I nagle krzyknęła z bólu.
Natychmiast od niej odskoczył, przyglądając się uważnie twarzy dziewczyny. Czy zauważył ten dreszcz obrzydzenia, który nią wstrząsnął?
— Przykro mi — powiedział cicho.
— Nie — szepnęła, walcząc o każde słowo. — To Nieglizdawiec, on zabrania mi, zabrania… — Ale Patience nie chciała słuchać czyichkolwiek rozkazów. Impulsywnie zsunęła koszulę Willa i przyciągnęła go do siebie, wtulając twarz w jego pierś. Czuła delikatne dłonie mężczyzny na plecach i ciepły oddech na włosach.
Ale im dłużej trzymał ją w ramionach, tym straszliwszą karę wymierzał jej Nieglizdawiec. Chociaż oddychała, miała wrażenie, że nie może złapać powietrza, jakby ktoś przyciskał poduszkę do jej twarzy. Oddycham, powtarzała sobie, ale ciało uległo panice, nie poddając się nakazom woli. Odepchnęła Willa i upadła na pokład, walcząc o oddech.
— To ty jesteś Kristosem — powiedział Will. — Nie widzisz? Jesteś tą, która musi się zmierzyć z glizdawcem w jego legowisku. To ty nas zbawisz. Albo zniszczysz. Wszystkich — ludzi i geblingów, dwelfy i gaunty.
Teraz, kiedy już Will jej nie dotykał, zaczęła oddychać trochę spokojniej.
— On nie ma pełnej władzy nad tobą — powiedział Will. — Może sterować tylko twymi namiętnościami, nigdy wolą. Wszyscy Mądrzy, którzy do niego poszli, nie potrafili opanować swoich pragnień. Wszyscy oni strawili życie na poznawaniu otaczającego ich świata. Ich pamięć, świadomość, dusza stały się doskonałe. Ale Nieglizdawiec zapanował nad ich namiętnościami. Z tym nie umieli sobie poradzić, tej części duszy nie uodpornili, dlatego też poszli do niego, myśląc, że nie mają innego wyjścia.
— Zmusił mnie, bym myślała, że się duszę, chociaż przecież oddychałam.
— Gdybyś naprawdę chciała, mogłaś pozostać w moich ramionach — powiedział Will.
— Nie mogłam.
— Gdybyś tego pragnęła, całkowicie, bez zastrzeżeń, zostałabyś.
— Skąd możesz wiedzieć, co mogę zrobić, a czego nie?
— Ponieważ on mnie również wzywał i wiem, gdzie jego moc się kończy.
Przyglądała mu się uważnie w świetle księżyca. Najwyraźniej nie kłamał. Ten olbrzym miałby być jednym z Mądrych? Mężczyzna, który orał pole Reck, który nigdy nie odzywał się, który żył jak niewolnik i wierzył przynajmniej w część wierzeń Czuwających — on miałby być jednym z Mądrych?
— Ciebie i mnie — powiedział Will — wychowano na ludzi silnych. Wzrastaliśmy pod opieką mocarnych mistrzów i byliśmy posłuszni. Ale nauczyliśmy się, jak zamienić służbę w wolność. Nauczyliśmy się wybierać posłuszeństwo, kiedy inni myśleli, że nie mamy wyboru. Sprawialiśmy wrażenie, że nie mamy własnej woli, ale wszystko, co robiliśmy, było nią podyktowane.
Myślała o zadaniach, które stawiali przed nią ojciec i Angel, o zasadach protokołu i ćwiczeniach wymagających wyrzeczeń. Czasami rzeczywiście było tak, jak mówił Will. Ale nie zawsze.
— Czy kiedykolwiek odebrał ci oddech? — zapytała.
— Pewnego dnia brałem udział w bitwie. Moim panem był generał. Wróg widząc chorągiew rzucił się prosto na nas. Jak zwykle stałem między trzymającym chorągiew a atakującymi. Właśnie tego dnia Nieglizdawiec zaczął mnie przyzywać. Sprawił, że potwornie się bałem, ale nie opuściłem stanowiska. Wywołał we mnie tak silne pragnienie i głód, że okropnie rozbolała mnie głowa i wyschły mi usta, ale nie opuściłem stanowiska. Czułem taki nacisk na pęcherz i zwieracze, że nie zdołałem utrzymać odchodów, lecz nie opuściłem stanowiska. I wtedy właśnie, kiedy wróg był tuż-tuż, zacząłem się dusić. Nie można zapanować nad potrzebą oddychania i wiedziałem, że nie zaznam ulgi, póki nie opuszczę pola walki i nie ruszę w stronę Spękanej Skały.
