Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąta głowa Cerbera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąta głowa Cerbera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść można porównać do tkaniny o skomplikowanym, fascynującym wzorze, misternie utkanej z wątków trzech, pozornie odrębnych, mikropowieści. Każda z nich stanowi pasjonującą lekturę, razem tworzą natomiast zupełnie nową jakość; dopiero przewróciwszy ostatnią kartkę czytelnik zaczyna sobie uświadamiać jak wielkie znaczenie miały pozornie mało istotne wzmianki rozrzucone w tekście i natychmiast zaczyna czytać książkę od nowa, by móc w pełni docenić mistrzostwo Gene Wolfe'a, jednego z najbardziej oryginalnych i fascynujących twórców współczesnej science fiction.

Piąta głowa Cerbera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąta głowa Cerbera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Notes.

— Oskarżonego?

— Tak myślę.

— Ale nie wiesz na pewno?

— Nie jestem pewien. Chwilami wydaje mi się…

Przybysz czekał, a kiedy ciąg dalszy nie nastąpił, powiedział:

— Cóż, widzę, że jesteś zajęty. Chyba obudzę lekarza i poproszę, żeby dał mi coś na sen.

— Zajrzyj do butelki — mruknął oficer, kiedy jego kolega wyszedł, a następnie ponownie wziął do ręki notes w płóciennej okładce i otworzył na chybił trafił.

Nie, to człowiek tak samo jak pan i ja. Ożenił się z jakąś nieszczęsną ułomną kobietą, która prawie nie pokazuje się ludziom na oczy, i ma z nią piętnastoletniego syna.

Ja : Ale twierdzi, że jest tubylcem?

M. d'F. : To oszust, proszę pana. Większość tego, co opowiada o tubylcach, rodzi się w jego głowie. Z pewnością usłyszy pan od niego wiele wspaniałych historii.

(koniec rozmowy)

Dr Hagsmith również wspominał o tym żebraku, więc postanowiłem go odszukać. Nawet jeśli jego twierdzenia są nieprawdziwe (w co nie wątpię), może uda mi się wyłuskać z nich nieco autentycznych informacji. Poza tym nawet perspektywa rozmowy z fałszywym tubylcem wydaje mi się interesująca.

21 marca . Rozmawiałem z żebrakiem, który twierdzi, że nazywa się Dwanaście Kroków i jest w prostej linii potomkiem ostatniego tubylczego szamana, a więc prawowitym królem lub innym dostojnikiem, zależnie od tego, jaki akurat tytuł umyśli sobie przybrać. Moim zdaniem w rzeczywistości wywodzi się z Irlandii, najprawdopodobniej w okresie wojen napoleońskich któryś z jego przodków opuścił wyspę i przeniósł się do Francji. Tak czy inaczej zachowuje się jak Francuz, wygląda natomiast jak Irlandczyk: rude włosy, błękitne oczy oraz wystająca górna warga są aż nadto charakterystyczne.

Zdaje się, że nawet fałszywi tubylcy są trudno uchwytni, ponieważ odnalezienie go okazało się niełatwe. Każdy, kogo pytałem, dobrze go znał i podawał mi adres gospody, w której powinienem go zastać, nikt jednak nie wiedział, gdzie mieszka; jak łatwo się domyślić, nie było go w żadnym z lokali, gdzie rzekomo ciągle przesiadywał. Kiedy wreszcie dotarłem do miejsca, w którym mieszkał (choćbym chciał, nie mogę nazwać tej budowli domem), uświadomiłem sobie, iż mijałem je już parę razy, nie przyszło mi jednak do głowy, że ktoś może tu żyć.

Powinienem chyba wyjaśnić, że Lądowisko Francuzów wzniesiono na brzegu rzeki Tempus w odległości około dziesięciu mil od jej ujścia. Brzeg jest podmokły i bagnisty, a po drugiej stronie żółtawej, lekko słonawej wody wybudowano jeszcze mniej reprezentacyjną osadę, La Fange. Oddziaływanie bliźniaczej planety, Sainte Croix, sprawia, że na powierzchni Sainte Anne występują silne, nawet piętnastostopowe pływy, dające się odczuć daleko w górze rzeki. Podczas przypływu woda staje się całkowicie niezdatna do picia, w rzece zaś (jak słyszałem) można łowić morskie ryby. Drewniane nabrzeża wznoszą się nad nią zaledwie na kilka stóp, powietrze jest czyste i rześkie, a rozległe łąkomorza wokół lekkiego wzniesienia terenu, na którym zbudowano osadę, wyglądają jak gigantyczny koronkowy obrus utkany z jaskrawozielonego sitowia okalającego oczka kryształowo czystej wody. Jednak już kilka godzin później woda odpływa, wraz z nią zaś wszelkie oznaki życia. Nabrzeża sterczą wysoko na częściowo przegniłych palach, w korycie rzeki pojawiają się niezliczone muliste wysepki, łąkomorza natomiast przeistaczają się w połacie słonego, cuchnącego błota, nad którymi nocą unoszą się rozwleczone obłoki lekko fosforyzującego gazu jak duchy martwych tubylców.

