Orson Card - Mówca umarłych

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Mówca umarłych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mówca umarłych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mówca umarłych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja wątków zarysowanych w Grze Endera. Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie ię obcych.
Nagroda Nebula 1986.
Nagroda Hugo 1987.

Mówca umarłych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mówca umarłych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Bardzo ładne — przyznał biskup Peregrino. Bosquinha spojrzała pytająco na Dom Cristao.

— Poznajesz ten model? Pokręcił głową.

— Myślę jednak, że wiem, dlaczego się zebraliśmy. Dona Crista uniosła się z krzesła.

— Czy istnieje bezpieczne miejsce, gdzie moglibyśmy ukryć to, co chcemy zatrzymać? Z twarzy biskupa znikł wyraz uprzejmego zdziwienia.

— Ja nie wiem, po co się zebraliśmy. Bosquinha okręciła się na stołku.

— Byłam bardzo młoda, kiedy powierzono mi stanowisko Zarządcy nowej Kolonii Lusitanii. Wybór stanowił wielki zaszczyt i dowód wielkiego zaufania. Od dzieciństwa studiowałam kierowanie grupami społecznymi i systemy społeczne, w dodatku dobrze sobie radziłam podczas krótkiego pobytu na Oporto. Komitet najwyraźniej przeoczył fakt, że stałam się osobą podejrzliwą, chytrą i szowinistycznie nastawioną.

— Te zalety wszyscy nauczyliśmy się cenić — wtrącił Peregrino. Bosquinha podziękowała mu uśmiechem.

— Szowinizm oznaczał, że gdy tylko Kolonia Lusitanii należała do mnie, stałam się bardziej lojalna wobec niej niż wobec Stu Światów czy Gwiezdnego Kongresu. Chytrość kazała mi przekonywać komitet, że jest wręcz przeciwnie, że interesy Kongresu zawsze są u mnie na pierwszym miejscu. A podejrzliwość skłoniła do wiary, że Kongres raczej nie przyzna Lusitanii niczego choćby podobnego do statusu niezależności czy równości wśród Stu Światów.

— Oczywiście, że nie — zawołał biskup. — Przecież jesteśmy kolonią.

— Wcale nie — zaprzeczyła Bosquinha. — Jesteśmy eksperymentem. Przestudiowałam naszą kartę, licencję i wszystkie Polecenia Kongresu, jakie nas dotyczą. Odkryłam, że nie przysługują nam normalne swobody. Że komitet ma prawo nieograniczonego dostępu do wszystkich plików pamięci każdego człowieka i instytucji na Lusitanii. Biskup zaczął okazywać irytację.

— Chcesz powiedzieć, że mogą kontrolować poufne dokumenty Kościoła?

— Aha — mruknęła Bosquinha. — Współszowinista.

— Gwiezdny Kodeks gwarantuje Kościołowi pewne prawa.

— Nie mnie należy zgłaszać pretensje.

— Nic nie mówiłaś.

— Gdybym powiedziała, protestowałbyś, oni udaliby, że się wycofują, a ja nie mogłabym zrobić tego, co zrobiłam.

— To znaczy?

— Ten program. Kontroluje każdą inicjowaną ansiblem próbę dostępu do jakichkolwiek plików Kolonii Lusitanii.

— Chyba nie masz takich uprawnień — zaśmiał się Dom Cristao.

— Wiem. Jak już mówiłam, posiadam pewne ukryte wady. Mój program nigdy nie wykrył poważnych naruszeń. Kilka zbiorów za każdym razem, kiedy prosiaczki zabiły ksenologa, ale tego należało oczekiwać, i właściwie nic poza tym. Dopiero cztery dni temu…

— Kiedy przyleciał Mówca Umarłych — szepnął Peregrino.

Bosquinha uśmiechnęła się. Biskup uważał przybycie Mówcy za fakt tak istotny, że od razu powiązał oba wydarzenia.

— Trzy dni temu ansibl zainicjował niedestruktywny skan, wykonywany według interesującego wzorca — zmieniła obraz na terminalu. Teraz ukazywał próby dostępu do plików wysokiego poziomu, ograniczone do jednego tylko obszaru. — Zbadano wszystko, co dotyczy ksenologów i ksenobiologów Milagre. Procedura pominęła wszelkie zabezpieczenia, jakby nie istniały. Wszystkie odkrycia, wszystko na temat ich życia osobistego. Tak, drogi biskupie, uznałam wtedy i nadal wierzę, że ma to związek z Mówcą.

— Nie ma chyba tak wielkiego znaczenia w Kongresie? Dom Cristao w zamyśleniu pokiwał głową.

— San Angelo napisał w swoich osobistych dziennikach, których nie czyta nikt prócz Dzieci Umysłu…

— A więc Dzieci Umysłu naprawdę przechowują tajne pisma San Angela! — krzyknął tryumfalnie Peregrino.