— I co zrobiłeś?
— To samo, co ty byś zrobiła. Upewniłem się, że oddycham, i mimo bólu robiłem to, co chciałem robić. Tego dnia zabiłem czterdziestu dziewięciu ludzi. Liczył ten, który trzymał chorągiew, a mój pan podarował mi wolność.
— Czy przyjąłeś ją?
— Jak mogłem przyjąć coś, co już miałem? Byłem wolny. Tak samo jak ty jesteś wolna. Gdybyś nie wątpiła, że naprawdę chcesz się ze mną kochać, wzięłabyś mnie tutaj na pokładzie.
— A ty byś mi się oddał? — zapytała.
— Tak.
— Ponieważ jestem heptarchinią?
— Nie dlatego, że ty jesteś HEPTARCHINIĄ, ale dlatego, że TY jesteś heptarchinią.
— Nie jestem tak silna, jak myślisz.
— Wprost przeciwnie. Jesteś silniejsza, niż sama myślisz.
Nie wierzyła mu, choć tego pragnęła, ale bała się, że jeśli posłucha go jeszcze chwilę, zacznie przeceniać własne możliwości. Zmieniła więc temat.
— Jeśli jesteś jednym z Mądrych — powiedziała — jakie znasz sekrety, które Heffiji chciałaby schować w swoim domu?
— Zadała mi jedno pytanie, a ja jej odpowiedziałem — odparł Will.
Po jego tonie poznała, że nie ma po co pytać ani o pytanie, ani o odpowiedź. Zamiast tego zadała mu własne pytanie.
— Czego się nauczyłeś jako niewolnik?
— Że nikt nie może być niewolnikiem drugiego człowieka.
— To kłamstwo.
— W takim razie nauczyłem się kłamstwa.
— Ale wierzysz w nie.
Will przytaknął.
— Są ludzie, którzy zrobią wszystko ze strachu przed biczem albo z obawy, że stracą życie lub rodzinę. Są ludzie, których można kupić i sprzedać. Czyż nie są niewolnikami?
— Są niewolnikami swoich namiętności. Rządzi nimi lęk. Jaką masz nade mną władzę, jeśli nie boję się twojego bicza? Czy jestem twym niewolnikiem, skoro nie drżę przed utratą rodziny? Słucham cię, jestem wierny tylko dlatego, że tak zdecydowałem. Czy jestem twoim niewolnikiem? A kiedy zaczniesz mnie nienawidzić za moją wolność, która jest większa niż twoja władza i rozkażesz mi zrobić coś, czego nie zamierzam zrobić, wtedy okażę ci nieposłuszeństwo. Możesz mnie ukarać. Wybrałem karę. A gdyby kara okazała się dla mnie nie do zniesienia, wtedy użyję siły, by się jej przeciwstawić. Ale cały czas robię tylko to, co sam uznam za słuszne.
— W takim razie nikt nie jest silniejszy od ciebie.
— Nieprawda. Postanowiłem być posłuszny Bogu i staram się kierować rozsądkiem, by wypełniać jego cele, kiedy udaje mi się je zrozumieć. Ci, którzy wybrali poddanie się własnym namiętnościom lub wspomnieniom namiętności, czynią to z wolnej woli. Żarłok z własnej woli przepełnia swój brzuch, pederasta żeruje na niewinności — z wolnej woli.
— Kiedy się ciebie słucha, można by pomyśleć, że nasze pragnienia nie są częścią nas samych.
— Bo nie są. Jeśli tego nie wiesz, to możesz stać się niewolnicą Nieglizdawca.
— Znam trochę doktrynę Czuwających.
— Nie mówię o doktrynie. Mówię o odpowiedzi, której udzieliłem Heffiji. O tym, co sprawiło, że Nieglizdawiec mnie wezwał.
Teraz mogła go zapytać wprost.
— Jakie pytanie zadała ci Heffiji?
— Spytała, czy dwelfy mają duszę.
— To jest teologia.
— Ale o to właśnie spytała. Chciała wiedzieć, jaka jej część jest naprawdę nią. Podobne pytanie i ty powinnaś sobie postawić i odpowiedzieć na nie, zanim staniesz twarzą w twarz z Nieglizdawcem.
Patience przyglądała się spokojnej twarzy Willa. Skąd mógł wiedzieć, że od dawna dręczy ją ten problem?
— Mój ojciec uczył mnie, że powinnam słuchać wszystkiego i w nic nie wierzyć.
— Tyle potrafią nawet umarli — odparł Will.
— Umarli nie słuchają.
Читать дальше