpływu ożywiania na nasze społeczeństwo. Odczuwam poważne zaniepokojenie obecnością zmarłych wśród nas. Obawiam się ich prywatnie, podobnie jak i kultury, którą tworzą. Czuję nawet odrazę… — Jijibhoi zawahał się. — Może użyłem zbyt mocnego słowa. Przepraszam, ale widzisz, jak skomplikowana jest moja postawa wobec tego zjawiska. To mieszanina fascynacji i odrazy. Istnieję w ciągłym napięciu między dwoma biegunami. Ale dlaczego mówię ci to wszystko? Jeżeli cię to nie denerwuje, to pewnie nudzi. Pomówmy o twojej wyprawie na Zanzibar.

— Cóż można powiedzieć. Pojechałem. Czekałem kilka tygodni, zanim się pojawiła, ale nie mogłem się z nią spotkać i wróciłem do domu. Mimo tej całej wyprawy w ogóle jej nie widziałem.

— Co za rozczarowanie!

— Była w swoim pokoju. Nie pozwolili mi pójść do niej.

— Nie pozwolili?

— Jej towarzystwo. Była w towarzystwie czworga innych zmarłych. Była tam kobieta i trzech mężczyzn. Mieszkała w jednym pokoju z tym archeologiem Zachariasem. To on właśnie uniemożliwił mi spotkanie z nią i zrobił to bardzo sprytnie. Zachowywał się tak, jakby był jej właścicielem. Może i tak jest. Co możesz mi o tym powiedzieć, Framji? Czy zmarli zawierają związki małżeńskie? Czy Zacharias to jej nowy mąż?

— To bardzo wątpliwe. Pojęcia „żona” i „mąż” nie są używane wśród zmarłych. Nawiązują stosunki wzajemne, ale nie łączą się w pary. Tworzą zamiast tego grupy pseudorodzinne składające się z trzech, czterech, a nawet więcej osób, które…

— Czy chcesz powiedzieć, że jej czworo towarzyszy, którzy byli na Zanzibarze, to jej kochankowie?

Jijibhoi wykonał wiele mówiący gest.

— Któż może wiedzieć? Jeżeli masz na myśli znaczenie czysto fizyczne, to wątpię, ale nigdy nie można być pewnym. Wydaje się, że Zacharias jest jej specjalnym towarzyszem. Pozostali mogą również należeć do jej pseudorodziny, może nie wszyscy, a może żadne z nich. Mam podstawy, by twierdzić, że w pewnych sytuacjach każdy zmarły może powołać się na związki rodzinne z innymi. Któż może to wiedzieć? Widzimy postępowanie tych istot, jakbyśmy obserwowali je przez przydymione szkło. Niejasno.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rodzimy się z umarłymi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rodzimy się z umarłymi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Silverberg: Człowiek w labiryncie
Człowiek w labiryncie
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Tom O'Bedlam
Tom O'Bedlam
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Maski czasu
Maski czasu
Robert Silverberg
Philip Pullman: Magiczny Nóż
Magiczny Nóż
Philip Pullman
Robert Silverberg: Druga fala
Druga fala
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Rodzimy się z umarłymi»

Обсуждение, отзывы о книге «Rodzimy się z umarłymi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.