Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąta głowa Cerbera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąta głowa Cerbera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść można porównać do tkaniny o skomplikowanym, fascynującym wzorze, misternie utkanej z wątków trzech, pozornie odrębnych, mikropowieści. Każda z nich stanowi pasjonującą lekturę, razem tworzą natomiast zupełnie nową jakość; dopiero przewróciwszy ostatnią kartkę czytelnik zaczyna sobie uświadamiać jak wielkie znaczenie miały pozornie mało istotne wzmianki rozrzucone w tekście i natychmiast zaczyna czytać książkę od nowa, by móc w pełni docenić mistrzostwo Gene Wolfe'a, jednego z najbardziej oryginalnych i fascynujących twórców współczesnej science fiction.

Piąta głowa Cerbera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąta głowa Cerbera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Madame Duclose skinęła głową po raz trzeci.

— W razie gdyby pani lokator nie pojawił się do Bożego Narodzenia, ponownie zgłosi się pani do Ministerstwa Parków. W dzień po świętach (jeśli wypadną w sobotę, w pierwszy poniedziałek po nich), powtórnie zjawi się u pani ktoś godny zaufania. W jego obecności zmieni pani pościel oraz, jeśli uzna to pani za stosowne, przewietrzy materac.

— Dzień po świętach? — zdumiała się madame Duclose.

— Lub w pierwszy poniedziałek po nich, jeśli wypadną w sobotę. W razie gdyby minął rok, a pani lokator wciąż się nie pojawiał (za początek jego nieobecności może pani dla ułatwienia przyjąć pierwszy dzień bieżącego miesiąca), jeszcze raz zgłosi się pani do Ministerstwa Parków i, jeśli uzna to pani za stosowne, na własny koszt odda pani na przechowanie jego rzeczy lub też pozostawi je pani we własnym domu. Do tego czasu Ministerstwo Parków przeprowadzi ich inwentaryzację. Pokój może być używany do innych celów. Gdyby ten pan nie pojawił się po upływie pięćdziesięciu lat od umownej daty swego zniknięcia, pani, albo jej spadkobiercy, po raz kolejny zgłosi się do Ministerstwa Parków, które w imieniu rządu dokona rekwizycji wszystkich przedmiotów należących do następujących kategorii: przedmioty wykonane w całości lub częściowo ze złota, srebra lub innych metali szlachetnych; środki płatnicze w walutach z Sainte Croix, Sainte Anne, Ziemi lub innych planet; antyki; instrumenty naukowe; plany i dokumenty wszelkiego rodzaju; biżuteria; bielizna; ubranie. Wszystko, co nie zostanie zaliczone do którejś z tych kategorii, przejdzie na własność pani lub jej spadkobierców. Gdyby jutro stwierdziła pani, że niezbyt dobrze pamięta to, co jej powiedziałem, skontaktuje się pani ze mną w Ministerstwie Robót Publicznych, Departamencie Kanałów Ściekowych i Burzowych, a ja wszystko jej powtórzę. Proszę pytać o asystenta generalnego inspektora kanałów ściekowych i burzowych. Rozumie mnie pani?

Madame Duclose skinęła głową po raz czwarty.

— A teraz pani, mademoiselle. — Człowiek w ciemnym garniturze zwrócił się do wysokiej dziewczyny. — Proszę patrzeć: wręczam temu panu przepustkę. — Wyjął z kieszeni na piersi sztywny kartonik o wymiarach mniej więcej sześć na dwa cale i podał mi go. — On napisze na niej pani nazwisko i przekaże ją pani. Dzięki tej przepustce będzie pani mogła wejść do cytadeli w każdy drugi i czwarty czwartek każdego miesiąca, między dziewiątą a jedenastą przed południem.

— Zaraz, chwileczkę! — zaprotestowałem. — Przecież ja nawet nie znam tej młodej damy!

— Ale nie jest pan żonaty?

— Nie.

— Wiem to z pańskich akt. W przypadku kiedy więzień nie jest żonaty, przepustkę otrzymuje mieszkająca najbliżej kobieta w stosownym wieku. Tak stanowi prawo oparte, jak zapewne się pan domyśla, na wynikach badań statystycznych. Kobieta ta może wykorzystać przepustkę albo przekazać ją innej osobie. Szczegóły ustalicie sami, dokładnie… — policzył szybko w pamięci — za dziesięć dni. Proszę napisać jej imię i nazwisko.

Musiałem zapytać mademoiselle Etienne, jak ma na imię. Okazało się, że Celestine.

— A teraz proszę dać jej przepustkę — polecił mężczyzna w wyświechtanym garniturze.

Uczyniłem to, on zaś położył mi na ramieniu ciężką rękę i oświadczył:

— Niniejszym aresztuję pana.

