Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia
Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Przestrzeń Objawienia
- Автор:
- Издательство:Mag
- Жанр:
- Год:2002
- Город:Warszawa
- ISBN:83-89004-20-8
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Przestrzeń Objawienia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przestrzeń Objawienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Przestrzeń Objawienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przestrzeń Objawienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Volyova zaprogramowała szczury w ten sposób, by ostrzegały ją, gdy zaczynały przetwarzać ludzkie odpady — na przykład martwe komórki skóry — nie pochodzące z jej ciała. Dzięki temu uzyskiwała informację, kiedy budzili się inni członkowie załogi, nawet jeśli sama znajdowała się w oddalonym rejonie statku.
— Towarzystwo — pisnął ponownie szczur.
— Tak, słyszałam za pierwszym razem. — Opuściła małego gryzonia na pokład i zaklęła we wszystkich językach, jakie znała.
Obronna osa, towarzysząca Pascale, zabrzęczała nieco bliżej Sylveste’a, gdy wyczuła ostrzejsze tony w jego głosie.
— Chcesz wiedzieć o Osiemdziesiątce? Powiem ci. Nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia z ich powodu. Wszyscy znali ryzyko. Ponadto ochotników było siedemdziesięciu dziewięciu, nie osiemdziesięciu. Ludzie wygodnie zapominają, że osiemdziesiątym był mój ojciec.
— Nie możesz ich winić.
— Nie mogę, jeśli się przyjmie, że głupota jest cechą dziedziczną. — Sylveste usiłował się odprężyć. Było to trudne. W pewnym momencie podczas ich rozmowy milicja zaczęła rozpylać na zewnątrz, w powietrzu pod kopułą, gaz straszący. Zabarwiał on czerwieniejące światło dnia prawie czernią. — Zrozum — powiedział obojętnie — gdy mnie aresztowano, rząd skonfiskował Calvina. Calvin sam jest w stanie uzasadnić swe działania.
— Nie o jego działania chcę cię zapytać.
Pascale zanotowała coś w swym kompnotesie.
— Chodzi o to, co się potem stało z nim, z jego symulacją poziomu alfa. Każda z alf zawiera około dziesięciu do potęgi osiemnastej bajtów informacji — powiedziała, zakreślając coś w notatniku. — Zapiski z Yellowstone mają wiele dziur, ale trochę się dowiedziałam. Okazało się, że sześćdziesiąt sześć alf rezydowało w zasobach danych na orbitach wokół Yellowstone: w karuzelach, miastach-żyrandolach i rozmaitych przytuliskach Porywaczy i Ultrasów. Oczywiście większość padła, ale nikt nie zamierzał ich wymazywać. Kolejnych dziesięć wytropiłam w uszkodzonych archiwach planetarnych, zatem pozostały cztery. Z tego trzy to członkowie siedemdziesięciu dziewięciu, związani albo z bardzo biednymi, albo niemal wygasłymi rodami. Czwarty to symulacja alfa Calvina.
— No i co? — spytał takim tonem, jakby ta sprawa niezbyt go dotyczyła.
— Nie mogę się pogodzić z tym, że Calvin został utracony w taki sam sposób jak pozostali. To nie ma sensu. Instytut Sylveste’a nie potrzebował bankierów ani kuratorów, by pilnowali całości ich majątków. Była to jedna z najbogatszych organizacji na planecie, aż do samego momentu, gdy zaatakowała zaraza. Więc co się stało z CaMnem?
— Sądzisz, że przywiozłem go na Resurgam?
— Nie, dowody wskazują na to, że został już wcześniej zagubiony. Co więcej, ostatni raz, gdy na pewno był obecny w układzie, miał miejsce sto lat przed startem ekspedycji na Resurgam.
— Sądzę, że się mylisz — odparł Sylveste. — Dokładniej sprawdź zapisy, a przekonasz się, że alfa została przeniesiona do orbitalnego schowka danych pod koniec dwudziestego czwartego wieku. Instytut przenosił nieruchomości trzydzieści lat później, więc alfa została z pewnością wtedy przemieszczona. Potem w roku trzydziestym dziewiątym lub czterdziestym Instytut został zaatakowany przez Dom Reivich. Wymazali wszystkie dane z rdzenia.
— Nie — powiedziała Pascale. — Wykluczyłam te okoliczności. Wiem, że w 2390 około dziesięć do osiemnastej bajtów czegoś zostało przeniesione przez Instytut Sylveste’a na orbitę, a trzydzieści lat później przemieszczono tę samą ilość. Ale dziesięć do osiemnastej bajtów informacji nie musi być Calvinem. Równie dobrze może to być dziesięć do osiemnastej bajtów poezji metafizycznej.
— Co niczego nie dowodzi.