Portowa część osady niczym, jak przypuszczam, nie różni się od małych nadrzecznych osad na Ziemi, tyle że w krajobrazie brakuje sylwetek zrobotyzowanych dźwigów, ściany budynków zaś wzniesione są nie z wszechobecnych na Ziemi prefabrykatów, lecz z miejscowego budulca. Podobno jeszcze dwanaście lat temu w porcie tłoczyły się przestarzałe jednostki z napędem termonuklearnym, odkąd jednak na orbicie pojawiły się satelity meteorologiczne, tutaj także korzysta się głównie z bezpiecznych i nowoczesnych żaglowców.

Lepianka, a właściwie buda żebraka, okazała się przewróconą do góry dnem i podpartą jakimiś trudnymi do zidentyfikowania odpadkami łodzią. Wciąż nie do końca wierząc, że ludzka istota może żyć w takich warunkach, zastukałem w kadłub rękojeścią scyzoryka; niemal natychmiast spod łodzi wyłoniła się głowa ciemnowłosego, szesnastoletniego chłopca. Na mój widok wypełzł cały, nie wyprostował się jednak, lecz pozostał na kolanach i gnąc się do ziemi, zaczął płaczliwie zawodzić, tak jak to czynią żebracy. Ponieważ byłem w stanie zrozumieć tylko niektóre słowa, on zaś wciąż trwał w niezmienionej pozycji, doszedłem do wniosku, że jest niedorozwinięty umysłowo, a być może również fizycznie, kiedy bowiem cofnąłem się o dwa kroki, podążył za mną na kolanach z taką wprawą, jakby na co dzień poruszał się właśnie w taki sposób. Dałem mu parę drobnych w nadziei, że uciszy się przynajmniej na tyle, by umożliwić mi zadanie kilku pytań; jak tylko jednak monety dotknęły jego dłoni, spod łodzi wyłoniła się druga głowa, należąca do znacznie starszego mężczyzny o rudych włosach (jestem pewien, że przez cały czas obserwował nas z ukrycia).

— Niech Bóg pana błogosławi, monsieur! — wykrzyknął. — Co prawda, jak się pan domyśla, nie jestem chrześcijaninem, mam jednak nadzieję, że Jezus, święta Maria i święty Józef wynagrodzą pana za dobre serce, które okazał pan memu nieszczęsnemu chłopcu, a jeśli jest pan protestantem, niech uczynią to Jezus, Bóg Ojciec i Duch Święty. Moi zdziesiątkowani rodacy powiedzieliby: oby cię błogosławiły Góry, Rzeka, Drzewa, Ocean, wszystkie gwiazdy na Niebie i bogowie. Mówię to jako ich religijny przywódca.

Podziękowałem, a następnie, z niejasnego nawet dla mnie powodu, wręczyłem mu wizytówkę, którą porwał z takim entuzjazmem, jakby przyjmując ją podejmował się jednocześnie roli mego sekundanta albo powiernika moich sercowych tajemnic.

— Ach, jest pan doktorem! — wykrzyknął, zerknąwszy na nią, po czym podsunął ją synowi, którego oczy, w przeciwieństwie do oczu ojca, były ogromne i zielone jak morska woda. — Victor, spójrz! Nasz gość jest doktorem filozofii! — Zaraz potem zwrócił się ponownie do mnie: — Doktorze Marsch, jak widać, nie jestem wykształconym człowiekiem, ale darzę ogromnym szacunkiem wszystkich, którzy wykształcenie posiedli. Mój dom — wskazał przewróconą łódź takim gestem, jakby był to oddalony co najmniej o ćwierć mili pałac — należy do pana, ja zaś i mój syn aż do końca dnia jesteśmy na pańskie usługi… albo nawet do końca miesiąca, jeśli takie będzie pańskie życzenie. A gdyby przyszła panu ochota odwdzięczyć się nam jakimś niewielkim datkiem, to pozwolę sobie zapewnić pana, usuwając tym samym powód ewentualnego pańskiego zażenowania, iż w żadnym wypadku nie oczekujemy od świątyni wiedzy jakiejś nadzwyczajnej szczodrości oraz doskonale zdajemy sobie sprawę z istnienia błogosławionego prawa naturalnego, zgodnie z którym srebro z kiesy mędrca więcej jest warte niźli złoto z kieszeni kupca. Czym możemy panu służyć?

Odparłem, iż dotarły do mnie słuchy, że niekiedy oprowadza gości po położonych w pobliżu miejscach mających jakoby duże znaczenie dla tubylczej ludności Sainte Anne, a on natychmiast zaprosił mnie do swego domostwa.

Pod przewróconą łodzią nie było krzeseł, ponieważ i tak nie dałoby się na nich usiąść. Ich funkcję pełniły stare kanapowe poduchy i poskładane żagle, znalazło się też miejsce na niziutki stolik, jaki zapewne mógłby znaleźć się na wyposażeniu ubogiego Japońskiego domu. Podłogę stanowiła brezentowa płachta. Mężczyzna zapalił lampę (płaskie naczynie z oliwą, w której zanurzono krótki knot), uroczyście nalał mi w niedużą szklaneczkę czegoś, co okazało się wyjątkowo mocnym rumem, a kiedy przyjąłem poczęstunek, powiedział:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąta głowa Cerbera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąta głowa Cerbera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x