* * *

Przeniesiono mnie. Kontynuuję ten rejestr moich myśli — jeśli tak można powiedzieć — w nowej celi. Nie jestem już dawnym jeden cztery trzy, lecz zupełnie nowym, nieznanym 143, a to dlatego że mój stary numer wypisano kredą na drzwiach nowej celi. Warn, czytającym te słowa, może się wydawać, iż zmiana miejsca spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, ale wbrew pozorom nie przerwano mi pisania w pół słowa. Prawdę powiedziawszy, zmęczyłem się relacjonowaniem mego aresztowania. Drapałem swędzące miejsca. Spałem. Zjadłem chleb i zupę przyniesione przez strażnika i znalazłem w misce niedużą kostkę — przypuszczalnie fragment koziego żebra. Dzięki niej mogłem przeprowadzić długą rozmowę z sąsiadem z góry. Czterdziestym siódmym. Tak długo słuchałem szaleńca zza lewej ściany, że w końcu zaczęło mi się wydawać, iż wśród bezładnego stukania i drapania jestem w stanie wyłowić swoje imię.

A potem zabrzęczały klucze i pomyślałem sobie, że to może mademoiselle Etienne, której wreszcie pozwolono się ze mną zobaczyć, więc zacząłem pospiesznie przygładzać włosy i rozczesywać brodę palcami. Okazało się jednak, że to tylko strażnik, z nim zaś potężnie zbudowany mężczyzna o twarzy zasłoniętej czarnym kapturem. Rzecz jasna pomyślałem, że za chwilę zostanę stracony, i choć starałem się zachować odwagę (nie mogę zresztą powiedzieć, żeby ogarnęła mnie panika), kolana ugięły się pode mną i z najwyższym trudem zdołałem utrzymać równowagę. Przez głowę przemknęła mi myśl o ucieczce (jak zwykle kiedy prowadzą mnie na przesłuchanie, ponieważ jedynie wtedy jest choć cień nadziei na powodzenie takiej próby), ale mógłbym uciekać tylko wąskim, pozbawionym okien korytarzem, schodów zaś pilnowali strażnicy. Zakapturzony mężczyzna ujął mnie za ramię i w milczeniu poprowadził plątaniną korytarzy. Tyle razy skręcaliśmy, zawracaliśmy, wspinaliśmy się po schodach i schodziliśmy nimi, że zupełnie straciłem orientację. Mam wrażenie, iż nasza wędrówka trwała godzinami. Za małymi oszklonymi otworami w drzwiach mijanych cel widziałem wynędzniałe, brudne twarze bardzo podobne do mojej. Kilkakrotnie przechodziliśmy przez dziedzińce; za każdym razem byłem pewien, że zostanę postawiony przy ścianie i rozstrzelany. Stojące wysoko na niebie słońce świeciło tak jasno, że choć mrużyłem oczy, łzy płynęły mi po twarzy. Wreszcie, w nie wyróżniającym się niczym szczególnym korytarzu, zatrzymaliśmy się przed drzwiami z numerem 143, a kiedy człowiek w kapturze podniósł betonową płytę leżącą na podłodze, moim oczom ukazał się otwór, do którego prowadziły wąskie metalowe schodki. Ruszyłem w dół, a on za mną. Jakieś pięćdziesiąt metrów niżej znaleźliśmy się w pogrążonym w ciemności korytarzu cuchnącym starym moczem. Dzięki latarce, którą włączył mój strażnik, odnaleźliśmy drzwi tej celi. Otworzył je, wepchnął mnie do środka tak mocno, że rozciągnąłem się jak długi na podłodze, po czym zatrzasnął je za mną z hukiem.

Nie miałem nic przeciwko tak brutalnemu traktowaniu, ponieważ, jak już wspomniałem, byłem prawie pewien, że lada chwila zostanę stracony. Nadal nie wiem, czy to nie nastąpi; bądź co bądź, człowiek ten miał na sobie strój kata, chociaż nie sposób wykluczyć, iż przywdział go tylko po to, by mnie przestraszyć, i że naprawdę wykonuje inne obowiązki.

Oficer zaczął szukać na biurku następnej strony, lecz zanim zdołał ją znaleźć, zobaczył wracającego do pokoju kolegę.

— Wydawało mi się, ze szedłeś spać?

— Szedłem. I spałem, ale obudziłem się i nie mogę już zasnąć.

Wszystko przez ten upał.

Oficer wzruszył ramionami.

— Jak sobie radzisz z tą sprawą ? — zapytał kolega.

— Wciąż staram się uporządkować fakty.

— Nie przysłali ci streszczenia? Powinni to zrobić.

— Być może, ale w tym bałaganie jeszcze nie udało mi się go znaleźć. Jest tylko list. Obszerniejsza informacja może być na którejś z tych taśm.

Cierpiący na bezsenność oficer wziął do ręki notes w płóciennej okładce.

— A to co?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąta głowa Cerbera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąta głowa Cerbera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x