John Ringo - Tam będą smoki

Здесь есть возможность читать онлайн «John Ringo - Tam będą smoki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, Боевая фантастика, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tam będą smoki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tam będą smoki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści osadzona jest kilka tysiącleci w przyszłość, kiedy to ludzie żyją w stworzonej przez siebie utopii. Pojęcia takie jak praca czy ubóstwo dawno zostały zapomniane, a dzięki niezwykle zaawansowanej technologii medycznej, ludzie żyją po kilkaset lat i dowolnie formują swoje ciała przyjmując postać zwierząt czy wyimaginowanych stworzeń. Ich jedynym zmartwieniem jest wyszukiwanie coraz to nowszych rozrywek, m.in. poprzez toczenie potyczek z orkami w wirtualnej rzeczywistości czy też uprawianie rekreacjonizmu, czyli odtwarzanie sposobu życia w wybranym okresie historycznym.

Tam będą smoki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tam będą smoki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Zostałam zgwałcona. Możesz to powiedzieć, Edmundzie. — Nie, ty możesz. Ja wciąż nie potrafię. Na pewne sposoby jesteś silniejsza ode mnie. Odeszłaś od… od nas kiedy wiedziałaś, że należy. Ja nie potrafiłem.

— I wróciłam — powiedziała, biorąc jego dłoń — kiedy wiedziałam, że należy. Jest późno, Edmundzie. Chodź do łóżka.

— Jesteś pewna? — zapytał, patrząc na nią w świetle pochodni. — Ostatnim razem nie poszło nam za dobrze.

— Nigdy w życiu niczego nie byłam pewniejsza.

* * *

— No i znów jesteśmy razem. — Herzer pogładził Bast po policzku.

— Nigdy jeszcze nie robiliśmy tego w łóżku — odpowiedziała z szerokim uśmiechem elfka. — Jestem pewna, że pamiętałabym.

Herzer objął ją ramionami i obrócił się, umieszczając ją nad sobą, tuląc się do jej ramienia.

— Wiesz, o co mi chodzi.

— Wiem także, że wolałbyś raczej mieć w nim Rachel.

Uniósł ją tak, by widzieć jej twarz, ale wciąż się uśmiechała. Przesunął dłonią po jej twarzy i owinął wokół palców kosmyk włosów.

— Wiesz, że cię kocham… — szepnął.

— Jasne — potwierdziła Bast z nieodgadnionym uśmiechem. — Choć tak naprawdę masz na myśli raczej pożądanie. Kochasz Rachel.

— Cóż…

— Nie próbuj mnie okłamywać — powiedziała Bast, znów potrząsając głową.

— Aaach, kobiety Ghorbani! Jeszcze będą moją zgubą! Pierwsza była Sheida, wykradając mi Edmunda, potem…

Sheida? Członkini Rady?

— Hai, w swoich dniach była niezłą kotką. — Bast zmarszczyła się na chwilę.

— Świetnie spędzałam czas z sir Edmundem, kiedy nagle pojawiła się i, proszę, znika. W krzakach, z tą zdzirą Sheida! A potem ta przedstawiła mu swoją siostrę i facet zaczyna zachowywać się tak, jakby ktoś zdzielił go młotem między oczy! A teraz Rachel! A niech im wszystkim wyjdą pryszcze!

— Bast…

— Powiedz mi, Herzer — odezwała się, znów z uśmiechem. — Gdybyś miał wybór znaleźć się w łóżku ze mną, Bast, królową wszystkiego, co cielesne, tysiącletnią kochanką, która potrafi wycisnąć z twego ciała ostatnią kroplę rozkoszy, lub niedoświadczoną młódką, która, no dobrze, ma przyzwoite włosy i większe piersi, którą byś wybrał?

Herzer przez chwilę wpatrywał się w nią z szeroko otwartymi oczami, a potem westchnął.

— Obie?

— Och, ty draniu! — ze śmiechem wykrzyknęła Bast i uderzyła go w mostek.

— Bast… — powiedział.

— Nie jęcz. — Elfka uśmiechnęła się. — Nie zamierzam opuszczać tego łóżka przed świtem i ty też nie zostaniesz z niego wyrzucony. To dobrze, że czujesz coś do Rachel. To słodka i kochająca dziewczyna.

— Która wcale mnie nie zauważa — skomentował Herzer. — Nienawidzi mnie za to, że nie uratowałem Daneh. Sam siebie za to nienawidzę, więc znam to uczucie.

Wydaje ci się, że wiesz, co ona czuje. Ale nigdy jej o to nie spytałeś.

— To dość oczywiste.

— Może dla ciebie. Ja widzę młodą kobietę, która zmaga się z potwornymi wyzwaniami życia, w które została rzucona i która patrzy na ciebie jak na przyjaciela. Z wadami, niektóre z nich odrzucają, ale nie sądzę, żeby cię nienawidziła.

— Naprawdę? — zapytał Herzer z nadzieją na twarzy.