Podała mu kompnotes, jej otoczenie koników morskich i ryb rozproszyło się jak rój robaczków świętojańskch.
— Nie, ale z pewnością budzi podejrzenia. Dlaczego alfa zniknęła mniej więcej w tym samym czasie, gdy wyruszyłeś na spotkanie z Całunnikami, jeśli te wydarzenia nie mają związku ze sobą?
— Twierdzisz, że mam z tym coś wspólnego?
— Późniejsze przeniesienie danych mogło być sfabrykowane przez kogoś z organizacji Sylveste’a. Ty jesteś oczywistym podejrzanym.
— Przydałby się tu jakiś motyw.
— Och, o to się nie martw — odparła, kładąc kompnotes na kolanach. — Jestem pewna, że zdołam znaleźć jakiś motyw.
Trzy dni potem, jak szczur-woźny ostrzegł ją, że załoganci się obudzili, Volyova uznała, że jest gotowa na spotkanie. Nigdy nie oczekiwała ich z jakąś szczególną radością; nie żeby nie lubiła ludzkiego towarzystwa, ale też bez trudu potrafiła przywyknąć do samotności. Nagorny nie żył i teraz wszyscy są o tym fakcie doskonale poinformowani.
Pomijając szczury i Nagornego, na statku było teraz sześciu członków załogi. Pięciu — jeśli nie liczyć kapitana. A czemu by go liczyć? Wszak — o ile wiedzieli pozostali członkowie załogi — był pozbawiony świadomości i nie mógł się komunikować. Wieźli go tylko dlatego, że mieli nadzieję, że go wyleczą. Pod wszelkimi innymi względami rzeczywista władza na statku należała teraz do Triumwiratu. Czyli do Yuuji Sajakiego, Abdula Hegaziego i naturalnie do Volyovej. Triumwirom podlegali obecnie dwaj członkowie załogi równej rangi: Kjarval i Sudjic, chimeryczki, które dopiero ostatnio dostały się na statek. Wreszcie najniższy stopniem zbrojmistrz — rolę tę peł — nił Nagomy. Teraz, gdy nie żył, stanowisko to wiązało się z pewnymi możliwościami, jak pusty tron.
Podczas czuwania pozostali członkowie załogi przebywali w ściśle określonych rejonach statku, resztę zostawiając Volyovej i jej maszynom. Teraz był ranek czasu statkowego; tutaj, na pokładach załogi, oświetlenie działało według dobowego, dwudziestoczterogodzinnego cyklu. Najpierw poszła do pomieszczenia chłodni. Pusto. Z wyjątkiem jednej, wszystkie kasety chłodni były otwarte. Ta jedna należała oczywiście do Nagornego. Wcześniej Volyova, przymocowawszy jego głowę do korpusu, umieściła całe ciało w kasecie i ją oziębiła. Potem zepsuła jednostkę chłodzącą i Nagorny się ogrzał. Był już wtedy martwy, ale stwierdzić ten fakt mógł tylko wytrawny patolog. Najwyraźniej nikt z załogi nie przejawił zbytniej ochoty do bliższego badania nieboszczyka.
Volyova znów pomyślała o Sudjic. Sudjic i Nagorny byli kiedyś sobie bliscy. Nie trzeba lekceważyć Sudjic.
Opuściła komorę chłodni, zajrzała do kilku prawdopodobnych miejsc spotkania, potem znalazła się przy wejściu do jednego z lasów, manewrowała w przepaścistym gąszczu umarłych roślin, aż doszła do wnęki, gdzie nadal świeciły lampy ultrafioletowe. Podeszła do polany, schodząc niepewnie po prymitywnych drewnianych schodach prowadzących w poszycie. Polana wyglądała idyllicznie, tym bardziej że pozostała część lasu była pozbawiona życia. Smugi żółtego słonecznego światła przedzierały się w górze przez listowie palm. W dali wodospad zasilał wodną nieckę o pionowych ścianach. Małe papugi i ary przelatywały gdzieniegdzie między drzewami lub skrzeczały na swoich żerdziach.
Volyova zgrzytnęła zębami — nie znosiła tego sztucznego miejsca.
Czterej obudzeni członkowie załogi jedli śniadanie przy długim drewnianym stole, na którym leżały sterty chleba, owoców, plastry mięsa i sera, stały dzbany soku pomarańczowego i termosy z kawą. Po drugiej stronie polany potykali się dwaj holograficznie rzutowani rycerze, usiłując wypruć sobie nawzajem flaki.
— Dzień dobry — powiedziała. Opuściła schody i weszła na autentycznie wilgotną trawę. — Zostało może trochę kawy?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Przestrzeń Objawienia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przestrzeń Objawienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Przestrzeń Objawienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.