Orson Card - Mówca umarłych

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Mówca umarłych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mówca umarłych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mówca umarłych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja wątków zarysowanych w Grze Endera. Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie ię obcych.
Nagroda Nebula 1986.
Nagroda Hugo 1987.

Mówca umarłych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mówca umarłych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Pewnego dnia — westchnął Ender — pokocham kogoś, kto nie będzie żądał wykonywania prac Herkulesa.

— Życie i tak zaczynało cię nudzić, Ender.

— Tak. Ale jestem już człowiekiem w średnim wieku. Lubię się nudzić.

— Przy okazji, właściciel statku Havelok, mieszkający na Gales, przyjął twoją ofertę czterdziestu miliardów dolarów za statek i ładunek.

— Czterdzieści miliardów! Czy nie zbankrutuję?

— To kropla w wiadrze wody. Zawiadomiłam załogę o anulowaniu ich kontraktów. Pozwoliłam sobie także, by z twoich funduszy wykupić dla nich przelot na innych statkach. Ty i Valentine nie będziecie nikogo potrzebować. Ja wystarczę do pomocy w pilotażu. Czy wystartujemy rankiem?

— Valentine… — powtórzył Ender. Jedynie siostra mogła opóźnić jego odlot. Teraz, gdy podjął już decyzję, ani jego studenci, ani nieliczni nordyccy znajomi nie warci byli nawet pożegnania.

— Nie mogę się doczekać książki, jaką Demostenes napisze o historii Lusitanii — Jane odkryła tożsamość Demostenesa podczas poszukiwań pierwszego Mówcy Umarłych.

— Valentine nie poleci.

— Przecież jest twoją siostrą.

Ender uśmiechnął się. Mimo olbrzymiej wiedzy, Jane nie rozumiała idei pokrewieństwa. Została stworzona przez ludzi i myślała o sobie w ludzkich terminach, nie była jednak istotą biologiczną. Genetykę znała jedynie w słowach; nie mogła odczuwać pragnień i popędów, wspólnych dla człowieka i wszystkich istot żywych.

— Jest moją siostrą, ale Trondheim jest jej domem.

— Przedtem także bywała niechętna podróżom. — Tym razem nawet nie zamierzam jej prosić.

Nie teraz, kiedy spodziewa się dziecka, nie gdy jest taka szczęśliwa w Reykjaviku. Tu, gdzie kochają ją jako wykładowcę, nawet nie przypuszczając, że jest w istocie legendarnym Demostenesem. Gdzie jej mąż, Jakt, dowodzi setką łodzi rybackich i jest panem fiordów, gdzie każdy dzień wypełniają błyskotliwe dyskusje lub groźne, majestatyczne, pokryte lodową krą morze. Nigdy stąd nie odejdzie. Nie zrozumie nawet, dlaczego ja muszę to uczynić.

I wtedy, myśląc o stracie Valentine, Ender zawahał się w swej decyzji. Już raz rozłączono go z ukochaną siostrą. Był wtedy jeszcze dzieckiem i głęboko żałował tych skradzionych mu Jat przyjaźni. Czy potrafi opuścić ją teraz, po dwudziestu prawie latach bycia razem? Teraz nie będzie mógł wrócić. W czasie lotu na Lusitanię Valentine postarzeje się o dwadzieścia dwa lata; skończy osiemdziesiąt, jeśli kolejne dwadzieścia dwa poświęci na powrót.

‹Więc dla ciebie także nie będzie to łatwe. Też musisz zapłacić swoją cenę›

Przestań drwić ze mnie, odparł bezgłośnie Ender. Mam prawo odczuwać żal.

‹Ona jest twoim drugim ja. Czy naprawdę porzucisz ją dla nas?

To był głos królowej kopca, rozbrzmiewający w jego mózgu. Oczywiście, widziała to, co on widział i znała jego decyzje. Wargi Endera uformowały niesłyszalne słowa: porzucę ją, ale nie dla ciebie. Nie ma gwarancji, że cokolwiek na tym zyskasz. Może czeka nas kolejne rozczarowanie. Jak Trondheim.

‹Lusitania jest wszystkim, czego nam trzeba. Da nam bezpieczeństwo od ludzkich istot.›

Ale ten świat należy także do innych. Nie zniszczę prosiaczków tylko po to, by odpokutować za zniszczenie twej rasy.

‹Z naszej strony nic im nie grozi. Nie zrobimy im krzywdy. Z pewnością po tylu latach poznałeś nas wystarczająco…›

Wiem to, co mi powiedziałaś.

‹Nie umiemy kłamać. Pokazaliśmy ci nasze wspomnienia, naszą duszę.›

Wiem, że potrafisz żyć z nimi w pokoju. Ale czy oni potrafią żyć w pokoju z tobą?