— No pięknie — rozgniewała się Bast. — Jesteś gotów natychmiast pogalopować do jej pokoju!

— Tylko żeby sprawdzić, czy mógłbym ją tu przyciągnąć — zażartował i uniósł ręce wobec zdumiewająco bolesnych uderzeń.

— I za to wykonam pozycję Trzech Łabędzic — oświadczyła Bast z oczami rzucającymi gromy. — Ach! Nie! Litości! — roześmiał się Herzer.

— Śmiej się, ale nie zaznasz litości! — odpowiedziała, przesuwając się niżej. — I zobaczymy, czy nie uda mi się wyrzucić z twojej głowy pewnej rudowłosej dziewczyny.

— Kogo? — roześmiał się Herzer, a potem gwałtownie wciągnął powietrze.

* * *

Wyjściu z miasta głównych sił przy świetle pochodni towarzyszył zdumiewająco liczny komitet pożegnamy, wyglądało na to, że zjawili się wszyscy mieszkańcy miasta.

— Myron, ty i Daneh będziecie pod moją nieobecność kierować miastem — cicho oświadczył Edmund. — Przynajmniej od strony administracyjnej. Za obronę odpowiada Kane. A wytyczne brzmią: dać Kane’owi wszystko, czego będzie potrzebował do obrony miasta.

— Dobrze, Edmundzie — nieszczęśliwym głosem odpowiedział farmer.

— Kane zna swoją część planu. Po prostu dajcie mu to, czego będzie potrzebował.

— Zrobi się.

Odwrócił się do Daneh i uśmiechnął się.

— Odchodzę na wojnę.

— Napuszeniec — powiedziała, wręczając mu małe pudełko.

Otworzył je i zmarszczył brwi, widząc leżący w nim przyrząd. Wyglądało to jak para okularów w metalowych oprawkach, wyłożonych badwabiem w miejscu styku ze skórą.

— A cóż to jest?

— Wzięłam twoje stare okulary i poprosiłam Suwisę o zrobienie tego — wyjaśniła. — Powinno się to zmieścić pod hełmem. Wiem, że na więcej niż pięćdziesiąt stóp bez okularów jesteś ślepy jak nowo narodzone kocię.

— Dziękuję — powiedział ze śmiechem. — Miałaś rację, powinienem był posolić sobie poprawić wzrok.

— Zawsze mam rację — oświadczyła. — Uważaj na siebie, Edmundzie Talbocie.

— Tak jest, madame Ghorbani — odparł, wyciągając ręce. — Dostanę pocałunek?

— Połowę. — Przytuliła go do swego grubego brzucha i pocałowała w policzek. — Resztę dostaniesz, gdy wrócisz cały i zdrowy.

* * *

— Cześć, Rachel — powiedział Herzer. — Nie spodziewałem się ciebie tu zobaczyć.

— Mój tata idzie na wojnę — odparła, wzruszając ramionami. — Pomyślałam, że powinnam się pożegnać. — Przyjrzała mu się w świetle pochodni i westchnęła. — I z tobą też.

— Rachel… — zaczął Herzer, a potem przerwał niezgrabnie. — Rachel… przykro mi z powodu tego, co stało się z Daneh. Naprawdę. Ja po prostu…

— Herzer — przerwała ostro, a potem sprawiła wrażenie, jakby się opanowała. — Herzer, miałam z tym mnóstwo problemów. Ale… od tak dawna jesteśmy przyjaciółmi. Skoro może ci wybaczyć mama i tato, ja też mogę. Dobra?

— Dobra — powiedział smutno.

— Co? — zapytała gniewnie.

— Ja… kocham cię, Rachel — oznajmił zdesperowany. — Już od lat. Po prostu… chciałem, żebyś o tym wiedziała, wcześniej.

Spojrzała na niego z wyrazem absolutnego zdumienia, które po chwili przekształciło się w gniew.

— I chciałeś mi o tym powiedzieć, zanim pójdziesz dać się zabić? Bardzo dziękuję, Herzerze Herricku.

— To wcale nie tak!

— Och — wydyszała, pozbywając się równocześnie całego gniewu. — Ja… przepraszam. Wiem, że nie. Herzer, jesteś bardzo dobrym przyjacielem i zawsze nim będziesz, dobrze?

— Dobrze — przytaknął żałośnie.

— Niech to na razie wystarczy — dodała, kładąc mu rękę na ramieniu. — Wróć, dobrze?

— Dobrze. I… czy będziemy wtedy mogli jeszcze porozmawiać?

— Tak — odparła ze śmiechem. — Zawsze.

— Dobrze.

— Do szeregu — cicho zawołał Serż.

— Muszę iść — desperacko powiedział Herzer.

— Do widzenia, Herzer. — Rachel stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. — I nie zrób nic głupiego. Znowu.

— Spróbuję — odparł, spiesząc na swoje miejsce.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tam będą smoki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tam będą smoki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tam będą smoki»

Обсуждение, отзывы о книге «Tam będą smoki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x