George Martin - Tuf wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «George Martin - Tuf wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-k, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tuf wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tuf wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Haviland Tuf jest podróżnikiem i rzetelnym, aczkolwiek drobnym międzygwiezdnym kupcem. Dzięki niezwykłemu splotowi zdarzeń staje się właścicielem wiekowego, długiego na wiele mil statku — bazy ziemskiego Inżynierskiego Korpusu Ekologicznego. Zbudowany jako śmiercionośna broń, statek ów chroni sekrety zapomnianej dziedziny nauki. Funkcjonuje wystarczająco sprawnie, aby za pomocą inżynierii genetycznej i technik klonowania produkować dziesiątki tysięcy rozmaitych gatunków roślin i zwierząt — zarówno dobroczynnych, jak i niszczycielskich. Ekscentryczny, ale zawsze postępujący zgodnie z zasadami etyki, Tuf postanawia zmienić profesję i mianuje się inżynierem — ekologiem, używając zasobów statku — bazy do rozwiązywania problemów nękających rozliczne światy.

Tuf wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tuf wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Rozumiem — mruknął Haviland Tuf. — Chyba jednak nieobca była wam wiedza o biowojennych okrętach Inżynierskiego Korpusu Ekologicznego?

— Wiedzieliśmy tylko tyle, że kiedyś istniały, ale wszystkie uległy zniszczeniu albo zaginęły bez wieści. Z błędu wyprowadził nas dopiero kapitan pewnego frachtowca, który wylądował w Porcie Nadziei. Plotki rozchodzą się szybko, nawet między gwiazdami. Twoja sława wyprzedza cię, ale nie wiem, czy powinieneś być z tego dumny. Ów kapitan opowiedział nam o tobie, o tym, w jaki sposób wszedłeś w posiadanie „Arki”, i że zaraz potem przystąpiłeś do nabijania kabzy forsą, a brzucha tłuszczem. Jego słowa potwierdzili członkowie załóg innych statków. Tak więc dowiedzieliśmy się, że istnieje jeden jedyny, w pełni sprawny okręt Korpusu, ale nie mieliśmy pojęcia, że wszedłeś w konszachty z Mojżeszem, przynajmniej dopóki nie spadły na nas pierwsze plagi.

Na wysokim czole Havilanda Tufa pojawiła się samotna pionowa bruzda.

— Zaczynam pojmować, skąd się bierze pański nieżyczliwy stosunek do mojej osoby — oświadczył, po czym z zadziwiającą sprawnością dźwignął się z fotela i stanął, ogromny i nieruchomy, nad Jaimem Kreenem. — Odrobił pan piętnaście kredytek.

— Co takiego? — prychnął chłopak. — Trzy kredytki za taką kupę informacji? Jak można…

— W takim razie dwadzieścia, pod warunkiem że uciszy to pana i pozwoli mi nadal cieszyć się spokojem, do którego zdążyłem już przywyknąć. Jak pan widzi, trudno oskarżyć mnie o chciwość. Pański dług wynosi obecnie trzysta osiemdziesiąt kredytek. Zadam panu jeszcze jedno pytanie, dając tym samym okazję zmniejszenia go o kolejne trzy kredytki.

— Pytaj.

— Jakie są współrzędne Miłosierdzia?

Biorąc pod uwagę skalę międzygwiezdnych odległości, Miłosierdzie znajdowało się stosunkowo blisko K’theddion, ponieważ „Arka” dotarła tam w ciągu zaledwie trzech tygodni. Jaime Kreen pracowicie spędził ten czas. Podczas gdy gigantyczny statek bezgłośnie połykał lata świetlne, chłopak pracował. Przez ponad tysiąc lat w rzadziej uczęszczanych korytarzach i pomieszczeniach nagromadziło się mnóstwo kurzu. Haviland Tuf wręczył mu szczotkę i polecił wszystko dokładnie posprzątać.

Kreen oczywiście usiłował się wymigać, tłumacząc, że z połamanymi rękami nie nadaje się do żadnej pracy fizycznej, ale osiągnął tylko tyle, że Tuf uśpił go, wsadził do jednego z pojemników i uruchomił przyspieszone pole czasowe, jeden z największych sekretów Imperium Starej Ziemi. Monstrualna energia, która zazwyczaj służyła przyspieszaniu rozwoju klonowanych organizmów, teraz w ciągu kilku godzin postarzyła Jaimego Kreena o parę tygodni; kiedy wyszedł ze zbiornika, obie ręce miał w pełni sprawne, nie pozostało mu więc nic innego, jak tylko wziąć się do roboty. Stawka wynosiła pięć kredytek za godzinę.

Zamiatał ciągnące się kilometrami korytarze, niezliczone pomieszczenia oraz puste klatki, gdzie zgromadził się nie tylko kurz. Zamiatał tak długo, aż nie mógł utrzymać miotły w dłoniach, a kiedy ją odstawiał, Haviland Tuf wynajdywał mu inne zajęcia. Podczas posiłków Kreen pełnił funkcję kamerdynera, przynosząc na stół dzbany z piwem oraz półmiski, na których piętrzyły się stosy gotowanych, pieczonych, duszonych i smażonych warzyw. Karmił także Daxa, niekiedy nawet trzy albo cztery razy dziennie, ponieważ kocur odznaczał się nie gorszym apetytem od swego pana. Dopiero kiedy zarówno Tuf, jak i jego podopieczny byli najedzeni, chłopak mógł zatroszczyć się o stan własnego żołądka.

