John Ringo - Tam będą smoki

Здесь есть возможность читать онлайн «John Ringo - Tam będą smoki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, Боевая фантастика, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tam będą smoki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tam będą smoki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści osadzona jest kilka tysiącleci w przyszłość, kiedy to ludzie żyją w stworzonej przez siebie utopii. Pojęcia takie jak praca czy ubóstwo dawno zostały zapomniane, a dzięki niezwykle zaawansowanej technologii medycznej, ludzie żyją po kilkaset lat i dowolnie formują swoje ciała przyjmując postać zwierząt czy wyimaginowanych stworzeń. Ich jedynym zmartwieniem jest wyszukiwanie coraz to nowszych rozrywek, m.in. poprzez toczenie potyczek z orkami w wirtualnej rzeczywistości czy też uprawianie rekreacjonizmu, czyli odtwarzanie sposobu życia w wybranym okresie historycznym.

Tam będą smoki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tam będą smoki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Chryste — westchnął Talbot. — Więc uważasz, że Paul zamierza spróbować… czego, zabić cię? Potem zabrać twój Klucz i dać go komuś innemu, żeby głosował? Będzie musiał mieć ludzi gotowych do przyjęcia Kluczy i głosowania nimi, prawda? Sam nie może nimi głosować.

— Jedna osoba, jeden głos, żadnych wpływów — potwierdziła Sheida. — Tak, Matka wiedziałaby, gdyby byli kontrolowani i po prostu uznałaby to za powstrzymanie się od głosowania.

— A więc, czy wyłączenie OPO to jedyny sposób, w jaki może cię zaatakować? Co z atakiem poza obszarem Rady? Co z… nie wiem… zamordowaniem cię choćby w tej chwili? — Jesteśmy… ostrożni — odparła. — Powiedzmy, że Paul nie ma pojęcia, gdzie jestem w dowolnej chwili, także teraz.

— Istnieją na to sposoby, Sheida. Także wobec członka Rady. Sieć to nie wszystko. A wiesz przecież, że nawet Rada nie ma nad nią pełnej kontroli. Tą dysponuje tylko Matka.

Sheida uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami, chichocząc.

— Edmund, oboje jesteśmy starzy. I mam nadzieję, że przynajmniej do pewnego stopnia mądrzy. Mam ochronę.

Edmund znieruchomiał, unosząc brew, potem wzruszył ramionami.

— Jak my wszyscy. — Napił się wina i zakręcił nim w kielichu, patrząc na sufit. — Na swój sposób prawie zgadzam się z Paulem.

— Na pewno nie. — Sheida przyjrzała mu się z uwagą.

— Cóż, nie odnośnie metody — dodał, krzywiąc się. — Ale faktycznie staliśmy się sybarytami. I nie pomoże na to nawet czekanie, aż pula genowa ograniczy się tylko do kobiet, które są zaprogramowane na chęć posiadania dzieci. Ale muszę przyznać, że jego metoda ma tak wiele aspektów, że nie sądzę, żebyś nawet ty zauważyła wszystkie.

— Jest źle, ale do jakiego stopnia?

— Cóż, cholernie. — Zastanowił się nad tym przez chwilę, układając myśli. — Dobra, zwiększenie przyrostu populacji w sposób naturalny wymaga wielu czynników. Po pierwsze, trzeba wrócić do naturalnego sposobu rodzenia dzieci, i żadnej antykoncepcji.

— Och — wydobyła z siebie Sheida, spuszczając oczy. — Nie wydaje mi się!

— Co więcej, trzeba, by kobiety były w większym czy mniejszym stopniu „posiadane” przez mężczyzn, bo inaczej po jednym czy po dwójce dzieci większość kobiet zdecyduje, że nie chce przechodzić przez to jeszcze raz!

— A co z warunkowaniem społecznym? — Zajmę pozycję adwokata diabła.

— Zasadniczo do szerszej użyteczności wymaga religii. — Edmund wzruszył ramionami. — Rzecz jednak w tym, że techniczne i ekonomiczne warunki rozwoju populacji stoją w sprzeczności z postępem techniki. W historii zdarzały się okresy, kiedy ta zasada była naruszana, na pokolenie czy dwa, ale ogólnie rzecz biorąc w okresie wzrostu, o którym mówi Paul, trzeba do tego społeczeństwa funkcjonującego w warunkach przedindustrialnych. A to oznacza, że nie może być rozwoju technicznego.

— Specjalne grupy? — zasugerowała Sheida.

— Większość prawdziwego postępu wynika ze… środowiska, które wspiera rozwój. Jeśli wszystko, czym dysponujesz to chłopi pańszczyźniani i kilku czarodziejów techniki, to ci ostatni pracują w naukowej próżni. Tak więc Paul może uzyskać albo rozwój techniczny, albo wzrost populacji. W społeczeństwie postindustrialnym i postinformatycznym bardzo rzadko uzyskuje się oba. — Przerwał i zapatrzył się w zamyśleniu, lecz zaraz potrząsnął głową. — Właściwie nie istniało żadne społeczeństwo, które łączyłoby oba przez więcej niż jedno pokolenie. I istnieje… znikomo małe prawdopodobieństwo, żeby możliwe było osiągnięcie czegoś takiego w zadanych warunkach.

