Orson Card - Glizdawce

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Glizdawce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Glizdawce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Glizdawce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czekał 7000 lat, by pokonać ludzkość.
Przyszła na świat, by przynieść wybawienie lub całkowitą zagładę…
Znakomita powieść wielokrotnego laureata nagród Hugo i Nebula, dorównująca napięciem i pomysłowością
a głębią i skomplikowaniem
.
Tym razem rzecz dzieje się na planecie Imaculata, skolonizowanej przez człowieka setki pokoleń wcześniej. Cywilizacja ludzka jest jednak w ciągłym zagrożeniu. Zgodnie z przepowiednią ratunek lub ostateczną zagładę ma przynieść pracowita potomkini Kapitana Statku.

Glizdawce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Glizdawce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Opowiadała o powstających na zboczach królestwach ludzi, które zdobywały potęgę i padały. Niektóre zajmowały obszar na trzy kilometry szeroki, na pięćdziesiąt metrów wchodzący w głąb góry i na dwadzieścia metrów wysoki, a jednak z własnym dialektem, armią i kulturą.

— Ale za nimi, w najgłębszych grotach, w całkowitej ciemności, żyją geblingi. Dziesięć milionów geblingów, więcej niż połowa wszystkich zamieszkujących cały ten świat. Podczas gdy ludzie, dwelfy i gaunty prowadzą wojny i knują intrygi na powierzchni Stopy Niebios, my trzymamy jej serce. Kiedy inni budują mury i ściany, by nikt nie mógł się przez nie przedostać, geblingi docierają wszędzie, ponieważ my znamy wszystkie ukryte drogi.

— Czy nie rządzicie także na powierzchni? — zapytała Patience.

— Gdy chcemy — odpowiedziała z uśmiechem Reck. — Kiedy uznajemy, że należy rządzić, to rządzimy. Każdy tutaj to wie. Nie musimy powoływać żadnych urzędów.

Patience nie czuła żadnego uniesienia na widok góry. Gdzieś pod szczytem, wiedząc, że ona zbliża się, czekał na nią on, gotowy na jej przyjęcie. Zaczęła marzyć, by zawrócić łódź, popłynąć w dół strumienia i nigdy już nie myśleć o Spękanej Skale czy o heptarchii, w ogóle już nie myśleć o niczym. Coraz częściej nawiedzały ją sny. Budziła się w nocy zlana potem, drżąca od pożądań, które rządziły jej snem.

Pewnej nocy wstała i wyszła z kabiny. Ruin miał wachtę, ale przeszła tak szybko, że nawet jej nie zauważył. Wpatrywał się w światła góry, gasnące o tak późnej porze jedno po drugim. Podeszła do rufy i usiadła, opierając się o stos zwiniętej liny. River spał w swym słoju, łagodnie kołysany falą. Było zimno, ale to jej odpowiadało, niewygoda odwracała uwagę od wezwania płynącego ze Spękanej Skały.

Sama nie wiedziała, kiedy usnęła, ale gdy otworzyła oczy, Ruina już nie było. Widocznie kto inny objął wachtę. Na kogo wypadała kolej? Niebo było jeszcze całkiem ciemne. Sken? Will?

Usłyszała plusk wody tuż przy łodzi. Natychmiast stała się czujna. Sporo słyszała na temat piratów napadających łodzie na Żurawiej Wodzie, chociaż nigdy nie atakowali tak blisko Stopy Niebios. Ale, oczywiście, było to możliwe. Bezszelestnie wyciągnęła dmuchawę do strzałek i zajęła dogodną pozycję. Znowu usłyszała plusk wody i jakaś dłoń sięgnęła do burty. Potem pojawiła się druga ręka, a łódź przechyliła się lekko jakby pod ciężarem dużego mężczyzny.

Patience rozluźniła się nieco. Znała te dłonie, tylko jeden mężczyzna był taki duży. Will powoli podciągnął się do pasa ponad burtę. Potem przerzucił nogi, stanął i ruszył w stronę rufy. Był nagi. Patience, nieustannie podniecona z powodu nawiedzających ją bez przerwy erotycznych snów, nie mogła powstrzymać westchnienia.

W jednej chwili zamarł. Patience zawstydziła się swoim brakiem opanowania. Will nie okazał zażenowania własną nagością. Zobaczył ją, potrząsnął głową, zrobił jeszcze kilka kroków w jej stronę, po czym zawrócił do kabiny, gdzie leżało jego ubranie.

W świetle księżyca Patience wyraźnie zobaczyła szeroką, białą bliznę, w kształcie pomarszczonego krzyża, biegnącego od pępka do jego męskości i od jednego do drugiego biodra. Po szerokości blizny widać było, że rana musiała być bardzo dawna, może jeszcze z czasów dzieciństwa. Ale i tak jej widok był dla Patience wstrząsem. Tylko jedna sekta znaczyła się znakiem krzyża na zakrytych częściach ciała. Był Czuwającym.