Pewnego razu poproszono go o dokonanie drobnej naprawy w części statku, gdzie nie docierały maszyny serwisowe „Arki”, ale tak nieprawdopodobnie sknocił robotę, że Tuf raz na zawsze zwolnił go z obowiązków tego rodzaju.

— To wyłącznie moja wina, szanowny panie — oświadczył, własnoręcznie naprawiając uszkodzenie. — Całkiem zapomniałem, że jest pan z wykształcenia urzędnikiem, a więc nie dysponuje pan żadnymi pożytecznymi umiejętnościami.

Chociaż Jaime Kreen nie miał ani chwili wolnego czasu, jego dług topniał w zastraszająco wolnym tempie, a niekiedy nawet wcale. Chłopak szybko przekonał się, że Tuf nie daje niczego za darmo. Za wyleczenie złamanych ramion policzył sto kredytek, codziennie obciążał go opłatami za powietrze (jedna kredytka), wodę (jedna dziesiąta kredytki za litr) i piwo (pół kredytki za dzban). Żywność była stosunkowo niedroga: zaledwie dwie kredytki za posiłek, pod warunkiem że Jaime zadowalał się podstawowymi daniami, te jednak nieodmiennie okazywały się obrzydliwą witaminizowaną papką, w związku z czym często decydował się ponieść dodatkowe koszty, byle tylko dostać na talerz smakowite warzywne potrawy, w których gustował właściciel „Arki”. Chętnie zapłaciłby jeszcze więcej za choćby kawałeczek mięsa, ten specjał jednak był nieosiągalny. Kiedy poprosił Tufa o sklonowanie steku, usłyszał w odpowiedzi: „Tutaj nie jada się zwierząt”.

Pierwszego dnia pobytu na „Arce” zapytał gospodarza, gdzie może znaleźć toaletę. Tuf policzył sobie trzy kredytki za odpowiedź i jedną dziesiątą kredytki za udostępnienie przybytku.

Kreen przemyśliwał niekiedy o morderstwie, ale nawet w chwilach największego alkoholowego zamroczenia, kiedy nie liczył się z nikim ani z niczym, zdawał sobie sprawę, że jest bez szans. Dax ani na chwilę nie odstępował swego pana, Jaime zaś podejrzewał, że Tuf ma na pokładzie jeszcze innych sprzymierzeńców. Kilku z nich spotkał podczas wędrówek po statku: czarne skrzydlate cienie bezgłośnie szybujące pod sklepieniami największych hal, skulone ciemne sylwetki przemykające bezszelestnie przy ścianach… Nigdy nie zdołał przyjrzeć się im dokładnie, przeczucie jednak mówiło mu, że gdyby podniósł rękę na Havilanda Tufa, miałby okazję ujrzeć ich w całej okazałości.

W związku z tym, żeby szybciej zmniejszyć dług, oddał się hazardowi.

Nie była to może najrozsądniejsza decyzja, ale Jaime Kreen zawsze miał słabość do hazardu. Co wieczór spędzali kilka godzin przy ulubionej grze Tufa, rzucając kostki, przesuwając wirtualne pionki po trójwymiarowej planszy wyobrażającej galaktykę, kupując i sprzedając planety, budując miasta i porty kosmiczne oraz nakładając przeróżne opłaty, podatki i akcyzy na innych kosmicznych kupców. Na nieszczęście dla chłopaka, Tuf był prawdziwym mistrzem w tej grze, w związku z czym najdalej około północy zazwyczaj udawało mu się odzyskać lwią część kwoty, którą tamten w pocie czoła zapracował w ciągu dnia.

Rozmowy między nimi ograniczały się do wymiany lakonicznych uwag podczas gry, wydawania poleceń przez Tufa oraz targów o wysokość zapłaty, w związku z czym Kreen nie miał pojęcia, co jego pracodawca, a raczej właściciel, zamierza uczynić po przybyciu na Miłosierdzie. Wolał o to nie pytać, by nie powiększyć swego długu o kolejne trzy kredytki, Tuf natomiast nie zadawał żadnych pytań, które pozwoliłyby odgadnąć jego plany. Całymi dniami pracował w laboratoriach, czytywał zakurzone księgi spisane w nie znanych Kreenowi językach oraz prowadził długie rozmowy z Daxem.

Ten stan rzeczy uległ zmianie dopiero w dniu, kiedy „Arka” weszła na orbitę wokół Miłosierdzia, a Tuf wezwał Jaimego Kreena do centrali łączności.

Wzdłuż ścian długiego wąskiego pomieszczenia stały komputerowe konsolety, nad nimi zaś czerniły się wyłączone ekrany. Haviland Tuf siedział przed jednym z nich z Daxem na kolanach. Usłyszawszy syknięcie zamykanych drzwi, odwrócił się wraz z fotelem.

— Od jakiegoś czasu usiłuję nawiązać łączność z Miastem Nadziei — powiedział. — Proszę patrzeć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tuf wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tuf wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tuf wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Tuf wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x