Orson Card - Mówca umarłych

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Mówca umarłych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mówca umarłych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mówca umarłych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja wątków zarysowanych w Grze Endera. Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie ię obcych.
Nagroda Nebula 1986.
Nagroda Hugo 1987.

Mówca umarłych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mówca umarłych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Korzeniak mówi, że królowa kopca wie, jak budować gwiazdoloty — oświadczył Strzała.

— Korzeniak mówi, że królowa kopca nauczy nas wszystkiego — dodał Kubek. — O metalu, ogniu wydobywanym ze skał, domach z czarnej wody, wszystkiego. Mówca uniósł ramiona, prosząc o ciszę.

— Gdybyście byli spragnieni, a ja miałbym wodę, prosilibyście, bym dał wam pić. Ale gdybym wiedział, że woda jest zatruta?

— Nie ma trucizny w statkach, które latają do gwiazd — odparł Człowiek.

— Wiele jest dróg, prowadzących do lotów poprzez kosmos — oświadczył Mówca. — Niektóre są lepsze od innych. Dam wam wszystko, co mogę i co nie doprowadzi was do zguby.

— Królowa kopca obiecuje! — stwierdził Człowiek.

— Ja także.

Człowiek podskoczył, chwycił Mówcę za uszy i włosy, przyciągnął tak, że znaleźli się twarzą w twarz. Miro nigdy nie widział takiego aktu przemocy; nastąpiło to, czego się obawiał: decyzja o mordzie…

— Jeśli jesteśmy ramenami — krzyknął Człowiek prosto w twarz Mówcy — to do nas należy ocena, nie do ciebie! A jeśli varelse, to możesz od razu nas pozabijać, jak zabiłeś wszystkie siostry królowej kopca!

Miro nie pojmował. Czym innym było stwierdzenie prosiaczków, że to właśnie ten Mówca napisał książkę, ale jak mogły dojść do niewiarygodnego wniosku, że był w jakiś sposób winien Ksenocydu? Za kogo go uważały, za tego potwora Endera? A jednak Mówca Umarłych siedział przed nim na ziemi, a spod zamkniętych powiek łzy spływały mu po policzkach, jakby oskarżenie Człowieka miało moc prawdy. Człowiek odwrócił głowę i spojrzał na Mira.

— Czym jest ta woda? — szepnął, dotykając łez Mówcy.

— Tak okazujemy ból i cierpienie — wyjaśnił Miro.

Mandachuva krzyknął nagle. Miro nie słyszał jeszcze tak straszliwego krzyku, przypominającego wycie konającego zwierzęcia.

— A tak my okazujemy ból — szepnął znowu Człowiek.

— Ach! Ach! — jęczał Mandachuva. — Widziałem już taką wodę! W oczach Liba i Pipa ją widziałem!

Z początku pojedynczo, potem wszystkie razem, prosiaczki podjęły krzyk. Miro był przerażony, zdumiony i podniecony jednocześnie. Nie miał pojęcia, co to oznacza, ale prosiaczki okazywały uczucia, skrywane przed ksenologami od czterdziestu siedmiu lat.

— Czy płaczą po tatusiu? — szepnęła Ouanda. Jej oczy także lśniły podnieceniem, a pot przerażenia sklejał włosy. Miro odpowiedział natychmiast, gdy tylko ta myśl przyszła mu do głowy:

— Do tej pory nie wiedzieli, że Pipo i Libo płakali w chwili śmierci. Nie wiedział, co pomyślała Ouanda; widział tylko, jak odwraca się, potykając odchodzi o kilka kroków, osuwa na klęczki i płacze. Przybycie Mówcy z pewnością narobiło sporo zamieszania.

Sam Mówca siedział teraz ze spuszczoną głową i brodą wspartą o pierś. Miro uklęknął przy nim.

— Mówco — zapytał. — Como pode ser? Jak to możliwe, że jesteś pierwszym Mówcą, a jednak jesteś też Enderem? Nao pode ser.

— Powiedziała im więcej, niż sądziłem, że się odważy — szepnął.

— Przecież Mówca Umarłych, który napisał tę książkę, jest najmądrzejszym z ludzi, jacy żyli w epoce lotów międzygwiezdnych. A Ender to morderca; zabił cały naród, wspaniałą rasę, która mogła nauczyć nas wszystkiego…

— Obaj byli ludźmi. Człowiek stanął przy nich i powtórzył werset z Hegemona:

— Choroba i uzdrowienie tkwią w każdym sercu. Każda dłoń niesie śmierć i zbawienie.

— Człowieku — odezwał się Mówca. — Powiedz swojemu ludowi, by nie bolał nad tym, co uczynił w niewiedzy.

— To był straszny czyn — odparł prosiaczek. — Nasz najwspanialszy dar.

— Powiedz im, by się uspokoili i wysłuchali mnie.