‹Zabierz nas tam. Tak długo czekamy.›

Ender podszedł do torby, stojącej w kącie pokoju. Wszystko, co naprawdę posiadał, mieściło się tutaj: zapasowe ubranie. Inne przedmioty w jego mieszkaniu były darami od ludzi, do których Mówił, dowodami uznania i szacunku dla niego, jego funkcji albo prawdy — nigdy nie był pewien. Pozostaną tutaj, gdy odleci. Nie miał dla nich miejsca w swojej torbie. Otworzył ją, wyjął zrolowany ręcznik, rozwinął go, odsłaniając gęsty, włóknisty splot sporego kokonu — czternaście centymetrów od końca do końca.

‹Tak, popatrz na nas.›

Kokon czekał na niego, gdy przybył zarządzać pierwszą ludzką kolonią na byłej planecie robali. Przewidując własną zagładę z ręki Endera, wiedząc, że jest przeciwnikiem nie do pokonania, stworzyły budowlę według wzorca, który miał znaczenie wyłącznie dla niego, ponieważ pochodził z jego snów. Kokon i ukryta w nim bezbronna lecz świadoma królowa kopca czekały na niego w miejscu, gdzie kiedyś, w swych snach, spotkał nieprzyjaciela.

— Dłużej czekałaś, żebym cię znalazł — powiedział głośno — niż te kilka lat, odkąd wyjąłem cię zza zwierciadła.

‹Kilka lat? A tak, przy twoim sekwencyjnym umyśle nie dostrzegasz przemijania, gdy podróżujesz z szybkością tak bliską prędkości światła. Ale my dostrzegamy. Nasza myśl jest natychmiastowa; światło pełznie niby rtęć po zimnym szkle. Pamiętamy każdą chwilę trzech tysięcy lat.›

— Czy znalazłem miejsce, gdzie byłabyś bezpieczna?

‹Mamy dziesięć tysięcy zapłodnionych jajeczek, które czekają, by żyć.›

— Może Łuskania będzie odpowiednia. Nie wiem.

‹Daj nam znowu żyć.›

— Próbuję.

Jak myślisz, dlaczego wędruję od świata do świata przez tyle lat, jeśli nie po to, by znaleźć dla ciebie miejsce?

‹Szybciej szybciej szybciej szybciej.›

Muszę poszukać świata, gdzie nie zabijemy cię znowu, gdy tylko się pojawisz. Ludzie zbyt często jeszcze widują cię w sennych koszmarach. Niewielu ludzi naprawdę wierzy w moją książkę. Mogą potępiać Ksenocyd, ale dokonają go jeszcze raz.

‹W całym naszym życiu jesteś pierwszą osobą, która nie jest nami. Nie odczuwaliśmy potrzeby zrozumienia, gdyż rozumieliśmy. Teraz, gdy jesteśmy tylko tą jedną jaźnią, ty stałeś się naszymi oczami, nogami, ramionami. Nie mamy innych. Wybacz nam niecierpliwość›

Roześmiał się. Ja mam wybaczyć tobie.

‹Wy, ludzie, jesteście głupcami. My znamy prawdę. Wiemy, kto nas zabił. To nie byłeś ty.›

— To byłem ja.

‹Byłeś tylko narzędziem.›

— To byłem ja.

‹Wybaczamy ci.›

— Gdy znowu będziesz spacerować po powierzchni świata, wtedy nadejdzie przebaczenie.

ROZDZIAŁ 5

VALENTINE

Dzisiaj wymknęło mi się, że Libo jest moim synem. Jedynie Pniak to słyszał, ale w ciągu godziny dowiedzieli się chyba wszyscy. Zebrali się wokół mnie i Selvagem spytał, czy to prawda, że „już” jestem ojcem. Potem połączył moją dłoń z dłonią Liba. Pod wpływem impulsu uścisnąłem Liba, a oni zaczęli cmokać ze zdumienia i — jak przypuszczam — podziwu. Zauważyłem, że mój prestiż wzrósł wtedy bardzo.

Wnioski są nieuniknione. Prosiaczki, których do tej pory poznaliśmy, nie tworzą pełnej społeczności, nie są nawet typowymi samcami. To tylko młodzieńcy lub starzy kawalerowie. Żaden z nich nie spłodził jeszcze dziecka. O ile możemy się orientować, żaden nie współżył jeszcze z samicą.

Nie słyszałem jeszcze nigdy o ludzkim społeczeństwie, w którym podobne do tej grupy kawalerów byłyby czymś więcej niż tylko wyrzutkami, pozbawionymi znaczenia i prestiżu. Nic dziwnego, że mówią o kobietach z taką mieszaniną czci i wzgardy, w jednej chwili lękając się podjąć decyzję bez ich zgody, w następnej informując nas, że kobiety są zbyt głupie, by cokolwiek pojąć — że są varelse. Aż do dzisiaj brałem te oświadczenia za dobrą monetę, wyobrażając sobie samice jako istoty pozbawione świadomości, stado chodzących na czworakach macior. Uważałem, że samce zasięgają ich rady tak, jak radzą się drzew, doszukując się w ich chrząkaniach boskich odpowiedzi — jakby rzucali kości albo czytali wnętrzności zwierząt.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mówca umarłych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mówca umarłych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mówca umarłych»

Обсуждение, отзывы о книге «Mówca umarłych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x