— Nie tajne — sprostowała Dona Crista. — Po prostu nudne. Każdy może je przeczytać, jednak tylko my zadaliśmy sobie ten trud.

— Napisał — ciągnął Dom Cristao — że Mówca Andrew jest starszy, niż możemy przypuszczać. Starszy od Gwiezdnego Kongresu. I na swój sposób potężniejszy.

— To przecież tylko chłopiec — prychnął pogardliwie biskup. — Nie ma nawet czterdziestki.

— Wasze rozgrywki to tylko strata czasu — przerwała ostro Bosquinha. — Zwołałam to zebranie w sytuacji krytycznej. Jako gest w waszą stronę, ponieważ podjęłam już działania w imieniu rządu Lusitanii. Ucichli. Bosquinha wyświetliła wyjściowy schemat.

— Dziś rano program zaalarmował mnie po raz drugi. Ansibl zainicjował kolejny systematyczny odczyt, choć nie tak selektywny i niedestruktywny, jak trzy dni wcześniej. Tym razem czytane jest wszystko, w tempie transmisji danych. Oznacza to, że nasze pliki są kopiowane do pamięci systemów pozaplanetarnych. Struktura katalogów zmienia się tak, by pojedynczy, przekazany ansiblem rozkaz skasował wszystkie zbiory w pamięci naszych komputerów. Bosquinha dostrzegła zaskoczenie biskupa — i brak zaskoczenia Dzieci Umysłu.

— Dlaczego? — spytał Peregrino. — Kasowanie wszystkich plików… tak się postępuje z narodem lub planetą… zbuntowaną, którą chce się zniszczyć, która…

— Widzę — Bosquinha zwróciła się do Dzieci Umysłu — że byliście równie podejrzliwi i szowinistyczni.

— Obawiam się, że w mocno zawężonym zakresie — odparł Dom Cristao. — Ale także wykryliśmy to naruszenie. Naturalnie, przekazaliśmy kopie naszych zapisów, choć wielkim kosztem, do klasztorów Dzieci Umysłu na innych światach. W przypadku kasacji spróbują odtworzyć nasze dane. Jeśli jednak uznano nas za zbuntowaną kolonię, nie uzyskają na to zgody. Dlatego drukujemy także papierowe kopie najistotniejszych informacji. Nie ma nadziei, by przedrukować wszystko, ale może wystarczy, by jakoś sobie poradzić. W ten sposób nasza praca nie pójdzie na marne.

— Wiedzieliście? — zdumiał się biskup. — I nie powiedzieliście nam?

— Proszę o wybaczenie, ale nie przyszło nam do głowy, że sami tego nie wykryliście.

— A w dodatku uważacie, że nasze prace nie są tak ważne, by warto je było zachować.

— Dość! — przerwała burmistrz. — Na wydrukach można przechować najwyżej niewielki procent danych — na Lusitanii nie ma dosyć drukarek, żeby stanowiło to rozwiązanie. Nie wystarczy nawet na utrzymanie podstawowych funkcji. Nie sądzę, by pozostała nam więcej niż godzina do zakończenia kopiowania. Potem będą gotowi do wykasowania naszej pamięci. Nawet, gdybyśmy zaczęli dzisiaj o świcie, kiedy wymuszono dostęp, zdołalibyśmy przedrukować co najwyżej jedną setną procenta plików, z których codziennie korzystamy. Jesteśmy całkowicie bezbronni.

— Więc nie ma ratunku — stwierdził Peregrino.

— Jest. Ale chciałam wam najpierw uświadomić skalę kryzysu, abyście zaakceptowali jedyną alternatywę. Choć może się wam nie spodobać.

— W to nie wątpię — mruknął biskup.

— Przed godziną, kiedy szukałam rozwiązania problemu i próbowałam znaleźć jakąkolwiek grupę zbiorów, odpornych na zastosowaną procedurę, wykryłam, że istnieje człowiek, którego rejestry zostały całkowicie pominięte. Z początku sądziłam, że to dlatego, że jest framlingiem, lecz powód jest bardziej wyrafinowany. Mówca Umarłych nie ma żadnych plików w pamięci systemów Lusitanii.

— Żadnych? — powtórzyła Dona Crista. — To niemożliwe.

— Jego zbiory są dostępne poprzez ansibl. Pozaplanetarnie. Wszystkie zapisy, finanse, wszystko. Każda przesłana do niego wiadomość. Rozumiecie?

— I wciąż ma do nich dostęp… — mruknął Dom Cristao.

— Dla Gwiezdnego Kongresu jest niewidoczny. Jeśli nałożą embargo na wszelkie transfery danych na Lusitanię i z powrotem, jego zbiory pozostaną, ponieważ komputery nie traktują dostępu do nich jako transferu danych. To pliki źródłowe… a przy tym nie są częścią pamięci Lusitanii.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mówca umarłych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mówca umarłych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mówca umarłych»

Обсуждение, отзывы о книге «Mówca umarłych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x