Człowiek krzyknął kilka słów, nie w Mowie Mężczyzn, ale w Mowie Żon, języku władzy. Prosiaczki ucichły i siadły na ziemi, by wysłuchać Mówcy.

— Zrobię wszystko, co możliwe — powiedział. — Ale najpierw muszę was poznać. Jak inaczej mógłbym opowiedzieć waszą historię? Muszę was poznać, bo skąd będę wiedział, czy woda nie jest zatruta? Zaś najtrudniejszy problem pozostaje: rasa ludzi potrafiła pokochać robali, gdyż sądzi, że wszystkie zginęły. Wy wciąż żyjecie, więc oni ciągle się was boją. Człowiek powstał i wskazał na swoje ciało, jakby było czymś słabym i niepewnym.

— Nas!

— Boją się tego, czego i wy się lękacie, gdy podnosicie głowy i widzicie gwiazdy zajęte przez ludzi. Boją się, że pewnego dnia przybędą na planetę i stwierdzą, że wy byliście tam pierwsi.

— Nie chcemy być tam pierwsi. Chcemy tam być także.

— Dajcie mi więc czas. Nauczcie mnie, kim jesteście, bym ja mógł ich nauczyć.

— Co tylko zechcesz — obiecał Człowiek. — Nauczymy cię wszystkiego. Liściojad powstał. Przemówił w Mowie Mężczyzn, ale Miro zrozumiał.

— Są rzeczy, których nie masz prawa uczyć.

— Pipo, Libo, Ouanda i Miro także nie mieli prawa — Człowiek odpowiedział w starku, ostrym tonem. — A jednak zrobili to.

— Ich głupota nie musi być naszą — Liściojad nadal używał Mowy Mężczyzn.

— Ani ich mądrość nie musi nas dotyczyć — odparował Człowiek. Wtedy Liściojad rzucił coś w Mowie Drzew. Miro nie zrozumiał; Człowiek milczał, a Liściojad odwrócił się i odszedł. Zbliżyła się Ouanda, z oczami czerwonymi od płaczu.

— Co chciałbyś wiedzieć? — zapytał Człowiek. — Powiemy ci. Pokażemy, jeśli to możliwe.

— O co mam pytać? — zwrócił się Mówca do dwójki ksenologów. — Wiem tak niewiele, że musicie mi pomóc. Miro spojrzał na Ouandę.

— Nie macie metalowych ani kamiennych narzędzi — powiedziała. — Ale wasz dom zbudowany jest z drewna, tak jak wasze łuki i strzały. Człowiek stał nieruchomo. Cisza przedłużała się.

— Ale jakie jest twoje pytanie? — zapytał wreszcie. Jakim cudem nie dostrzegł powiązania? pomyślał Miro.

— My, ludzie — wyjaśnił Mówca — narzędziami z kamienia lub metalu ścinamy drzewa, z których chcemy uformować domy, strzały czy maczugi, podobne do waszych. Minęło kilka sekund, zanim dotarło do nich znaczenie tych słów. Potem, nagle, wszystkie prosiaczki poderwały się i zaczęły biegać szaleńczo, bezcelowo, często zderzając się ze sobą, z drzewami i ścianami chat. Na ogół milczały, ale od czasu do czasu któryś krzyczał głośno, jak kilka minut temu Mandachuva. Ich bezgłośne niemal szaleństwo sprawiało niesamowite wrażenie — jakby nagle utraciły panowanie nad własnymi ciałami. Przez tyle lat ludzie uprawiali delikatną politykę niekomunikatywności, a teraz Mówca złamał tę zasadę i w rezultacie wybuchł obłęd. Człowiek wyrwał się z tego kręgu i padł przed Mówcą na ziemię.

— Mówco! — krzyknął głośno. — Obiecaj, że nigdy nie zetniesz mojego ojca, Korzeniaka, narzędziami z metalu i kamienia! Jeśli chcesz kogoś zamordować, są sędziwi bracia, którzy się poświęcą, albo ja chętnie umrę, ale nie pozwól zabić mego ojca!

— Ani mojego ojca! — wołały prosiaczki. — Ani mojego!

— Nigdy nie posadzilibyśmy Korzeniaka tak blisko ogrodzenia — oznajmił Mandachuva — gdybyśmy wiedzieli, że jesteście… jesteście varelse. Mówca raz jeszcze uniósł ramiona.

— Czy ktokolwiek z ludzi ściął drzewo na Lusitanii? Nigdy. Prawo tego zakazuje. Nie macie się czego obawiać. Prosiaczki znieruchomiały i zapadła cisza. Wreszcie Człowiek podniósł się z ziemi.

— Sprawiłeś, że jeszcze bardziej lękamy się ludzi — oświadczył. — Żałuję, że przyszedłeś do naszego lasu. Krzyk Ouandy zagłuszył jego słowa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mówca umarłych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mówca umarłych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mówca umarłych»

Обсуждение, отзывы о книге «Mówca umarłych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x