Nie próbował tego ukrywać. Patrzył jej prosto w twarz, kiedy wciągał najpierw koszulę, a potem spodnie. Z jego włosów wciąż kapała woda. Skarpetki i buty zostawił na pokładzie. Zrobił dwa kroki i stanął tuż przed nią, z jej perspektywy wysoki jak Stopa Niebios. A potem nagle już siedział koło niej i patrzył jej w oczy.

— Czuwający był kiedyś moim panem — powiedział cicho.

Nie wiedziała dlaczego, ale teraz trochę się go bała. Kiedy służyła jeszcze Orucowi, na równi z królem traktowała Czuwających jako potencjalne niebezpieczeństwo, ponieważ w ogóle nie obchodziło ich prawo lub rząd, a kiedy przemawiali, każde słowo brzmiało jak „rewolucja”. Ich oczy płonęły odwagą szaleńców. Byli niebezpieczni, gdyż zwykli ludzie wierzyli, że posiadają specjalną moc od Boga, i dlatego odwiedzali Czuwających w ich pustelniach, przynosząc jedzenie, ubranie, a przede wszystkim chętną uwagę.

Teraz nie ryzykowała niczym. Czuwający pokładali w niej taką wiarę, że nikt nie mógł zagrażać jej mniej.

Ale bała się.

— Czuwający nie piętnują swych niewolników — powiedziała. — Przynajmniej nie robią tego wbrew ich woli.

Will skinął głową.

— Sam też byłem Czuwającym. Jako dziecko.

— Czy wyrzekłeś się ślubów?

— Nie.

— A więc wciąż jesteś Czuwającym?

— Traktuję moje życie jako oczekiwanie. Ale większość pustelników w swych małych szałasach uznałaby mnie za bluźniercę.

— A to dlaczego?

— Ponieważ nie wierzę, że Kristos przyjdzie zjednoczyć wszystkich ludzi, którzy będą odtąd rządzić światem w pokoju i harmonii.

Tego ranka powiedział więcej niż przez wszystkie poprzednie tygodnie. A jednak jego słowa były równie proste jak poprzednio milczenie, jakby to, czy mówi, czy milczy, nie miało dla niego znaczenia. Mogła mu zadać te pytania w jakimkolwiek innym momencie i otrzymałaby te same odpowiedzi.

— Więc na co czekasz?

— Na to, na co wszyscy czekamy — na przyjście Kristosa.

— To jak kręcenie się w kółko.

— Po spirali. Za każdym obrotem coraz bliżej prawdy.

Zastanowiła się nad jego słowami. I nagle zrozumiała, że on ją wystawia na próbę, tak jak zawsze robili to ojciec i Angel. Potrząsnęła głową.

— Po prostu mi powiedz. Albo mi nie mów. Nie dbam o to.

— Wierzę, że Kristos przyjdzie zjednoczyć geblingi, dwelfy i gaunty. A także ludzi, jeśli wystarczająco się ukorzą.

— Czuwający nie wierzą, by geblingi miały duszę.

— Mówiłem ci, że jestem bluźniercą.

— A co ze mną? — zapytała.

Will potrząsnął głową i spuścił wzrok na deski pokładu. Przyglądała się jego twarzy, szczerej i otwartej. Kiedyś patrząc na to oblicze, uznała go za prostaka. Teraz ujrzała człowieka pozostającego w zgodzie z samym sobą, prostolinijnego nie dlatego, że był naiwny i ufny, ale raczej mądry i godzien zaufania. Człowieka, którym nie kieruje wyrachowanie. Gdyby nie chciał udzielić odpowiedzi, nie posłużyłby się kłamstwem, po prostu by milczał. Na to jedno nie była przygotowana: na spotkanie z uczciwym człowiekiem.

Wreszcie przeniósł spojrzenie na nią. W jego oczach coś się pojawiło. Ale co? Walczące ze sobą rozpacz i nadzieja?

— Na co masz nadzieję? — wyszeptała.

Nie odpowiedział, tylko sięgnął masywną dłonią do twarzy dziewczyny i potarł wierzchem palca jej usta. Był to gest hołdu dla heptarchy. Poczuła, jak lodowacieje wewnątrz. Następny, który ma wobec niej plany.

Ale jednocześnie potrząsnął głową.

— To kłamstwo — powiedział. — Kiedyś tylko tego pragnąłem od ciebie.

— A teraz?

Ujął rękami głowę Patience, przyciągnął ją do siebie zdecydowanie, ale delikatnie. Nachylił się nad nią, pocałował w policzek, a potem na długą chwilę przytulił się do niej.

Nikt nigdy tak jej nie dotykał. W ogóle nie pamiętała, by od śmierci matki ktokolwiek ją przytulał. W jednej chwili straciła zupełnie panowanie nad sobą, trzęsła się jak osika. Przez ostatni rok stale tłumiła swoje reakcje na wezwania ze Spękanej Skały, a teraz nie miała wątpliwości, czego pragnie jej ciało. Odwróciła twarz i oddała mu pocałunek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Glizdawce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Glizdawce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Glizdawce»

Обсуждение, отзывы о книге «Glizdawce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x