— Wyjaśnijmy to sobie, proszę — Sheida powiedziała ostrożnie. — Jesteś po mojej stronie?

— Och, tak — potwierdził Talbot. — Jeśli Paul planuje osiągnięcie sytuacji z centralnym planowaniem i zmuszanie ludzi do pracy, to trzeba go powstrzymać. Tak naprawdę nie ma pojęcia, co to oznacza.

— Więc co możemy zrobić? Edmundzie, jesteś chyba jedynym pozostałym na ziemi prawdziwym ekspertem w działaniach wojennych.

— Nie, po prostu jedynym, któremu ufasz — odpowiedział kowal. — Nie znam warunków. Broń?

— Nie, żadnej, a w każdym razie żadnych ostrzy — dodała po namyśle. — Ani broni miotającej, a środki wybuchowe przy obecnych ograniczeniach i tak nie zadziałają.

— Jeśli planują fizyczny atak na zebraniu Rady, musi istnieć jakiś sposób na skrzywdzenie was — zauważył. — Czy Paul szkolił się w walce wręcz? Zabicie człowieka gołymi rękami jest trudne.

— Nie. I mamy po swojej stronie Ungphakorna i Cantora — stwierdziła Sheida. — Postawiłabym na Cantora przeciw Chansie w dowolnej walce.

— Portowanie?

— Sala Rady jest zabezpieczona przed wejściem bez zgody kogokolwiek poza jej członkami. I nie jest dozwolone teleportowanie ani do, ani z sali. Nie mogą wezwać posiłków, ale my też nie.

— Trucizna?

— Sposób jej przeniesienia? — zapytała. — Nie mogą wnieść ze sobą środków miotających, nasze pola szybko wykryłyby trucizny kontaktowe czy w powietrzu, a żadne szkodliwe gatunki zwierząt nie zostałyby wpuszczone do środka.

— Trucizny bywają subtelne — zauważył Edmund. — Istnieją na przykład binarne, mogliby zażyć antidotum…

— No cóż, nie wypiję niczego, cokolwiek zaoferują — powiedziała z czarującym uśmiechem.

— Jesteś pewna swoich podejrzeń? — zapytał kowal.

— Studiuję ludzi od bardzo dawna — odparła Sheida. — Paul coś planuje. Coś dużego. Dostatecznie dużego, żebym według niego nie była w stanie mu się przeciwstawić. Nie potrafię sobie wyobrazić, co mogłoby to być oprócz przejęcia kontroli nad Radą i wszystkich Kluczy. Moja koalicja mnie popiera.

— No cóż, pokażę ci kilka sztuczek, jest też kilka rzeczy, które prawdopodobnie możesz wnieść do Sali Rady, a które nie zostaną uznane przez Matkę za niebezpieczne — powiedział. — Jednak poza tym niewiele mogę zrobić.

— Dziękuję. Sama rozmowa o tym bardzo mi pomogła. Cantor robi się… bardzo niedźwiedziowaty, a Ungphakorn tajemniczy. Ty po prostu przywołujesz logikę.

— Miałem więcej praktyki — wyjaśnił Talbot. — Zarówno w myśleniu na temat przemocy, jak i odnośnie ludzi próbujących mnie zabić. To przychodzi, gdy wyrastasz z chęci zostania bohaterem — dodał smutno.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Koń Herzera poruszył się pod nim, niecierpliwie tańcząc na boki, najwyraźniej bardziej od pana palił się do bitwy.

Herzer poklepał go po grzywie ręką, w której trzymał wodze, drugą poprawiając lancę.

— Spokój, Calaban — powiedział nieobecnym głosem. Z grzbietu góry północny wiatr przynosił zapach dymu z ognisk i mniej przyjemne aromaty obozu orków, któremu przyglądał się z lasu pod kątem możliwości obrony. Istniała szansa, że go zauważono, a jednak nikt nie wybiegł, żeby zaatakować. Znaczyło to, że albo jest ich mało, albo — jak na orków — odział jest niezwykle dobrze dowodzony. Pierwsza ewentualność byłaby oczywiście wspaniała, ale druga wydawała się znacznie bardziej prawdopodobna. Oddział, który najechał lokalne miasta był spory, grupa atakująca Shawton liczyła przynajmniej dwadzieścia stworzeń. Zakładając, że jedna czwarta tej liczby została w obozie w charakterze strażników, oznaczało to przynajmniej dwudziestu pięciu obrońców. I nie wyjechali na rajd już cały dzień. To oznaczało, że się bunkrują.

Główne wejście, z umieszczoną na szczycie strzeżoną bramą, prowadziło krótkim wąwozem od południa. Druga brama została usytuowana od zachodu, jednak dochodziło się do niej wąską i stromą serpentyną. Zdobycie jej samotnie raczej nie wchodziło w grę. Podobnie jak wspinaczka na klif nad obozem Herzer nie miał do tego sprzętu, a gdyby doszło do walki w obozie, do przeżycia potrzebował swojej zbroi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tam będą smoki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tam będą smoki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tam będą smoki»

Обсуждение, отзывы о книге «Tam będą smoki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x